|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tymoteusz
pierwszy wykres
Dołączył: 19 Lut 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:36, 11 Mar 2007 Temat postu: Dzieci zbliżają czy oddalają małżonków |
|
|
No właśnie jak czujecie ? Jak jest w Waszym małżeństwie ? Czy czujecie, że dzieci was do siebie zliżają czy wręcz odwrotnie ? Czy nie jest tak, że dzieci łączą małżonków głównie poczuciem odpowiedzialności wobec tych dzieci ?
Nie chcę tu siać niepokoju czy wątpliwości, ale jestem ciekawy...
Bo np. w moim małżeństwie na obecnym etapie (dziecko 2,5 miesiąca) nie mogę powiedzieć, że dziecko nas zbliża. Wszystko kręci się wokół dziecka (i to jest normalne wymaga opieki), ale nie wpływa to moim zdaniem jakoś specjalnie dobrze na nasz związek.
Od razu wyjaśniam, że dziecko było chciane, jest bardzo kochane i będzie przez nas wspierane .
Jak to jest u Was ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
talitha
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 23:00, 11 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie zbliżają.
Ale rozwinięcie kiedy indziej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12430
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 10:45, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
ja mam pod tym wzgledem dwojakie odczucia...
z jednej strony, opieka nad maluchem tak angazowala nas oboje... ze.. zdecydowanie skonczyło sie u nas cos na styl "obrazania", "nieodzywania sie"..(szczegolnie z mojej strony)
Po prostu przy dziecku nie da sie nie odzywac do siebie...
Z drugiej strony.. ja jestem chyba zazdrosna o nasze dziecko...
Obserwuje czasami, ze synek jest dla męza całym sensem zycia, najwieksza radoscia po ciezkim dniu w pracy.. itd..
A ja czasami czuje sie jak taki... jakis niekonieczny dodatek do jego zycia..
:sad: :sad: :sad:
czasami jest to przykre dla mnie..
chciałabym sprawiac mu, choc 1% tej radosci, co daje mu nasz synek...
obserwuje chyba cos takiego, ze teraz coraz mniej chyba koncentrujemy sie nad soba, nad naszym związkiem
tylko wszystkie nasze działania zyciowe, sa realizowane z mysla o dziecku...
a nasze dobro... to chyba tylko efekt uboczny..
Ojej.. ale to wszystko zabrzmiało...
Ale naprawde tak jest..
czuje, ze jestesmy juz nie małzenstwem, ale rodziną...
Np. na pytanie, co chce zebym robiła, zeby był szczesliwy.. on odpowiada, ze jesli bede sie troszczyła o dziecko.. to dla niego bedzie najwieksze szczescie..
Nie, zebym robiła cos dla niego..
jesli bede dobra mama, wówczas to bedzie dla niego najwieksza radosc....
|
|
Powrót do góry |
|
|
pinky
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 51°17'N 22°52'E Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:04, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Dona napisał: |
Z drugiej strony.. ja jestem chyba zazdrosna o nasze dziecko...
|
Kompletnie mnie to zaskoczyło!
Zazwyczaj to mężowie są zazdrosni o żony, które więcej czasu muszą poświęcić dzidziusiowi, a mniej mężowi...
To smutne, że taka sytuacja dotknęła Ciebie i Twoje małżeństwo!
Może nie mam doświadczenia w tej materii, ale uważam, że tylko szczera rozmowa z mężem może tu pomóc.
I chyba nie warto tego odkładać, bo problemy lubią urastać z czasem, a i po co Ty masz cierpieć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12430
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 23:14, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
ano.. masz racje.. tak troche pod wpływem tego watku troche popytałam sie męza, jak to jest.. i troche sobie wyjasnilismy co nieco...
Ale odkad przyszedł nasz synek na swiat, mój maz zawsze był bardziej "mamą" niz ja...
tylko piersia nie karmił...
|
|
Powrót do góry |
|
|
pinky
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 51°17'N 22°52'E Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:22, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Dona napisał: | ano.. masz racje.. tak troche pod wpływem tego watku troche popytałam sie męza, jak to jest.. i troche sobie wyjasnilismy co nieco...
|
Cieszę się bardzo!
Szczerze Ci życzę, abyś była w III fazie i mogła sobie to z mężem dziś wyjaśnić już solidnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
tato
mistrz NPR-u
Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 23:29, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Dona napisał: |
obserwuje chyba cos takiego, ze teraz coraz mniej chyba koncentrujemy sie nad soba, nad naszym związkiem
tylko wszystkie nasze działania zyciowe, sa realizowane z mysla o dziecku...
|
musze potwierdzic to co napisala Dona
przy dzieciach szczegolnie trudno jest uszczknąć z życia coś dla siebie dla małżeństwa
dziecko potrafi zajać 100% czasu
jak czlowiek cos robi dla siebie to caly czas i tak ma wyrzuty sumienia ze powinien ten cza poswiecic dziecku
mysle ze jest pewną sztuką połączenie dbałości o małżenstwo i o dzieci
|
|
Powrót do góry |
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 8:57, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Tymoteuszu, ja to widzę tak: na razie trudno to pewnie ci ocenić, bo jetes bardzo młodym rodzicem . 2ms, pierwsze dziecko....trudno się zajmować czymkolwiek innym niż niemowlakiem.
z mojej perspektywy związku prawie pełnoletniego i trójki dzieci, widzę, że jesteśmy znacznie bardziej ze soba związani, niż w okresie narzeczeństwa czy wczesnego małżeństwa. moim zdaniem dzieci wiążą nas bardzo mocno, są widzialnym dowodem na naszą miłość, przypominają o niej. oczywiście czasu wyłącznie dla siebie jest bardzo niedużo, ale staramy sie go wygospodarować, a przede wsystkim staramy się go nie marnować: nie kłócić się o drobiazgi, rozmawiać o ważnych sprawach, celebrować wspólne chwile. jeżeli związek ma solidne podstawy, to z kryzysu związanego z urodzeniem dzieci prawdopodobnie wyjdzie mocniejszy, jeżeli są jakieś poważne nierozwiązane problemy w relacji lub osobiste któregoś z małżonków, to może być tak, że dziecko dobije małżeństwo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 9:38, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
W życiu każdego małżeństwa jest chyba tak że najpierw jesteśmy tylko dla siebie. Potem przychodzi czas bycia rodzicami, wraz z upływem czasu dzieci rosną, nie są już tak bardzo absorbujące (fizycznie) i zaczynamy mieć trochę więcej czasu aby pobyć we dwoje. Ważne- tak myślę- aby w dniach kiedy mamy maleńkie dzieci w domu znaleźć choć chwilkę tylko dla siebie.
Nas dziecko, a potem dzieci w dosłownym tego znaczeniu - połączyły. Jak były maleńkie cały świat kręcił się wokół nich. Teraz w ich zachowaniach widzimy nasze cechy, reakacje, zachowania, marszczenie nosa itp.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karafka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18908
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:46, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
juz widze to u nas napewno bede musiala dzieci bardzo szybko do koni przyzwyczaic i odrazu pony kupic dlatego chce coreczke
ale mysle, ze jak w zwiazku wszystko chodzi jak trzeba, to dzieci nie powinny oddalac. a takie malenstwa to wiadomo, ze swiat sie wokol ich kreci
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dalia
pierwszy wykres
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 14:58, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
I ja sie zgodze, ze ogolnie dzieci zblizaja do siebie malzonkow. Ale tylko tych "rozsadnych", ktorym zalezy na ich dobru. W swoim malzenstwie obserwuje postawe meza, ktory z osoby dosc porywczej staje sie lagodniejszy. Uczy sie hamowac niepotrzebne emocje, i w inny sposob rozwiazywac problemy. Co tu duzo mowic, dzieci ucza nas cierpliwosci, a nauka nie idzie w las, stajemy sie dla siebie zyczliwsi, bardziej sie rozumiemy i mamy mniej pretensji o drobiazgi.
A ci mniej rozsadni? Oj trudno, ciezko. Jestem swiadkiem powolnego rozpadu malzenstwa kolezanki, gdzie jej maz nie uczestniczy w szeroko rozumianej opiece nad dziecmi, tylko, niczym pasza lubi sie nimi otoczyc i z duma o nich opowiadac...hmmm, nie tedy droga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gwiazdeczka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z parteru :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:21, 06 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Dalia napisał: | A ci mniej rozsadni? Oj trudno, ciezko. Jestem swiadkiem powolnego rozpadu malzenstwa kolezanki, gdzie jej maz nie uczestniczy w szeroko rozumianej opiece nad dziecmi, tylko, niczym pasza lubi sie nimi otoczyc i z duma o nich opowiadac...hmmm, nie tedy droga. | jestem świadkiem podobnej sytuacji... pewne małżeństwo stwierdziło, że po wielu konfliktach dziecko zbliży ich do siebie, rozwiąże problemy.
niestety, efekt można sobie wyobrazić. on wraca z pracy zmęczony, ona mu robi awantury, że się nie stara, że nie dba o nią i o dziecko, że ona dla niego zrezygnowała z pracy... itd... straszne... przed zdecydowaniem sie na dziecko [zrobili to w pełni świadomie] trzeba rozwiązać konflikty. wszystkie. bo dziecko nie tylko je powiększy, ale jeszcze dołoży coś od siebie [na początku rzecz jasna]. smutne to, bo cierpieć z tego powodu będzie maluszek, kiedy podrośnie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Wto 22:26, 02 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Zazwyczaj bardzo cenię teksty Anny Dodziuk, ale tym razem za nic nie umiem się z nią zgodzić!
[link widoczny dla zalogowanych]
Cytat: |
Słyszałam kilka smutnych historii kobiet, które uzgodniły z mężem, że on nie chce mieć dziecka, i po latach żałują, że były wobec niego tak bardzo fair. Natomiast z wielu innych historii rodzin, jakich wysłuchałam w swojej praktyce psychoterapeutycznej, wynika, że ci niechętni dziecku panowie po jego przyjściu na świat są w zdecydowanej większości bardzo zadowoleni. Obserwuję kilku ojców, którzy zostali nimi z zaskoczenia, i miłą niespodzianką jest dla mnie to, z jakim zaangażowaniem pełnią tę funkcję. Oni dopiero w kontakcie z dzieckiem przekonują się, czy i jakimi chcą być ojcami.
A gdyby kobiety czekały na nich z decyzją, tych dzieci może by nie było. Myślę, że decyzję "mieć dziecko czy go nie mieć" warto konsultować z mężem, ale nie warto traktować wyniku jako obowiązującego. Decyzja o dziecku należy do ciebie. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:39, 02 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
nienawidzę jak się mówi o dziecku czy decyzji o nim tak jakby ono było własnością kobiety. Co to jest? Seksmisja czy co? Koszmar jakiś - ten tekst Dodziuk. A z doświadczenia- jednym z leków na obawy przed ojcostwem jest modlitwa żony za męża. Poważnie. Jak się po ludzku nie da wzbudzić w mężu pragnienia to niech zrobi to Ktoś kto zadziała na niego od środka, od serca. I Ktoś, Komu na dzieciach zależy bardziej niż nam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
walecznaS
Moderator
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 11994
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 9:51, 03 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Też bym postawiła na na modlitwę a nie na oszustwo - bo "decyzja o dziecku należy do ciebie" - to sugeruje wg mnie i też brak szacunku do uczuć męża
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|