..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

hebanowe noce

W ogóle mi ten masaż krocza nie wychodzi.

hebanowe noce

Dziś lepiej, ale ten olejek ze słodkich migdałów za szybko się wchłania i w efekcie obciera i piecze. Może oliwa z oliwek?

dorotucha

Hej Dziewczyny Wesoly

Ja przy pierwszym porodzie miałam nacięcie krocza które było gorsze od bóli porodowych bo położna nacięła mnie po skurczu. Na dodatek miałam 14 szwów nierozpuszczalnych które wewnątrz gniły a te na zewnątrz się rozlazły Shocked

miałam dziurę do samego odbytu. Myślałam że będę musiała być ponownie szyta ale obyło się bez tego

moja kochana położna poleciła mi smarować ranę AVILINEM - balsamem profesora Szostakowskiego. W konsystencji przypomina klej nakładałam go 3 razy dziennie i wszystko ładnie się zrosło dzisiaj dwa lata po porodzie nie mam żadnego śladu oprócz delikatnej cieniutkiej blizny. Dlatego polecam go Wam dziewczyny. Gdy byłam w styczniu w szpitalu na skrobance po poronieniu ordynator dziwił się że tak ładnie blizna wygląda i pytał gdzie i kto mnie tak ładnie zszył. Gdy mu powiedziałam że jego pracownica założyła mi szwy które się rozeszły i to nie jej zasługa a mojej położnej to zrobił się bordowy i się zamknął. Faktycznie super temat do rozmów przed zabiegiem... Pozdrawiam Was dziewczyny i życzę porodu bez nacięcia Smile

lanolina

Ja żałuję, że mnie nie nacięli przy drugim porodzie. Po pierwsze pękło mi w stronę odbytu (na szczęscie I stopnia), a po drugie blizna wygląda okropnie, podczas gdy miesiąc po pierwszym porodzie już wszystko było równiutkie i zagojone Smutny

Cera

A ja Wam, życzę porodów bez nacinania i pęknięć!

Nane

Nie wyobrażam sobie mieć nacięcie krocza po skurczu... Chyba zamordowałabym położną.
dorotucha szczerze współczuję Smutny

Mnie też oczywiście nacięto. W sumie dzięki temu Młody ze mnie wyskoczył bo tak to nie wiem jak by było. Nie bolało bo na skurczu tylko nacięcie długie aż do odbytu

szwy rozpuszczalne pod znieczuleniem zakładane - spoko, można przeżyć.

bakteria

ja mam niefajną bliznę i chyba kiedyś się nią zajmę, tzn. postaram się o jakąś lekką plastykę tamtego miejsca…