|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12430
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 9:53, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
AnnaMaria napisał: | a najlepiej zamiast studiować to co piszą celibateriusze i rozstrząsać co wolno a co nie, skupić się na swoim małżeństwie i cieszyć się po prostu sobą...szczęsliwe małżeństwo jest dla Boga najważniejsze a nie to czy ktoś ktoś kocha się oralnie czy inaczej...ech tylko kiedy to KK zrozumie... |
widzisz, AnnoMario, sęk w tym, że jest wielu ludzi, dla których ta nauka jest wazna (choćby nam sie wydawało, ze jest nie wiem jak niedorzeczna) , i nie moga sobie ot tak, odrzucic tych "praw" bez wyrzutów sumienia, ,tak by móc od razu cieszyc sie soba.... :sad: :sad: :sad: :sad: :sad:
Artusie, przez chwile zasiałes nadzieje w moim sercu, ze cos faktycznie mozna zrobić, po czym gościówa brutalnie sprowadziła na ziemię...
Artus napisał: | Tu nie chodzi o żadne urazy, tylko o pytanie: czy Was w ogóle interesuje, jak jest naprawdę z tym seksem w małżeństwie? Same doświadczanie problemów i narzekanie nic nie zmieni. Przygoda Kajanny z Maciejem Taborem z sąsiedniego wątku może być przykładem. Kajanna doświadcza rzeczywistej niezgodności normy z życiem małżeńskim, mało tego, intuicyjnie czuje, że miłość małżeńska nie jest chroniona przez normę. Ale gdy się tylko na tym zatrzymamy, to oczywiście przez tego typu środowiska jak LMM problem będzie sprowadzony do zbadania poziomu hormonów i zaaplikowania sobie moralnego atletyzmu w wersji para-zakonnej (gdyż sama norma jest chroniona!).
Dlatego trzeba precyzyjnie pokazać, co nie gra i zastanowić się dlaczego nie gra. A to wymaga refleksji, ruchu myśli, dyskusji, szukania w necie i w mądrych książkach, czego - wybaczcie - nie bardzo dostrzegam na tym forum. Takie z Was lmm-owe kombatantki?
|
hmm.. jedna czwarta wątków na tym forum to dyskusje, o tym jak to faktycznie jest z tym seksem w małżeństwie, i nie raz juz dochodziliśmy do wniosow, ze nauka Kościoła jest nielogiczna....(badz niektórzy wierza w to od samego poczatku)
...oraz do tego.... że w sumie nic to nie zmieni w oficjalnym nauczaniu....bo niby jak....
co najwyżej ktoś we własnym sumieniu odkrył, czy ważniejsza w jego małżeństwie jest litera prawa, czy prawdziwa miłość...
Takich "drązycieli" tematu jest niewiele, bo faktycznie, jak nie widzisz szans na jakąkolwiek zmianę, to albo pozostaje.. konformizm i niejednokrotnie frustracje ...albo... odejscie od od Kościoła, i szukanie Boga, "na własną ręke"
(choć być może najwieksza grupę stanowią Ci, którzy "olewaja" tą naukę zupełnie...
wczoraj w tV jeden ksiądz sie wypowiadaL, ze teraz ludzie rzadko spowiadają sie z "lubieżności", prawie wcale....
no to co mówić o takim "grzeszku" jak nasienie poza pochwa... )
a najgorzej mają sie chyba tacy jak ja.., co ani nie potrafią i nie chcą "odejsc", ani "olać', ani przestrzagać.....
i do tego są zbyt "małe".. by mieć wpływ na jakiekolwiek zmiany.... :sad: :sad: :sad:
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Artus
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Krakowa
|
Wysłany: Pon 12:33, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Nie zgadzam się z tym, że nie da się nic zrobić. Ruch "My jesteśmy Kościołem" jest głupim ruchem, nie rozumiejącym czym jest Kościół, jak funkcjonuje, co jest w nim ważne i niezmienne, a co można zmieniać. Postępowi zachodni moraliści też nie grzeszyli roztropnością, bo zaproponowali wymianę tradycyjnych narzędzi etycznych wypracowanych przez Kościół w ciągu wieków na zupełnie nowe, co doprowadziłoby do zaprzepaszczenia misji Kościoła. Wykazał to JPII w encyklice "Veritatis splendor" i z jego argumentacją się zgadzam. Natomiast można, a nawet trzeba, używając tradycyjnych narzędzi wykazać, że nauczanie jest nieadekwatne do życia i zmienić to, co wymaga korekty, przy pomocy tych samych narzędzi etycznych. Wtedy zasady pozostaną nienaruszone, a jednocześnie rozumienie małżeństwa - pogłębione. I to się, moim zdaniem, da zrobić, tylko że nikt tego w Polsce nie robi. :sad:
Na pocieszenie i podtrzymanie ducha takie religious fiction:
Wyobraźcie sobie, że nagle większość katolickich małżeństw w konfesjonale zaczyna powoływać się na rozstrzygnięcia w sumieniu, niezgodne z nauczaniem. Spowiednicy są skonsternowani, bo nie potrafią odpowiedzieć na przekonującą i przemyślaną argumentację małżonków. Zaczynają zaniepokojeni rozmawiać o tym między sobą, pytają moralistów, pytają biskupów. Tu i tam pojawiają się sesje naukowe poświecone zagadnieniom małżeńskim. Pojawia się nieśmiały ruch w periodykach teologicznych. Tymczasem na trop tego zjawiska wpadają... tabloidy i po swojemu je nagłaśniają poprzez krzyczące tytuły: "Bunt w konfesjonałach!". Biskupi zaczynają być poważnie zaniepokojeni. Ślą monity do Watykanu. Papież zleca odpowiednim kongregacjom opracowanie nowego "Vademecum dla spowiedników". Dokument ten najpierw oczywiście zastrzega się, że nauczanie w żadnym miejscu nie uległo zmianie, ale już szczegółowo to dotychczasowe nauczanie nie jest przypominane. Zamiast tego Vademecum skupia uwagę na roli i wadze indywidualnego sumienia. Wydaje się, że sytuacja zostaje opanowana...
Ale tu czujne i mądre media, które nie jest łatwo zwieść, podnoszą głos pokazując, że jak najbardziej nauczanie doznało ważnej, wręcz rewolucyjnej, ewolucji. (Oczywiście pierwszy taki artykuł ukazuje się w... "Tygodniku Powszechnym" ) Powstaje ogólny medialny harmider. Papież nie ma wyjścia, musi czym prędzej zwołać Synod Biskupów. Biskupi opracowują dla Papieża lineamenta. Owocem jest nowa adhortacja, która oficjalnie przyznaje, że Paweł VI w 1968 popełnił błąd i szczegółowo wyjaśnia na czym on polega i skąd się wziął, m.in. stąd, że Paweł VI znalazł się w przymusowej sytuacji ogłoszenia normy, a Kościół nie był jeszcze wówczas przygotowany, by móc się całkowicie roztropnie i mądrze na ten temat wypowiedzieć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Color
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 13:12, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Piękne....
...się rozmarzyłem
|
|
Powrót do góry |
|
|
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19992
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:17, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
bajkowe podejście do sprawy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Artus
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Krakowa
|
Wysłany: Pon 13:21, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Ech, Strzyga, nie bajkowe, tylko bardzo realistyczne! Zauważ, że wszystko zależy od... tabloidów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12430
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 13:42, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Artus napisał: |
Na pocieszenie i podtrzymanie ducha takie religious fiction:
Wyobraźcie sobie, że nagle większość katolickich małżeństw w konfesjonale zaczyna powoływać się na rozstrzygnięcia w sumieniu, niezgodne z nauczaniem. Spowiednicy są skonsternowani, bo nie potrafią odpowiedzieć na przekonującą i przemyślaną argumentację małżonków. |
no to cała nadzieja w Nas Polakach, bo zdaje sie na Zachodzie rzadko kto przystepuje do spowiedzi i roztrząsa ze spowiednikiem problemy etyki zycia seksualnego w małżeństwie....
Artusie, och jak chciałabym, żeby takie fiction stało sie reality...
Zauwazyłam, ze dziennikarze dosc czesto szukają inspiracji do swoich programów/artykułów w internecie na różnych forach ..
moze ktos szuka takich informacji, jak w rzeczywistosci katolicy postrzegaja stanowisko Kościoła na temat seksu w małżeństwie...i takie internetowe argumenty mozna podciagnąc pod "bunt"???
|
|
Powrót do góry |
|
|
gościówa
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 18:34, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Zaciekawiłeś mnie.
Artus napisał: | Postępowi zachodni moraliści też nie grzeszyli roztropnością, bo zaproponowali wymianę tradycyjnych narzędzi etycznych wypracowanych przez Kościół w ciągu wieków na zupełnie nowe, co doprowadziłoby do zaprzepaszczenia misji Kościoła.
|
Jakie to narzędzia i na jakie proponowano je wymienić?
Cytat: | Natomiast można, a nawet trzeba, używając tradycyjnych narzędzi wykazać, że nauczanie jest nieadekwatne do życia i zmienić to, co wymaga korekty, przy pomocy tych samych narzędzi etycznych. |
No właśnie, jakie to narzędzia etyczne, te tradycyjne? Bo podejrzewam po twoim dzieleniu włosa na czworo i wyszukiwaniu wyrafinowanych exemplów, że są to chyba narzędzia troszeczkę nieefektywne... Nie bierz tego do siebie, ale ja naprawdę uważam, że cała teologia katolicka w wielu miejscach myśli takimi kategoriami, które w dzisiejszych czasach nie nadają się do opisu rzeczywistości - albo nadają się z najwyższym trudem, z koniecznością naginania i wygibasów. I trzeba wypracować nowe kategorie, nowy język. Jeśli tylko o to chodziło tym niepoprawnym zachodnim teologom, to pragnę zauważyć, że wypracowanie nowych kategorii etycznych nie równa się obalaniu etyki! To jest raczej ponazywanie rzeczy niezmiennych w nowy sposób.
|
|
Powrót do góry |
|
|
gościówa
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 18:40, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | rewolucyjnej ewolucji |
ROTFL!!!!!!
Artus, czy ty naprawdę nie zauważasz komizmu twojego pomysłu??
Najpierw piszesz, że JPII udowodnił, iż zmiana niezmiennej nauki Kościoła o etyce równa się krachowi Kościoła. Później piszesz, że się z tym osobiście zgadzasz. A później proponujesz zmianę tej drogocennej i niezmiennej nauki na rewolucyjnie inną, ale tak aby zostały zachowane pozory, że ona jest niezmienna. Czy ty jesteś sam ze sobą szczery? Powiedz, co twoim zdaniem jest warta nauka, którą: a) trzeba zmienić, bo jest bez sensu; b) trzeba zmienić pokrętnymi sposobami, żeby wyglądało, że wcale jej nie zmieniliśmy????
No dobra, ja rozumiem, że na końcu papież ma ogłosić, że Paweł VI popełnił błąd. Ale po kiego grzyba tak się cackać z tą błędną nauką i na początku niby to udawać, że była prawdziwa?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kryśka
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 18 Lip 2006
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:56, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Artusie, w Polsce nie ma tradycji debat religijnych. Nie konfrontujemy się z innymi wyznaniami i może dlatego rzadko kiedy musimy się zastanawiać dlaczego wierzymy w to, co wierzymy.
Skutkiem czego jest postawa: (zauważalna w szczególności na osławionym forum LMM):"albo jesteś z nami albo przeciwko nam". Nierzadko ktoś, kto próbuje rozgrzebywac temat spotyka się z hasłem typu: "Nie ma przymusu bycia katolikiem. Nie podoba się? To droga wolna".
Mam też wrażenie, ze marginalizuje się świeckich wiernych - jeśli na temat Kościoła wypowiada się świecki (nie daj Boże kobieta) to mało kto się tym interesuje. Jeśli zaś powie cos biskup (a już najlepiej abp Dziwisz -sorry za zgryźliwość) to dopiero wtedy można liczyć na szum. Zauważyliście, ze na lmm jesli ktoś powołuje sie na opinie autorytetu w sprawach npr-u czy w ogóle rodziny to prawie zawsze jest to duchowny? O np. całkiem świezy cytat: Cytat: | Nie wiem, czy zauważyłyście, ale odwołałam się do autorytetu, jakim jest bp Kiernikowski, więc to nie sa moje sądy li tylko. | Musi być duchowny. Nie lekarz, nie psycholog, seksuolog, pani w poradni, czy swiecki publicysta katolicki.
I odpowiedż :
Cytat: | Cytat: | kamienna napisał:
Nie wiem, czy zauważyłyście, ale odwołałam się do autorytetu, jakim jest bp Kiernikowski, więc to nie sa moje sądy li tylko. |
Nie wiem, czy zauwazylas, ale tez podparlismy sie autorytetem ksiedza. Kosciol na szczescie juz nie stoi na stanowisku, ze kobieta ma sie pozwolic zatluc mezowi. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
kajanna
za stara na te numery
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:36, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Artus napisał: |
Dlatego trzeba precyzyjnie pokazać, co nie gra i zastanowić się dlaczego nie gra. A to wymaga refleksji, ruchu myśli, dyskusji, szukania w necie i w mądrych książkach, czego - wybaczcie - nie bardzo dostrzegam na tym forum. Takie z Was lmm-owe kombatantki? |
Trochę zgryźliwa byłą ta uwaga i chyba nie do końca ją zrozumiałam...
Artusie, wydaje mi się, że trafiłeś na to forum mimo wszystko stosunkowo niedawno, a prawdę powiedziawszy, najciekawsze dyskusje związane z tematem miały miejsce na początku jego istnienia - wystarczy sięgnąć do starutkich wątków. Były dyskutowane i encykliki, i wypowiedzi róźnych katolickich "fachowców" w tej dziedzinie, wypowiedzi duchownych, różne dyskusje związane szeroko z tematem (także z Tygodnika Powszechnego). Ale ileż można - powiedzmy sobie szczerze, ilość tych materiałów jest jednak ograniczona, a i wałkowanie cały czas tego samego po pewnym czasie zaczyna po prostu nużyć.
A juz zarzucanie forumowiczom braku refleksji... poczułam się potraktowana z deczko protekcjonalnie. Zapewniam Cię, że osoby, które się tu udzielają, naprawdę mają za sobą sporo przemyśleń.
Powiem szczerze - ja już czuję przesyt, nie mam ochoty się dalej w to zagłębiać, bo mam poczucie, że niczego nowego się nie dowiem, wolę się teraz skupić na innych sprawach. Cieszyć się swoim małżeństwem, tak jak napisała AnnaMaria. Ja jakoś sobie te wszytskie sprawy w swoim sumieniu poukładałam, w konfesjonale nie ukrywam swoich poglądów.
Wątek "niezadowoleni z npr" na lmm powstał z inspiracji tutejszych forumowiczek, aby odbrązowić sielankową wizję metody i być przeciwwagą dla lukrowanych opisów serwowanych przez jej piewców.
Został zauważony i potraktowany o tyle serio, że pan Tabor pokusił sie o odpowiedz - jak dla mnie mało satysfakcjonującą, bo nie odnoszącą się do meritum - jak napisałam w sąsiednim wątku opcja, że to z obowiązującą nauką jest coś nie tak, nie została w ogóle wzięta pod uwagę. Być może po lmm trudno się było więcej spodziewać.
Ale jakie mamy inne możliwości? Ktoś kiedyś proponował, żeby zainteresować forum kogoś z Tygodnika (jeszcze zanim się pojawiłeś). Zdaję sobie jednak sprawę, że pismo jako takie wpływ na działania hierarchii ma niewielki. A może się mylę? Pamiętam cykl artykułów "Spór o antykoncepcję" - czy coś on zmienił?
Twoje religious fiction bardzo piękne, ale jakoś nie chce mi sie wierzyć, by można w ten sposób coś zdziałać - zbyt rozproszony zasięg miałaby taka inicjatywa, aby zostać zauważoną.
Co nie znaczy, że nie warto próbować. Ale powiem szczerze, ja się po prostu czuję bezradna. :sad:
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:03, 26 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Kajanna, myślę dokładnie tak jak Ty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kajanna
za stara na te numery
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:28, 26 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Przypadkiem natrafiłam na dyskusję na pokrewny [link widoczny dla zalogowanych] - abstrahując od tego, czy autorka jest trollem czy nie, jest to kolejne "examplum" obnażające słabości nakazu "sperma w pochwie w każdej sytuacji" - zarzut postawy antykoncepcyjnej wobec kobiety w ciąży jakoś mnie nie przekonuje.
I jeszcze cytat z tej dyskusji:
Cytat: | Wczytuje sie w te strony i linki. Ten jezyk, opis sytuacji i zjawisk ich
interpretacja zupelnie nie przystaje do mojego doswiadczenia w malzenstwie, do
rzeczywistosci.Czytam i co drugie zdanie mam ochote krzyknac alez przeciez to
zupelnie nie tak! |
Ano właśnie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:57, 26 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
KK tłumaczy w takiej sytuacji że oralnie - masturbacyjnie dojście do orgazmu zagraża dziecku. - pech, nie zawsze, czasem tylko sperma... ale ciiii
|
|
Powrót do góry |
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 6:43, 27 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Niania napisał: | KK tłumaczy w takiej sytuacji że oralnie - masturbacyjnie dojście do orgazmu zagraża dziecku. - pech, nie zawsze, czasem tylko sperma... ale ciiii |
miałam taką sytuację - dość krótko, z miesiąc pod koniec ostatniej ciąży i ginekolog też mi to tak wyjaśnił - chodziło o skurcze macicy podczas orgazmu, a prostglandyny w nasieniu swoją drogą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kajanna
za stara na te numery
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:56, 27 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
No dziewczyny, ale orgazm męża chyba dziecku w niczym nie zagraża?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|