|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
okoani
za stara na te numery
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 1873
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Roztocze ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:59, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Moja mama stosowała ciche dni, kiedy była zła na ojca... Tyle, że ta cisza odnosiła się tylko do taty - mi mówiła wszystko.... a później jeszcze słyszałam wersje ojca. Także chcąc nie chcąc mam spore doświadczenie w rozwiązywaniu konfliktów między dorosłymi
A ciche dni dla mnie są bez sensu - nie rozwiązują problemu, a często mogą go potęgować. Całe szczęście z mężem potrafimy rozmawiać nawet na te trudne tematy - może dlatego nie wybuchła jeszcze między Nami żadna kłótnia, tylko kończy się na "prychaniu"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olenkita
za stara na te numery
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 4904
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:17, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
My tez nie mielismy jeszcze jakiegos kryzysu i szczerze mowiac, w malzenstwie jest jakos latwiej niz wczesniej. Ja niestety jak jest problem to nie jestem mocna w gadaniu. W ogole jestem malomowna, wole sluchac badz pisac U nas to maz gada ( a przeciez nie gadula) i czasem mi wypomina, ze malo mowie, ze moglabym byc bardziej komunikatywna czasami bo tak to tylko on nadaje. Czasami siedzimy np. i jemy w milczeniu ( nawet jak nie mam fochow). Po prostu taki typ jestem. Za to jak mi cos nie spasuje to sie potrafie zaciac i koniec. Nie wiem, moze mam jakies slabe poczucie wlasnej wartosci i lubie, jak ktos kolo mnie skacze i domysla sie co zrobic, zeby bylo lepiej. Przyznam ze wstydem, ze czasem mam z tego jakas niezdrowa satysfakcje i przyjemnosc
Oczywiscie pozniej sama psychicznie nie wytrzymuje i na drugi dzien np. juz przerywam milczenie.
Ostatnio zmieniony przez Olenkita dnia Śro 8:18, 09 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annka
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 13 Paź 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:42, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Olenkita napisał: | My tez nie mielismy jeszcze jakiegos kryzysu i szczerze mowiac, w malzenstwie jest jakos latwiej niz wczesniej. Ja niestety jak jest problem to nie jestem mocna w gadaniu. W ogole jestem malomowna, wole sluchac badz pisac U nas to maz gada ( a przeciez nie gadula) i czasem mi wypomina, ze malo mowie, ze moglabym byc bardziej komunikatywna czasami bo tak to tylko on nadaje. Czasami siedzimy np. i jemy w milczeniu ( nawet jak nie mam fochow). |
O, to widzę, że nie jestem jedyną małomówną kobitką
Milczenia "za karę" za to raczej oboje nie stosujemy. Natomiast jesteśmy specjalistami w "zamiataniu pod dywan" problemów, udawaniu, że nic się nie stało i takiego (w moim odczuciu) sztucznego tworzenia miłej atmosfery.
Kłócić się w ogóle nie potrafimy - myślę, że to jednak niedobrze, bo przypuszczam, że dobra kłótnia pomaga przezwyciężyć kłopoty. Ale to głównie moja wina - na myśl o otwartym konflikcie robi mi się niedobrze ze stresu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
okoani
za stara na te numery
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 1873
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Roztocze ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:46, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Olenkita - to i tak nie jest źle jak przerywasz milczenie na drugi dzień. A skoro Twój mąż jest wygadany, to z pewnością mówi Ci jak na Niego działa Twoje milczenie. U mnie mama potrafiła się nie odzywać do taty nawet ponad tydzień - dla mnie to już chore.
Co do małomówności, to jesteś podobna do mojego męża - On też woli słuchać i jest oszczędny w słowach. Cóż... nikt nie jest idealny
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnesota
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 11 Cze 2010
Posty: 1179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dolny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:53, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
nam nie wychodzą ciche dni. Prędzej czy później jedno czy drugie przychodzi i miętolimy sprawę, aż się pogodzimy. Wcześniej zawsze mąż (tzn. narzeczony) przychodził się godzić i zgadzam się, że to mile łechce Teraz jakoś chyba uważa, że mnie za bardzo rozpieścił czy co?
Ale niedawno zaczęło się coś takiego, że potrafimy się ze sobą normalnie pokłócić, to znaczy krzyczeć na siebie. To dla mnie jakiś kosmos, jestem przerażona, kiedyś mnie tak wkurzył, że cisnęłam czymś z całej siły na ziemię i czasem mam ochotę walnąć też czymś w niego. Takie uczucie, że nie mogę nic więcej zrobić, żeby zrozumiał, jak bardzo rani mnie to, co on mówi... Przeraża mnie to Jakby wyłażą ze mnie rzeczy, których bardzo nie chcę w sobie mieć, pamiętając małżeństwo moich rodziców. Rzeczy do tej pory dla mnie niewyobrażalne nawet.
No ale przynajmniej śpimy razem i ma to dla obojga działanie wybitnie pozytywne On sam mówi, jak go to do mnie zbliża. Więc w małżeństwie spać razem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cera
za stara na te numery
Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:32, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
minnesota napisał: |
No ale przynajmniej śpimy razem i ma to dla obojga działanie wybitnie pozytywne On sam mówi, jak go to do mnie zbliża. Więc w małżeństwie spać razem |
No i u nas też tak jest!
Ja to mam tak, że jak juz się wkurzę to krzyczę i wypominam a najbardziej wiecie co mnie wnerwia , że ja dążę do tego, żeby i mężuś dal upust emocją, wdał się ze mną w dziką dyskusję a on co siedzi i mnie olewa, bo jego życiowe motto brzmi: nie dolewaj oliwy do ognia, pokrzyczy kobieta i przestanie
Jak mi już przejdzie to podchodzi (ja fukam oczywiście i mówię odejdź) a on: jak się złościsz to mnie kręciz a ja jeszcze się nakręcam bardziej, bo zamiast się solidnie kłócic to taki gadki puszcza...ummasumarum, jak mnie zagada, że mnie popuszcza szybko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
fantada
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 05 Kwi 2009
Posty: 947
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:57, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
U nas też nie ma i nie było cichych dni, bo wewnętrzne założenie każdego z nas jest takie, aby było między nami dobrze, a ciche dni to trwanie w złych emocjach...
Choć zaciąć się potrafiłam nie raz przed ślubem. Ba! Zacinałam się non-stop Tzn. zamykałam w sobie na amen. Potrafiłam leżeć skulona w kulkę na podłodze i płakać (lub nie) a mąż powiedzmy godzinę się do mnie dobijał: "powiedz co Ci jest", "powiedz", "powiedz". Podziwiam go, że on to przetrwał. Mówi, że milion razy chciał wyjść i trzasnąć drzwiami, ale zawsze przełamywał to. I wyszłam z tego dzięki niemu! Teraz zamykam się w sobie baaaardzo rzadko i nigdy tak drastycznie. Myślę, że to była kwestia m.in. niskiego poziomu własnej wartości.
Ale ja też musiałam męża uczyć mówić o sobie, ale z nim to inaczej przebiegało...
Natomiast małomówni jesteśmy też czasami np. podczas obiadu czy wspólnej jazdy autobusem, ale nam to nie przeszkadza. Innym razem kładziemy się do łóżka i gadamy godzinę, bo akurat jest temat
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olenkita
za stara na te numery
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 4904
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:47, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Ja tez oczywiscie nie jestem jakims mrukiem, co wazy slowa Czasami potrafie sie rozgadac, zwlaszcza jak sa jakies emocje, cos cieszy badz dreczy. Ale ogolnie to lubie sluchac, nie przeszkadza mi milczenie, choc oczywiscie rozumiem meza, ze on tez by chcial posluchac czegos
okoani ja bym tydzien nie wytrzymala z cichymi dniami, do tego to trzeba byc chyba konsekwentnym i miec silny charakter. Mnie max. po jednym dniu sie odechciewa, brakuje bliskosci, ciepla, rozmow, zle spie i zawieszam bron Zdaje sobie sprawe, ze to jest glupie, ale coz, kazdy ma cos...
Mysle, ze fajnie by bylo wydzielic nowy watek o kryzysach, klotniach w zwiazku i sposobach na radzenie sobie z nimi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maria
Moderator
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia jak narazie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:26, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
U nas ciche dni sie jeszcze nie zdarzyly, mamy charaktery, ktore tego nie wytrzymuja. Czasem jak ktores jest obrazone to milczy powiedzmy pare godzin, ale to max.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buzzard
pierwszy wykres
Dołączył: 24 Sty 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa/Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:34, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
U nas jest tak, że oboje jesteśmy gadatliwi (ciche dni byłyby dla nas torturą), więc robimy sobie karczemną awanturę. Po burzy szybko znów wychodzi słoneczko i jest tak jak powinno być.
Problem jest taki, że jestem typem przylepy: lubię się przytulać, spędzać wspólnie czas, za to on... no cóż, wygania mnie z pokoju i domaga się chwili spokoju. Na początku mnie to denerwowało, ale po jakimś miesiącu wspólnego mieszkania przywykłam i zrozumiałam, że to nie znaczy, że ma mnie dość tylko musi sobie potęsknić.
A tak na marginesie: jako, że jestem tu nowa witam wszystkich serdecznie
Ostatnio zmieniony przez Buzzard dnia Czw 11:40, 10 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
mamma
za stara na te numery
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 7569
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:43, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
U nas też raczej ciche dni byłyby nie możliwe, ja sie potrafię nie odzywać najwyżej chwilkę, a mój mąż to w ogóle jest osobą która potrzebuje dużo mówić i nie lubi ciszy, jak jesteśmy bardzo źli na siebie potrafimy niestety mówić sobie różne złośliwe rzeczy ale na pewno nie milczeć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buzzard
pierwszy wykres
Dołączył: 24 Sty 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa/Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:54, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
...a potem człowiek czasami się zastanawia czy nie lepiej byłoby zamknąć dziobek i nie żałować tego, co się powiedziało...
|
|
Powrót do góry |
|
|
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19992
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:10, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
oj, u nas mąż się umie długo nie odzywać. pracujemy nad tym, bo ja wtedy za dużo mówię
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olenkita
za stara na te numery
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 4904
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:13, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
To u nas odwrotnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
micelka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10116
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 22:34, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Najlepszym sposobem na tzw. ciche dni są dzieci- jak już się pojawią, to jest tyle różnych spraw do omówienia między małżonkami na co dzień, że nie można się do siebie nie odzywać :>
Buzzard, witaj na Forum
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Gdy nie ma dzieci w domu, to... :) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 77, 78, 79 ... 86, 87, 88 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 77, 78, 79 ... 86, 87, 88 Następny
|
Strona 78 z 88 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|