|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kropka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:30, 01 Gru 2008 Temat postu: NPR a poczucie godności |
|
|
Znowu muszę się komuś pożalić, bo jestem sfrustrowana na maksa. Wymarzona, wyczekana III faza wpędza mnie po prostu w doła, gdyż...
Dopóki seks był spontaniczny nie miałam prawie nigdy problemów z orgazmem, a teraz klapa. Mało kiedy mam satysfakcję, co utwierdza mnie w przekonaniu, że naturalne metody planowania...są po prostu nienaturalne.
W tej sytuacji kiedy się oddaje kompletnie nie mając na to ochoty, czuję się jak przedmiot, nie widząc sensu w tym co robię. Powiecie, to porozmawiaj o tym z mężem. To nie takie proste. Dla niego to też nie komfortowa sytuacja. Odpowie: kobieto, to czego ty w końcu chcesz? Zdecyduj się na coś.
No i miał by trochę racji. Jak mam ochotę nie można, jak nie mam to by trzeba było, no bo grzech cały miesiąc mężowi odmawiać, ale dla mnie to niemal męka, może nie tak fizyczna jak psychiczna. Sama nie umiem wytłumaczyć jak się fatalnie z tym czuję. Może niektóre z Was tak kiedys miały, to rozumieją.
Co lepiej, zmuszać się czy odmawiać mężowi? Jak odmawiać, by nie być źle zrozumianą?
Rozmawiać, próbowałam czasem w sytuacjach, gdy nie miałam ochoty, ale mam wrażenie, że męskiemu umysłowi jakoś szczególnie trudno pojąć to, co leży w sferze uczuć kobiety. Nie chce kolejny raz usłyszeć:
"No, coś ty znowu wymyśliła...,nie masz większych problemów?" albo:
"Jak nie, to nie" a potem skazanie mnie na zupełny chłód, brak przytulania,czułości - no bo przecież odebrał sygnał, że NIE!
Ostatnio zmieniony przez Kropka dnia Śro 23:00, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Maria
Moderator
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia jak narazie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:41, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Coz najlepiej to probowac od rana tworzyc nastroj i podgrzewac atmosfere. Tak bys pomimo hormonow nie sprzyjajacych uniesieniom miala na nie ochote. A sposobow wiadomo jest sporo, od obiecujacych calusow gdy idziecie do pracy, po obiecujace smsy w ciagu dnia, seksowna bielizne i nastroj w sypialni, wspolna kapiel z masazem itd itd. Wiadomo, ze gdy sie nie ma ochoty to brak nawet odpowiedniego nastroju czy gry wstepnej nie wplywa wcale na plus. Zajmie to wiecej czasu, ale warto.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kropka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:45, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Chyba nieźle radzisz, tylko z czasem na ten nastrój kiepsko, dlatego mój mąż często chciał by szybko załatwić i po sprawie, ja tak nie dam rady, a wieczór gdy dzieci idą spać po prostu padam i ani mi w głowie harce.
Ostatnio zmieniony przez Kropka dnia Śro 23:01, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maria
Moderator
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia jak narazie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:58, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Kropka napisał: | dlatego mój mąż często chciał by szybko załatwić i po sprawie, . |
W tym chyba najwiekszy problem, prawda?
Jak nie mam nastroju lub jestem zmeczona, to mimo, ze nie mam dzieci ...sorry nie lubie szybkiego zalatwienia sprawy. Wtedy ciezko o zaspokojenie potrzeby czulsci i bliskosci. I co za tym idzie ochota wcale nie narasta. Ja jestem tak skonstruowana, ze musi byc przynajmniej jeden wieczor nastawiony tez na bliskosc i nastroj, pozniej juz mozna jak wyjdzie
I skoro Twoj maz sie tym martwi to powinien zdac sobie sprawe, ze w tym momencie udany seks zalezy od niego tez i to bardzo gdyz u CIebie hormony w III faze utrudniaja sprawe, jemu sie nie che tworzyc nastroju, Tobie sie nie chce kochac. I bledne kolo gotowe. I to nie wina tylko fazy w takim wypadku tylko podejscia ogolnie do wspolzycia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pon 15:34, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Różnie bywa. U nas takie budowanie nastroju działa niestety odwrotnie
Kropko, no cóż powiedzieć NPR tak już chyba ma - albo trzeba się z tym pogodzić, przyjmując go z dobrodziejstwem inwentarza, albo szukać innych metod, albo wciąż się frustrować. Ja powiedziałabym, że absolutnie nie ma sensu się zmuszać, ale jeśli Twój mąż tego zupełnie nie rozumie, to nie wiem, co poradzić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pon 16:14, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
u nas też odwrotnie działa. Jakbyśmy cały dzień wymieniali takie smsy, to na pewno do wieczora by sie coś z hukiem rypło. A podczas romantycznej kolacji przy swiecach, tylko bym się zastanawiała czy już mam ochotę czy jeszcze nie, jesli nie to dlaczego nie i skończyłoby sie poczuciem winy że nie mam ochoty.
no mi npr w ogóle nie szło pod rękę z poczuciem godności jako człowieka czy węziej - kobiety. ani nie wprowadzało reklamowanej przezpropagatorów wspołodpowiedzialności mężczyzny - no bo jednak te wszystkei objawy zachodziły w moim ciele, to ja byłam w stanei podjąć decyzję na podst jakichś niuansów - 90% inicjowanai seksu spadło na moja głowę. Dopiero jak juz była III faza na bank -no to wtedy on mógł coś zaproponować. A obecnie, przy regule szczytu - 100% inicjatywy zostaje na moją zdołowaną dzieckeim głowę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kropka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:12, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
No właśnie. Ja też myślałam, że NPR wzmocni to poczucie godności, a tu dzieje się coś zgoła innego. Widocznie ochota kobiety i poczucie spełnienia nie jest tu bez znaczenia. Jak go nie ma, to współżycie staje się instrumentalne. Trudno także zapanować nad uczuciami, emocjami aby współżycie za każdym razem było wyrazem szczególnej bliskości, komunią małżeństw,choć tak powinno być. Tego co się czuje nie da się ująć w sztywne ramy, w określony schemat jak np. piękny, wręcz dla mnie wyidealizowany schemat jaki można znaleźć na "Akt małżeński szansa spotkania... itp." życzeniem pewnie każdej kobiety by było aby tak wyglądał każdy akt, ale to często nie możliwe. Różnych mamy mężów, nie każdy to czuje. Ba! Co tu od nich wymagać, same często tego nie czujemy, gdy tyle na głowie co dzień, lub gdy nie idzie tak, jak byśmy sobie tego życzyły i nic nie możemy poradzić.
Ostatnio zmieniony przez Kropka dnia Śro 23:01, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
AnnaMaria
za stara na te numery
Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 2684
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:46, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
kropko...coż nie będę Ci radzić....bo sama kiedyś miała podobny problem...poradziałm sobie w ten sposób, że nie stosujemy czystego npr...ani nie stosujemy się do definicji stosunku seksualnego....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maria
Moderator
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia jak narazie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:53, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Powiedzialam o tworzeniu klimatu, gdyz zalozylam, co zreszta wynikalo z posta, ze opcja bezklimatowa zaliczona.
Zreszta to i tak zalezy od kobiety, co jej pomaga. Tworzenia nastroju nie lubi moj M, gdyz woli gdy wszystko sie dzieje spontanicznie, a nie ze dokladnie zaplanowane. Wiec tez nie jest prosto i lekko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kropka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:12, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jasne, że opcja bezklimatowa zaliczona. Bo to raz, w końcu to ósmy rok małżeństwa i coraz bardziej mi doskwiera to, że ja czuję inaczej, a on po prostu tego nie rozumie. Mam wrażenie, że dla mężczyzn wszystko jest proste, nie zastanawiają się nad wieloma rzeczami. To my kobiety w ich oczach pewnie sobie utrudniamy, komplikujemy i rozkładamy na czynniki pierwsze.
Ogólnie jestem totalnie zniechęcona i przybita. Wkrada się do nas chyba rutyna, a ja już nawet nie mam sił z nią walczyć. Może to moja chandra jesienno-zimowa.
Ostatnio zmieniony przez Kropka dnia Śro 23:02, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12430
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 23:11, 01 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Kropko..
ja tez Cie zmartwię
ale taką trzeciofazową frustracje przezywam co cykl....
Nie znosze tego poczucia "marnowania sie" 3 fazy jak rezygnuje ze zmuszania sie do seksu... tylko i wyłacznie dlatego ze mozna i ... trzeba...
Trzymaj sie!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
milunia
za stara na te numery
Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:37, 02 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja tez się wyżale, to chyba odpowiednie miejsce, chociaż do ślubu jeszcze 5 miesięcy, więc rozważania na razie czysto teoretyczne...
Ja czuje sie upokorzona na sama myśl, że bede musiała poddać siebie - swoje ciało i umysł, całej tej npr-owej machinie, npr-owej ideologii. Czuje sie traktowana przedmiotowo, właśnie przedmiotowo! Mam wrażenie że bede jednym wielkim chodzącym plastrem antykoncepcyjnym, przemienie sie w żywą prezerwatywę - moje ciało, z jego naturalnymi cechami, zostane "wykorzystane" do regulacji poczęć. Cały trud i odpowiedzialność zostana zwalone na moje barki. NPR ma służyć akceptacji mojej kobiecości, przeze mnie i męża, ma byc droga współodpowiedzialności? Przynajmniej w moim wypadku jest odwrotnie! Bo jak wytłumaczyć sobie, że mąż współżyje ze mną tylko jak jestem fizjologicznie niepłodna, tylko wtedy gdy nie moge zajść w ciąże. A w czasie płodnym to już oddalenie, jestem na indeksie, nie kochamy się, bo... moge zajść w ciąże... Moim zdaniem, npr może właśnie wyostrzyć nieakceptacje dla płodności i być stosowany z jeszcze większym, wyraźniejszym, bardziej namacalnym refleksyjnym i subtelnie wyrafinowanym odrzuceniem kobiecej płodności jak antykoncepcja. MOże zaraz bede zbesztana za te obrazoburcze przemyślenia , ale ja właśnie tak to czuje
O dziwo mam zupełnie inny stosunek do FAM. Wydaje mi sie że odpowiedzialność jest bardziej po obu stronach a mój mąż współżyje ze mną bez względu na faze. I moje otwarcie na życie jest inne... Powiem tak, jak mam znosić te katorgi narzuconej mi abstynencji i wszystkie te npr-owe minusy, to zupełnie odechciewa mi sie dziecka. U mnie to automatyczne niemal - npr - nie chce dziecka, FAM - chętnie, bo częsta bliskość mężą, jego czułość, intymność budzi we mnie pragnienie dawania nowego życia, a ciągła abstynencja, seks na gwizdek w III fazie, szarpanie się jakoś mnie zamyka
Może różnica tkwi też w tym w tym, że w npr to Kościół wykorzystuje moje własne ciało żeby moje intymne współżycie było zgodne z jego ideologią (podobno dla mojego dobra). W FAM to juz ja wykorzystuje moje ciało żeby było... wygodniej/lepiej - rety mam wrażnie że ktoś/coś (npr-propaganda) wcedziło mi w głowe tą ostatnią linijke
Moje kobiece narządy i zycie intymne staną się (już sie stały!) przedmiotem teologicznych, moralnych sporów uczonych ludzi, przedmiotem naukowych dywagacji, tematem rozpraw, zaciekłych dyskusji, przepychanek. Po przetrawieniu tego wszystkigo w ramach przygotowania do małżeństwa, aż odechciało mi sie seksu... Mam wrażnie że ideologiczne spory odzierają moje współżycie z jakiejś naturalności, tajemniczości, intymności; ze pojde do łóżka z całą armią ludzi sojących na straży żeby mój seks był godny (i z Knotzem pilnującym aby mój seks był wzniosłym mistycznym, duchowym pokarmem dla dusz), z całą listą tego co mi wolno a co nie (może najlepiej wydrukować Humanium vitae i powiesić w sypialni) Chce żeby wszyscy dali mi wreszcie spokój i pozwolili wsłuchać sie w swoje sumienie, zacząć zwracać uwage na to żebym traktowała mężą z godnością, bo jak na razie cały ten czas przygotowań zmarnowałam (tak, zmarnowałam!) na zastanawianie sie nad tym czego mi nie wolno.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kropka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:54, 02 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Czuję bardzo podobnie jak Ty milunią, zwłaszcza jeśli chodzi o końcową część wypowiedzi. Mnie się zdaje, że spokoju sumienia nie osiągnę nigdy, nigdy! Zdaję sobie sprawę, że powinnam uznawać z pokorą to co głosi Kościół, ale to kompletnie nie współgra z moimi uczuciami i zdrowym rozsądkiem.
Ostatnio zmieniony przez Kropka dnia Śro 23:02, 03 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12430
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 21:44, 02 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
dziewczyny... ależ was rozumiem doskonale..
człowiek jest naprawde szczesliwszy jak nie wie tego wszystkiego ze wszystkimi technicznymi szczególami.. a w małzenstwie i seksie kieruje sie sercem i sumieniem....
nprowy bunt przezywała niemal kazda z nas... na dłuzszą mete tak sie nie da...
jedni sie godza i pokornie znoszą uroki npr... i staraja sie byc z tym szczesliwymi... inni.. rzucaja lub "modyfikuja" NPR....i wtedy dopiero czują ze "da sie z tym zyć".. za to niekiedy kosztem życia sakramentalnego..
wybory niełatwe.. ale takie frustracje sa destrukcyjne.. trzeba jakoś z tego wyjść...
Ostatnio zmieniony przez Dona dnia Wto 21:46, 02 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
fresita
Moderator
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 19038
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:07, 02 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
oj milunia- lepiej tego ujac nie moglas...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|