..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

novva

Najnowsze wrześniowe "w drodze" jest w sporej części poświęcone NPR. Najbardziej podobał mi się artykuł Małgorzaty Wałejko o tym, czy Bóg może żądać od nas czasem heroizmu. Niedługo będzie na stronie [link widoczny dla zalogowanych]

Bystra

Dostałam pierwszego newslettera w ramach korespondencyjnego kursu NPR od szansaspotkania.net. Jak ochłonę, to im wysmaruję niezłe sprostowanie... znów mowa o KILKU dniach wstrzemięźliwości; założenie, że to wielki heroizm TYLKO męża nie współżyć z żoną w dni płodne; no i że ma taką super skuteczność bez słowa o tym, ile to dni na bezseksiu kosztuje.

novva

No więc właśnie dlatego polecam ten tekst "w drodze". Tam autorka rozprawia się z takimi mitami i jeszcze dostaje się instruktorom, którzy w ramach promocji npr nie uprzedzają o tym, co NAPRAWDĘ czeka adeptów tej sztuki Mruga

Aniąt

cóż, NPR - tak jak i antykoncepcja - jest przereklamowany... Ale nic lepszego nie ma Smutny

AnnaMaria

czekam na artykuł...jestem ciekawa też odpowiedzi obrońców npr:)

Color

mrówka

bystra niestety dalej nie będzie lepiej... "zaliczyłam" cały kurs npr-u wysyłany przez szansaspotkania.net - generalnie jak wszędzie metoda jest idealna wręcz i te "kilka dni" to można wytrzymać... kilka dni to zostaje na to kiedy można, a nie na wstrzemięźliwość... eeech...

Aniąt

Bo faktycznie płodnych jest kilka dni, ale za cholerę nie da się ograniczyć wstrzemięźliwości tylko do nich, bo... nie wiadomo, kiesy się dokładnie zaczynają Smutny

I człowiek czeka, czeeeka, czeeeeeka - zwłaszcza po porodzie.

Czy jacyś mądrzy ludzie nie mogą wymyślęć urządzenia pokazującego np. za 15 dni owulacja???

silva

Witam,
dołączyłam dzisiaj do Waszego zacnego grona.
Kiedyś stosowaliśmy z mężem npr. Swoje obserwacje prowadziłam już od II kl. LO, więc potem byłam obkuta na cztery łapy

. Mamy dwie dziewczynki. Każdą zaplanowaną. Niestety po drugiej ciąży nie udało mi się wrócic do npr. Próbowałam dwa razy i porażka. Najpierw wczesnoporona niespodzianka - więc tabletki. Potem cykle bezowulacyjne, których nie potrafiłam interpretowac - więc tabletki. W międzyczasie zaliczyłam kilkuletnią depresję po nagłej śmierci mojego ojca (2 tyg. przed urodzeniem młodszej córy), potem jeszcze moja babcia... W każdym razie nie miałam siły do walki. Bałam się życia i miłości. Bo utrata ukochanej osoby za bardzo boli... Wczoraj w jednym z wątków tutaj przeczytałam zdanie, że kobiety stosują antykoncepcję, bo boją się życia. To święta prawda. A ja już się przestałam bac. Chcę podjąc znowu to wyzwanie. Mimo że nie planujemy więcej dzieci, nie wyobrażam sobie faszerowac się przez następne 20 lat! Muszę sobie jakoś z tym poradzic. Wziąc problem za bary. Jeśli nie teraz, to kiedy? Mam wiecznie uciekac? Zatem dziś 2 dzień nowego cyklu, nowego rozdziału w moim macierzyńskim no i małżeńskim życiu. Mąż wie z czym to się je. Że teraz przyjdzie nam czekac, czekac, czekac... Szkoda, że nie ma aparaturki, która nam powie, że za 15 dni owulacja

. hahahaha
Zatem,
dzień dobry

Niania

witamy

rozgość się Wesoly

i powodzenia