|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 20003
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:39, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
espree napisał: | [pamiętam, że w podstawówce wpadłam na nielogiczność tej przypowieści... że właśnie prościej i przyjemniej całe życie się obijać a potem nagle nawrócić... |
no niby tak, tylko czy przypedkiem świadome odkładnie spowiedzi na ostatnią chwilę i takie 'wykorzystywanie' Bożego miłosierdzia nie jest grzechem przeciw Duchowi Św?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
darus
nauczyciel NPR
Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: slask
|
Wysłany: Czw 11:52, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
ale co wy o spowiedzi? Przecież jeśli rozważasz w swoim sumieniu coś i ono nie wyrzuca ci tego jako grzech, to nie wymieniasz tego na spowiedzi... Chyba że prosisz o radę, to wdajesz się w rozmowę z księdzem...
Przez 14 lat małżeństwa żaden ksiądz nie spytał się mnie, jak ma się sprawa miłości fizycznej w moim małżeństwie? A owszem, przed ślubem spowiadałam się z tego, bo sumienie mi to wyrzucało... Albo po prostu przyjęłam ślepo, że to grzech? Nie, dziś dalej uważam to za grzech...
I jeśli będę umierała świadomie, a moje pożycie z mężem będzie wyglądało tak jak dziś, to też się z tego nie wyspowiadam, bo nie ma z czego po prostu.
A spowiedź na wszelki wypadek, bo kościół TO uważa za grzeszne... (jak widać z artykułu też sami mają wątpliwości)
|
|
Powrót do góry |
|
|
micelka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10116
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 12:00, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
No tak, jeśli moje sumienie mi czegoś nie wyrzuca, ale rozum wie, że KK uważa inaczej, to wydaje mi się obowiązkiem powiedzieć o czymś takim na spowiedzi.
Piszesz Darus, że ksiądz nigdy nie pytał CIę o te kwestie w czasie spowiedzi. A dlaczego miałby pytać sam z siebie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
darus
nauczyciel NPR
Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: slask
|
Wysłany: Czw 12:10, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
a dlaczego ja miałabym mówić na spowiedzi, że moje sumienie nie zgadza się z jakimś punktem prawa kościoła?
nawet w artykule pisze, że w konfensjonale stajesz przed Bogiem... Sumienie to sprawa indywidualna, nie można ująć go w jakieś przepisy, w jakieś ramy (np. ograniczenia Kościoła). Nawet same przepisy kościoła o tym mówią. Gdyby było inaczej, to daliby nam gotowca -listę grzechów- a my byśmy czytaliśmy i odhaczali te, które mają miejsce w naszym życiu. Kościół również daje nam prawo, abyśmy sami rozważali grzeszność w sumieniu... I aby było nam łatwiej, daje pewne WSKAZÓWKI...
|
|
Powrót do góry |
|
|
micelka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10116
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 12:18, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Dlatego, że sumienie "nie określa rzeczywistości moralnej, tylko ją odczytuje"
(z: [link widoczny dla zalogowanych] )
|
|
Powrót do góry |
|
|
darus
nauczyciel NPR
Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: slask
|
Wysłany: Czw 12:38, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
nie widzę żadnych sprzeczności z tym o czym piszę:
cytaty:
"To nie przypadek, że ludzie, żyjący w głębokiej zażyłości z Bogiem posiadają w sobie to niezwykłe „światło”, iż w każdej sytuacji potrafią dobrze, z etycznego punktu widzenia, ocenić rzeczywistość. Warunkiem życia godziwego pod względem moralnym jest nie tylko znajomość prawa moralnego, co obecność w głębi sumienia Boga, który uzdalnia człowieka do życia według tych norm. Jezus Chrystus określa siebie, iż jest światłością świata (por. J 8,12). On światłem swojego Słowa oświetla ciemności ludzkiego grzechu, a mówiąc mniej poetycko: tylko ten, kto zaprosi do swojego serca Jezusa, nie chodzi w ciemnościach, ale jest „oświecony” czyli wie, co czynić, jak żyć. W innym miejscu Jezus stwierdza, iż jest Prawdą. Tylko prawda wyzwala człowieka. Chodzić w prawdzie oznacza nic innego, jak odróżniać dobro od zła. Im większa więc będzie osobista relacja do Jezusa, tym więcej będzie w nas prawdy, tym samym łatwiej będzie nam unikać grzechu."
a szczególnie:
"Aby więc oczy moralne rozróżniały dobro od zła muszą być nieustannie pielęgnowane przez lekarza — Jezusa Chrystusa. Inaczej łatwo może dojść do moralnego „daltonizmu” czyli sytuacji, w której to co dawniej uznawaliśmy za zło, teraz w cale takim się nie wydaje. Mówimy wówczas o tzw. sumieniu „szerokim”. Może też mieć miejsce inna skrajność: tzw. sumienie wąskie. Chodzi o tzw. skrupulanctwo. Człowiek do końca nigdy nie będzie doskonały. Inaczej nie potrzebowałby odkupienia. Jednak świadomość swojej grzeszności nie może przeobrazić się w widzenie grzechu wszędzie bądź nieustanne potępianie się za niedoskonałość ludzkiej natury. Życie w Chrystusie chroni człowieka przed tymi wypaczeniami. Jezus pozwala odróżniać dobro od zła, ani nie zapominając o istnieniu grzechu, ani nie widząc go w każdym czynie."
dzięki za artykuł
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Czw 14:34, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Darus, mi ta przypowieść zabranai się bawić - ojciec chwali tam syna za trwanei przy sobie, za troskę o wspólny rodziny majątek, ergo za pracę - to nie są rozrywki, szczególnie dla mlodego człowieka (a że syn sie nie bawił z przyjaciółmi i tego żałuje - dowiadujemy sie od niego).
Sprawiedliwość Boga w ramach tych przypowieści daje sie wg mnie obronić tylko, powtórzę się, jesli nie przywiązujemy wartości do przyjemności i uroków zycia doczesnego.
A z tym sumieniem to niestety tak jest że wychowanei robi swoje i ja nawet nie tylko w sumieniu ,ale i płycej (w psychice?) czuję jakieś negatywne aspekty, jakiś niesmak, czy np. że jak się zgodzę na prezerwatywy i poszalejemy to mąż ma z tego więcej satysfakcji niz ja i ja mam zal i w efekcie muszę przyznać Kościołowi, ze kurde może jednak ma racje z tymi negatywnymi skutkami. Mam świadomość, ze to taka samospełniająca się przepowiednia a nie prawdziwe zło zawarte w antykoncepcji, ale jednak cień zalu do siebie pozostaje Potem wystarczy iść w neidzielę do koscioła, poczuć się wykluczoną i dół jest kompletny.
Ja akurat staram sie spowiadać, że sie nie zgadzam z Kościołem. np. spowiadałam się, z tego że osobiście uważałam, że ta 14latka powinna mieć prawo wyboru zabiegu w państwowej placówce. Spowiadam sie też z poczucia że Bóg mi nie wybaczy ale to żadnego kapłana nie zainteresowało....choć zdaje sie że to jakiś ekstremalnei smiertelny grzech przeciw Duchowi świetemu...
A co do bliskiej relacji z Bogiem to niestety czułam ja tylko dwa razy w życiu - raz jako 9latka przed I komunią, drugi raz po szczęsliwym porodzie- wiec jak widać wyłącznei w sytuacjach wykluczających prowadzenei zycia seksualnego;) W tym roku - bliskość Boga znikła wraz z pierwszą po narodzinach syna pieszczotą. Znikła do tego stopnia, że bałam sie, że modląc się za jedną z forumowiczek tylko sprowadzę na nią niesczęście, bo Bóg takiej grzesznicy jak ja zrobi na złość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
espree
za stara na te numery
Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 10168
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:57, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
hm...
po przeczytaniu tego co napisałaś mam wrażenie, że seks w ogóle wydaje się być dla Ciebie grzeszny...
i że to się wzajemnie wyklucza - albo bliskość z Bogiem, albo seks...
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Czw 15:10, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
nie, no był jeszcze okres neutralny - ciąża jak mi było dziwnie że przez pół roku nie nagrzeszyłam (powaznie) i mogę sobie łazić do komunii równei często jak kółko różańcowe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
darus
nauczyciel NPR
Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: slask
|
Wysłany: Czw 15:47, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
abebo, jesteś jedną z wielu, którzy dali sobie wmówić, że zbawienie, to wypełnianie nakazów! W przypowieści to nie ojciec mówi, że syn dobrze wypełniał nakazy! tylko zagniewany syn to sam sobie "wykombinował", że on to powinien być doceniony tym koźlęciem i zabawą z przyjaciółmi! To jest właśnie ludzkie myślenie! Ale ojciec ma prawo cieszyć sie z nawróconego syna i powinien to robić też brat! I każdy człowiek powinien cieszyć się z nawrócenia choćby pojedyńczej zaginionej "owieczki".
A ojciec wyraźnie powiedział"(...) wszystko co moje, do ciebie należy" czyli gdyby tylko syn chciał, to i tak otrzymałby to koźlątko i zabawę z przyjaciółmi!
Wydaje mi się, że widzisz tam abebo, co chcesz ( bo nie ma tam słowa o tym, że ojciec chwali za troskę o majątek, za pracę)
I abebo... Bóg nikomu nie robi na złość... Modlitwy są wysłuchiwane... szczególnie grzeszników
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Czw 15:57, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
ojciec chwali, że syn jest z nim. No to co ten biedny chłopak robi z ojcem na farmie całymi latami jak nie haruje i to niedoceniany, bo ojciec mu sam nic nei dał, zadnej radości czy nagrody? czy aby na pewno to co ojca do niego należy, skoro bez pozwolenia mu nie wolno nic sobie wziać na ucztę. fakt jak on sie czuje w porównanu z bratem marnotrawnym pokazuje, ze na co dzień przez te lata ojciec mu nie poświecał serca ani uwagi - zresztą starzec codziennie wyłaził na drogę i siedział tam teskniąc, zamiast byc z tym, który pozostał przy nim. ciekawe czy kiedykolwiek wczesneij mu powiedział że go kocha?
nie, darus, ja wierzę, ze zbawienie dostana wszyscy. tylko że nic mnie to nie obchodzi, bo ja bym chciała sie czuć szczesliwa tu i teraz:( a nie marzyć o przyszłej nirvanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
darus
nauczyciel NPR
Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: slask
|
Wysłany: Czw 16:25, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
kurczę, ileż ty tu rzeczy "dopowiadasz" do tej przypowieści... bardzo proszę podaj cytat, w którym ojciec chwali syna (to tak dla sprawdzenia, że to tam na pewno jest )
...a nawet w objaśnieniach jest napisane, o co chodzi w tej przypowieści, jaki ona ma wydźwięk, i na prawdę nawet KK nie podaje go w tej "formie"...
a ja czuję (przynajmniej na dzień dzisiejszy) że obiecane mi jest zbawienie... i nie czuję się nieszczęśliwa...
I widać z artykułu, że nie jestem jedyna. To pocieszające w świecie gdzie, gdy ktoś myśli inaczej, posądzany jest od razu o herezje
|
|
Powrót do góry |
|
|
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 20003
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:51, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Abeba, ja tą przypowieść odbieram zupełnie, ale to zupełnie inaczej i dopowiadam sobie do niej zgoła inne rzeczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
micelka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10116
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 23:48, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
No cóż, każdy może odbierać ją inaczej, w końcu każdemu Bóg ma co innego do powiedzenia, prawda? Chyba warto zwrócić uwagę na to, co nas dotyka w tej przypowieści, to może sygnalizować jakiś problem albo trudność...
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pią 9:52, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | Cytat: | Po pierwsze, encyklika jako dokument nie ma takiego charakteru; po drugie, Kościół nie jest nieomylny w sprawach zjawisk naturalnych, do których należy również kwestia ludzkiej płodności. Zatem nauczanie o antykoncepcji to tzw. nauczanie zwykłe, zobowiązujące do przyjęcia, ale nie nieomylne. Nie formułuje dogmatycznych prawd wiary. |
i Cytat: | Nikt nie mówi, że papieże nie byli pod natchnieniem Ducha Świętego, ale Jego asystencja nie miała na celu sformułowania nieomylnego nauczania. Papieże interpretowali prawo naturalne dla dobra wiernych w świetle dostępnej im wiedzy i rozeznania. Rozwój nauczania zwykłego Magisterium zakłada możliwość zmiany, ewolucji. |
trzeba by podrążyć, sadziłam ze jest inaczej.
Dzięki! |
Toż Artus już od dawna o tym pisze
W sprawie interpretacji przypowieści jednak bliżej mi do darus. Pamiętam, jak kiedyś o. Wojciech Prus komentował przypowieść o robotnikach w winnicy, którzy burzyli się, że dostali tyle samo, ile ci pracujący krócej. Powiedział, że warto na to spojrzeć w kontekście współczesnych problemów ze znalezieniem pracy - tamci pierwsi ich nie mieli, nie czekali, znaleźli miejsce od razu. I - przenosząc to na Kościół - niektórzy są w Kościele całe życie, blisko Boga, korzystają z Jego sakramentów i zupełnie tego nie doceniają, denerwując się na Niego, że przebacza grzesznikom i ich przyjmuje. A mogliby docenić to, że mają przy Bogu swoje miejsca - od zawsze, podczas gdy tamci są zagubieni i nigdzie nie przynależą. Dla mnie te przypowieści są świetną nauczką o tym, że Jego drogi nie są naszymi drogami, ani Jego myśli naszymi myślami. I pokazują, jak trudno nam pogodzić się z Jego miłosierdziem - chyba najważniejszym atrybutem Boga, wręcz określającym Jego istotę.
Chętnie napisałabym więcej, ale teraz nie mam czasu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|