Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Narzekacie, narzekacie a co zrobiłyscie ?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Inne problemy z npr
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tato
mistrz NPR-u



Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:29, 19 Gru 2006    Temat postu: Narzekacie, narzekacie a co zrobiłyscie ?

No właśnie?
Z żoną zastanawialiśmy się kiedyś nad tym jaki obraz mają księża na temat npr-u i złapaliśmy sie na tym iż w trakcie spowiedzi nigdy szczerze nie powiemy wszystkiego co myślimy. Sytuacja jest bardzo niezręczna dla człowieka który przychodzi aby opowiadać o sobie wyłącznie co najgorsze, ktory klęczy w pokorze aby mógł nagle księdzu walnąć:
"Proszę księdza ale wszystko to nieparwda co ksiądz mówi"
Ciężko jest też opowiadać o figlach łózkowych z pytaniem czy aby to jest ok.
Ksiądz powtarza formułki rodem ze strony lmm.pl a człowiek pokornie mu przytakuje.

Jestem przekonany że w większości przypadków ludzie pokornie słuchają nauki księdza o tym że trzeba się starać, próbować itd a właściwe problemy nie są poruszane. Nie wszystko jest mówione bo to bardzo intymne.
Nie wszystko jest mówione bo po prostu za mało czasu jest na to.
W efekcie ksiądz w konfesjonale nie ma prawdziwego obrazu problemów małżonków z NPR-em bo sami małżonkowie nie mówią wszystkiego.
U nas zdarzyło się tylko raz że ksiądz stwierdził iż temat jest na dłuższą rozmowę i zaprosił do osobnego pomieszczenia.
I ta rozmowa też guzik dała bo ksiadz wlasnie powie że rozumie problemy itd. ale nauka kosciola jest taka i trzeba sie starać.

Narzekacie, narzekacie ale czy odważyłyście się wyłożyć księdzu kawe na ławe ? Powiedzieć prosto z mostu w czym jest problem ?
Umawiałyście się z księdzem na rozmowę indywidualną ?
Z jednym lub z drugim ?
A może emaile ? Z opisem trudnej sytuacji do Knotza ? do Bartosia? do Oszajcy ? żeby wymienić co bardziej znanych ?

My mieliśmy rozmowy indywidualne i niewiele one pomogły ale przynajmniej sygnalizują problem !
Teraz sobie wyobraźcie że do jakiegoś księdza zgłasza się tylko 20 par z problemem NPR-owym - to bedzie mial spotkań przez 2 miesiące !
Jak sądzicie da to jemu do myślenia?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
talitha
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:44, 19 Gru 2006    Temat postu:

Bartosia to chyba nie trzeba przekonywać Smile

To o czym piszesz chyba dotyka jeszcze szerszego problemu - pozycji świeckich w Kościele oraz możliwości dialogu - tego co pięknie okreslił śp. ks. Tischner - "że w Kościele owszem jest dialog, ale jest to dialog dupy z kijem" Confused Very Happy

Chyba, żeby zacząć tu jakąś oddolną rewolucję Very Happy

osobiście "uświadomiłam" i "nawróciłam" jednego wkrótce-księdza, ale to człowiek z rodziny, więc nie miałam oporów...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milgosia
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 10:16, 19 Gru 2006    Temat postu:

1. Problem spowiadania się jest u nas bardzo rozpowszechniony, mało czasu, dużo ludzi, zwłaszcza przed Świętami, a mnóstwo problemów (z npr, z nauką Kościoła itd), żalu i rozgoryczenia, że nie można wszystkiego "wykrzyczeć" w konfesjonale.

2. Naprawdę polecam spowiedź indywidualną, tzn twarzą w twarz i na osobności, bo przy konfesjonale zazwyczaj szybciutko robi się kolejka (no chyba, że kościół zamknięty na 4 spusty Mruga ). Ja tak się spowiadam od kilku lat, po prostu dzwonię do znajomego ojca dominikanina i umawiamy się np. na furcie w rozmównicy, gdzie można spokojnie usiąść, porozmawiać nawet dwie godziny, wypić kawę.

3. Nie należy się spodziewać, że jakiś problem rozwiąże się po 1 spowiedzi. Potrzeba czasu, no ale po to jest spowiedź indywidualna, żeby kapłan mógł poznać swojego "podopiecznego", a ten nie musiał za każdymn razem wyjaśniać od początku całej sytuacji. Z czasem widać, co jest największym problemem, co się nagminnie powtarza i - co bardzo ważne - jak to wygląda na tle całego życia duchowego danej osoby, bo tu te same grzechy mają różną wagę. Każda kolejna spowiedź dodaje jakieś nowe rysy, uzupełnia obraz problemu, grzechu, trudności. JEst pomocna dla samego kapłana, aby mógł dogłębniej poznać swojego penitenta, żeby mógł mu lepiej pomóc. Z czasem penitent otwiera się coraz bardziej, może naprawdę powiedzieć wszystko, spowiedź też jest po to, aby się móc wyżalić i powiedzieć szczerze, że sobie z czymś nie radzimy! To mi powiedział kiedyś mój spowiednik.

5. Należy rozróżniać tzw. kierownictwo duchowe, które nie należy bezpośrednio do materii spowiedzi, ale często się z nią łączy, pytać można o wszystko, jest czas na roztrząsanie bardzotrudnych spraw.

4. Dobrego spowiednika warto poszukać. W Warszawie polecam bardzo dominikanów, o.Mirosława Pilśniaka, o. Wojciecha Prusa, innych nie znam. W ogóle dominikanie są niezłą firmą Mruga.

5. Na koniec - mi kiedyś spowiednik powiedział, że sprawy czystości narzeczeńskiej/ małżeńskiej, nie są ani najważniejsze, ani najbardziej "brudne". Są zwykłymi grzechami, które są ważne, ale nie mogą nam odbierać radości życia ani tym bardziej zaprzepaszczać miłości narzeczeńskiej/ małżeńskiej. To nam się wydaje, że one są takie straszne, ciemne, brudne i w ogóle je trochę "gloryfikujemy". One mają znać swoje miejsce w naszym grzesznym życiu, są po prostu grzechami, a my mamy budować przede wszystkim miłość, patrzeć niejako "ponad nimi" i nie zadręczać się nimi. Grzechy jak grzechy, bolą, i trzeba je leczyć, ale należy pamiętać,ze w naszym ogródku są nie tylko chwasty, które owszem, trzeba plewić, ale stokroć ważniejszy jest ten pomidorek, który gdzieś tam sobie rośnie i to on jest w tym ogródku najważniejszy. Czasem nie można za szybko jakiegoś chwastu wyrwać, bo splątał się korzeniami z pomidorkiem... . Mam nadzieję, że jest widoczne to subtelen przesunięcie "środka ciężkości" naszego A że są upadki... no cóż, nie upada tylko ten, kto stoi w miejscu.

Może nie do końca na temat, ale tak mi się nasunęło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12436
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 12:11, 19 Gru 2006    Temat postu:

milgosia napisał:
W ogóle dominikanie są niezłą firmą


Mi raz taki dominikanin odmówił rozgrzeszenia bo powiedziałam ze mam male dziecko i nie mam jak sie wybrac do poradni małzenskiej, a NPR-u jak zechce to się z ksiązki naucze..

Ale fakt.. w tamtym momencie nie w głowie mi była nawet nauka.....


Spowiadanie... ech....

jak widze te przenosne konfesjały poustawiane wsród tłumu ludzi, gdzie idzie usłyszec kazde słowo penitenta jak i ksiedza......

to odechciewa sie spowiadania...

fakt, przezyłam kilka bardzo fajnych, dłuuugich, równiez indywidualnych spowiedzi...

w wiekszosci takiej spowiedzi wymagały moje problemy z antykoncepcją i współzyciem...

ostatnio jednak chciałam troche inaczej spojrzec na moja wiarę, nie tylko przez pryzmat tego 6 przykazania....
(bo juz w taka popadłam paranoje) a ze było to w poczatkowych momentach stosowania NPR-u, byłam pełna nadziei, ze uda nam sie trwac w czystosci malzenskiej, cykle sie jakos same wyreguluja, i ze ogólnie bedzie fajnie.....także nie roztrzasałam dogłębnie tego problemu...

Wraz z przeprowadzka musiałam.. niestety pozegnac się z moim ksiedzem..Sad

Ale nachodziły mnie takie mysli..

ze nie kazdy moze sobie zasłuzyc na "stałego spowiednika"..(to akurat po niektórych słowach abeby)....

czasami miałam wrazenie, umawiajac się telefonicznie na indywidualną spowiedz, ze sie jakos narzucam, ze ten ksiadz wolałby zebym przyszla do konfesjonału w trakcie normalnego spowiadania..
(kto miałby ochote wysłuchiwac przez 1,5 godziny uzalania sie nad sobą itd...)

A drugą sprawą, która mnie troche przeraziła... to było, takie troche naiwne... co on sobie o mnie pomysli, gdy bede do niego miesiąc w miesiąc przychodziła z taką samą lista grzechów.. a przynajmniej w zakresie 6 przykazania nic sie nie zmieni...a co najwyzej moze pogorszyc..

Bo sto razy się pytam siebie, czy ja naprawde tego chce, zeby przezywac 2 faze w totalnej wstrzemięzliwosci....
Jak robiłam takie postanowienie... i wyobrazalam, ze juz nigdy tego nie zrobimy... wyłam jak bóbr normalnie...

Mam w zwyczaju na koncu wymieniac grzech, który uwazam za najciezszy...., ostatnio o dziwo to nie prezerwatywy były tym grzechem....


A co do znajomosci problemow z NPR przez księzy, zadałam kiedys pytanie tu na forum własnie...skad ksieza moga wiedziec jak jest naprawde....
czy w ogole wiedza, co mamy na mysli mówiac"w 2 fazie doprowadzalismy sie do orgazmu wspólnymi pieszczotami", wiedza co to druga faza, jak wyglada cykl miesięczny, jakie są zaburzenia, choroby, mozliwe trudnosci....
Mi raz ksiadz powiedzial..."no skoro karmisz piersia to z tego co wiem nie mozesz zajsc w ciaze".....
Confused Confused Confused


Cytat:
Na koniec - mi kiedyś spowiednik powiedział, że sprawy czystości narzeczeńskiej/ małżeńskiej, nie są ani najważniejsze, ani najbardziej "brudne". Są zwykłymi grzechami, które są ważne, ale nie mogą nam odbierać radości życia ani tym bardziej zaprzepaszczać miłości narzeczeńskiej/ małżeńskiej. To nam się wydaje, że one są takie straszne, ciemne, brudne i w ogóle je trochę "gloryfikujemy". One mają znać swoje miejsce w naszym grzesznym życiu, są po prostu grzechami, a my mamy budować przede wszystkim miłość, patrzeć niejako "ponad nimi" i nie zadręczać się nimi. Grzechy jak grzechy, bolą, i trzeba je leczyć, ale należy pamiętać,ze w naszym ogródku są nie tylko chwasty, które owszem, trzeba plewić, ale stokroć ważniejszy jest ten pomidorek, który gdzieś tam sobie rośnie i to on jest w tym ogródku najważniejszy. Czasem nie można za szybko jakiegoś chwastu wyrwać, bo splątał się korzeniami z pomidorkiem... . Mam nadzieję, że jest widoczne to subtelen przesunięcie "środka ciężkości" naszego A że są upadki... no cóż, nie upada tylko ten, kto stoi w miejscu.


tak tak...
ale zawsze mają range grzechu ciezkiego...przez który odłacza nas od Boga...


tato napisał:
Ciężko jest też opowiadać o figlach łózkowych z pytaniem czy aby to jest ok.


o tak.. dla mnie było to naprawde ciezke...
tato napisał:

Ksiądz powtarza formułki rodem ze strony lmm.pl a człowiek pokornie mu przytakuje.
Jestem przekonany że w większości przypadków ludzie pokornie słuchają nauki księdza o tym że trzeba się starać, próbować itd a właściwe problemy nie są poruszane. Nie wszystko jest mówione bo to bardzo intymne.


ale ja mam wrazenie, (mówię z własnego doświadczenia...) w tym momencie spowiedzi, gdzie mam swiadomosc własnego grzechu, i szczera chęc poprawy.. to takie słowa naprawde trafiają, i wierze w to co mówi ksiadz, wierze w sens tych słow.......

gorzej ze potem.. jest jak jest.. problem faktycznie nierozwiązany....

Co by nie powiedziec, ja wierze ze spowiedz to sakrament, w moc tego sakramentu..., nie za kazdym razem ... ale czesto doswiadczyłam tego...




Trzeba sobie równiez zadac pytanie.. jakiego my oczekujemy rozwiązania problemu???

z pewnoscią wszyscy chcielibysmy, zeby ksiądz nam zezwolił na prezerwatywy, albo chociaz na pieszczoty z orgazmem (niektórzy doswiadczyli takiego przywileju)..

Czy moze tego, aby ksiądz nam pomógł w zrozumieniu , jak bardzo krzywdzimy się wzajemnie w małzenstwie swietokradzko współzyjac z antykoncepcja, jakie to złe skutki niesie dla nas samych, wspólmałzonka, naszych dzieci itd..
, i wtedy my z radoscią i ulga wyzwolimy sie z tego grzechu..[
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niania
Site Admin



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:39, 19 Gru 2006    Temat postu:

Dona napisał:

Trzeba sobie równiez zadac pytanie.. jakiego my oczekujemy rozwiązania problemu???

z pewnoscią wszyscy chcielibysmy, zeby ksiądz nam zezwolił na prezerwatywy, albo chociaz na pieszczoty z orgazmem (niektórzy doswiadczyli takiego przywileju)...


i tu jest sedno problemu.

kiedy ja chodziłam do spowiedzi to również odchodziłam od konfesjonału wierząc w te teo-papki, potem przychodził okres frustracji gdy zdeżało się to z życiem codziennym, a potem - znów do konfesjonalu Yellow_Light_Colorz_PDT_03
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milgosia
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 14:52, 19 Gru 2006    Temat postu:

Cytat:
W ogóle dominikanie są niezłą firmą



Mi raz taki dominikanin odmówił rozgrzeszenia bo powiedziałam ze mam male dziecko i nie mam jak sie wybrac do poradni małzenskiej, a NPR-u jak zechce to się z ksiązki naucze..




Ja jednak podtrzymuję fakt "niezłej firmy". Trochę znam krakowską filię Mruga, Prus i Pilśniak z niej się wywodzą.

Dona, nie bardzo rozumiem, dlaczego wtedy nie doszło do rozgrzeszenia. Fakt niemożności pójścia do poradni rodzinnej i posiadania dziecka raczej nie należą do materii grzechu Yellow_Light_Colorz_PDT_05 . Być może chodziło o coś innego, nie będę wnikać, ale jeśli TYLKO chodziło o to, to rozgrzeszenie powinno być...

Dodam tylko, że w zeszłym tygodniu moja kuzyka, która 5 lat żyła "na kocią łapę" i zarzekała się, że ślubu nie weźmie, właśnie wyszła za mąż. Przeciw ślubowi kościelnemu buntowała się też "z powodu poradni rodzinnej", bo - cytuję - co jej jakaś zakonnica będzie opowiadać o współżyciu i problemach rodzinnych. Wreszcie, w Nowym Wiśniczu, jej narzeczony trafił na księdza, który dał im "taryfę ulgową", nie wiem dokładnie na czym ona polegała, ale z tego co słyszałam, to chodziło o poradnię w jakiejś "skróconej" wersji... Ślub był, co prawda "cichy", z malutkim przyjęciem bez tańców, ale i spowiedź i komunia normalnie. Wiem, że akurat takie pary mogą być traktowane "trochę inaczej", ale to już kwestia indywidualna.

Cytat:
ze nie kazdy moze sobie zasłuzyc na "stałego spowiednika"..(to akurat po niektórych słowach abeby)....


Nie sądzę. To nie jest kwestia "zasługi" (czytaj= jestem taka "święta", więc mam stałego spowiednika). Przecież nie po to idzie się do spowiedzi, aby się "przechwalać", jakie to wspaniałe rzeczy w życiu robię, a grzechy, no cóż, pod dywanem parę śmieci...

Myslę, że problem jest w szukaniu. Po pierwsze, nie każdy kapłan chce/czasowo może/czuje się na siłach prowadzić jakiegoś penitenta. Z rozmów z moim spowiednikiem wiem, że jest mnóstwo kapłanów, którzy tego zwyczajnie się boją, boją się analizować, wnikać, kierować, bo do tego potrzeba wiele modlitwy, głębokiego rozeznawania, czasami poszukiwania pomocy innego kapłana... To jest odpowiedzialność za wskazywanie kierunku, za każde słowo i to niektórych przeraża.

I to jest poważny problem, bo zapotrzebowania na dobrych spowiedników jest ogromne, a do klasztorów trafiają często ludzie, którzy sami mają nieprzepracowane problemy sami ze sobą.

Dobry, zdrowy, normalny ksiądz, który ma doświadczenie w duszpasterzowaniu, bywa między ludźmi, zna ich życie, ich problemy... na szczęście jest ich coraz więcej. Prus i Pilśniak - na ile mi wiadomo - są takimi ludźmi. Zwłaszcza Prus - wieloletni duszpasterz młodzieży akademickiej w Krakowie (zgadnijcie, z czym studenci mają największe problemy Cool, a spowiadało się u niego pół duszpasterstwa ), obecnie - jak to się mówi - trzyma w garści całą kasę dominikanów, a jest przy tym naprawdę dobrym kapłanem, bardzo głęboko patrzy, pieniądze go nie zepsuły (a niejednego zepsuły [-( ... ).


Cytat:
czasami miałam wrazenie, umawiajac się telefonicznie na indywidualną spowiedz, ze sie jakos narzucam, ze ten ksiadz wolałby zebym przyszla do konfesjonału w trakcie normalnego spowiadania..
(kto miałby ochote wysłuchiwac przez 1,5 godziny uzalania sie nad sobą itd.


Przepraszam, ale się zapytam: od czego księża są ?

No chyba od spowiadania, a że naturalnym elementem spowiedzi są emocje i "użalanie się nad sobą", które czasem jest zwyczajnym wyrzuceniem z siebie tego, co najbardziej boli, a co nie zawsze da się wyrazić w dwóch słowach... Przecież to normalne i bardzo ludzkiei każdy porządny kapłan o tym powienien wiedzieć... Jednemu wystarczy pięć minut na wyrzucenie z siebie grzechów, inny najpierw pół godziny milczy i zbiera się w sobie... i jak się go będzie pospieszać, to się w sobie zatnie i nic nie powie, albo pominie to, co najbardziej bolesne, a co najbardziej wymaga uzdrawiania...

Ja pamiętam kiedyś, przy takim swoim własnym "użalaniu się" zapytałam mojego spowiednika, ile jeszcze mamy czasu (jakieś nieszpory miał mieć o 18tej i kolację czy coś podobnego). A on mi na to: nie martw się, mam tyle czasu, ile potrzebujesz.

Po drugie: trzeba szukać. Zwyczajnie, pójść tu i tam, posłuchać, co kapłan mówi, jak radzi, pójść drugi raz. WArtość sakramentu jest wszędzie taka sama, ale ludzie, przez którego spływa rozgrzeszenie, są różnych temperametów i mają różną wiedzę/niewiedzę, czasami zawinioną, czasami nie. Dlatego warto szukać kogoś, zapytać się w konfesjonale, zadać pytanie, co tam, najwyżej nie odpowie.

Warto mieć swojego, dobrego spowiednika, zawsze doradzi, ja do swojego czasami dzwoniłam aż do Rzymu, bo tak mi zależałó na odpowiedzi na jakieś pytanie, a wstydziłam się zapytać kogoś innego.

A grzech grzechowi nierówny, choć popełniany w ten sam sposób. Naprawdę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milgosia
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 14:56, 19 Gru 2006    Temat postu:

Ależ epistoła mi wyszła Yellow_Light_Colorz_PDT_03 . Co dopiero ma powiedzieć mój spowiednik Yellow_Light_Colorz_PDT_07 .... Dzięki za cierpliwość Cool .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
abeba
Gość






PostWysłany: Wto 15:34, 19 Gru 2006    Temat postu:

ja jednego kapłana, któremu sie zdawało że uda mu sie mnie pocieszyć, probowałam przekonac że nauka KK jest cieższa niz mu sie wydaje. On mi na to, żebym sięgnęła do tekstu jakiegoś kapłana "że najwazneijsze jest co w sercu, co nami kieruje, a nie jak wyglądał dany "czyn"". I co? wyszło na moje, bo na podanej przez niego stronie był wyeksponowany tekst innego kapłana o konieczności modlenia sie za zbawienie aptekarki która sprzedała nam gumki i tp. moherowy bełkot.
ale, tato masz rację, jak mi ktoś każe modlić sie do św Józefa to wymiękam i nie tłumaczę. Ksiądz prędzej umrze ze starości niż zrozumie...
ostatnio też znalazłam sobie "kirownika duchowego" - ale szczerze mówiąc spowiadać ise u niego nie mam odwagi - nawet po prostu iść na jego dyżur do konfesjonału. Po prostu jakby to oddzielic. Pewnie xle robię.
Powrót do góry
kajanna
za stara na te numery



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:46, 19 Gru 2006    Temat postu:

milgosia napisał:

5. Na koniec - mi kiedyś spowiednik powiedział, że sprawy czystości narzeczeńskiej/ małżeńskiej, nie są ani najważniejsze, ani najbardziej "brudne". Są zwykłymi grzechami, które są ważne, ale nie mogą nam odbierać radości życia ani tym bardziej zaprzepaszczać miłości narzeczeńskiej/ małżeńskiej. To nam się wydaje, że one są takie straszne, ciemne, brudne i w ogóle je trochę "gloryfikujemy". (...) A że są upadki... no cóż, nie upada tylko ten, kto stoi w miejscu.


Widzisz, milgosiu, mój problem polega na tym, że ja tych "grzechów" za grzechy żadną miarą uznać nie potrafię. Samej w życiu by mi nie przyszło do głowy, że np. seks oralny może w jakikolwiek sposób godzić w naszą godność, oddalać od Boga. To nie mnie się wydaje, że to jest "straszne, ciemne, brudne" - to Kościół próbuje mi to wmówić, na szczęście bezskutecznie. I właśnie to jest dla mnie takie bolesne.
Ja nie chcę się tłumaczyć na spowiedzi i nie tłumaczę się z takich "grzechów" Z mojej perspektywy to wcale nie ja mam problem. Nie chcę się żalić na spowiedzi, że sobie z czymś nie radzę, mogę co najwyżej powiedzieć szczerze, że chciałabym, żeby to Kościół zmienił swój sposób patrzenia na te sprawy…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tato
mistrz NPR-u



Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:07, 19 Gru 2006    Temat postu:

kajanna napisał:

Ja nie chcę się tłumaczyć na spowiedzi i nie tłumaczę się z takich "grzechów" Z mojej perspektywy to wcale nie ja mam problem. Nie chcę się żalić na spowiedzi, że sobie z czymś nie radzę, mogę co najwyżej powiedzieć szczerze, że chciałabym, żeby to Kościół zmienił swój sposób patrzenia na te sprawy…


wiec kajanna jak chcesz aby Kosciol zobaczyl problem ?
Jezeli ludzie sami nie mówią o tym ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kajanna
za stara na te numery



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:32, 19 Gru 2006    Temat postu:

tato napisał:

wiec kajanna jak chcesz aby Kosciol zobaczyl problem ?
Jezeli ludzie sami nie mówią o tym ?


Masz rację. Powinniśmy o tym mówić.
Ja parę razy powiedziałam, jak to wygląda z mojego punktu widzenia, szczerze i bez ogródek... i nie dostałam rozgrzeszenia. :sad:
Potem znalazłam jednego spowiednika, który miał bardziej liberalny pogląd na sprawę i rozgrzeszenie dostałam... a teraz sprawa niejako mnie nie dotyczy, bo ciąży unikać nie musimy.
Ale wiem, że to trochę chowanie głowy w piasek, bo po porodzie (mam nadzieję) znów wrócimy do punktu wyjścia...
Pewnie dlatego tak siedzę na tych forach jak głupia, bo choć moje sumienie niczego mi nie wyrzuca, to mimo wszystko ta sprawa uwiera i nie daje spokoju. Bo czuję, że nie jesteśmy traktowani sprawiedliwie, że z powodu jakiegoś wypaczonego postrzegania seksu wielu ludzi niepotrzebnie cierpi.
Może jak znajdę trochę czasu w Święta, faktycznie napiszę maila do Knotza...
Może warto wysłać link do naszego forum do niego i innych duszpasterzy zajmujących się tymi sprawami? Co o tym myślicie, dziewczyny?

A ze spowiedzią ja widzę taki problem, że jednak mając na uwadze powagę sakramentu, trudno się wdawać w dyskusję. To jest chwila, kiedy ja wyznaję swoje grzechy, czasem jest to dla mnie bardzo trudne, bolesne, zawsze towarzyszą temu ogromne emocje. I jak tu nagle rozpoczynać z księdzem dysputę światopoglądową, bo do tego to się sprowadza?
Chyba rzeczywiście pozostaje znaleźć taką osobę, o jakiej pisała milgosia, i po prostu porozmawiać od serca, nie w konfensjonale, ale twarzą w twarz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kajanna
za stara na te numery



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:48, 19 Gru 2006    Temat postu: Re: Narzekacie, narzekacie a co zrobiłyscie ?

tato napisał:

My mieliśmy rozmowy indywidualne i niewiele one pomogły ale przynajmniej sygnalizują problem !


To nie zabrzmiało zbyt optymistycznie.
A można w takim razie zapytać jak rowiązaliście tę sprawę na wasz użytek?
Bo jak rozumiem, używacie prezerwatyw - nie spowiadacie się z tego, czy znaleźliście kogoś, kto mimo to daje wam rozgrzeszenie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:39, 19 Gru 2006    Temat postu:

tato napisał:
kajanna napisał:

Ja nie chcę się tłumaczyć na spowiedzi i nie tłumaczę się z takich "grzechów" Z mojej perspektywy to wcale nie ja mam problem. Nie chcę się żalić na spowiedzi, że sobie z czymś nie radzę, mogę co najwyżej powiedzieć szczerze, że chciałabym, żeby to Kościół zmienił swój sposób patrzenia na te sprawy…


wiec kajanna jak chcesz aby Kosciol zobaczyl problem ?
Jezeli ludzie sami nie mówią o tym ?


tylko ze kościół to nie jest instytucja demokratyczna...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kajanna
za stara na te numery



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:12, 19 Gru 2006    Temat postu:

juka napisał:

tylko ze kościół to nie jest instytucja demokratyczna...


To prawda. Gdyby był, antykoncepcję już dawno by dopuszczono, bo ludzie, nawet katolicy, głosują nogami i stosują ją, czy się to Kościołowi podoba, czy nie.
Ale czy to znaczy, że Kościół ma być kompletnie głuchy na głos wiernych?
Ma kompletnie nie zważać na to, co czują, co myślą, jakie mają potrzeby? Przecież to absurd.
Nie chodzi o to, by większość zadecydowała, tylko o to, by uświadomić duchownym, że może mylą się w kilku kwestiach?
Tym bardziej, że są to kwestie, o których najwięcej wiedzą sami małżonkowie.
Przecież Kościół zwraca się do świeckich o radę - przy powstawaniu Humane Vitae poproszono o opinię ludzi świeckich, normalne małżeństwa.
W większości opowiedziały się za dopuszczeniem sztucznej antykoncepcji.
Ba, poparła ich większość biskupów. Tylko że papież ich głos zignorował...
Może następnym razem weźmie go sobie bardziej do serca?
Ja uważam, że jest szansa na zmianę nauczania w tej sferze - ale muszą się pojawić sygnały od wiernych, bo inaczej to wszytsko zostanie po staremu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:19, 19 Gru 2006    Temat postu:

kajanna napisał:
Ja uważam, że jest szansa na zmianę nauczania w tej sferze - ale muszą się pojawić sygnały od wiernych, bo inaczej to wszytsko zostanie po staremu.


nie wiem, jakie są doświadczenia w tej sprawie, może Niania nas oświeci?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Inne problemy z npr
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin