..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

mamma

my też dużo w samochodzie przegadaliśmy różnych spraw Wesoly

zwłaszcza, że przed przeprowadzką mieliśmy daleko do obojga rodziców i wiele godzin w samochodzie w miarę regularnie spędzaliśmy, po przeprowadzce teściów mam pod nosem, a rodziców bardzo daleko, tak, że jeździmy tam bardzo rzadko...
i wpadłam jeszcze na pomysł, żeby z tego powodu wziąć męża na przejażdżkę

ale wolałabym w sumie już wziąć go na spacer gdzieś po lesie np. ale wtedy to nie chce

walecznaS

tak mi się z tematem skojarzyło, może komuś się zechce posłuchać
[link widoczny dla zalogowanych]

micelka

Trafne uwagi Wesoly

silva

a ja już 9 miesięcy jestem sama - mąż pracuje poza miejscem zamieszkania
najpierw nie mogłam zasnąć bez niego
teraz czasem mi przeszkadza w spaniu, jak przyjedzie, bo już się odzwyczaiłam...

(kiedyś jak pojechał zawieźć córki z babcią nad morze, to mimo migreny
i zmęczenia nie spałam od piątku rano do niedzieli wieczór,
nie umiałam zasnąć, póki nie wrócił - wystarczyło, że był nawet w pokoju obok...)

micelka

Ja też tak mam- jak mąż gdzieś wyjedzie, to nie mogę zasnąć sama, słyszę każde stuknięcie w domu i nawet się czasem boję, że ktoś mnie napadnie w nocy Yellow_Light_Colorz_PDT_37

Ciekawe, że jak wyjeżdżam gdzieś sama i śpię w hotelu, to nie mam z tym problemu. Za to wczorajszej nocy poprosiłam męża, żeby poszedł spać na kanapę do innego pokoju- jest chory i tak strasznie chrapał, że nie mogłam zasnąć

Justek

Ja kiedyś też nie mogłam spac bez męża, miałam tak podobnie jak Ty Silva. Chorobliwie wręcz bałam się że mu coś się stanie jak nie było go na noc w domu. To mi minęło jak A. się pojawiła na świecie i raz musiał wyjechać za granicę na 5 dni. pierwsza noc to była niespokojna ale sobie powiedziałam że tak nie może być że muszę się wziąć w garść dla córki i jakoś przeszły mi stany lękowe. Teraz mam podejście, chcesz to sobie śpij na kanapie

(ale nie po kłótni tylko np. jak zaśnie przed TV). Czasem go budzę ale ostatnio mam go w nosie

koszatniczka

"niech słońce nie zachodzi nas waszym gniewem" - z jednej strony bardzo trudne z drugiej sensowne. Ja jestem z tych zamykających sie i złoszczących po cichu - a z drugiej strony jest mi z tym tak źle!

My w ogóle nie lubimy się kłócić i siać złego nastroju - czasem zastanawiam się czy to nie jest trochę chorobliwe - zrobic wszystko żeby nie doszło do kłótni. A jak już coś wisi w powietrzu to obydwoje nie wytrzymujemy - jest nam tak źle, że musimy pogadać.

A co do spania razem - to jest piękne! Umówiliśmy się na dwie kołdry, ale zawsze w nocy można się przytulić, a jak jest niewygodnie to pójść pod swoją.

A teraz pytanie: czy zauważyłyście taką zależność, że w II fazie mąż śpi bliżej was? U mnie tak jest, czasem mało z łóżka nie spadam

mamma

u nas zawsze to ja się pcham w nocy na męża i go spycham z łóżka Mruga

Justek

Mój zawsze śpi na środku łóżka a ja gdzieś w kącie

brain

a ja mam zasadę, że śpię zawsze od ściany i raczej się przerzucimy na dwie 'kordły'

fresita

polecam wielką kołdrę, my po jej zakupie zrezygnowaliśmy z dwóch osobnych Mruga

brain

wielka to znaczy jaka?
pamiętasz może wymiary (orientacyjnie chociaż)?

fresita

200/200 nam starcza na łóżko 180/200, ale wiem, że są wieksze kołdry 200/220

koszatniczka

u nas odpada - lubimy "zakokonić" się w własnych

A poza tym - kto wie gdzie będziemy spali za dwa lata??

brain

O tak, kokon