|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aniąt
za stara na te numery
Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 5116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mazowsze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:09, 08 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
My nie mamy takich oporów, ale czekamy, aż się wszyscy pokładą spać (na szczęście szybko się kładą). Młodszego rodzeństwa nie mam....
Ale już zaczynam myśleć, jak to będzie za kilka lat przy nastoletnich dzieciach, które łażą po domu do północy... Chyba muszę zapytać rodziców, jak sobie radzili
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Karafka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18915
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:00, 08 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
dzeci musza wiedziec, ze sypialnia to swiete miejsce rodzicow
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kropka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:22, 08 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
kasik napisał: | dzeci musza wiedziec, ze sypialnia to swiete miejsce rodzicow | dokładnie. Też tak myślę. Poza tym nie dajmy sobie wmówić, ze robimy w sypialni coś złego. TO ŚWIĘTE PRAWO MAŁŻONKÓW.
Mój tata często przyłaził do naszego mieszkania, za często, aż w końcu wygarnełam mu, że może by pomyślał o tym, ze potrzebuje trochę intymności z mężem i pobycia sam na sam. No i jakos dotarło.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalka
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 937
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Sącz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:49, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
kasik napisał: | dzeci musza wiedziec, ze sypialnia to swiete miejsce rodzicow |
No, ja mam nadzieję, że do czasu aż Maksiu podrośnie będziemy miec własna sypialnię
Bo jak narazie to nasze wspólne z nim święte miejsce
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12436
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 19:11, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Natalka napisał: | kasik napisał: | dzeci musza wiedziec, ze sypialnia to swiete miejsce rodzicow |
No, ja mam nadzieję, że do czasu aż Maksiu podrośnie będziemy miec własna sypialnię
Bo jak narazie to nasze wspólne z nim święte miejsce |
my juz ponad 3 lata...
.. nie wiem kiedy bedziemy miec własną sypialnie..
a narazie jestesmy na etapie uczenia synka, ze rodzice maja własne łózko, a nie własne.. i zeby nie przychodził do naszego łózka w srodku nocy...
ale sa juz efekty...
Ostatnio zmieniony przez Dona dnia Czw 23:13, 11 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rayban
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:33, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Miałem dziś trochę czasu i przeczytałem uważnie cały ten ciekawy wątek.
Jest świetny, oddaje wiele z rozterek związanych nie tylko z NPR-em, ale po prostu z małżeńskim seksem.
Miałem satysfakcję z tej lektury, ponieważ biła z niej wolność, brak typowego zamykania dyskusji przez strażników jedynej słusznej prawdy skądkolwiek by byli.
Moj głos w sprawie- doświadczonego faceta może zabrzmieć dla młodzieży perwersyjnie. Godzę się z tym, sam łapię się na tym, że rozmowy o seksie ludzi o kilkadziesiąt lat starszych ode mnie zawsze budziły moje zdziwienie na granicy z niesmakiem. Trudno, niech i tak będzie.
Uważam, że wszelkie bariery w tej dziedzinie nie służą niczemu. Teza o kilkudniowym czy dłuższym poście wywołującym wzmożony apetyt jest bzdurą.
Życie dostarcza tak wiele innych problemów, wyczerpuje i stresuje, że to, że w ogóle szczęśliwy i radosny seks istnieje jest cudem.
Wychodząc z tego założenia, wszystko zaczyna się układać.
Każda chwila, kiedy obydwoje macie ochotę i możliwość na bliskość jest rzadka i cenna wobec tego łap te chwile.
Jakiekolwiek dodatkowe utrudnienia, doktrynalne czy inne są do kasacji jako niepotrzebne utrudnienie i tak trudnego tematu.
Uwolniwszy się od więzów ideologii zostaniecie sami ze sobą.
Co dalej mogę doradzić? Naturalność i poczucie humoru, dystansu do siebie i całego tego aktu.
Wszystkie "siłowe" podejścia są na dłuższą metę zabójcze.
Urozmaicenia na siłę to dodatkowy stress i napięcia zupełnie niepotrzebne. Koncentracja na sobie albo partnerze/rce/ też bywa zabójcza. Luz i humor, zawsze.
Czasem naprawdę nie masz siły, skąd wiesz, może to złudzenie, przynajmniej spróbuj, zacznij, może będzie extra, zawsze możesz odpuścić jak ogranizm nie zadziała.
Poza tym dlaczego musisz mieć zawsze finał, to bzdura. I dotyczy to obu stron.
Moment kiedy jesteście blisko, raz wymaga gumki, raz wyskoku, raz śmiałych pieszczot, raz niczego. Nie warto przykładać wagi to tych spraw, to tylko techniczna strona, ważne jest to, że jesteście blisko i tworzycie więzi. Ktoś mądry powiedział: "tam gdzie nie ma seksu jest nienawiść".
To możliwe, więc po co Ci ona.
Humor pozwala rozładować stress i napięcie. Ożywia też seks. Jest bezcenny. Nie wyobrażam sobie seksu ze smutasem.
Więc dlatego na zakończenie wpisu parę dowcipów:
***********
Kierowca załatwnia się gdzieś po drodze w krzakach i przemawia z wyrzutem do swojego siusiaka:
-jak ty chcesz to ja staję!
**************
rysunek Mleczki, ubierający sie facet, w łóżku leży kobieta w negliżu z grymasem na twarzy.
Facet mówi: niemniej w pracy mnie chwalą
*************
Z pocałunkiem nie będziemy się śpieszyć!- powiedział piękny książe złażąc ze śpiącej królewny
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rayban
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:50, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
I zapomniałem jeszcze o czymś bardzo ważnym. O kondycji fizycznej. Dbajcie o nią wszyscy. Zdechlak już po kilkunastu sekundach będzie bardziej odczuwał ból w krzyżu od bodźców pochodzących z innego miejsca. O oddechu już nie wspomnę, zatknie go od razu.
Tylko kobieta wysportowana, będzie w stanie wykonać szaloną jazdę i dopomóc biednemu zdechlakowi w doprowadzeniu do finału /łów/.
Otyła kobieta to też niezbyt ciekawy obiekt.
Po co facet ma myśleć: klasnę w pośladek i po trzeciej fali wchodzę.
Zdrowie i kondycja fizyczna wzmaga apetyt w tej dziedzinie, dobre ciśnienie, odżywianie również, alkohol czasem też, ale bez przesady.
chyba, że kąpiel w szampanie.
I warto rozmawiać, o każdym szczególe, upewnić się, że informacja zostąła dobrze zinterpretowana.
Po co ma być potem niezręczna sytuacja i zawód tak jak w tym rozbitkiem, który samotny na wyspie drażniony był całymi latami przez gołe dziewoje na sąsiedniej.
Co z tego kiedy przesmykiem pomiędzy wyspami pływały stadami rekiny.
I pewnego razu złapał złotą rybkę a to obiecała mu spełnić jedno zyczenie w zamian za wolność.
A ten od razu palnął: walnij mi tu mostek
I biedna rybka oparłszy ogon na piasku, wygięła się z trudem, głową dotknęła plaży i wykrztusiła przy tym z wysiłkiem- ale żeś q..de życzenie wymyślił.
|
|
Powrót do góry |
|
|
AnnaMaria
za stara na te numery
Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 2684
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 11:45, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
ostatnio natrafiłam na artykuł:
[link widoczny dla zalogowanych]
Cytat: | Dlatego też cieszy głos w dyskusji nad antykoncepcją, przypominający, iż nauczanie Kościoła o antykoncepcji to tzw. nauczanie zwykłe, nie nieomylne, nie formułuje dogmatycznych prawd wiary (J. Prusak, GW 2008), co pozwala inaczej analizować wyniki dzisiejszych i przyszłych badań nad pigułkami, spiralami, implantami, nie wspominając już o prezerwatywach…
Wiadomo, iż pigułka niezależnie od swej podstawowej roli może, w zależności od „profilu genetycznego” kobiety, zwiększyć ryzyko wystąpienia niektórych postaci raka (np. szyjki macicy), obniżając jednak wyraźnie ryzyko innych nowotworów (np. raka endometrium macicy czy jajnika). Może też, ale nie musi, negatywnie wpływać na jej serce, może powodować poważne zaburzenia krzepnięcia krwi, ale może zapobiegać też osteoporozie – wszystko zależy od wieku, dawki, czasu stosowania i od nawyków takich jak np. nikotynizm!
|
i jeszcze
Cytat: | Dlatego słowa ks. Jacka Prusaka: ...znam pary, którym antykoncepcja pomogła oraz: …jeśli tak wielu katolików chodzących do Kościoła, modlących się i dbających o siebie i swoje dzieci uważa, że obecne nauczanie jest zbyt restrykcyjne, a nawet szkodliwe dla ich związków, to wierzę ich intuicji moralnej (tamże) mają np. dla wierzącego lekarza dodatkowy wymiar…
|
Ostatnio zmieniony przez AnnaMaria dnia Nie 13:11, 14 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16715
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:32, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
cały artykuł jest b. ciekawy!
|
|
Powrót do góry |
|
|
koctel
pierwszy wykres
Dołączył: 28 Lis 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:26, 19 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
a ja troszkę z innej bajki..jestem po obserwacji i ustalaniu Podst. modelu nieplodnosci i co wyszlo? ze w zasadzie seksu nie będzie..teraz rozumiem te dziewczyny ktore pisały o 5 miesiecznej abstynencji w okresie poporodowym..
zatem dołączam do grona sfrustrowanych.. gdy wczoraj mojemu męźowi oznajmiłam jak to teraz bedzie wygladac, nie wydal sie tym jakos specjalnie przejęty ale chyba tylko dlatego ze był po cięźkim dniu pracy przed cięźkim dniem pracy.. ciekawe co powie w weekend, bo juz w tej chwili wiem ze seksu nie bedzie bez 4 dni suchych pod rząd, a to zgodnie z moimi obserwacjami szybko nie nastąpi..
duźo jest osób na tym forum opisujących problemy z npr, czy są jakies osoby w pełni zadowolone?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misiczka
mistrz NPR-u
Dołączył: 02 Gru 2008
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:27, 19 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Koctel.. Twoje pytanie chyba nie jest najlepiej postawione.. należałoby raczej zapytać, czy w ogóle jest taka metoda regulacji poczęć, z której można być w 100 % zadowolonym.. wszystkie mają wady i zalety, ważne by je znać i świadomie wybrać. Zawsze jest coś za coś.
A jeśli chodzi o npr to zwykle w pełni zadowoleni są ci, którzy się właśnie starają o dziecko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
koctel
pierwszy wykres
Dołączył: 28 Lis 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:42, 19 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
haha , dodałabym jeszcze ze jesli chodzi o npr, to bylam zadowolona jak bylam w ciąźy
faktycznie, kazda metoda ma wady i zalety,ale inne chociaz seksu niewykluczają..ta na szczęście jest zdrowa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misiczka
mistrz NPR-u
Dołączył: 02 Gru 2008
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:12, 21 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Aha, w ciąży faktycznie npr jest super!
|
|
Powrót do góry |
|
|
sfrustrowana
pierwszy wykres
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 1:24, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
milunia napisał: | Ja tez się wyżale, to chyba odpowiednie miejsce, chociaż do ślubu jeszcze 5 miesięcy, więc rozważania na razie czysto teoretyczne...
Ja czuje sie upokorzona na sama myśl, że bede musiała poddać siebie - swoje ciało i umysł, całej tej npr-owej machinie, npr-owej ideologii. Czuje sie traktowana przedmiotowo, właśnie przedmiotowo! Mam wrażenie że bede jednym wielkim chodzącym plastrem antykoncepcyjnym, przemienie sie w żywą prezerwatywę - moje ciało, z jego naturalnymi cechami, zostane "wykorzystane" do regulacji poczęć. Cały trud i odpowiedzialność zostana zwalone na moje barki. NPR ma służyć akceptacji mojej kobiecości, przeze mnie i męża, ma byc droga współodpowiedzialności? Przynajmniej w moim wypadku jest odwrotnie! Bo jak wytłumaczyć sobie, że mąż współżyje ze mną tylko jak jestem fizjologicznie niepłodna, tylko wtedy gdy nie moge zajść w ciąże. A w czasie płodnym to już oddalenie, jestem na indeksie, nie kochamy się, bo... moge zajść w ciąże... Moim zdaniem, npr może właśnie wyostrzyć nieakceptacje dla płodności i być stosowany z jeszcze większym, wyraźniejszym, bardziej namacalnym refleksyjnym i subtelnie wyrafinowanym odrzuceniem kobiecej płodności jak antykoncepcja. MOże zaraz bede zbesztana za te obrazoburcze przemyślenia , ale ja właśnie tak to czuje
O dziwo mam zupełnie inny stosunek do FAM. Wydaje mi sie że odpowiedzialność jest bardziej po obu stronach a mój mąż współżyje ze mną bez względu na faze. I moje otwarcie na życie jest inne... Powiem tak, jak mam znosić te katorgi narzuconej mi abstynencji i wszystkie te npr-owe minusy, to zupełnie odechciewa mi sie dziecka. U mnie to automatyczne niemal - npr - nie chce dziecka, FAM - chętnie, bo częsta bliskość mężą, jego czułość, intymność budzi we mnie pragnienie dawania nowego życia, a ciągła abstynencja, seks na gwizdek w III fazie, szarpanie się jakoś mnie zamyka
Może różnica tkwi też w tym w tym, że w npr to Kościół wykorzystuje moje własne ciało żeby moje intymne współżycie było zgodne z jego ideologią (podobno dla mojego dobra). W FAM to juz ja wykorzystuje moje ciało żeby było... wygodniej/lepiej - rety mam wrażnie że ktoś/coś (npr-propaganda) wcedziło mi w głowe tą ostatnią linijke
Moje kobiece narządy i zycie intymne staną się (już sie stały!) przedmiotem teologicznych, moralnych sporów uczonych ludzi, przedmiotem naukowych dywagacji, tematem rozpraw, zaciekłych dyskusji, przepychanek. Po przetrawieniu tego wszystkigo w ramach przygotowania do małżeństwa, aż odechciało mi sie seksu... Mam wrażnie że ideologiczne spory odzierają moje współżycie z jakiejś naturalności, tajemniczości, intymności; ze pojde do łóżka z całą armią ludzi sojących na straży żeby mój seks był godny (i z Knotzem pilnującym aby mój seks był wzniosłym mistycznym, duchowym pokarmem dla dusz), z całą listą tego co mi wolno a co nie (może najlepiej wydrukować Humanium vitae i powiesić w sypialni) Chce żeby wszyscy dali mi wreszcie spokój i pozwolili wsłuchać sie w swoje sumienie, zacząć zwracać uwage na to żebym traktowała mężą z godnością, bo jak na razie cały ten czas przygotowań zmarnowałam (tak, zmarnowałam!) na zastanawianie sie nad tym czego mi nie wolno.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić... |
Ależ ja Cię dobrze rozumiem!
Wmawiają nam, że przez npr kobieta pełniej odczuwa swoja kobiecość, że zaakcepotwanie fizjologii to akceptacja siebie i takie tam.
Ale akceptacja fizjologii, to zupełnie coś innego niż zniewolenie przez nią. Czuję się jak maszyna do produkcji śluzu, obiekt badawczy.
A tak na marginesie, to po ostatnim studniowym cyklu (nie wysyłajcie mnie do lekarza, bo już 3 mi powiedziało, że taka moja uroda, będę szukać następnych, ale co z tego) to mi się żygać tą paskudną propagandą chce i na sam widok literek n,p,r mam mdłości.
wybaczcie mi, ale moja frustracja jest niewysłowiona.
Mam wrażenie, że moje życie skesualne nigdy nie będzie tym, czym miało być w planach Boga.
A jeśli chodzi o błogosławione okresy wstrzemięźliwości, to zaliczyliśmy ponad pół roku przerwy może z jednym razem... bo końcówka ciąży, bo połóg, bo powrót płodności, a jak nadeszła trzecia faza to przyplątał się cholerny grzyb, bo lekkomyślnie poszłam na basen
Ostatnio zmieniony przez sfrustrowana dnia Pon 1:27, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
sfrustrowana
pierwszy wykres
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 1:50, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
sfrustrowana napisał: | milunia napisał: | Ja tez się wyżale, to chyba odpowiednie miejsce, chociaż do ślubu jeszcze 5 miesięcy, więc rozważania na razie czysto teoretyczne...
Ja czuje sie upokorzona na sama myśl, że bede musiała poddać siebie - swoje ciało i umysł, całej tej npr-owej machinie, npr-owej ideologii. Czuje sie traktowana przedmiotowo, właśnie przedmiotowo! Mam wrażenie że bede jednym wielkim chodzącym plastrem antykoncepcyjnym, przemienie sie w żywą prezerwatywę - moje ciało, z jego naturalnymi cechami, zostane "wykorzystane" do regulacji poczęć. Cały trud i odpowiedzialność zostana zwalone na moje barki. NPR ma służyć akceptacji mojej kobiecości, przeze mnie i męża, ma byc droga współodpowiedzialności? Przynajmniej w moim wypadku jest odwrotnie! Bo jak wytłumaczyć sobie, że mąż współżyje ze mną tylko jak jestem fizjologicznie niepłodna, tylko wtedy gdy nie moge zajść w ciąże. A w czasie płodnym to już oddalenie, jestem na indeksie, nie kochamy się, bo... moge zajść w ciąże... Moim zdaniem, npr może właśnie wyostrzyć nieakceptacje dla płodności i być stosowany z jeszcze większym, wyraźniejszym, bardziej namacalnym refleksyjnym i subtelnie wyrafinowanym odrzuceniem kobiecej płodności jak antykoncepcja. MOże zaraz bede zbesztana za te obrazoburcze przemyślenia , ale ja właśnie tak to czuje
O dziwo mam zupełnie inny stosunek do FAM. Wydaje mi sie że odpowiedzialność jest bardziej po obu stronach a mój mąż współżyje ze mną bez względu na faze. I moje otwarcie na życie jest inne... Powiem tak, jak mam znosić te katorgi narzuconej mi abstynencji i wszystkie te npr-owe minusy, to zupełnie odechciewa mi sie dziecka. U mnie to automatyczne niemal - npr - nie chce dziecka, FAM - chętnie, bo częsta bliskość mężą, jego czułość, intymność budzi we mnie pragnienie dawania nowego życia, a ciągła abstynencja, seks na gwizdek w III fazie, szarpanie się jakoś mnie zamyka
Może różnica tkwi też w tym w tym, że w npr to Kościół wykorzystuje moje własne ciało żeby moje intymne współżycie było zgodne z jego ideologią (podobno dla mojego dobra). W FAM to juz ja wykorzystuje moje ciało żeby było... wygodniej/lepiej - rety mam wrażnie że ktoś/coś (npr-propaganda) wcedziło mi w głowe tą ostatnią linijke
Moje kobiece narządy i zycie intymne staną się (już sie stały!) przedmiotem teologicznych, moralnych sporów uczonych ludzi, przedmiotem naukowych dywagacji, tematem rozpraw, zaciekłych dyskusji, przepychanek. Po przetrawieniu tego wszystkigo w ramach przygotowania do małżeństwa, aż odechciało mi sie seksu... Mam wrażnie że ideologiczne spory odzierają moje współżycie z jakiejś naturalności, tajemniczości, intymności; ze pojde do łóżka z całą armią ludzi sojących na straży żeby mój seks był godny (i z Knotzem pilnującym aby mój seks był wzniosłym mistycznym, duchowym pokarmem dla dusz), z całą listą tego co mi wolno a co nie (może najlepiej wydrukować Humanium vitae i powiesić w sypialni) Chce żeby wszyscy dali mi wreszcie spokój i pozwolili wsłuchać sie w swoje sumienie, zacząć zwracać uwage na to żebym traktowała mężą z godnością, bo jak na razie cały ten czas przygotowań zmarnowałam (tak, zmarnowałam!) na zastanawianie sie nad tym czego mi nie wolno.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić... |
Ależ ja Cię dobrze rozumiem!
Wmawiają nam, że przez npr kobieta pełniej odczuwa swoja kobiecość, że zaakcepotwanie fizjologii to akceptacja siebie i takie tam.
Ale akceptacja fizjologii, to zupełnie coś innego niż zniewolenie przez nią. Czuję się jak maszyna do produkcji śluzu, obiekt badawczy.
A tak na marginesie, to po ostatnim studniowym cyklu (nie wysyłajcie mnie do lekarza, bo już 3 mi powiedziało, że taka moja uroda, będę szukać następnych, ale co z tego) to mi się żygać tą paskudną propagandą chce i na sam widok literek n,p,r mam mdłości.
wybaczcie mi, ale moja frustracja jest niewysłowiona.
Mam wrażenie, że moje życie skesualne nigdy nie będzie tym, czym miało być w planach Boga.
A jeśli chodzi o błogosławione okresy wstrzemięźliwości, to zaliczyliśmy ponad pół roku przerwy może z jednym razem... bo końcówka ciąży, bo połóg, bo powrót płodności, a jak nadeszła trzecia faza to przyplątał się cholerny grzyb, bo lekkomyślnie poszłam na basen |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|