..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

Busola

a jeszcze co do "stawania się matką" to u każdej kobiety też to przebiega inaczej
ja też nie miałam żadnych ekstatyczno - cudownych uczuć co do synka Wesoly

, ale ja generalnie myślę "logicznie"
Chciałam, żeby mi położne położyły dziecko na brzuchu i przystawiły do cyca - taki całe ośluzowane i zakrwawione Wesoly

, ale jednocześnie pamiętałam ze szkoły rodzenia, że jak dziecko połknie krew to będzie rzygać, więc powiedziałam, że on jest brudny - na co położna "a gdzie się miał ubrudzić?" Wesoly

No i pierwsze dni, a potem tygodnie, a potem miesiące .... w każdej nowej sytuacji nie wiedziałam co robić Wesoly

i miałam/mam świadomość, że tylko coś "rzeźbię" z niczego Wesoly

- a to jest stresujące uczucie.

hermiona

Hehe pierwszy raz mi się chyba udało napisać coś z czym wszyscy się zgadzają.
A co do stroju na wyjście za szpitala to mi akurat też wszytko jedno było, modlilam się żeby jakoś dojść do auta.
Za to ważniejsze byłoby dla mnie to żeby mieć w co się ubrać w połogu. Piersi jak balony, brzuch i dupa to samo. A ja nie miałam jednej koszulki w którą bym się mieściła. Tylko jedne czarne dresy a było 30 stopni Mruga

o to zadbam następnym razem na pewno.

koniczynka4

"Stawanie się matką"... Ja napiszę tak - NIC, absolutnie żadne dolegliwości ciążowe (a miałam ich trochę, rzyganie przez pierwsze 3 miesiące, ból pachwin, niemożność przekręcania się w nocy, rwa kulszowa na 3 tygodnie przed porodem - kiedy chodziłam taka wykrzywiona, że po całym dniu siadałam na podłodze i ryczałam) nie równają się z tym, co przechodziłam przez pierwsze tygodnie, kiedy wróciłyśmy ze szpitala. I nie mam tu na myśli dolegliwości połogowych, bo te też się nie równają z tym, co można przejść, jak dziecko ryczy i nic nie działa na uspokojenie. Nie byłam w ogóle przygotowana na to, co mnie czekało. Owszem, słyszałam o kolkach, o tym, że dzieci płaczą itd. Ale zderzenie z tym wszystkim było... niebywałe. Nie wiem, ile razy pomyślałam, że córka będzie jedynaczką! No, ale cóż - jest coraz lepiej. A kiedy córka pierwszy raz, gdy ją wzięłam na kolana do karmienia, uśmiechnęła się do mnie szeroko i zaczęła "mówić" e-e e-e to poryczałam się ze wzruszenia.

elemka

Nie wiem czy jako osoba bez doświadczenia macierzyństwa, porodu itp. mogę się wypowiadać. Jednak babajaga bardzo podoba mi się to co nappisałaś. Zgadzam się oczywiście ze wszystkimi innymi wypowiedziami na temat fizjologii. Ale czytając w gazetach i innych różne artykuły gdzie głównie tak ciąża i poród są opisywane fajnie jest spojrzeć na ten stan z perspektywy babajagi. Znaleźć równowagę między tym wszystkim. W istocie dla mnie ( może dlatego, że tak długo staramy się o dziecko i coraz częściej powodzenie staje pod wielkim znakiem zapytania) poród, ciąża jest wielkim darem i ''podniosłą chwilą''. Chcę dopatrywać się w tym tak jak Babajaga piękna. Kiedyś dyskutowałam z mężem na temat wyglądu po porodzie. Powiedział mi wtedy, że jego miłość i spojrzenie na mnie nie zmieni się wraz ze wzrostem moich kilogramów czy tłustych włosów. Właśnie wtedy będę najpiękniejsza dla niego bo dam mu szczęście.
Poza tym przecież jeżeli chcemy chociażby schudnąć też trzeba się na pocić. Ślicznie i super się wtedy nie czujemy, ale celem jest pełnia szczęścia jako super sylwetka czy upragniona waga. Podobnie jest z dzieckiem. To jest ciężka walka z samym sobą, ze swoim organizmem, ale nagroda jest bezcenna.

hermiona

Koniczynka ja w twojej wypowiedzi słowo niebywałe zastąpiłabym słowem miażdżące. Bo tym dla mnie były poród, połóg i długo po połogu. Czymś miażdżącym. Niczym wzniosłym.
Kurczę Ale jednak po tych kilku miesiącach myśl o kolejnym dziecku się jednak pojawia więc co nas nie zabije to nas wzmocni i tyle Wesoly

anuszkaja

A ja powiem Wam-dziekuje. Za tresc i sposob jej przekazania w tym watku. I w sumie nie tylko tym. Domyslam sie ze to nielatwe, ale ciesze sie ze macie chec dzielenia sie tak intymnymi przezyciami. Malo udzielam sie w watkach, ktore "mnie nie dotycza", ale zbieram dzieki Wam wiedze pelnymi garsciami

tilia

Ja mam dokładnie tak samo! Dziękuję Wesoly

babajaga

Fajnie mi się czyta ten pierwszy post z tego wątku, bo było dokładnie tak jak sobie wymarzyłam.

Co do pytań z innych wątków o koszulkę to owszem miałam tę którą planowałam - w sumie to taka ni to tunika ni to sukienka, ale z dużym dekoltem na gumkę, że można cycki na wierzch wywalić i przytulić dziecko. Mimo że bawełna i krótki rękaw to się okropnie gorąco było. Następne rodzę w koszulce na ramiączkach, albo na golasa Mruga

Za to warkocze dobierane polecam jak najbardziej. Włosy się nie plączą, nie przeszkadzają, jednym słowem pełna gotowość do walki Mruga

A że koszulka, którą lubię to też miało znaczenie.

Co do wyjścia ze szpitala to w grę wchodziły jedynie ogrodniczki, żeby było luźno w kroku, ale jakby to było lato to założyłabym fajną sukienkę.

tilia

To super, że tak się udało Wesoly

Oby więcej takich porodów Wesoly

buba

Babajago, bardzo bardzo się cieszę! Wesoly

Kto wie, może jednak nie tylko kp siedzi w głowie? Mruga

brain

w temacie ubioru do porodu.. tak sobie szukałam jakichś fajnych koszul do szpitala (nie żebym potrzebowała, aaaale Mruga

) i znalazłam całkiem ciekawy link i pomyślałam, że się podzielę:
[link widoczny dla zalogowanych]

na pewno takie podejście jest mi bliższe, niż porwane szpitalne płótno Mruga

ika

Fajna

Ale nie ubrałabym takiej, czułabym się jak jakieś ufo

Ładna koszula nocna to dla mnie najlepsza opcja Wesoly

babajaga

[link widoczny dla zalogowanych] ta ostatnia amerykańska jest fajna

Na następny chcę taką

Justek

ta z pierwszego linku niepraktyczna bo ciężko by było w niej karmić.

Z drugiego linku jakaś taka dziwna Mruga

a ta ostatnia super Wesoly

ja miałam z dekoltem kopertowym i też wyglądało to ładnie a i praktyczne było Wesoly

brain

Ta ostatnia dla mnie też super, ale droga - 120 zł.
Ale taka do porodu dałaby raczej radę i cena do zaakceptowania:
[link widoczny dla zalogowanych]