Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

NPR przyczyną rozpadu mojego małżenstwa, niestety
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 49, 50, 51 ... 70, 71, 72  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Inne problemy z npr
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maria
Moderator



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia jak narazie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:32, 22 Paź 2009    Temat postu:

Jak by nie bylo, zona Raybana by sie bardzo zmartwila wiedzac, ze wg Kosciola czynnie przyczynila sie do rozpadu zwiazku (zakladajac, ze Rayban mowi prawde, ze robil co mogl, w koncu chcial poradnie, opiekowal sie, nie wymuszal) a tym samym grzech jest rowniez jej. Mimo wszystko, dziewczyny, ja wiem, ze nie lubicie Raybana. Ma swoje poglady, ma swoje schizy, ale mi zal bardzo, ze staral sie facet i przechodzil przez pieklo z kompletnie zamknieta kobieta.

Ja nie mowie, ze ona powinna byla zgodzic sie na gumki. Gdyby chociaz NPR prawidlowo stosowala, gdyby zgodzila sie na terapie, dawala mu odczuc, ze go kocha i seks jest wazny i czeka na niego. Ona sie zamknela w swoim malenkim swiecie i koniec. Rayban nie jest bez winy, ale zona utrudniala sprawe jak mogla Smutny Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:06, 22 Paź 2009    Temat postu:

no Maria owszem temu nikt nie zaprzecza. Ale niech autor wątku zrozumie i ma męską odwagę przyznać że to nie jest wina całego Kościoła. Że cały Kościół nie jest taki jak jego żona. Nawet jeśli jemu się tak wydaje. Niech będzie choć trochę realistą w tej sprawie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Moderator



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia jak narazie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:18, 22 Paź 2009    Temat postu:

Rayban chyba wie, ze nie jest, tylko wszyscy na niego naskakuja a malo kto zauwaza, ze czlowiek przeszedl sporo. Nikt nie zaprzecza, ale niewiele osob cokolwiek na ten temat napisalo, zwykle jest co on zrobil zle. Ale sprawiedliwosc kaze mi przyznac, ze to nie on zaczal tylko zona i rozgoryczenie jest usprawiedliwione.

Nie usprawiedliwiam roznych tekstow Raybana jak i epitetow.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
walecznaS
Moderator



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 11994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:23, 22 Paź 2009    Temat postu:

Maria napisał:
Jak by nie bylo, zona Raybana by sie bardzo zmartwila wiedzac, ze wg Kosciola czynnie przyczynila sie do rozpadu zwiazku (zakladajac, ze Rayban mowi prawde, ze robil co mogl, w koncu chcial poradnie, opiekowal sie, nie wymuszal) a tym samym grzech jest rowniez jej.

Hmm, właśnie - szkoda, że o tym nie wie Wsciekly
Moim zdaniem, jak najbardziej również jej grzech. Nie rozumiem kobiety zupełnie.
Zakładając, że Rayban mówi tylko prawdę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cera
za stara na te numery



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:18, 23 Paź 2009    Temat postu:

No oczywiście, że nie jest żona bez winy- nigdy rozpad małżeństwa nie leży tylko po jednej ze stron.
Tylko boli mnie strasznie a nawet denerwuje uogólnianie, zakrywanie wszystkich jednym płaszczem, równianie całego świata katolickiego do jednego poziomu, uproszczenie pewnych kwestii.
Ja nie uważam się za "zdechlaka" a mój mąż nie jest impotentem mimo, że stosujemy metody naturalne. Nie jestem też głupia ani w żaden sposób ograniczona tak jak pisze o nas Rayban. I wcale nie uważam, że tylko nikły procent ludzi cieszy się ze stosowania tej metody. Do póki autor tematu nie zmieni swojego ogólnego spojrzenia na świat katolicki i będzie tylko szukał powodu, żeby do zniszczyć, krytykować i poniżać to nie ma wogóle o czym gadać ... Jestem tylko ciekawa jakie stanowisko miała by jego zona gdyby mogła się z nami podzielić doświadczeniem. Myślę, że cikawych rzeczy byśmy się dowiedzieli z jej perspektywy..no ale to już tylko gdybanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cera
za stara na te numery



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:24, 23 Paź 2009    Temat postu:

Czy Rayban mówi prawdę ? Tego nie wiem, ale przypuszczam, że pewno tak-tylko nie całą
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rayban
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:29, 23 Paź 2009    Temat postu:

Przyznam, że nieraz myślałem czy nie podrzucić mojej ex. linka do tej strony przez dzieci. Wiem, że jest wrażliwa i może to by spowodowało jakiś kolejny dołek. Jestem jednak niezwykle ciekawy jakie agrumenty za podałaby ona i co sprostowała w moich relacjach.
Domyślam się, że wszyscy czytelnicy też.
Mimo wielu krytycznych słów pod moim adresem łącznie z propozycją obicia gęby chciłabym, aby to wszystko przeczytała.
Nie wiem czy zechciałaby się z wszystkimi podzielić swoimi pogladami i przemyśleniami. Nie należy do exhibicjonistek.
Może to kiedyś zrobię, myślicie, że to dobry pomysł?

Wiem, że dużo czyta i podrzucała mi na początku przez dzieci lektury wydawnictw kościelnych /prezenty od dzieci pod choinkę/. Niestety jakieś straszne gnioty nie do strawienia.
Jakże trzeba być zaślepionym i zapatrzonym w siebie by mężowi spragnionemu bliskości, gotowemu odejść w diabły, podrzucać wypociny
jakiegoś kolejnego nawiedzonego. I co by to miało dać? Utwierdzało mnie tylko w przekonaniu, że dobrze zrobiłem. Że zamknięty, głuchy jak pień ortodoks powinien siedzieć w klasztorze a nie zakładać rodzinę.
Podjałem próbę ucieczki-szantażu, wstrząsu, aby to jakoś zmienić. Sam nie bardzo w sukces wierzyłem, ale zmiana status quo stała się moją obsesją. Skończyło się jak wiecie rozpadem związku.

Wątek istotnie jest długi, niewielu facetów wypowiada się na Waszym forum, a niewielu miało takie extremalne przypadłości jak ja choć.....
wydaje mi się, że dostatecznie duźo, aby problem próbować opisać.
Podałem Wam opis wydarzeń oczywiście widziany miomi oczami.
Licznie i ostro obłożony komentarzami.
Podałem moją wersję diagnozy, polemizowałem zażarcie w obronie moich tez i odpowiadałam na każdy atak.
Prowokowałem w różny sposób Was do wypowiedzi, aby uzyskać jak najpełniejszy obraz problemu, myślę, że z pożytkiem dla wszystkich czytelników/czek/.
Świat widziany oczami faceta z jajami jest mniej więcej taki jak wynika z przekazu. Dla wielu czytelniczek pewnie szokujący albo niezrozumiały.
Ale taki jest i żadne zaklęcia go nie zmienią.

Wiele razy zadawałam pytania, a Wy nie odpowiadacie wprost.
Nic mnie nie obchodzą pary stosujące NPR o krótkim stażu ani te którym ta metoda daje satysfakcję ani te które kontrolują przy pomocy tej metody stan potomstwa. Zakładajacie nowe wątki, cieszcie się, dzielcie się z innymi swoim szczęściem.

Mój problem dotyczy dojrzałego związku po przejściach t.j.
-wychowywaniu 3-ki dziec,i w tym 2 ostatnich na skutek wpadki przy użyciu NPR-owej rulety.
-założeniu, że dalsza prokreacja jest na krawędzi katastrofy ekonomicznej, zdrowotnej, psychicznej i jest nie do zaakceptowania.
-Absolutnej niewystarczalności ilościowej kontaktów intymnych dla przeciętnego zdrowego byka.
-perspektywy zaniku kontaktów intymnych i kłopotów zdrowotnyvh
-frustracji spowodowanej sytuacją zapędzonego wilka w kąt /nie ma dokad uciec/ spowodowanej brakiem możliwości kompromisu z osobą
stosujacą NPR na podstawie głębokiej wiary i nakażów i zakazów KK.

Co ma do zaproponowania NPR razem z lansujacym go KK w takim przypadku?
Jedno- modlitwę.
Próbowałem i nie pomogło.
Ja znalazłem rozwiązanie, dołączyć do NPR antyki, gumkę, pieszczoty, wszystko co tylko człowiek może wymyśleć aby wesprzeć kulawego.
A Wy piszecie w kółko, nie i nie, NPR jest "the best", jest nam dobrze..
To Wam a nie innym!!!!!
Nieliczni dodali do NPR coś niecoś i toczą walkę z sumieniem, wychowaniem, nauką KK. Część dalej brnie tą NPR-ową drogą drżąc o swoje związki i własną seksualność.
Część olała NPR przy okazji nietety też KK i merda ogonkiem.
A ja uparcie nawołuję do zmiany podejścia KK do tego tematu. Dlatego KK obwiniam o stworzenie warunków do konfliktów w rodzinie, hipokryzję, niekonsekwencję i brak dobrej woli.
To tam to się zaczęło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cera
za stara na te numery



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:13, 23 Paź 2009    Temat postu:

Rayban napisał:
Niestety jakieś straszne gnioty nie do strawienia.
Jakże trzeba być zaślepionym i zapatrzonym w siebie by mężowi spragnionemu bliskości, gotowemu odejść w diabły, podrzucać wypociny
jakiegoś kolejnego nawiedzonego.


Hm, gnioty mówisz ... wypociny i jeszcze nawiedzony, pięknie. Nic dodać nic ująć.

Świat widziany oczami faceta z jajami jest mniej więcej taki jak wynika z przekazu. Dla wielu czytelniczek pewnie szokujący albo niezrozumiały.

Aż zanadto zrozumiały mój drogi, do granic możliwości, to aż boli.
Trzeba napisać świat widziany oczami faceta, który te jaja ma przerośnięte albo co gorsza świata poza jajami i czubkiem penisa nie widzi. Taki jest świat widziany taki oczyma.
Czy szokujący...dla mnie nie bardzo.

Nic mnie nie obchodzą pary stosujące NPR o krótkim stażu ani te którym ta metoda daje satysfakcję ani te które kontrolują przy pomocy tej metody stan potomstwa. Zakładajacie nowe wątki, cieszcie się, dzielcie się z innymi swoim szczęściem.

Czekaj, czekaj bo nie rozumiem. To czego oczekujesz? Złe forum wybrałeś, powinieneś się raczej otworzyć na forum, antyNPR'owskim a nie tutaj..tak mi się wydaje skoro piszesz "nic nie obchodzą mnie pary stosujące NPR (...)"

-Absolutnej niewystarczalności ilościowej kontaktów intymnych dla przeciętnego zdrowego byka.

No to biedy z Ciebie byk, naprawdę współczuje z całego serca.

Co ma do zaproponowania NPR razem z lansujacym go KK w takim przypadku?
Jedno- modlitwę.
Próbowałem i nie pomogło.


To nie tak, że nie pomogło. Widocznie to nie był dobry czas, Bóg wie co robi i kiedy robi. On nas nie pozostawia samym sobie, On czeka aż zauważysz tą jego pomoc. Być może za szybko się poddałeś.

A Wy piszecie w kółko, nie i nie, NPR jest "the best", jest nam dobrze..
To Wam a nie innym!!!!!
Nieliczni dodali do NPR coś niecoś i toczą walkę z sumieniem, wychowaniem, nauką KK. Część dalej brnie tą NPR-ową drogą drżąc o swoje związki i własną seksualność.


Na napisze inaczej... To Tobie jest źle, czujesz się pokrzywdzony nie my! Nie wmawiaj nam, że jesteśmy biedni i malutcy, sfrustrowani i przygnębieni..ja nie drżę o własny związek i seksualność bo niby dlaczego? Naprowadź mnie na te tory bo z nich wypadłam...

A ja uparcie nawołuję do zmiany podejścia KK do tego tematu.


Dobrze, masz prawo! Napisz do hierarchów kościoła, napisz co Cię boli, dlaczego tak to wszystko jest ..może uda ci się coś zmienić. Naprawde spróbuj.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Młody Mężuś
pierwszy wykres



Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sthlm
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:34, 23 Paź 2009    Temat postu:

Ray!

Tak z ciekawości się zapytam, bo nie pamiętam czy już o tym pisałeś. Czy byłeś może sam (bo jak piszesz z żoną się nie dało) u psychologa, któremu wyłożyłeś to wszystko co nam? Jeśli tak to czego się dowiedziałeś, jakie porady uzyskałeś?

No i jak z Sądem, ruszyło się coś?

Pzdr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rayban
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:41, 25 Paź 2009    Temat postu:

Małgorzatko,
Twoje komentarze do mojego wpisu są nieudolnie złośliwe i nie na poziomie, na tyle, że nawet nie chce mi się na nie odpowiadać.
Zamiast wysilać się na wypowiedzi na moim watku, lepiej zajrzyj na sąsiedni o różnicy poglądów. Niektóre wpisy są wstrząsające i dramatyczne co robi OrtoNPR nie tylko z małżeństwem, ale jakie dylematy moralne, depresje i problemy powoduje u próbujących go konsekwentnie stosować. W kilku wypadkach wygląda na to, że jest przyczyną odwrócenia się od Wiary.
A Ty tokujesz jak najęta zamiast z powagą pochylić się nad rzeczywistym problemem, p.t. ORTO NPR NIE MOŻE BYĆ STOSOWANY PRZEZ WSZYSTKICH I ZAWSZE i NAPEWNO NIE MA ON ŻADNEGO ZWIĄZKU Z WIARĄ W BOGA>
To tylko niepełna wiedza o płodności kobiety do wykorzystania lub nie i nic poza tym.

Młody Mężusiu,
Nie byłem sam u Psychologa, to nie ja wymagałem terapii tylko moja ex i nasze chore małżeństwo. Chciałem towarzyszyć mojej ex. i wysłuchać co terapeuta ma do powiedzenia w naszej sprawie. Ona odmawiała, nawet do katolickiego. Gdybym poszedł sam i tak nie chciałaby tego słuchać.
Może to źle, ale to już nie ma znaczenia. I tak Ona wie lepiej, ona niesie pochodnię Wiary a ja..... mogę sobie gadać co chcę.

Sąd jak to Sąd, pomalutku toczą się gdzieś trybiki. Czekam na termin rozprawy. Skrobnę jak będzie po wszystkim.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Młody Mężuś
pierwszy wykres



Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sthlm
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:33, 27 Paź 2009    Temat postu:

Może nie do końca o to samo chodzi, ale...:

[link widoczny dla zalogowanych]


- Bardzo kocham Kasię, ale nie potrafię dłużej żyć ze świadomością, że już zawsze jedyną rzeczą, jaką będziemy robić w łóżku, to spanie.
O życiu w białym małżeństwie czasem decyduje jedno z partnerów – ku utrapieniu małżonka, ale są pary, które wspólnie decydują się na życie w związku zupełnie pozbawionym intymności.

Autor: Sylwia Stodulska

- Kiedy poznałem moją żonę, była osobą bardzo religijną. Właściwie nigdy nie rozmawialiśmy o sprawach seksu – opowiada Mateusz. – Zdawałem sobie sprawę z tego, że ona na większą bliskość zdecyduje się dopiero wtedy, gdy zostanę jej mężem, choć kilka razy wspomniała, że chciałaby w przyszłości żyć w białym małżeństwie. Nie miałem pojęcia, co to takiego, a tym bardziej nie przeszło mi wtedy przez myśl, że będzie chciała kompletnie zrezygnować z kochania się! Przecież Kościół jej tego nie tylko nie zabrania, ale nawołuje!

- Jeżeli jedno z partnerów już przed ślubem choćby wspomina o tym, że nie chce żadnych relacji seksualnych, to nie wolno traktować takich słów z przymrużeniem oka: zmieni się jej/jemu, kto by chciał zrezygnować z tak ważnej części życia we dwoje - tłumaczy Małgorzata Liszyk–Kozłowska, psychoterapeutka prowadząca terapię indywidualną oraz par. - To chwila na bardzo poważną rozmowę. Jest absolutnie dramatyczną sytuacją, kiedy jedno z partnerów nie daje zgody na celibat w związku, nawet, jeżeli kiedyś myślał i czuł, że i jemu jest "po drodze" z taka wizją związku. Z drugiej strony nie jest w porządku jedynie wspomnieć "nie chcę seksu w związku" bez bardzo gruntownego sprawdzenia, czy druga strona dokładnie wie, o czym mowa.

* Czy jest sens zawierania małżeństwa, jeśli miłość fizyczna z góry idzie w odstawkę? Podyskutuj!

Konrad (33 lata) i Maja (30 lat) są parą od sześciu lat, małżeństwem - od trzech i pół roku. Oboje mają dobrą, ale i wymagającą pracę. Jego częste podróże służbowe sprawiają, że bardzo za sobą tęsknią, dzwonią do siebie nawet kilkanaście razy dziennie. Na wiele par rozłąka działa jak afrodyzjak, ale oni – jak twierdzą - nie chcą nadrabiać straconego czasu w łóżku.

– Zamieszkaliśmy ze sobą po kilku miesiącach znajomości – mówi Maja. – Od początku łączyła nas wielka miłość, zawsze byliśmy dla siebie bardzo czuli. – I tak jest do dziś – zapewnia Konrad i dodaje – wciąż jestem zafascynowany i podziwiam żonę, ale nie potrzebuję seksu, by to wyrazić. Robię to, można powiedzieć w bardziej subtelny sposób. Nie twierdzę, że tak było zawsze. Jeszcze przed ślubem przeżyliśmy dość gorący okres naszego związku, ale dziś nasze więzi opierają się na czymś znacznie fajniejszym.

Dla dobra obojga

Białe małżeństwo to takie, które z różnych powodów nie zostało skonsumowane. Jego podstawą jest unikanie kontaktu cielesnego na rzecz lepszego poznawania się, wzajemnego docierania się, zwiększenia zaufania. Białe małżeństwa tworzy również grupa osób w średnim wieku, która zawierając po raz drugi związek małżeński, zachowuje wstrzemięźliwość z przesłanek religijnych.

Biel w różnych kulturach jest kolorem dziewic. Stąd ich - nie do końca jednak trafne – określenie, ponieważ do białych małżeństw przystępują również kobiety mające za sobą życie erotyczne.

* Aseksualni - dlaczego boją się seksu? Dołącz do debaty

Sprawa jest nieco skomplikowana, gdyż decydując się na małżeństwo sakramentalne, małżonkowie jakby automatycznie godzą się, że zakładają współżycie. Prawo kanoniczne do ważności małżeństwa podaje dwa warunki: dobro małżonków oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa. Jeśli się je wyklucza, wtedy nie można zawrzeć ważnego małżeństwa sakramentalnego. Według prawa cywilnego życie w białym małżeństwie nie ma z kolei żadnego znaczenia i nie może być wyznacznikiem ważności małżeństwa.

Na zawsze wstydliwi

Najsłynniejszym białym małżeństwem było to zawarte pomiędzy węgierską księżniczką Kingą a księciem krakowskim Bolesławem V. Kinga, pragnąc złożyć w ofierze swoje dziewictwo Bogu, jeszcze podczas ceremonii zaślubin namówiła świeżo upieczonego męża do zachowania czystości przez okres jednego roku.

Bolesław zgodził się, ale po pewnym czasie małżonkowie złożyli śluby dozgonnej czystości, w efekcie czego ich związek nigdy już nie został skonsumowany – para nie doczekała się więc potomstwa. Ich brak pożycia małżeńskiego wynikał z wyjątkowej religijności i wzajemnego szacunku. Złożony przez Bolesława ślub sprawił, że nadano mu przydomek "Wstydliwy", choć jak mówią niektóre kroniki, nie był on zupełnie szczerze entuzjastą takiego związku.

Jedno kocha, drugie śpi

Mateusz próbował rozmawiać z Kasią. – Gdy żona długo po ślubie wciąż upierała się przy swoim, byłem coraz bardziej załamany. Nie zgadzałem się na taki układ i kilka razy, po sprzeczkach, udało mi się ją namówić na bliskość fizyczną, ale uznałem, że to nie ma sensu. I ona, i ja męczyliśmy się, dalekie to było od jakiejkolwiek przyjemności – wyznaje Mateusz.

– Skoro Kościół nie zabronił mojej żonie okazywać mi w ten sposób swoich uczuć, pomyślałem, że być może jest jakiś inny powód. Próbowałem zabrać ją do psychologa, ale ona uważa, że wszystko jest w porządku, że po prostu nie ma potrzeby kochania się ze mną. A ja już tak dłużej nie potrafię, kocham Kasię, pociąga mnie i nie wiem, jak mam do niej dotrzeć.

* Brak seksu zmienił nasze małżeństwo w koszmar

Intensywność życia płciowego jest na pewno sprawą bardzo indywidualną i zależy od różnych czynników – łączących parę relacji, trybu życia i codziennej dawki stresu, a także temperamentu, wieku czy stanu zdrowia. Niestety nawet bardzo udane i zgodne małżeństwa są narażone na niesprzyjające czynniki, które – jeśli są długotrwałe – prowadzą do trudności we wzajemnych relacji. Po długim i męczącym dniu niełatwo jest stworzyć intymny nastrój, pełen ciepła i zrozumienia. Niektóre pary, aby uniknąć wzajemnych pretensji i rozczarowań, po prostu ustalają czasową wstrzemięźliwość, mając nadzieję na przeczekanie niesprzyjających warunków.

- Jeśli nikomu nie dzieje się krzywda z powodu decyzji o życiu w białym małżeństwie - wszystko jest w porządku – mówi Liszyk–Kozłowska. – Ale często bywa tak, że początkowo obojgu wydaje się możliwe wspólne życie w białym małżeństwie. Czasami ludzie obiecują sobie coś, ale podejmując zobowiązanie, nie uwzględniają danych, do których nie mieli wcześniej dostępu. Umawiają się więc na coś, co potem ich przerasta. We wspólnym życiu w białym małżeństwie przerasta ich trudność emocjonalna i fizyczna, która wynika z naszej ludzkiej cielesności, seksualności. Gdy partner nie chce zmienić decyzji i białe małżeństwo mu odpowiada, jedynym rozwiązaniem jest rozstanie.

* Prawdy i mity o małżeństwie
* Porozumienie damsko-męskie

Większość z nas nie potrafi sobie zapewne wyobrazić życia w związku, w którym nie może liczyć na czułość i bliskość. Bardzo często są one tym, co w wyjątkowy sposób cementuje związek i wprowadza do niego dużo ciepła i pewnej świeżości we wzajemnych relacjach. Mimo to, są pary, które całkiem świadomie decydują się na taki związek i nie czują przy tym, że coś tracą. Wręcz odwrotnie: uważają, że wstrzemięźliwość sprawia, że ich związek jest wyjątkowy, a wyzbycie się pożądania wzbogaca je o doświadczenia, których nie mogłyby zaznać, tworząc tradycyjną i znaną wszystkim relację.

Niektóre pary – często młode, przebojowe - decydują się na taki związek na ściśle określony czas. Inne mają nadzieję, że wytrwają w swoich postanowieniach na zawsze. Jednymi kieruje religijność, drugimi - zwyczajny brak potrzeby. W zupełności wystarcza im codzienne okazywanie sobie uczucia poprzez pocałunki i przytulanie. Nie robią nic na siłę.

Nic na siłę

Kiedyś Maja i Konrad byli parą jak każda inna. Potem razem zamieszkali, wzięli ślub, Konrad awansował, coraz częściej wyjeżdżał i dłużej zostawał w firmie. Maja zmieniła pracę, uczyła się więc nowych rzeczy, śledziła dokumenty do późnej nocy.

– Złapaliśmy się w końcu na tym, że raz czy drugi byliśmy ze sobą blisko, a tak naprawdę bardzo daleko. Nie mieliśmy zbyt wielu okazji do bycia we dwoje. Chcieliśmy wykorzystać każdą chwilę, ale nasze zbliżenia stały się przez to nerwowe i z zegarkiem w ręku. Raz nam wyszło, innym nie, o co mieliśmy do siebie żal – mówi Maja.

Uznali, że taka sytuacja tylko pogarsza ich wzajemne relacje. Wspólnie postanowili więc, że na pewien czas zupełnie zrezygnują z seksu. Nie będą od siebie wymagać niemożliwego. Najpierw przeczekają największą nerwówkę. W swoim postanowieniu trwają blisko trzy lata. Jak długo jeszcze? Tego sami nie wiedzą. – Chcemy mieć w przyszłości dzieci, tradycyjną rodzinę. Kto wie, może nasz związek przejdzie jeszcze burzę – oczywiście w tym dobrym znaczeniu. Na razie jest nam dobrze, jak jest. Nikt nie powinien uprawiać seksu tylko dlatego, bo tak trzeba, bo tak postępuje większość – kończy Konrad.

Sposób postępowania Mai i Konrada zdaje się popierać zdecydowana większość osób, udzielających odpowiedzi na Niedyskretne pytanie: "Czy zgodzisz się na związek bez seksu?". Tylko niewielka część użytkowników nie wyraziłaby na to zgody:


Wszystko jest w porządku, gdy na biały związek decyduje się oboje partnerów. Problem i pytanie: co dalej? pojawia się w sytuacji, w jakiej znalazł się Mateusz. – Coraz częściej myślę o rozstaniu, nawet kilka razy w złości wykrzyczałem to żonie. Wiem, jak ważne jest dla niej małżeństwo, wiem, że nie będzie szukała nikogo innego. Kocham ją i nie chcę jej zostawiać, ale nie potrafię dłużej żyć ze świadomością, że już zawsze jedyną rzeczą, jaką będziemy robić w łóżku, to spanie – choćby blisko, choćby w objęciach. – martwi się Mateusz.

Białe małżeństwa tworzą zwykle osoby powyżej 50. roku życia, choć w takich związkach żyją także trzydziestolatki. Podjęcie decyzji o zachowaniu wstrzemięźliwości w małżeństwie nie jest łatwe, ale jak niektórzy twierdzą, jest również czymś bardzo wyjątkowym. Czymś, czego z pewnością nie potrafi stworzyć każda para.

- Każdy ma prawo decydować, jak chce żyć. Żaden jednak człowiek nie jest w stanie o samym sobie powiedzieć: taki jestem, tak czuję i tak już będzie zawsze - tłumaczy psychoterapeutka. - Możemy zdecydować, że do końca życia nie ubierzemy się w nic czerwonego, ale nie możemy wydać rozkazu swojemu ciału: nie czuj! Bo nie jest to coś, co możemy z siebie wyrzucić, odwrócić się od tego, czy właśnie nie ubrać czerwonego szalika. Podejmując decyzję o życiu w białym małżeństwie, trzeba się z tym liczyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:27, 27 Paź 2009    Temat postu:

brrr absurd. Jak ktoś chce mieć białe małżeństwo to po co się żeni?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milunia
za stara na te numery



Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:12, 27 Paź 2009    Temat postu:

Może dlatego że mieszkanie ze sobą bez ślubu jak brat z siostrą jest grzechem ciężkim i konkubinatem dla Kościoła...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:13, 27 Paź 2009    Temat postu:

ale slub z zalozeniem ze sie nie bedzie wcale wspolzyc jest niewaznie zawarty!!!!!!!!!!!!! to co tu ma do rzeczy zamiar rzekomego bycia w zgodzie z Kosciolem?

Ostatnio zmieniony przez kukułka dnia Wto 21:14, 27 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karafka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18908
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:22, 27 Paź 2009    Temat postu:

wystarczy skonsumowac a potem sobie zyc bez seksu

zreszta malzenswo zyje innym prawem w naszym swiecie, wiec slub sie nieraz przydaje Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Inne problemy z npr
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 49, 50, 51 ... 70, 71, 72  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 49, 50, 51 ... 70, 71, 72  Następny
Strona 50 z 72

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin