..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

gosica502

No a w ogóle to obecność dziecka po cesarce jest niezłym motywatorem do "pozbierania się". Pamiętam jak mi się zachciało w nocy do ubikacji i wstawałam chyba z pół godziny zanim mi się udało

A jak mi przywieźli córę i zapłakała to w 30 sekund na nogach już byłam

fantada

bakteria

lanolina

Bez ubezpieczenia też można rodzić, ale płaci za to również NFZ, który będzie żądny tych samych danych, co w przypadku osoby ubezpieczonej. Oczywiście mogliby to robić "po", ale z jakichś sobie wiadomych powodów nie robią. Ale to prawda, że wywiad lekarski można by sobie spisać wcześniej w szpitalu/poradni/albo po prostu przynieść na kartce, zamiast między skurczami przypominać sobie datę pierwszej miesiączki.

strzyga

Tylko nie zawsze rodzi się tam, gdzie by się chciało Mruga

więc byłaby masa zbędnych papierów jeszcze do rozliczenia. Wątpię, żeby komuś by się chciało to na bieżąco przeglądać Wink

ika

gosica, dlatego jak dziecko było przy mnie to po prostu leżało ze mną w łóżku bo nie byłam w stanie zbyt szybko się pozbierac. Tak samo z nim spałam, wiedziałam, ze nie ma szans się obrócić przez sen, a wyciągnać dziecko w miare szybkim tempie tym bardziej.

hebanowe noce

A jak to jest dokładnie z trwałością znieczulenia zewnątrzoponowego?
Działa jeszcze na zszywanie? Tylko nie mówcie, że w tej euforii się tego nie czuje, bo i tak w to nie uwierzę

. Z całego porodu boję się właśnie tego badania rozwarcia i szycia. Czy długo trwa osiągnięcie takiego rozwarcia, po którym robią znieczulenie?

elusiaczek

Nie wiem jak w Polsce, ale u mnie znieczulenie trwało na szycie, ale ja ze 3 razy dostawałam dawki (jak zaczynałam czuć ból to mi kolejną dawke dawali). O 4 miałam pierwszy skurcz, po 10 dotarłam do szpitala, rozwarcie 4 - od razu mi podali kroplówke i jak odpowiednia ilosć zeszła to dostałam znieczulenie (nie wiem jakie miałam wtedy rozwarcie).

mrówka

Znieczulenie powinno działać na czas zszywania ewentualnego, a jeśli nie to powinni podać kolejną dawkę, albo inaczej znieczulić. Nie ma się co dawać szyć "na żywca". A i psikanie znieczulaczem nie działa, jakby ktoś proponował

ika

Moje znieczulenie po cesarce trwało jeszcze pół nocy, nogi jak kłody miałam całą noc, mogłby mi ktos je pokroić a nie zrobiło by mi to różnicy

Hikari

mrówka

OK. 2-3 szwy to jeszcze rozumiem, ale nie np. zszywanie po nacięciu, bo wtedy tych szwów będzie więcej. A bez większego problemu można znieczulić miejscowo a przy tym skutecznie.

hebanowe noce

Te spraye zbytnio nie działają, a żeby znieczulić miejscowo innym sposobem to trzeba ukłuć to miejsce normalną igłą. Normalnie mam dreszcze, gdy wyobrażam sobie, że ktoś miałby jakąkolwiek igłę wbijać mi w okolice krocza. Na prawdę nie boję się zastrzyków i pobrania krwi, ale w końcu okolice intymne są o wiele bardziej wrażliwe niż pośladek czy ręka.

agu

Ja nie pamiętam niczego ze zszywania po cesarce, a już na pewno nie ból. Dopiero musiałam sobie poskładać fakty. W ICZMP po cc zawożą na salę pooperacyjną, a tam leży się tak długo, jak działa znieczulenie. W tym czasie proponują zastrzyki przeciwbólowe, dostaje się je tak szybko, że jeszcze ich nie czuć, a działają po ustąpieniu znieczulenia. Dopiero po kilku godzinach, kiedy wraca władza w nogach, przechodzi się na inne łóżko i jedzie na oddział, na którym można spotkać dziecko (wcześniej jest tylko na momencik na sali operacyjnej i stamtąd wędruje, często z tatą, na oddział czekać na mamę).

hebanowe noce

Ja nie wiem, czy nie będę mieć cesarki ze względu na to, że mój makrogruczolak krwawił, ale na razie nastawiam się na poród naturalny ze znieczuleniem - na 100% będę chciała, bo nie lubię bólu. Cesarki tak bardzo się nie boję. Najbardziej tego, że rana nie będzie się goić przez tkankę tłuszczową (mam jej trochę) lub że stracę dużo krwi i dostanę martwicy przysadki (jestem przewrażliwiona na punkcie tego mojego guzka, bo dawał się strasznie we znaki). Wydaje mi się, że podczas cesarki można stracić więcej krwi niż przy naturalnym.
Ostatnio rozmawiałam z ciocią, która rodziła bez znieczulenia. Powiedziała "a po co Ci znieczulenie, lepiej rodzić normalnie". Trochę mnie to wkurzyło, bo o ile obawy kobiet o późniejsze powikłania, o wizję wkłucia w kręgosłup, zwolnienie akcji porodowej rozumiem, to stawiania bólu porodowego na piedestale, żeby udowodnić światu nie wiadomo co, to już nie bardzo.