|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pon 12:46, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
kajanna napisał: | Novva - a dlaczego nie wkleiłaś mojego ostatniego zdania? |
Bo mówimy chyba o ludziach, którzy tak postępują wbrew warunkom i rozumowi. Jesli przekręciłam, przepraszam
kajanna napisał: | Wydaje mi się, że to wszystko zależy od przyjętej postawy. Wiem, że są ludzie, którzy w ogóle nie uznają żadnych metod regulacji poczęć i po prostu współżyją kiedy mają ochotę, zawsze gotowi na przyjęcie dziecka, zawierzając całkowicie Bogu – ja absolutnie nie potępiam takiego podejścia, ba, jestem pełna podziwu - to jest po prostu kwestia wyboru drogi życiowej. To by właśnie była postawa ortodoksyjna. |
Znam takich ludzi. Trochę jestem pełna podziwu, trochę się ich boję i pytam siebie (i Boga), czy tego właśnie chce od ludzi (ode mnie). Bo ja wiem? - skoro Kościół pozwala stosowac npr, to chyba nie chodzi tu tylko o to, żeby zwyczajnie współżyć, kiedy tylko ma się na to ochotę? Ludźmi jesteśmy, a nie zwierzątkami - a dla mnie osobiście niekochanie się z mężem jest czasami bodźcem do zastanowienia się nad sobą i nad swoją miłością do niego.
kajanna napisał: | Ja sobie czegoś takiego nie wyobrażam, bo po prostu nie chciałabym mieć tylu dzieci – troje w tej chwili wydaje mi się maksymalną ilością, na jaką by mnie było stać, i to pewnie w jakichś odstępach, a nie zaraz po sobie, ale to są oczywiście abstrakcyjne gdybania, bo jeszcze w ogóle dzieciata nie jestem, więc co ja mogę wiedzieć? |
Chyba jednak zycie nas przerasta - ja sobie nie wyobrażam, jak sobie poradzę nawet z jednym, a skąd mam wiedzieć, czy w ogóle będę miała dzieci i ile? Gdyby tak dokładnie wiedzieć, na ile człowieka rzeczywiście stać! Dziś mi się wydaje, że nie stać mnie na więcej pracy, na trudniejsze zadania, na poród, na nieprzespane noce przy dziecku, na znoszenie wtrącających się rodziców... Może za parę lat spojrzę na to całkiem inaczej i będę się dziwiła, dlaczego właściwie się tego bałam.
Co do Kościoła - to chyba zalezy, jaką się ma wizję Kościoła.
Jeśli taką nakazowo-zakazową, tzn. Kościół jako urząd, który określa - na jakichś tajemniczych, niedostępnych i niepojętych dla zwykłych ludzi podstawach - co wolno, a czego nie, to rzeczywiście łatwo jest uznać, że Kościół chce nami kierować, wręcz manipulować, że traktuje nas jak dzieci, które własnego rozumu nie mają.
A co powiecie na to, co wczoraj usłyszałam na kazaniu - że Kościół jest tak naprawdę najbardziej liberalną instytucją na świecie? Ojciec argumentował to w ten sposób, że w Kościele każdy może być, nie ma żadnych selekcjonerów przy wejściu, a co najważniejsze - Kościół pozwala tez ludziom odejść, jeśli nie chcą jego nauki (przypomnijcie sobie wczorajszą Ewangelię). Zostawia się człowiekowi przestrzeń wolności, która czasem aż przeraża! Ojciec nawet dodał, że czasem jest pokusa, żeby tę wolność jakoś ograniczyć, żeby znależć kogoś, kto nam da konkretną listę nakazów i zakazów, żeby wiedzieć, czego się trzymać; kogoś, kto nas bedzie cały czas nadzorował i pilnował.
Ale Kościół - moim zdaniem - nie jest urzędem cenzorskim! Mówicie, że trzeba używać rozumu - a czy ktoś w Kościele nam to odradza? Tylko trzeba wiedzieć, że własnym rozumem wszystkiego nie ogarniemy, że jest jeszcze coś ponad, że są sprawy, których nie rozumiemy. To nie znaczy, że nie możemy o nich mysleć, ale jakaś pokora wobec ograniczeń rozumu jest potrzebna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:11, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
KK liberalny.... ok.... ale liberalność się kończy gdy ktoś chciałby stosówać np gumiaki i chodzić do komunii bo nie uważa tego za zło....
w teori - super, prawda; w praktyce - nie ma wyboru. ... no tak myślę ....
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pon 13:31, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Niania napisał: | KK liberalny.... ok.... ale liberalność się kończy gdy ktoś chciałby stosówać np gumiaki i chodzić do komunii bo nie uważa tego za zło....
w teori - super, prawda; w praktyce - nie ma wyboru. ... no tak myślę .... |
A nie wydaje Ci się, że wiele osób właśnie to robi? Bo nawet NIE WIEDZą (już nie mówię, że nie czują, bo czuć można różne rzeczy) że jest w tym coś złego!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:51, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
owszem tak jest....
i dla nich lepiej żyć w niewiedzy.
ale gdy już się człowiek dowie - to klapa - albo będzie żył z wyrzutami albo wybierze ortodoksyjną ortodoksyjnośc....
a teoria nigdy nie wychodzi w 100% w praktyce... taki już ten świat....
|
|
Powrót do góry |
|
|
kajanna
za stara na te numery
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:37, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
novva napisał: | kajanna napisał: | Novva - a dlaczego nie wkleiłaś mojego ostatniego zdania? |
Bo mówimy chyba o ludziach, którzy tak postępują wbrew warunkom i rozumowi. Jesli przekręciłam, przepraszam
|
Okej, już rozumiem, też to miałam na myśli.
novva napisał: |
A co powiecie na to, co wczoraj usłyszałam na kazaniu - że Kościół jest tak naprawdę najbardziej liberalną instytucją na świecie? |
No, tu można by się spierać, ale zależy, co rozumiemy przez liberalny
W takim sensie, w jakim użyto to słowo w przytoczonym kazaniu, owszem, zawsze można odejść, zawsze można wrócić. Tylko co to znaczy, że ktoś nie chce przyjąć nauki Kościoła? A co wtedy, jeśli wszytsko przyjmuje, a w jakiejś jednej kwestii się nie zgadza?
Ma wystąpić, odejść, czy może postępować wbrew sumieniu?
Niania napisał: |
ale gdy już się człowiek dowie - to klapa - albo będzie żył z wyrzutami albo wybierze ortodoksyjną ortodoksyjnośc.... |
Albo będzie postępował według własnego uznania, kierując się swoim sumieniem i rozeznaniem, ale nie będzie mógł przystępować do Komunii.
Bo przecież chyba o to w tych wszystkich wątkach chodzi, w których dziewczyny się żalą na npr - właśnie o tę sankcję.
Więc wolność wyboru jest - ale za nieposłuszeństwo czeka kara.
No i niby wszystko jest w porządku - tylko jakoś przykro się robi, że wykroczenia w tej sferze są traktowane jako grzech ciężki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pon 17:13, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
kajanna napisał: |
No, tu można by się spierać, ale zależy, co rozumiemy przez liberalny
W takim sensie, w jakim użyto to słowo w przytoczonym kazaniu, owszem, zawsze można odejść, zawsze można wrócić. Tylko co to znaczy, że ktoś nie chce przyjąć nauki Kościoła? A co wtedy, jeśli wszytsko przyjmuje, a w jakiejś jednej kwestii się nie zgadza?
Ma wystąpić, odejść, czy może postępować wbrew sumieniu?
|
Dlatego odwołałam się do wczorajszej Ewangelii, bo to w jej kontekście było ([link widoczny dla zalogowanych]) - bliskie jest mi doświadczenie tych uczniów, którzy mówią: "trudna jest ta mowa", dla kogo to właściwie jest, po co i czemu służy? Dlaczego czegoś mi nie wolno, skoro wydaje mi się, że mi to nie szkodzi? Szukam zrozumienia, ale nie zakładam z góry, że to na pewno ja mam rację. Może za jakiś czas zobaczę to inaczej? może dojrzeję i zrozumiem to, co trudno mi przyjąć? może nawet zrozumiem te osoby, o których "ortodoksyjnej" postawie rozmawiałyśmy na początku?
Jedni wierzą sobie, ufają swoim odczuciom i sumieniu, a inni nie. Ja wbrew wszystkiemu nie mam takiej wewnętrznej pewności, że to, co wydaje mi się nieszkodliwe, rzeczywiście jest nieszkodliwe. I dlatego z takich grzechów się spowiadam i staram się ich nie popełniać, bo ufam Kościołowi.
Nie umiem odpowiedzieć na Twoje pytania, co powinien zrobić taki człowiek. Jak na to odpowiedzieć, żeby dla każdego było prawdziwe? Mogę tylko powiedzieć o tym, co sama robię - staram się zrozumieć i ufać, że skoro wierzę we wszystko, co mówi Kościół, to i w tej jednej sprawie Kościół się nie myli.
Zresztą nie wiem, czy zauważyłyście, ale akurat takie problemy najbardziej rozdmuchują świeccy! Większość z nas nawet nie miała świadomości, że w orgaźmie poza stosunkiem jest coś złego, zanim nas nie uświadomiły jakieś "katolickie" wydawnictwa albo strony. Czasem mam poczucie, że to znamię jakichś obsesji i ukrytych lęków przed seksualnością - mało mówi się o tym, jak rzeczywiście cieszyc się seksem, a dużo o tym, czego nie wolno i nie należy robić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kajanna
za stara na te numery
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:43, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
novva napisał: |
Nie umiem odpowiedzieć na Twoje pytania, co powinien zrobić taki człowiek. Jak na to odpowiedzieć, żeby dla każdego było prawdziwe? Mogę tylko powiedzieć o tym, co sama robię - staram się zrozumieć i ufać, że skoro wierzę we wszystko, co mówi Kościół, to i w tej jednej sprawie Kościół się nie myli. |
No własnie, widzisz, ja mam problem z tym zawierzeniem we wszystkim Kościołowi. Po prostu nie utożsamiam instytucji z Bogiem. Nie potrafię nie widzieć tego, jak wiele razy w historii Kościół wypaczał Chrystusową naukę, ile razy popełniał błędy. Rozmawiamy o katolickiej etyce seksualnej. Gdzie w Ewangelii jest mowa o takich szczegółówych nakazach i zakazach dotyczących tej sfery? Może i faktycznie brakuje mi pokory, ale naprawdę starałam się zrozumieć i sporo się naczytałam, żeby mieć jak najlepsze rozeznanie.
novva napisał: |
Zresztą nie wiem, czy zauważyłyście, ale akurat takie problemy najbardziej rozdmuchują świeccy! |
No, tu bym miała duuuże wątpliwości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pon 19:09, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
kajanna napisał: |
No własnie, widzisz, ja mam problem z tym zawierzeniem we wszystkim Kościołowi. Po prostu nie utożsamiam instytucji z Bogiem. Nie potrafię nie widzieć tego, jak wiele razy w historii Kościół wypaczał Chrystusową naukę, ile razy popełniał błędy. |
Rozumiem, nie Ty jedna masz ten problem. Ale z drugiej strony znasz kogoś, kto się nigdy nie myli? nie oszukuje, nie popełnia błędów? To jest właśnie WOLNOść, którą Bóg dał Kościołowi i daje każdemu człowiekowi! Możemy zrobić właściwie wszystko ze swoim życiem - w żadnym momencie nie posypią się na nas gromy z nieba.
Myslę sobie, że - paradoksalnie - strasznie by było w takim Kościele, który by nigdy nie popełniał błędów. W takim Kościele nie byłoby tego, co dla mnie jest istotą wiary - miłosierdzia, przebaczenia i zrozumienia. Mam takie traumatyczne doświadczenia z ludźmi, którzy są b.b. wierzący i "nigdy się nie mylą". Doświadczenia są traumatyczne, bo w swojej bezgrzeszności ci ludzie są bezwzględni wobec innych. Przez to ich ranią i - na przekór swoim intencjom - odsuwają od Kościoła.
kajanna napisał: | Rozmawiamy o katolickiej etyce seksualnej. Gdzie w Ewangelii jest mowa o takich szczegółówych nakazach i zakazach dotyczących tej sfery? |
Według mojej wiedzy, poza ST, gdzie faktycznie są różne reguły dotyczace współżycia, nie ma I więcej - nie wyobrażam sobie, żeby były! Przecież to nie podręcznik etyki ani seksuologii.
kajanna napisał: | Może i faktycznie brakuje mi pokory, ale naprawdę starałam się zrozumieć i sporo się naczytałam, żeby mieć jak najlepsze rozeznanie. |
Chyba im więcej się o tym czyta, tym gorzej. Mam wrażenie, że to jest jedna z tych spraw, w których argumentacja nie jest do końca spójna. Nie bez kozery trudno nam się pogodzić z nauką KK akurat w tym punkcie. Może to jest jedna z tych rzeczy, które trzeba przyjąć w większej części na wiarę?
kajanna napisał: | novva napisał: |
Zresztą nie wiem, czy zauważyłyście, ale akurat takie problemy najbardziej rozdmuchują świeccy! |
No, tu bym miała duuuże wątpliwości. |
A dlaczego? To tylko moje wrażenia, ale ciekawa jestem, co o tym sądzisz. W życiu nie słyszałam żadnego księdza wypowiadającego się w sprawie reguł zachowania w sypialni, nie mówiąc już o biskupie. Oni jakoś idą w kierunku ogólnego dobrego funkcjonowania małżeństwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:45, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
kajanna napisał: |
Niania napisał: |
ale gdy już się człowiek dowie - to klapa - albo będzie żył z wyrzutami albo wybierze ortodoksyjną ortodoksyjnośc.... |
Albo będzie postępował według własnego uznania, kierując się swoim sumieniem i rozeznaniem, ale nie będzie mógł przystępować do Komunii.
Bo przecież chyba o to w tych wszystkich wątkach chodzi, w których dziewczyny się żalą na npr - właśnie o tę sankcję.
Więc wolność wyboru jest - ale za nieposłuszeństwo czeka kara.
No i niby wszystko jest w porządku - tylko jakoś przykro się robi, że wykroczenia w tej sferze są traktowane jako grzech ciężki. |
dokładnie, o to się rozchodzi. dlatego zasadne jest sformuowanie "wierzący lecz nie praktykujący" które księża tępią.... tępią a jednak gro katolików tak żyje...
|
|
Powrót do góry |
|
|
kajanna
za stara na te numery
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:15, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
novva napisał: |
Myslę sobie, że - paradoksalnie - strasznie by było w takim Kościele, który by nigdy nie popełniał błędów. W takim Kościele nie byłoby tego, co dla mnie jest istotą wiary - miłosierdzia, przebaczenia i zrozumienia. |
Bardzo piękne słowa, jak najbardziej się zgadzam!
Ale ja nigdzie nie napisałam, że życzyłabym sobie Kościoła nieomylnego! stwierdziłam tylko fakt, aby wyjaśnić, skąd się biorą moje wątpliwości.
novva napisał: |
Chyba im więcej się o tym czyta, tym gorzej. Mam wrażenie, że to jest jedna z tych spraw, w których argumentacja nie jest do końca spójna. Nie bez kozery trudno nam się pogodzić z nauką KK akurat w tym punkcie. Może to jest jedna z tych rzeczy, które trzeba przyjąć w większej części na wiarę?
|
Ano właśnie, to po co ta cała argumentacja? Bo to ona jest dla mnie trudna do przełknięcia. Skoro poświęca się tyle czasu uzasadnieniom tego rodzaju zaleceń, no to ja oczekuję, że będą spójne. Przecież papież Paweł VI w encyklice odwołuje się do naszego rozumu właśnie:
„Sądzimy, że ludzie naszej epoki są szczególnie przygotowani do zrozumienia, jak bardzo ta nauka jest zgodna z ludzkim rozumem.”
Więc ja rozumem staram się ogarnąć i jakoś nie ogarniam. No ale może ja już z innej epoki jestem.
A z przyjmowaniem tych zaleceń na wiarę – to jakoś mi trudno przyjąć mi na wiarę, że kiedy popieszczę męża, doprowadzając go do orgazmu bez pełnego stosunku, bo tak akurat lubi, w jakiś sposób go skrzywdziłam.
novva napisał: |
A dlaczego? To tylko moje wrażenia, ale ciekawa jestem, co o tym sądzisz. W życiu nie słyszałam żadnego księdza wypowiadającego się w sprawie reguł zachowania w sypialni, nie mówiąc już o biskupie. Oni jakoś idą w kierunku ogólnego dobrego funkcjonowania małżeństwa. |
Fakt, ale schody zaczynają się na naukach przedmałżeńskich, gdzie już nie sposób nie usłyszeć o wstrzemięźliwości zalecanej w okresie płodnym – przecież wiadomo, z czym to się wiąże. Każdy katolik, który chce stosować NPR, prędzej czy później zostaje uświadomiony, co wolno, a czego nie wolno w małżeństwie. Jeśli chce się poczytać jakieś katolickie pozycje o małżeństwie, to zaraz trafia się na Wołochowiczów, ojca Knotza, „Dobrą nowinę o seksie i małżeństwie” Westa i zaczynają się wątpliwości.
Jasne, są tacy, którzy sie tym w ogóle nie przejmują, ale tacy pewnie nie trafiają na to forum.
Zdarzają się też spowiednicy, którzy podobno zadają tego typu pytania – ja na szczęście się z czymś takim nie spotkałam, ale faktem jest, że kwestia ta jest ściśle uregulowana we wskazówkach dla spowiedników.
No i nie wyobrażam sobie, że jakikolwiek katolik mógłby nie wiedzieć, że prezerwatyw nie wolno stosować!
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Wto 11:43, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
kajanna napisał: | Bardzo piękne słowa, jak najbardziej się zgadzam!
Ale ja nigdzie nie napisałam, że życzyłabym sobie Kościoła nieomylnego! stwierdziłam tylko fakt, aby wyjaśnić, skąd się biorą moje wątpliwości. |
Jasne. Napisałam o tym, bo wcześniej mówiłaś, że trudno wierzyć Kościołowi, który się tyle razy mylił i popełniał złe rzeczy. Dla mnie to nie jest argument przeciwko, tylko raczej za. Myślę, że w tym punkcie się jednak rozumiemy
kajanna napisał: | A z przyjmowaniem tych zaleceń na wiarę – to jakoś mi trudno przyjąć mi na wiarę, że kiedy popieszczę męża, doprowadzając go do orgazmu bez pełnego stosunku, bo tak akurat lubi, w jakiś sposób go skrzywdziłam. |
Jestem akurat po lekturze wspaniałej książki Tischnera (Etyka wartości i nadziei) i pod jej wpływem myślę sobie, że w tym wskazaniu Kościoła chodzi o porządek wartości. To, że się coś "lubi" i że jest przyjemne, niekoniecznie musi oznaczać, że jest to jednocześnie dobre pod względem moralnym.
Tylko żebyście sobie nie pomyślały, że ja tak moralizuję i się wymądrzam - sama mam z tym problemy, nie umiem zobaczyć, co w tym "popieszczeniu męża" jest takiego złego. Szukam argumentów dla samej siebie. I faktem jest, ze u Tischnera po raz pierwszy znalazłam fragment, który - bez najmniejszego odwołania do Boga - przekonał mnie, że korzystanie z antykoncepcji jest szkodliwe dla relacji osobowych! To była dla mnie prawdziwa rewelacja - dotąd myślałam o tym głównie w kategoriach religijnych.
kajanna napisał: | Fakt, ale schody zaczynają się na naukach przedmałżeńskich, gdzie już nie sposób nie usłyszeć o wstrzemięźliwości zalecanej w okresie płodnym – przecież wiadomo, z czym to się wiąże. Każdy katolik, który chce stosować NPR, prędzej czy później zostaje uświadomiony, co wolno, a czego nie wolno w małżeństwie. Jeśli chce się poczytać jakieś katolickie pozycje o małżeństwie, to zaraz trafia się na Wołochowiczów, ojca Knotza, „Dobrą nowinę o seksie i małżeństwie” Westa i zaczynają się wątpliwości. |
Ja tego na naukach nie słyszałam, serio. Były dość ogólne i poświęcone raczej survivalowi w małżeństwie Ale faktycznie, kiedy szukałam książek, trafiłam od razu na Wołochowiczów i Pulikowskiego (Westa jeszcze nie było)! A te książki, choć jakoś z nauką Kościoła związane, są jednak poradnikami pisanymi z perspektywy subiektywnej i niekoniecznie wszystkie rady p. Pulikowskiego trzeba przyjmować na wiarę - nie jest to ostatecznie encyklika (i całe szczęście). Mój mąż, który czasami lubi wyrazić się dosadniej, przeczytał część książki Pulikowskiego, do której link był tu gdzieś wklejony i powiedział, że takich bzdetów czytać nie bedzie, bo mu czasu szkoda.
kajanna napisał: | Jasne, są tacy, którzy sie tym w ogóle nie przejmują, ale tacy pewnie nie trafiają na to forum.
Smile |
Szczęściarze
kajanna napisał: | Zdarzają się też spowiednicy, którzy podobno zadają tego typu pytania – ja na szczęście się z czymś takim nie spotkałam, ale faktem jest, że kwestia ta jest ściśle uregulowana we wskazówkach dla spowiedników. |
Ja się z tym także nie spotkałam. I chyba dobrze, że spowiednicy mają jakieś wskazówki? Zdaje mi się poza tym, że o tych wskazówkach też najwięcej rozmawiają świeccy, sami duchowni są bardziej dyskretni. Aha, ten sam ojciec, o którym wcześniej pisałam, mówił też, że bardzo trudno jest mu też pogodzić się z sytuacją, w której komuś nie może udzielic rozgrzeszenia. Boi się, że zrani tę osobę, że ona już więcej nie wróci. Wyobrażam sobie, że poza przypadkami wyjątkowego buractwa księżom trudno jest włazić z butami w sumienie człowieka, który jednak musi się zdobyć na sporo pokory, żeby przyjść do spowiedzi.
kajanna napisał: | No i nie wyobrażam sobie, że jakikolwiek katolik mógłby nie wiedzieć, że prezerwatyw nie wolno stosować! |
Cóż, niektórzy katolicy twierdzą, że Trójca Święta to Ojciec, Syn i Maryja
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Wto 11:56, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Cóż, niektórzy katolicy twierdzą, że Trójca Święta to Ojciec, Syn i Maryja |
a to postepowi!! wpływ wojującego feminizmu
a co konretnego znalazłaś u prof.Tischnera przeciw antykoncepcji? (własnie to że to że ktoś lubi nie znaczy że to dobre, czy coś więcej?)
|
|
Powrót do góry |
|
|
kajanna
za stara na te numery
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:21, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
novva napisał: |
Myślę, że w tym punkcie się jednak rozumiemy |
Ja też
novva napisał: |
Jestem akurat po lekturze wspaniałej książki Tischnera (Etyka wartości i nadziei) i pod jej wpływem myślę sobie, że w tym wskazaniu Kościoła chodzi o porządek wartości. To, że się coś "lubi" i że jest przyjemne, niekoniecznie musi oznaczać, że jest to jednocześnie dobre pod względem moralnym. |
Ale czy oznacza, że jest od razu złe? Dla mnie ta sfera jest własnie dość obojętna, neutralna, z punktu widzenia moralności. Czy przykładamy normy moralne do tego co jemy? Czy jedzenie mięsa jest mniej moralne od jedzenia warzyw? Czy sposób, w jaki dostarczamy sobie przyjemności, w jaki się jednoczymy, można wartościować? Ale już przejadanie się, łakomstwo, obżarstwo jest grzechem. I tak samo cudzołóstwo, pornografia, przedmiotowe trakotwanie drugiej osoby. Tak ja to rozumiem.
A Kościół własnie traktuje tę sferę z nadmierną podejrzliwością, tak mi się wydaje. W tej sferze utożsamia przyjemność z grzechem - jeśli nie zostanie dopełniony warunek "sperma w pochwie"
novva napisał: |
I faktem jest, ze u Tischnera po raz pierwszy znalazłam fragment, który - bez najmniejszego odwołania do Boga - przekonał mnie, że korzystanie z antykoncepcji jest szkodliwe dla relacji osobowych! |
Ja też bardzo chętnie dowiem sie czegoś więcej - bo własnie staram się na całą sprawę patrzeć z punktu widzenia relacji między małżonkami i jakoś nie jestem przekonana. Spróbuję sięgnąć po tę książkę, ale może mogłabyś w skrócie przybliżyć?
novva napisał: |
Cóż, niektórzy katolicy twierdzą, że Trójca Święta to Ojciec, Syn i Maryja |
I to nie jest ich wcale tak mało! Gdzies czytałam taki sondaż, ale nie mogłam teraz znaleźć.
Abeba - super komentarz
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Wto 12:30, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Abeba, Kajanna, to może zacytuję, tylko nie wiem, czy równie przekonujący będzie dla Was fragment wyrwany z książki, bo chyba wcześniej trzeba poczytać, co mówi Tischner o wartościach w ogóle.
Tischner, Etyka wartości..., 107-108 napisał: | Akceptacja płci jako takiej, dążność do zbudowania na tej wartości więzi z drugim człowiekiem, ale bez zaakceptowania nadziei podstawowej, której płeć służy, wprowadza głębokie zaburzenia w stosunek człowieka do człowieka i rodzi w nim poczucie winy. Wina bierze się stąd, że człowiek budzi w drugim, a także w sobie (często mimo woli) nadzieję uczestnictwa w przekazie życia, ale zarazem postępuje wbrew tej nadziei, podcina ją, gdy tylko ta da znać o sobie. Drugi człowiek jest w takich sytuacjach doświadczony "ambiwalentnie": jest potrzebny, niezbędny, jest ratunkiem i ostoją, zarazem jest kimś, kto jest "niebezpieczny", kto grozi wciągnięciem w niechcianą ofiarę i kto ewentulanie sam broni się przed wciągnięciem go w tę ofiarę. Człowieka takiego nie można konsekwentnie "mieć" i nie można być przez niego konsekwentenie "posiadanym". Nie można również sprawić, by stał się kimś obojętnym. Trzeba go trzymać zarazem blisko i daleko, przyciągać go i odpychać. Wszystko jest w nim wartością "podwójną", jest tym, co zarazem korzystne i niekorzystne, pełne i niepełne. Dobroć zatrzymała się w połowie drogi, wraz z nią poczucie obowiązku, także wierność, także budowanie domu. Zamiast ofiarowania domu mamy propozycję chwilowego "azylu", zamiast wzajemnej inspiracji w stronę podobnej ofiary mamy powracające fale czułości i agresji. Płeć w tej nadziei stała się wartością "beznadziejną". Stąd dezintegracja osobowości, stąd na przemian lęki i euforie, stąd świadomość upadku i winy. |
Odnajduję w tym fragmencie wiele prawdy o sobie - o niechęci do "niechcianej ofiary", o tym, że targają mną ataki czułości i agresji, o jakimś wewnętrznym rozdwojeniu. Chyba nawet z tego fragmentu widać, jak poważnie Tischner traktuje sprawy seksu - to nie jest tylko chwilowa przyjemność, ale budowanie poważnej relacji z drugim człowiekiem. Jeśli taka relacja ma być prawdziwa, to musi się opierać na pełnym zaufaniu i otwarciu, wspólnym patrzeniu w przyszłość (to o to chodzi w "budowaniu domu", żebyście sobie nie pomyślały, że ogranicza się to do płodzenia dzieci). Z drugiej strony nie ma przegięcia religijnego, nie ma jakiegoś "kosmicznego" wymiaru seksu, który jest nie do przyjęcia dla niewierzących. Perspektywa czysto ludzka - ale dla mnie bardzo piękna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:34, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
mi też się podoba ten tekst Tischnera, ma rację...
ale zawsze chcieć dziecka nie można... bo tak jak moja kotka... ma już 4 maluchy i jeszcze by chciała...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Inne problemy z npr Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6 Następny
|
Strona 3 z 6 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|