|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
darus
nauczyciel NPR
Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: slask
|
Wysłany: Śro 20:12, 15 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
cyt. Rayban : "I dlatego ta przerażająca wiedza, czy jej brak rzuca ludzi na kolana przed hipotetycznego Stwórcę, po promyk nadziei, że to wszystko ma jakiś ukryty sens.
I znowu trudno jest założyć, że akurat Katolik jest depozytariuszem jedynej prawdy. "
skoro już tak filozofujesz w stronę Stwórcy, to może sprostuję, że oprócz wiedzy i jej braku jest wiele innych spraw, które rzucają nas na kolana przed Bogiem i w obliczu Jego wielkiej miłości doznajemy PEWNOŚCI (a nie tylko promyczka nadziei ), że czas człowieka na ziemi ma sens i cel...
Ale masz rację, że trudno założyć, że katolicy są posiadaczami jedynej prawdy... bo to chrześcijanie ją mają
szczerze życzę, abyś i Ty znalazł się w tym gronie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:30, 15 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
tak, darus, to prawda. a poza tym jest też cos takiego jak DOŚWIADCZENIE Boga. czego ci, Rayban, zyczę z całego serca
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emil
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 9:42, 16 Paź 2008 Temat postu: Re: bez tematu |
|
|
Rayban napisał: |
W tym tempie ludzie zapełnią Ziemię całkowicie w najbliższej przyszłości.
Otwarcie na życie wg filizofii katolickiej wydaje się być drogą ku zagładzie t.j głodu, wojen, eliminacji najsłabszych, wyczerpaniu surowców, zniszczeniu natury.
Nie mam nic innego do zaproponowania w zamian. Tylko jako osoba o wyobrażni matematycznej nie umiem pozbyć się wizji tego końca.
|
Też mnie męczy taka wizja. Postęp wykładniczy jest przerażająco silny.
Przyjmijmy moment odniesienia, taką chwilę Zero, gdy na świat przychodzi dwoje ludzi. Załóżmy, że ci ludzie biorą ślub i stają się idealną rodziną katolicką - są super otwarci na życie, dochowując się 12 dzieci, idealnie przekazują dzieciom wiarę i swój (katolicki) sposób życia. Przyjmijmy, że 10 z nich założy rodziny, jedno pozostanie samotne, jedno przedwcześnie umrze. Dla ułatwienia rozważań pomińmy problem kazirodztwa.
Czyli po mniej więcej 25 latach od chwili Zero, mamy 10 nowych ludzi gotowych do rozmnażania, opsss ... otwartych na życie, tworzących 5 nowych rodzin i powtarzających historię swoich rodziców. Po następnych 25 latach mamy tych super ludzi już 5*10=50, po 75 latach 250. I dalej:
100 lat - 1 250 ludzi
125 lat - 6 250 ludzi
150 lat - 31 250 ludzi
175 lat - 156 250 ludzi
...
Po 325 latach przekraczamy 2 miliardy !!!
Po 525 latach na każdym metrze kwadratowym powierzchni ziemi (wliczając dna mórz i oceanów) hipotetycznie żyje 2 ludzi.
Po 1000 lat dostajemy niewyobrażalną liczbę 18 189 894 035 458 600 000 000 000 000 ludzi. Chyba nadeszła pora na kolejny potop
Ostatnio zmieniony przez Emil dnia Czw 9:44, 16 Paź 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vanillka
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: śląskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:32, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Wszystko piękne i logiczne. Ale tylko w teorii.
Mało prawdopodobne, by 100% populacji zdecydowało się na takie "nieograniczone rozmnażanie", o jakim piszesz. Czy choćby 98%, jeśli odliczyć tych, którzy zostaną samotni lub przedwcześnie umrą. Wszyscy o tym wiemy. I kościół też to wie.
Przedstawiona przez Ciebie wizja chyba jednak nam nie grozi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emil
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 11:00, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
vanillka napisał: | Mało prawdopodobne, by 100% populacji zdecydowało się na takie "nieograniczone rozmnażanie" |
Jakie 100% populacji Mój ciąg zaczyna się od 1 małżeństwa!
A nawet gdyby ograniczyć płodność tej pary do 5 dzieci, to i tak postęp wykładniczy robi swoje i po 1000 lat mamy ponad bilion ludzi.
Proszę nie sugeruj, że Pan Bóg nie zna elementarnej matematyki
|
|
Powrót do góry |
|
|
vanillka
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: śląskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:32, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Jeśli zaczynasz od 1 małżeństwa, w chwili odniesienia, którą nazywasz "chwilą zero", to oznacza to tyle, że w tej chwili ta jedna para stanowi 100% populacji. A potem ich dzieci postępują w ten sam sposób, i ich dzieci itd itd, z wyjątkiem pojedynczych przypadków, które żyją samotnie czy umierają wcześnie. Czyli blisko 100% populacji od Twojej chwili zero postępuje w opisany przez Ciebie sposób. Coś źle rozumiem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16708
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:50, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Dot ego Emil zapomniał, że co 5 para (czyli 20%) nie ma wcale dzieci lub 1
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emil
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 12:12, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Drogie panie, czepiacie się szczegółów które nie mają znaczenia. Naprawdę nieważne jest czy to będzie 1 małżeństwo czy nagle miliard katolików zacznie być maksymalnie otwartych na życie. Nieważne jest, czy będą mieli 5, 6, czy 16 dzieci. To tylko wydłuża nieco okres czasu potrzebny do osiągnięcia absurdu. Co za różnica, czy będzie nas bilion za 500, za 1000, czy za 2000 lat? A gdzie tam bilion. Ziemia nie pomieści nawet 100 miliardów!
Jeszcze raz mówię. Nawet przy minimalistycznym założeniu 5 dzieci, z których 1 zostaje samotne i tak względnie szybko ziemia się przeludni. I nawet gdyby Fiammo, jakaś cześć małżeństw pozostała bezdzietna, to pozostałe głęboko przejęte wezwaniem "mnóżcie się" wyrównają tę stratę. Znam małżeństwo które ma 13 dzieci, i jeszcze parę ładnych lat płodności przed sobą, może dociągną do 16? A może do 20?
Ja tylko próbuję wykazać absurd dosłownego i fragmentarycznego odczytywania słów Boga z Księgi Rodzaju.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emil
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 12:19, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
vanillka napisał: | Czyli blisko 100% populacji od Twojej chwili zero postępuje w opisany przez Ciebie sposób. Coś źle rozumiem? |
Tak, masz rację. Ale czyż nie do takiego właśnie życia zachęca nas KK? Mamy płodzić dzieci i je wychowywać w wierze. Jeżeli byśmy to robili z przekonaniem, tak na maksa, w całkowitym zaufaniu Bogu i Kościołowi, bez cienia samolubstwa i wygodnictwa, żarliwie i gorąco, to skutki byłyby właśnie takie jak opisuję. Nasze dzieci robiłyby to samo co my, a przynajmniej większa ich część.
Możesz założyć sobie współczynnik przekazywania "wiary" np. na 50%, zwiększyć umieralność do 2 dzieci z 12, i wybór samotnego życia też na 2. Dołożyć do tego jakiś współczynnik bezpłodności, a i tak wyjdzie na moje. Sorry bardzo, matematyka jest bardzo precyzyjna i nie poddaje się emocjom i doktrynom.
|
|
Powrót do góry |
|
|
vanillka
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: śląskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:55, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Emil napisał: | Sorry bardzo, matematyka jest bardzo precyzyjna i nie poddaje się emocjom i doktrynom. |
Właśnie w tym rzecz, że ludzie w życiu nie kierują się tym, żeby sprostać jakimś matematycznym wyliczeniom.
A ja chcę powiedzieć tylko tyle, że owszem, do takiego życia nas KK zachęca, ale zobacz ile to już tysięcy lat, dawno powinien się spełnić Twój scenariusz z niewyobrażalną liczbą 18 189 894 035 458 600 000 000 000 000 ludzi. A jednak tak się nie dzieje. I wszyscy wiemy, że choćby nie wiem jak KK zachęcał, to tak się nie stanie. Więc ot, baśniowa wizja matematyka-teoretyka Nie ma co ludzi straszyć
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emil
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 13:35, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
vanillka napisał: | I wszyscy wiemy, że choćby nie wiem jak KK zachęcał, to tak się nie stanie. |
Wszyscy wiemy? To znaczy że Kościół też to wie? I zachęca do czegoś, w realizację czego sam nie wierzy? Oprócz absurdu mamy tu jeszcze element schizofrenii.
A przecież rozwiązanie jest proste. Polecenie "mnóżcie się" należy rozumieć lokalnie, a nie globalnie. Każdy katolik powinien sam określić, czy "jego świat", ten fragment rzeczywistości, którą on sam może zasiedlić i nad nią zapanować, jest już zaludniony i wtedy powiedzieć stop płodności, czy może jest w nim jeszcze trochę miejsca na kolejne dziecko.
vanillka napisał: |
ale zobacz ile to już tysięcy lat, dawno powinien się spełnić Twój scenariusz
|
A to zasługa głównie wojen, zaraz, głodu i kataklizmów.
Ostatnio zmieniony przez Emil dnia Czw 13:37, 16 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vanillka
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: śląskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:46, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
To, że jakaś para Twoich znajomych dociągnie do 20 dzieci przed końcem płodności nie jest dowodem na to, że Kościół do tego właśnie zachęca.
Wedle mojej znajomości tematu kościół dzisiaj bynajmniej nie namawia nas do nieograniczonego mnożenia się, co więcej - otwarcie (w oficjalnych dokumentach) stoi na stanowisku, że to małżonkowie decydują, jaką liczbę dzieci są w stanie urodzić i wychować. A to znaczy dokładnie tyle, co piszesz tutaj:
Cytat: | Każdy katolik powinien sam określić, czy "jego świat", ten fragment rzeczywistości, którą on sam może zasiedlić i nad nią zapanować, jest już zaludniony i wtedy powiedzieć stop płodności, czy może jest w nim jeszcze trochę miejsca na kolejne dziecko. |
Więc nie widzę żadnych oznak schizofrenii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ganna
pierwszy wykres
Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:13, 16 Paź 2008 Temat postu: npr |
|
|
Emil, a weź Ty mi wytłumacz, czy po tych 325 latach to liczysz, ze zyją wszyscy od początku biorący udział w tej akcji, czy odliczasz, że iles tam po drodze naturalną drogą umarło?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rayban
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:19, 16 Paź 2008 Temat postu: bez tematu |
|
|
Kochani,
Dyskusja rozszalała się na dobre. Myślę, że nie ma sensu dokładne wyliczanie czy szacowanie ekspansji. Emil ma rację, nie kłóćmy się o kilkaset lat w tą czy tamtą stronę. Problem istnieje.
I odpowiedzialność niosą wszyscy, nie tylko katolicy. Wszyscy kochamy dzieci, muzułmanie, ludzie każdej wiary.
Są takie słodkie, potem stanowią oporę i pomoc, żyjemy często dla nich.
Ale co mam myśleć o apelach organizacji charytatywnych podających, że codziennie ginie z głodu 10.000 dzieci. Mam analizować w co wierzą rodzice tych dzieci, czy złościć się, że są nieodpowiedzialni.
Zaangażować się po chrześcijańsku w pomoc dla nich i w konsekwencji moim dzieciom sprezentować ten sam problem dzieci tych ocalonych dzieci w proporcji sto razy większej. Intuicja podpowiada mi, że bezpośrednia pomoc oznacza tylko odsunięcie i powiększenie tego problemu. Jednak o dzieci troszczą się wszystkie państwa, im bogatsze tym skuteczniej. Istnieje silny związek troskliwości ze stanem posiadania.
N.P. Rząd USA finansuje corocznie zboże dla Egiptu. Dzięki temu chleb jest tam irracjonalnie tani i głodujących nie jest wielu. Oczywiście wielu ma tylko kawałek chleba, ale są szczęśliwi.
I się rozmnażają na potęgę.
Dać biednemu rybę czy wędkę to dylemat współczesnego filantropa.
Jedno i drugie zaowocuje powiększeniem rzeszy potrzebujacych następnych ryb czy wędek - Kołowrót! wracamy do wizji tej nieszczęsnej ekspansji na miarę kataklizmu.
Kukułko,
Życzysz mi doświadczenia Boga, a nic nie wiesz o mnie.
Skąd wiesz, że go nie doświadczyłem?
Powiem Ci i czytelnikom, że owszem, i to kilka razy, pewnie jak wielu z Was.
Raz w nieprawdopodobnie naturalnym śnie, gdzie dał mi dotknąć swojej porażającej i niewyobrażalnej miłości i dobroci.
I kilka razy w życiu doczesnym, kiedy zupełnie nieprawdopodobnie wyszedłem cało z niebezpieczeństwa.
Wierzę, że jest jakiś sens w tym życiu i cały czas go szukam.
I uważam, że katolicy stanowią tylko malutką cząstkę prawdy.
A gdzie ona jest? Czy w oczach potrzebującego człowieka jak twierdziła matka Teresa z Kalkuty czy w czynieniu bezinteresownego dobra dla innych ludzi a nie doskonaleniu siebie jak przesłali opiekunowie duchowi pewnej kobiety poddanej hipnozie?
Nie zrozumiemy tego, ale czy dlatego mamy nie próbować?
Przeciwnie, próbujmy z całych sił, przy okazji żyjąc godnie.
Godnie, ale nie beznadziejnie głupio i bez sensu czym jest w niektórych przypadkach ten nieszczęsny NPR.
Świadome macierzyństwo na miarę możliwości, sił i chęci, po osiągnięciu celu zabezpieczanie jak najmniej szkodliwe, nie tworzenie zbędnych trudności i przeszkód w dalszym życiu to opcja za którą się opowiadam.
Darus:
Prawdziwej PEWNOŚCI przeciętny śmiertelnik nie zazna nigdy. Nie oszukasz samej siebie. Może doznać jej osoba wybrana czy nawiedzona ale to w zasadzie sprawa jej i Boga.
Pozostaje nam wiara, że dotkniemy Boga w momentcie śmierci. I, że te wspomnienia ludzi stojących jedną nogą po tamtej stronie nie są pustą projekcją umierającego mózgu. Oby.
Dlatego człowiek w miarę uczciwy nie będzie bał się tej chwili.
A swoją drogą ciekawe czy spotkasz tam muzułmanina, któy wysadził się wraz z setką niewinnych ofiar, rozglądającego się za kilkunastoma dziewicami. Jemu to obiecano, z całą powagą wiary.
|
|
Powrót do góry |
|
|
darus
nauczyciel NPR
Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: slask
|
Wysłany: Pią 11:58, 17 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
cyt. Rayban : "A swoją drogą ciekawe czy spotkasz tam muzułmanina, któy wysadził się wraz z setką niewinnych ofiar, rozglądającego się za kilkunastoma dziewicami."
Tak, spotkam go, jeśli on zdąży przed śmiercią nawrócić się na życie w Chrystusie
Oczywiście to moje rozumienie nauki Chrystusa... ale powiedziane jest, że niezbadane są Drogi Boga... więc generalnie powinnam zająć się swoim zbawieniem (póki mam jeszcze "czas"), a nie kogoś, kto żyje daleko ode mnie i nie mam w ogóle wpływu na jego życie... po co mi się nad tym zastanawiać? może lepiej pomyśleć, co ja mogę zdziałać dla Chrystusa?
I jeszcze jedno... skąd akurat TY wiesz, że człowiek nie może mieć pewności? Ksiądz Ci powiedział? Biblia? Jeszcze co innego? jestem ciekawa... bo ja mam pewność, że moje życie ma sens i cel... może jestem nawiedzona??? hmmm. Zastanawiające...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Inne problemy z npr Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 70, 71, 72 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 70, 71, 72 Następny
|
Strona 32 z 72 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|