|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rayban
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 2:09, 17 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
adwersarz napisał: | Napisałam przeważnie, a przeważnie to na przykład 51%, a nieszczęście to większe lub mniejsze problemy nie do pogodzenia, niekoniecznie od razu rozwód. Moim zdaniem wiara powinna być uwzględniona jako jedno z kryteriów doboru partnera bo małżeństwo to nie jest tak hop-siup i jednak trzeba wiele rzeczy przed nim przemyśleć. Co do postawy chrześcijańskiej obojga partnerów to sam sobie przeczysz bo ateista może odmówić przyjęcia takiej postawy i nikt pretensji do niego o to mieć nie może. Uważam że branie pod uwagę wiary na etapie chodzenia minimalizuje prawdopodobieństwo wystąpienia różnych małżeńskich kataklizmów. Nie mówię że nie ma szczęśliwych związków mieszanych albo że są jakimś ginącym gatunkiem. Druga sprawa tyczy się właśnie przypadku Raybana : mianowicie ateista wchodzący w związek z katolikiem generalnie z racji bycia ateistą może się religią kompletnie nie interesować, bo w sumie co go obchodzi co jest napisane w biblii, encyklikach itp. W tej sytuacji, bez wiedzy o religii, ateista po prostu nie wie za bardzo w co się pakuje czasem.
Natomiast w świetle niektórych wypowiedzi Raybana, " z małżeństwa nie da się wyjść jak ze sklepu" hmm znam taki sklep, zwie się b.... , biedna ta jego kobita, "Bóg nie zajmowałby się jakimś tam małżeństwem skoro ma cały wszechświat" a ja myślałam że Bóg sam sobie ustala priorytety, i jeszcze gdzieś tam udawadniał że Boga nie ma bo coś tam, gdzie każdy w miarę ogarnięty ateista tego nie robi, to wychodzi z niego 17-stolatek a nie facet z 50-tką na karku. Cytaty niedosłowne żeby nie było ale sens uchwycony. Już nie wspominając o tym że stosunek przerywany w dni płodne uważa za całkowicie bezpieczny, ręce opadają. I to nie jest atak tylko mówię to co myślę. |
Nie zaglądałem na wątek od dawna, widzę, że parę osób wpisało co nieco.
Dziś odpowiem Adwersarzowi. Skrót mojej historii może oszczędzi nowym czytania całego koszmarnie długiego watku.
Cienkie te Twoje argumenty, widzę więcej chęci dokopania. O co chodzi, dokuczają hormony czy solidarność płciowa?
Powtarzam jeszcze raz, nie mam problemu z przyznaniem, że daleko mi to posiadacza wszelkich rozumów i racji.
Wiem natomiast jedno, że póki co to nadal się rozwijam. Porównanie mnie z 17-latkiem jest możliwe tylko z pozycji 17-latki.
Ale do rzeczy.
Wyrosłem w domu ateistycznym ale nie z powodów ideologicznych.
Rodzice raczej byli i są chorobliwie liberalni.
Brakowało mi jakiegoś głębszego uzasadnienia takich a nie innych poglądów panujących w domu i rozpocząłem własne poszukiwania prawdy. Byłem dość dobrze "obrytym" ateistą zwalczającym niektóre jak mi się wydawało absurdalne tezy lansowane przez KK.
Poznanie przeze mnie głęboko wierzącej dziewczyny przez jakiś czas owocowało próbami skrzyżowania poglądowych szpad.
Na próżno, ona nie chiała polemizować, zbywała mnie informacjami, że nie zna tych wszystkich filozofów, fizyki i astronomii, wierzy i już, nawet nie chciała dyskutować w co.
To było ciekawe zjawisko. Jeżdziłem po niej jak po łysej kobyle a ona nic.
Jak skała. To mnie trochę ostudziło i zaciekawiło. Znajomość pogłębiała się, prawie wszystko inne poza tą różnicą pasowało nam. Spędzaliśmy wiele czasu razem, ona pokochała ja byłem na rozdrożu. Bałem się nieznanego, chciałem być z kobietą blisko i sprawdzić czy będzie OK.
Uległa raz i po wielkim płaczu, że nie chce żyć w grzechu powróciła do bezpiecznej odległości. Szanowałem i podziwiałem jej konsekwencję. Podjąłem próbę zdzierżenia sytuacji, oj słabo mi to szło.
Po 3 latach znajomości podjąłem decyzję o rozstaniu, ponoć 2tygodnie płakała. Przypadkiem spotkaliśmy się na ślubie koleżanki, zrobiło mi się żal tej sieroty i tego co do niej czułem. rozpoczęliśmy 2-gi etap znajomości zakończony po 2latach jej stanowczą inicjatywą legalizacji związku. Na pytanie czy będzie nam dobrze w łóżku twierdziła, nie martw się, napewno będzie dobrze. Ciekawe skąd miała tą pewność, bo nie z własnych doświadczeń. I nie było nigdy dobrze, nie pasowaliśmy do siebie ani temperamentem, ani podejściem, niczym. Do tego ten NPR od pierwszego dnia po ślubie przesuwający nasze zbliżenie o kilka tygodni kiedy będzie można i rozwalający wszystko na czym mi zależało, fantazję, spontaniczność, niepowtarzalność. Potem sprezentował nam 2-kę nieplanowanych dzieci po pierwszym zaplanowanym.
Uciekała przede mną jak przed zapowietrzonym, kładła się spać tuż po dobranocce przed dziećmi, spała z córką niby w celu lepszej opieki a po każdym, nielicznym i żałosnym akcie mdlała ze strachu, że znowu zaskoczy i pewnie modliła o ciotkę.
Po pewnym czasie takiego cyrku każdy normalny facet poszedł by w szkodę.
Krótko po zaplanowaniu 1-go dziecka kiedy to żyliśmy jak mąż z żoną powstał klimat na próbę zbliżenia się poglądowo.
Uzupełniłem edukację i byłem bieżmowany. Całym otwartym sercem
przyjąłem naukę Chrystusa, poznałem ją lepiej ale też lepiej zobaczyłem otaczające mnie zakłamanie.
Do dziś zostały mi w sercu niektóre nauki i ciepło stamtąd płynące.
Nasze przygody życiowe postawiły przed nami pytania, na które wiara nie daje odpowiedzi.
Co ma takie małżeństwo ze soba zrobić?
Zrezygnować z bliskości i nieść tę udrękę jak krzyż?
A jak nie dasz rady, poczujesz bliski obłęd, głód mieszający zmysły, nerwicę? Czy masz stać się starym onanistą nie mogacym patrzeć na siebie inaczej niż z obrzydzeniam i niedowierzaniem?.
Przystojny, sprawny fizycznie, wysportowany gość, z łatwością zdobywający względy płci pięknej na zmienić się w trzęcącego się starego kapcia, na zawsze zapomnieć o tym czego tak naprawdę nigdy nie doznałem, szału namiętności.
I to dlaczego, ładna, niby kochająca żona bredzi o jakimś NPR,
robi z bliskości kaźnię podpierając się jakąś szemraną nauką KK. Jaka wiara może zrobić coś takiego z małżeństwa? To przechodziło moje pojęcie i budowało pokłady nienawiści. Do dziś ogarnia mnie szał jak słyszę czy czytam te natchnione matrony albo tych znawców tematu w czarnych sukienkach zachłystujących się wspaniałą i jedyną procedurą NPR-u znalezioną z pewnością pomiędzy wierszami ewangelii. I oni podejmują trud edukacji Bogu ducha winnej młodzieży. O nie, po moim trupie.
A Wy oszołomione istoty nie wiecie nic o tym co jest poza waszym nosem.
Żyjcie dalej w tej niewiedzy, bo nie wiedząc co tracicie nie będzie bolało.
Pozostałym intuicyjnie czującym, że coś wam ucieka radzę. Przyśpieszcie ten proces dojrzewania do odkrycia prawdy, życie jest piękne i szkoda go zmarnować, żyjecie w MATRIXIE!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19991
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:16, 17 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
A co z osobami stosującymi NPR, a niewierzącymi? Też żyją w matrixie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maria
Moderator
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Irlandia jak narazie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:11, 17 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Niewierzacy najczesciej stosuja NPR bo chca a to zmienia caly obraz...nie znam zwiazku dwojki ateistow, ktorzy sa za otro NPR a to tez juz inna bajka wtedy (chetnie bym poznala i z nimi porozmawiala).
|
|
Powrót do góry |
|
|
lesio
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 25 Lis 2010
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wiedeń Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:49, 17 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Maria napisał: | Niewierzacy najczesciej stosuja NPR bo chca a to zmienia caly obraz...nie znam zwiazku dwojki ateistow, ktorzy sa za otro NPR a to tez juz inna bajka wtedy (chetnie bym poznala i z nimi porozmawiala). |
Wtrace moje trzy grosiki.
Wydaje mi sie, ze trudno bez podloza ideowego jechac na orto NPR. Szczegolnie gdy oboje partnerow troszczy sie wzajemnie o swoj dobrostan z milosci, a nie celem mniejszej liczby tajemnic rozanca do odmowienia po spowiedzi.
W moim odczuciu to wlasnie powstrzymywanie sie od namietnosci w czasie zwiekszonego popedu i, co gorsza (!), zmuszanie sie do seksu, gdy ochota nieco mniejsza, jest wbrew naturze.
Nawet jesli dwoje ateistow wspomagaloby sie NPRem przy 'pelnych' stosunkach, to watpie w ich odmawianie sobie zaspokajania siebie nawzajem na inne sposoby. Nikt im tego nie zabrania.
Wszystkiego dobrego,
--
lesio
Ostatnio zmieniony przez lesio dnia Pon 14:50, 17 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Majeeczka
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 24 Sie 2010
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: najczęściej Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:36, 17 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Chcialam zacytować ostatnia wypowiedz Raybana, ale zrezgnowalam. W kazdym razie zaznaczam, ze sie do niej odnosze
Czytajac po raz kolejny Twoja przygode z NPRem, przyszlo mi do glowy pare rzeczy.
W kazdym Twoim zdaniu, niestety, wyczuwa sie atak, glownie przez epitety, jakich uzywasz, dlatego mysle ze Tobie caly czas brak dystansu do tej historii i do NPRu.
Teraz sa inne czasy, wiedza o NPR jest duzo bardziej rozpowszechniona, sa mozliwosci pojscia na kurs, przeczytania ksiazki, uzyskania porady w poradni czy nawet na tym forum. Uwierz, ze fizjologia naprawde daje nam dni bezwzglednej nieplodnosci - i mozna je wyznaczyc. Moze Twoja Byla Zona miala jakis problem z interpretacja, nie miala sie kogo poradzic itp, teraz sa wieksze mozliwosci, nawet wieksza dogodnosc w chociazby pomiarach temperatury Microlifem.To wszystko daje mozliwosc pewnosci i nie trzeba wtedy odwlekac wspolzycia w nieskonczonosc bo sie nie jest pewnym.
Poza tym, nie wszyscy ludzie maja wysokie libido Wiec bardzo Cie prosze nie nazywaj nas oszolomionymi istotami przyznaje, ze NPR nie jest idealny, ale naprawde uwazam ze teraz mamy inne mozliwosci dostepu do wiedzy, uzyskania pewnosci co do nieplodnosci, niz wtedy kiedy rozpadalo Ci sie malzenstwo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lesio
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 25 Lis 2010
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wiedeń Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:57, 17 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Wtrace sie ponownie, bo akurat jestem przy komputerze.
@Majeeczka
Nie wiemy, jaki dystans zachowalibysmy do historii Raybana, gdyby byla ona nasza wlasna. Ja doswiadczylem namiastki, skromniutkiej namiastki podobnego zwiazku. I nawet dzis, po tylu latach, gdy sobie przypomne te niedorzeczne poglady ktore mi 'eks' serwowala, a ja to, bedac zakochanym kundlem, lykalem bez cienia krytycyzmu. dzis jestem nie tylko wsciekly na siebie, ale przyslowiowy 'noz w kieszeni mi sie otwiera' na pewne utarte frazesy, obietnice bez pokrycia, fobie, dziecinne dylematy.
Nie dziwie sie, ze ktos, kto przezyl lata malzenstwa bedacego farsa, jest nastawiony do NPR dosc walecznie. Niejedno z nas ma/mialo babke lub prababke, ktore na slowo Niemcy nie maja bynajmniej w mysli obrazow pieknego kraju pelnego dobrobytu, wspanialych autostrad i usmiechnietej Angeli Merkel. im to slowo kojarzy sie z siedzeniem w piwnicach, pod podloga, z rozstrzelanym na ich oczech mezem, bydlecymi wagonami, syrenami Stukasow i wybuchami granatow.
W calej sprawie nie chodzi li wylacznie o skutecznosc NPR. Ja bym sie don nie przkonal nigdy nie ze wzgledu na skutecznosc. Nie boje sie panicznie przyjscia na Swiat potomka. Boje sie podporzadkowania uczucia, zycia malzenskiego, wszystkiego, co ludzie robia razem i co zbliza ich do siebie... czysto technicznym rozwazaniom.
To nie watek na takie rozwazania, ale... Czasem mam wrazenie, ze KK wpoic chce mi obraz boga nie jako nieskonczenie doskonalego ducha, a jakiegos debila, ktory widzac gume czy tabletke widzi, ze chcemy go oszukac, natomiast gdy udajemy, ze nam sie nie chce kochac i nie pozadamy swoich partnerow i robimy to tylko w dni nieplodne, to jest ok.
Rozumujac logicznie, ktos, kto mial na tyle mocy by stworzyc Swiat, nie powinien miec problemu ze zrozumieniem zasad NPR i domysleniem sie ze ludziki robia go w balona
|
|
Powrót do góry |
|
|
Majeeczka
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 24 Sie 2010
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: najczęściej Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:39, 17 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Mnie nie chodzi o przekonywanie do NPR - chodzi mi o postawe Raybana, ktory (takie mam wrazenie) chce ludzi przekonac, ze to im z pewnoscia zniszczy zwiazek. Po prostu chcialam zwrocic Jego uwage na to, ze teraz ludzie maja wiekszy dostep do wiedzy i kobieta moze byc duzo lepiej doinformowana niz Jego Byla Zona kiedys.
Nie dziwie sie, ze Raybanowi brak dystansu, chcialam przez to powiedziec, ze nie musi zionac takim jadem na kazdym kroku. Moim zdaniem, NPR nie jest jedynym zrodlem nieszczescia - to jest ogromne uproszczenie zwalac cala wine za nieudany zwiazek na metode, bardzo Was prosze...
A co do obrazu Boga, to wiem, ze KK niestety przedstawia Go w zupelnie innym swietle niz powinien i tez mi sie to nie podoba... Ale jesli ktos chce widziec Boga w innym swietle, to moze szukac Go np u innych chrzescijan.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rayban
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 9:54, 18 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
[quote="Majeeczka"]Mnie nie chodzi o przekonywanie do NPR - chodzi mi o postawe Raybana, ktory (takie mam wrazenie) chce ludzi przekonac, ze to im z pewnoscia zniszczy zwiazek.
Nie dziwie sie, ze Raybanowi brak dystansu, chcialam przez to powiedziec, ze nie musi zionac takim jadem na kazdym kroku. Moim zdaniem, NPR nie jest jedynym zrodlem nieszczescia - to jest ogromne uproszczenie zwalac cala wine za nieudany zwiazek na metode, bardzo Was prosze...
quote]
Majeczko, masz rację, że od czasu do czasu ulewa mi się na ten nieszczęsny NPR. Zwłaszcza jak gdzieś natknę się na jego bezkrytycznych wielbicieli albo indoktrynację i oranie mózgu u kogoś na początku drogi.
NPR rzeczywiście nie jest żadnym źródłem nieszczęścia zwłaszcza w przypadku ludzi traktujących go jako jedną z metod poznania naturalnego cyklu kobiety.
Jeśli potraktować go jako jedyną dopuszczalną metodę sterowania płodnością połączoną z zakazem wszelkich innych metod, mało tego nawet pieszczot z "finałem" za czym stanowczo optuje KK to budzisz się w MATRIXIE. Osoba głęboko wierząca nie może postępować wbrew tym instrukcjom, bo popadnie w konflikt sumienia.
Ogromne rzesze hipokrytów nazywających siebie Katolikami omijają te niedogodności na setki sposobów. Albo spowiadają się w kółko ze "słabości" w omijaniu NPR-u, szukają spolegliwych spowiedników po logicznie wątpliwe dyspensy, nie spowiadają się z "takich grzechów" bo nie wyrzuca im go sumienie itd,itp.
Zgodziłem się z tezą, że część par znajduje satysfakcję z orto-npr-u ale nie będę tego rozwijał. Są szczęśliwi, tylko pozazdrościć.
Reasumując będę bronił tezy, że narzucony siłą NPR przez jednego z małżonków może być przyczyną rozkładu małżeństwa tak jak tysiące innych nie związanych z pożyciem powodów.
Nie ma tu nic do tego ani postępująca wiedza w zakresie NPR-u ani coraz większa pewność w interpretacjach temperatury i innych objawów.
W moim przypadku to nie tylko "podwójna wpadka" była powodem konfliktów.
NPR powoduje ograniczenia we współżyciu nie akceptowalne przez ludzi mających większe potrzeby. Narzuca "mechanizację" samego zbliżenia odrywając ją od sytuacji, możliwości, chęci, formy.
Powoduje zbitki absurdalnych sytuacji kiedy to para mogła i by chciała się intergować i nie może, bo wiąże to się z niepożądanym zapłodnieniem a wtedy kiedy może /jest bezpiecznie/ jest to fizycznie niemożliwe /wyjadzy, delegacje, choroby, inne/
Próby uzasadniania tego stanu szacunkiem dla partnera, zbawiennym wpływem diety na pożycie i małżeństwo są tak sztuczne, że chce się rzygać.
NPR nie usunie poczucia strachu związanego z niechcianą ciążą, a ten zabije wszystkie korzyści i przyjemności związane z samym aktem.
Uważam, że NPR powinien być stosowany obok wszystkich dostępnych metod jako zwiększający bezpieczność i świadomość na ile można sobie pozwolić. W przypadku zastosowania coraz doskonalszych metod hormonalnych można go powiesić oprawiony w ramce na ścianie.
Na koniec śmiem twierdzić, że doktrynalne narzucenie NPR-u wierzącym przez KK jest wielkim nadużyciem, chorą nadinterpretacją, przejawem całkowitej ingnorancji o współczesnej wiedzy.
A ta głosi, że seksualność człowieka i związane z tym potrzeby funkcjonują równolegle do jego instynktu zachowania gatunku.
Tworzą więzi innego rodzaju.
Ktoś kto widzi tylko ten drugi aspekt i tylko przez niego ew. rozważa rolę więzotwórczą zbliżenia jest albo oszustem albo nieukiem albo ma jakiś inny ukrywany cel.
Uświadamiając sobie powyższe warto wiedzieć, że zaledwnie 400 lat temu roklu na rozkaz Papieża Klemensa spalono na stosie Giordano Bruna za głoszenie oczywistości, np że Ziemia krąży wokół Słońca obok innych planet i istnieje obok milionów innych gwiazd.
Dziś naukowcy odkryli ponad 500 układów planetarnych i liczba odkryć gwałtowie rośnie.- mają zdecydowanie lepsze warunki pracy od nieszczęsnego Bruna.
Dziś Papież Benedykt nawet ogłosił, że wielki wybuch będący początkiem wszechświata jest autorstwa Boga. No sięgnął tak daleko, że trudno będzie to podważyć. Teraz pora na nowy kalendarz, aby Boże Narodzenie wróciło w porę przesilenia t.j 21 Grudnia. Tyle lat trzeba czekać na poprawienie błędu Papieża Grzegorza? I tyle lat obchodzić Narodziny z karygodnym opóźnieniem?
Tylko jakoś ten NPR pozostał im jak zadra w tyłku.
Śmieszne to i żałosne zarazem.
Proponujesz zachować dystans do NPR-u.
Ależ ja go mam. Jest kosmiczny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olenkita
za stara na te numery
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 4904
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:37, 18 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Rayban napisał: |
NPR powoduje ograniczenia we współżyciu nie akceptowalne przez ludzi mających większe potrzeby. Narzuca "mechanizację" samego zbliżenia odrywając ją od sytuacji, możliwości, chęci, formy.
Powoduje zbitki absurdalnych sytuacji kiedy to para mogła i by chciała się intergować i nie może, bo wiąże to się z niepożądanym zapłodnieniem a wtedy kiedy może /jest bezpiecznie/ jest to fizycznie niemożliwe /wyjadzy, delegacje, choroby, inne/
Próby uzasadniania tego stanu szacunkiem dla partnera, zbawiennym wpływem diety na pożycie i małżeństwo są tak sztuczne, że chce się rzygać.
|
A z tym to sie i w 200% zgodze
|
|
Powrót do góry |
|
|
okoani
za stara na te numery
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 1873
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Roztocze ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:15, 18 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Rayban napisał: | Reasumując będę bronił tezy, że narzucony siłą NPR przez jednego z małżonków może być przyczyną rozkładu małżeństwa tak jak tysiące innych nie związanych z pożyciem powodów. |
Zgoda, tylko, że istotą będzie tu samo narzucenie czegoś siłą, a nie NPR.
edit: żeby nie było: nie jestem oszołomioną fanką NPR, bo widzę wady tej metody. Wiedząc na czym to polega nie wyobrażam sobie bym miała drugą (nieuświadomioną) stronę zmuszać do jej zaakceptowania już po fakcie, czyli po ślubie. Co do samej uciążliwości, to niestety mam za małe doświadczenie, by się wypowiadać - przed Nami okres poporodowy, czyli najtrudniejszy moment stosowania NPR. Jednak nie sądzę by tylko i wyłącznie sam NPR mógł być przyczyną takiego kryzysu w Naszym małżeństwie, który zakończyłby się rozwodem.
Ostatnio zmieniony przez okoani dnia Wto 11:39, 18 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cera
za stara na te numery
Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:22, 19 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Człowieku, czytasz co piszesz w ogóle, o kim piszesz wiesz? To była ale żona i matka Twoich dzieci!? "Jeździłem po niej jak po łysej kobyle, sierota" jesteś aż do bólu żałosny.
Może dziś już wiesz, że MAŁŻEŃSTWO podejmuje dwoje dorosłych ludzi i na dodatek nie w celu sprawdzenia czy do siebie pasujemy czy nie .. i takie rzeczy testuje się przed a nie po ślubie! "...I nie było nigdy dobrze, nie pasowaliśmy do siebie ani temperamentem, ani podejściem, niczym..." z Twojej jasnej i precyzyjnej wypowiedzi wynika, że dobrze wiedziałeś przed ślubem jak jest, więc nie udawaj męczennika, nie udawaj biednej istoty bo sam wlazłeś za przeproszeniem "w gówno" i zamiast je wyrzucić do szamba jeszcze bardziej narobiłeś i udając niewiniątko wysmarowałeś nim sobie całą duszę i umyśli i niestety do tej pory czuć od Ciebie nienawiścią. Sam też czujesz to co my, tylko tak bardzo się boisz do tego przyznać, tak bardzo, prawda? No i zaznaczam, że sam do niej wróciłeś z żalu do tej biednej sierotki rozpaczającej na swoim ideałem przez 2 tyg! Zmusił Cię ktoś, siłą zaciągnął..SAM, SAM, SAM się ożeniłeś, dobrowolnie za kobietę bardzo wierzącą, więc nie win nas za to co Cię spotkało i zrozum to raz a dobrze!?
NPR nie jest absolutnie idealny ale nie jest taki jaki Ty go kreujesz na szczęście.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rayban
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 9:17, 20 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
[quote="Małgorzatka"]Człowieku, czytasz co piszesz w ogóle, o kim piszesz wiesz? To była ale żona i matka Twoich dzieci!? "Jeździłem po niej jak po łysej kobyle, sierota" jesteś aż do bólu żałosny.
quote]
Widzę, że nie zrozumiałaś sensu tego kolokwializmu.
Oznacza on nic innego jak bierność drugiej osoby w dyskusji.
Czym spowodowana to już wymaga rozwinięcia. Sadzę , że zbitkiem braku argumentów, niechęci do ujawniania swoich racji i ogólną nieśmiałością.
Walcząc z stereotypem otro-NPR-u podawałem w swoich "wynurzeniach" tylko negatywne fakty ze swojego życia, na które miał on jakiś bezpośredni czy pośredni wpływ.
Nie miało sensu wypisywanie intymnych szczegółów naszego związku, które nas zbliżały. To nie miała być wyciskająca łzy powieść-romans tylko zestawienie argumentów przeciw.
Dlatego Twoje podsumowanie sugerujące, że źle traktuję moją ex. żonę, matkę naszych dzieci nie jest uprawnione.
Nie przyszło Ci do głowy, że siłę i motywację do tej pyskówy daje mi coś zupełnie przeciwnego. Żal i rozczarowanie , że to się tak skończyło za którym kryje się cała masa wspomnień i wzruszeń.
Nie pisałem i nie będę ujawniał jakie powody skłoniły mnie do podjęcia decyzji o małżeństwie na tak.
Ani o tym jak wiele udało nam się razem zbudować poza tym nieszczęsnym pożyciem. Nie tylko dlatego, że to nie jest tematem wątku ale także, że cenię prywatność i nie rajcuje mnie ekshibicjonizm.
I tak mam wrażenie, że za dużo ujawniłem szczegółów.
Stwierdzenie faktu, że mieliśmy różne temperamenty, potrzeby, widzenie świata nie oznacza nic zdrożnego. Część par szuka zbieżności, część się znakomicie uzupełnia. Znam jedne i drugie przypadki par żyjących w zgodzie. Liczy się tolerancja, brak zaborczości, umiejętność znajdowania kompromisów, koncentracja na tym co łączy, w skrócie -pozytywne myślenie.
Na koniec dodam coś co także powinnaś rozumieć.
Nie pisanie o najlepszych chwilach nieistniejącego związku, o tym co zniknęło i do dziś boli jest samoobroną organizmu przez psychicznym rozchwianiem.
Myślisz, że każdy jest ze stali. Niestety a może stety nie.
Dlatego nie śpiesz się z ocenami, zwłaszcza, że nie masz ani racji, ani tytułu ani powodu.
Czytaj ze zrozumieniem także pomiędzy wierszami. Personalne oceny zachowaj tak długo jak się da dla siebie. To elegancko i bezpiecznie.
Przez zamknięte usta nie wymknie się żadna gafa, nieprawdaż?
Ostatnio zmieniony przez Rayban dnia Czw 9:23, 20 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cera
za stara na te numery
Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:45, 20 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem całkiem dobrym posunięciem było by napisanie choć w ułamku Twoich wywodów i uniesień nad Twoim nieszczęściem, to co było dobre. Uwierz, to by rzuciło inne światło, na Twoją w sumie Wasza przeszłość, że jednak nie wszystko było takie złe i nie jesteś aż tak niegrzecznym chłopcem na jakiego starasz się wykreować.
Piszesz, że mam nie śpiszyc z ocenami, zwłaszcza, że nie mam ani racji, ani tytułu ani powodu..czyż nie uczę się od najlepszego ?
Dyplomatą to niestety, ale nie zastaniesz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
adwersarz
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 04 Lis 2010
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:11, 21 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Rayban napisał: |
Nie zaglądałem na wątek od dawna, widzę, że parę osób wpisało co nieco.
Dziś odpowiem Adwersarzowi. Skrót mojej historii może oszczędzi nowym czytania całego koszmarnie długiego watku.
Cienkie te Twoje argumenty, widzę więcej chęci dokopania. O co chodzi, dokuczają hormony czy solidarność płciowa?
Powtarzam jeszcze raz, nie mam problemu z przyznaniem, że daleko mi to posiadacza wszelkich rozumów i racji.
Wiem natomiast jedno, że póki co to nadal się rozwijam. Porównanie mnie z 17-latkiem jest możliwe tylko z pozycji 17-latki. |
Ależ cięta riposta, ho ho leże i kwiczę.
Do twojej wiadomości ja osobiście NPR-u nie używam i nigdy nie używałam, robiłam jedynie pewne obserwacje ale nie dla celów antykoncepcyjnych. Sam NPR uważam za sympatyczną metodę wspomagającą tradycyjną antykoncepcje lub jeśli 2 ludzi się na to zdecyduje zastępującą ją w ogóle. Sama nigdy bym się na to nie zdecydowała bo nie mam ku temu żadnych podstaw. Metoda jak metoda nie dla każdego się nadaje, można mieć super-regularne cykle gdzie wyznaczenie tych paru dni bez współżycia jest proste albo rozhulaną gospodarkę hormonalną wtedy sytuacja robi się upierdliwa.
Strach przed niechcianą ciążą jest zawsze, nawet przy tabletkach można wpaść które swoją drogą przeważnie są najbardziej niekorzystne dla kobiety. Sex w prezerwatywie w dni płodne to właściwie rosyjska ruletka.
Małżeństwo Wojującego Ateisty z Ultra-katoliczką, najpierw wkładasz palce między drzwi a potem się dziwisz że ktoś ci je przytrzasnął. Na coś trzeba było zwalić winę ,poszło na NPR. Głupota nie boli, jeść też nie chce.
Rayban napisał: | A Wy oszołomione istoty nie wiecie nic o tym co jest poza waszym nosem. | weź sobie lepiej przeczytaj to co masz napisane pod postami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rayban
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:45, 24 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
adwersarz napisał: |
Ależ cięta riposta, ho ho leże i kwiczę.
Do twojej wiadomości ja osobiście NPR-u nie używam i nigdy nie używałam, robiłam jedynie pewne obserwacje ale nie dla celów antykoncepcyjnych. Sam NPR uważam za sympatyczną metodę wspomagającą tradycyjną antykoncepcje lub jeśli 2 ludzi się na to zdecyduje zastępującą ją w ogóle. Sama nigdy bym się na to nie zdecydowała bo nie mam ku temu żadnych podstaw. Metoda jak metoda nie dla każdego się nadaje, można mieć super-regularne cykle gdzie wyznaczenie tych paru dni bez współżycia jest proste albo rozhulaną gospodarkę hormonalną wtedy sytuacja robi się upierdliwa.
Strach przed niechcianą ciążą jest zawsze, nawet przy tabletkach można wpaść które swoją drogą przeważnie są najbardziej niekorzystne dla kobiety. Sex w prezerwatywie w dni płodne to właściwie rosyjska ruletka.
Małżeństwo Wojującego Ateisty z Ultra-katoliczką, najpierw wkładasz palce między drzwi a potem się dziwisz że ktoś ci je przytrzasnął. Na coś trzeba było zwalić winę ,poszło na NPR. Głupota nie boli, jeść też nie chce.
|
Za to ten wpis bardzo mi się spodobał. Twoje spojrzenie na NpR i "okolice"
jest akceptowalne.
Wracając do zakończenia.
Przesadzasz z tymi zagrożeniami. Katolik nie jest groźny, jeśli tylko nie świruje z Orto-NPR-em. Są łagodni jak baranki, wrażliwi, preferują dobro nad złem.
Jeśli nie chcę Cię "uszczęśliwić" na siłę da się żyć.
Nadziałem się na oszołomioną i niedouczoną wersję traktującą na poważnie ORTO-NPR prowadzące w naszym wypadku do abstynencji i permamentnego stresu zabijającego jakiekolwiek wartości zbliżenia. Na dodatek wersja ta nie byłą zdolna do jakiegokolwiek kompromisu.
Czytając rózne fora i dyskutując z wieloma ludźmi , także katolikami doszedłem do wniosku, że miałem pecha /i ona też/ ponieważ taka sytuacja nie była możliwa do przewidzenia. Problem pojawił się po paru latach /siedmiu/ i urósł do niewyobrażalnego konfliktu przez następne dziesięć. Nie uwierzę, że młodzian przed małżeństwem potrafi dokładnie przewidzieć czy zaprogramować przyszłość na naście lat do przodu.
A czytając przypadki rozejścia się rodzin na skutek niespełnienia choćby własny potrzeb w dziedzinie seksualności albo setek błachych powodów z którymi wiara nie ma nic wspólnego stwierdzam, że więzi kiedyś nas łączące były dość mocne skoro przetrwały niejedną burzę. I pewnie przetrwałyby i tą gdyby..... maja ex choć trochę przemyślała problem. A tak uniosła się ambicją, straciła zdolność przewidywania, uparła się i .... przegrała. Rodzina ucierpiała a ja, cóż, jestem szczęśliwy w nowym związku choć tamta historia ciągle jest żywa we mnie.
Ostatnio zmieniony przez Rayban dnia Pon 12:46, 24 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Inne problemy z npr Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 57, 58, 59 ... 70, 71, 72 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 57, 58, 59 ... 70, 71, 72 Następny
|
Strona 58 z 72 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|