|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anquelice
znawca NPR
Dołączył: 22 Sty 2016
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: kuj.-pom. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:21, 26 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Kiedyś, zanim mój mąż został moim mężem, też przerabialiśmy kwestie npr w naszym małżeństwie. Mąż też się wtedy nie zgadzał. Dostałam fajną odpowiedź tutaj na forum, ze jeśli małżonek nie chce stosować npru to nie możemy go do tego zmuszać i niszczyć naszej relacji, ale nie może być też tak, że na przykład żonie też się zbytnio nie chce zagłębiać w npr i wykorzystuje do tego poglądy męża.
Kiedyś jakiś ksiądz się wypowiadał, że jeśli mąż się nie zgadza to ok, nie niszczmy relacji, ale w ramach zadośćuczynienia przemadlajmy to u Pana Boga i podejmujmy od czasu do czasu rozmowę z mężem, czy nadal przystaje przy swoich poglądach. Ale nic na siłę, róbmy to delikatnie, nie naciskając.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Muflon
za stara na te numery
Dołączył: 05 Gru 2015
Posty: 1562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:42, 26 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Vetira napisał: | Chciałam się zapytać was odnośnie współdziałania w grzechu współmałżonka, może Wy miałyście jakieś doświadczenia w rozmowach z księzmi w tym temacie - serio warunkiem jest wtedy nie inicjowanie seksu z tym współmałżonkiem, który chce antykoncepcji? Tak przeczytałam na szansiespotkania. |
Nie wiem, czy myślimy o tym samym tekście, ale:
http://www.szansaspotkania.pl/index.php/pl/portal-pl/17-artykul/176-wspoludzial-w-grzechu-wspolmalzonka napisał: | Zdjęcie odpowiedzialności moralnej z żony przyzwalającej na nieuporządkowane współżycie seksualne pozwala jej spokojniej popatrzeć na problem, z którym nie może sobie aktualnie poradzić. [...] Umożliwia kochanie niedojrzałego mężczyzny z jego seksualnością, ale także pozwala żonie cieszyć się własną przyjemnością doznawaną w czasie nieuporządkowanego współżycia seksualnego, pragnąć jej i jej poszukiwać. Kobieta odzyskuje siłę, aby spokojnie dążyć do zmiany w poczuciu miłości Boga, realizować swoje pragnienia seksualne i żyć z nadzieją na znalezienie, z Bożą pomocą, dobrego rozwiązania. |
– OK, można by argumentować, że chodzi wyłącznie o „poszukiwanie przyjemności” w akcie, który już trwa i rozpoczął się z inicjatywy małżonka, ale po pierwsze to chyba nadinterpretacja, a po drugie – trochę zalatuje faryzeizmem.
W ogóle to po raz kolejny widzę, jak często w poradach około-NPR-owych jest pobożna, zdolna do wstrzemięźliwości żona i niewyżyty, niedojrzały mąż... Pomijam fakt, że to stereotyp. Ale jeśli już ktoś uważa, że naprawdę tak jest, to dlaczego nie spróbuje „nawracać” tych mężczyzn zamiast kłaść kobietom do głowy, jak mają sobie radzić z tą okropną przeszkodą na drodze do NPR-owego ideału, jakim jest ich sakramentalny małżonek...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vetira
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 10 Paź 2017
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:56, 26 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Muflon chodzi mi o odpowiedź na to pytanie:
Cytat: | Udało mi się przekonać męża i przez 2 lata stosowaliśmy naturalne metody planowania rodziny. Okazały się skuteczne, a przede wszystkim dawały mi spokój sumienia (wcześniej używaliśmy prezerwatywy). Jednak teraz jestem w okresie poporodowym, objawy organizmu nie są już tak czytelne, a na kolejną ciążę nie mogę sobie pozwolić. Na abstynencję do czasu powrotu miesiączki mój mąż absolutnie się nie zgadza.
Nasze małżeństwo zaczyna przeżywać kryzys. Mąż mnie nie rozumie i mówi, że skoro tak, to powinnam zostać zakonnicą, a nie wychodzić za mąż. Dlatego mam pytanie, czy w naszym przypadku czasowe stosowanie prezerwatywy (tylko do czasu powrotu cykli miesięcznych) byłoby grzechem ciężkim? |
I odpowiedź:
Cytat: | (..) Niemniej podejście męża ma znamiona małej kultury duchowej i braku szacunku wobec Pani. Problem wykracza poza kwestie seksualne. Gdy mąż domaga się współżycia z prezerwatywą, to zgoda na takie współżycie wymaga spełnienia kilku warunków z Pani strony: samej nie inicjować współżycia; podjąć je, gdy uzna Pani, że powodu są według Pani poważne; modlić się za małżonka, przekonywać go, aby zrezygnował z prezerwatywy. Trzeba też mu wyraźnie powiedzieć, że Pani sobie takiego współżycia nie życzy i jest mu przeciwna, aby stało się jasne czy on w ogóle liczy się z Pani zdaniem, czy Panią naprawdę kocha. |
Bardzo mnie to zestresowało, bo od razu pomyślałam sobie "świetnie, w takim razie w sakramentalnym małżeństwie będę nadal bez Komunii, mimo że moją motywacją jest po prostu dobro małżeństwa". Bo naprawdę nie czuję, żeby takie postawienie sprawy miało być rozwiązaniem, żeby miało cokolwiek budować - wręcz przeciwnie.
Dodam tylko, że narzeczony nie jest całkowicie przeciwko npr, ale jednak nie uważa takich wymuszonych okresów wstrzemięźliwości dobrych dla małżeństwa, nie jest to dla niego grzech użyć w okresie płodnym prezerwatyw i równieź wie, że mogą być zawodne, jednak oczywiście by przyjął takie dziecko..
Busola - napisałaś, że nie wiem jak będzie z inicjowaniem. No właśnie wiem (oczywiście na chwile obecną, za 10 lat może być inaczej, ale wątpię żeby się zmieniło coś w przeciągu np roku), bo po 4 latach walczenia o czystość przedmałżeńską tak się potoczyło, że jednak zaczęliśmy współżyć (moje motywacje do walki o tą czystość podupadły, a narzeczony robił to dla mnie - i tak go podziwiam), ale cały czas myślałam sobie "jeszcze rok i weźmiemy ślub i będzie ok". I widzę, że brak inicjowania z którejkolwiek strony źle działa u nas na tą drugą osobę, najlepiej kiedy po prostu wychodzi bez analizowania kto ma zacząć. A tu jednak okazuje się, że może nie być okej i to tylko ze względu na skrupuły po takich tekstach jak ten, bo sama w sobie nie czuję, żeby takie rozwiązanie jak sobie ustaliliśmy było z mojej strony grzechem... Albo usłyszę coś podobnego w konfesjonale i wszystko się posypie w drobny mak...
Tak czasami sobie myślę, że może lepiej było nie starać się tyle czasu, tylko np ustalić, że przed ślubem się nie przejmować, a po ślubie żyć wg tych wszystkich wytycznych... Wiem, że to strasznie brzmi, bo sama bardzo doceniam ten okres czystości dla nas jako związku, ale w tej chwili ta wizja małżeństwa, jaką powinnam obrać jako katoliczka, żeby móc w pełni uczestniczyć w Mszy swiętej zaczyna mnie przerażać.. A przecież chyba tak nie powinno być...
Ostatnio zmieniony przez Vetira dnia Pon 21:00, 26 Mar 2018, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Busola
za stara na te numery
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:25, 26 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
"Tak czasami sobie myślę, że może lepiej było nie starać się tyle czasu, tylko np ustalić, że przed ślubem się nie przejmować, a po ślubie żyć wg tych wszystkich wytycznych.
niestety to raczej nie działa w ten sposób. Kiedy my się przyzwyczailiśmy do seksu co 2-3 dni to już się nie dało odzwyczaić.
Czy ty nie stawiasz sobie za dużych wymagań? Może Bóg wie, że się starasz? Nie wiem co ci więcej napisać. Ja mam swoje poglądy na to, wypracowane w bólu ( ), ale ty nie musisz ich przejmować.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sigma
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 01 Sie 2017
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:31, 26 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Muflon napisał: | jak mają sobie radzić z tą okropną przeszkodą na drodze do NPR-owego ideału, jakim jest ich sakramentalny małżonek... |
Celnie to ujęłaś... i te wytyczne o których wspomina Vetira... co się "powinno"... to przykre, że w Kościele tak się przedstawia ukochanego człowieka - jako źródło grzechu... że mąż jakby był niedojrzałym egoistą na niższym etapie rozwoju. Aż się odechciewa za mąż wychodzić. Czy to naprawdę o to chodzi...
|
|
Powrót do góry |
|
|
chocolate_puma
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:41, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Vetiro, jestem w małżeństwie prawie 10 lat, razem od 15 lat, dwoje dzieci wychowujemy, dwoje jest u Boga.
Od 10 lat orto-NPR. Przez pierwsze lata z zaciskaniem zębów i złością na tych, którzy reklamowali je jako wspaniałą i skuteczną metodę, a potem znikąd pomocy nie miałam, jak przychodziły wątpliwości interpretacyjne. I dlatego ja Ci powiem: to nie jest łatwe ani przyjemne, wymaga wyrzeczeń i rodzi frustrację. Szczególnie na początku. Teraz jest mi fizycznie łatwiej, bo pożądliwość i młodzieńczy zapał trochę obsiadły, do tego opieka nad dziećmi generuje zmęczenie. Poza tym znam swoje ciało bardzo dobrze, więc metoda nie sprawia mi technicznie trudności.
Nie czuję się niewolnikiem. Metodę postanowiłam uczynić swoją. Przyjąć sercem motywację, która za nią stoi. Czytałam "Miłość i odpowiedzialność" Karola Wojtyły (http://fatimska.wloclawek.pl/pliks/Karol%20Wojtyla%20-%20Milosc%20i%20odpowiedzialnosc.pdf), Dzienniczek św. Siostry Faustyny (http://faustyna.lodz.pl/wp-content/uploads/2015/02/Dzienniczek_Swietej_Siostry_Faustyny_Kowalskiej.pdf), myśli św. Ojca Pio (http://pio.katolik.bielsko.pl/slowo.html). W dwóch ostatnich szczególnie zwracając uwagę na cierpienie i pokorę. Trudności, te NPR-owe również, można ofiarować.
Zaczynałam od lęku przed przekroczeniem zasad, posłuszeństwa z przyzwyczajenia, teraz z miłości (kulejącej i słabej) do Boga nie chcę innej drogi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Muflon
za stara na te numery
Dołączył: 05 Gru 2015
Posty: 1562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 5:15, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Nie wiem, Puma, jakie podejście do NPR miał przez te 10 lat Twój mąż, ale może nie było u Was różnicy zdań? Bo jednak NPR w sytuacji, kiedy oboje chcą (nawet ze strachu i z frustracją), a kiedy jedno jest przeciwko, to zupełnie inna para kaloszy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
anquelice
znawca NPR
Dołączył: 22 Sty 2016
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: kuj.-pom. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:19, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Vetira napisał: |
Tak czasami sobie myślę, że może lepiej było nie starać się tyle czasu, tylko np ustalić, że przed ślubem się nie przejmować, a po ślubie żyć wg tych wszystkich wytycznych.... |
Ja taką decyzję podjęłam w związku z okresem poporodowym, jeśli takowy nastąpi. Nie nakręcam się, nie wchodzę na wątki poporodowe i nie czytam treści z tym związanych. Kiedyś przeczytałam- przerazilam się. Dlatego co będzie to będzie, oczywiście jestem wstępnie nastawiona na wstrzemięźliwość, ale nie myślę o tym, póki nie jestem z tym tematem związana. Może robię źle, ale jestem podatna na stres i zamartwianie, a chce tego uniknąć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19991
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:46, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Heh, wg mnie z punktu widzenia czystej biologii to 4 lata spotykać się ze sobą i nic to nie jest normalne... Człowiek powinien normalnie ślub wziąć i seks byłby małżeński, a nie wyrzucanie sobie, że się czystości przedmałżenskiej nie dotrzymało. Bo to raczej nienormalne byłoby gdyby się dało (tak, na pewno będą wyjątki, którym się udało). Druga sprawa, że rozumiem, że w naszych czasach decyzja o ślubie jest często powiązana z nauką, sytuacją mieszkaniową itp itd i czasem się po prostu nie da tak od razu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Busola
za stara na te numery
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:53, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Ja się zgadzam z chocolate_puma w tym sensie, że wyrzeczenie i asceza to są jedyne możliwe powody, żeby się brać za npr. tylko muszą oczywiście chcieć tego dwie strony małżeństwa, bo jeśli tylko jedna to nic z tego dobrego nie wyniknie. I może duża część problemu by się rozwiązała jakby na naukach przedmałżeńskich mówiono prawdę o npr - że to jest trudne. Tak żeby ludzie wiedzieli na co się decydują. Myślę, że ja bym wielu rozterek mogła uniknąć, tych nie związanych z samym npr tylko z zaufaniem do Boga i kościoła, gdyby mi od razu powiedziano prawdę. Na pewno nie wszystkich, ale części.
I o dziwo nigdy od żadnego księdza, nie słyszałam takiej interpretacji, że w życie chrześcijanina - czy człowieka - jest po prostu wpisane cierpienie i wyrzeczenie. Nigdy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Itka
nauczyciel NPR
Dołączył: 04 Lut 2012
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:53, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Ja po porodzie czułam się aseksualna wiec co to dla mnie było za wyrzeczenie i asceza? Na mnie długa wstrzemięźliwość działa odzwyczajająco. Także to nie chodzi o to że nie wytrzymam. Choć ostatnio libido mi troche wzrasta, ale wcześniej było inaczej. Tylko czy o to chodzi w małżeństwie żeby seksu było jak na lekarstwo?Podobno mamy nie unikać współżycia w małżeństwie. A u niektórych npr to powoduje. A ja nie jestem w tym sama tylko jest jeszcze mąż, który niekoniecznie jest egoistą tylko zazwyczaj naturalnie ma większy popęd seksualny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vetira
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 10 Paź 2017
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 9:10, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Busola napisał: |
niestety to raczej nie działa w ten sposób. Kiedy my się przyzwyczailiśmy do seksu co 2-3 dni to już się nie dało odzwyczaić.
Czy ty nie stawiasz sobie za dużych wymagań? Może Bóg wie, że się starasz? Nie wiem co ci więcej napisać. Ja mam swoje poglądy na to, wypracowane w bólu ( ), ale ty nie musisz ich przejmować. |
Bo tak przeczytałam kiedyś nawet tu na forum, że u kogoś dzięki temu ten poślubny npr nie sprawiał takiej trudności, bo się kolokwialnie mówiąc wyszaleli i tak postanowili sobie. To chyba już ta bezsilność przemawia takimi myślami u mnie.
Strzyga, no u nas wcześniej się nie dało. Jak tylko zaczęliśmy zarabiać to od razu zaczęliśmy planować ślub. Wiadomo, że to nie tak, że absolutnie nic nie było przez 4 lata, ale jednak próbowaliśmy dotrzymywać tej czystości, i długo się udało. Wcześniej mnie to cieszyło, teraz widzę w tym bezsens, skoro to też przyczyniło się do niechęci narzeczonego wobec wstrzemięźliwości w małżeństwie (oczywiście to nie jedyny powód, ale ma swój udział w jego decyzji). I w sumie to mu się nie dziwię.
No cóż.. Wiem, że nie dostanę od Was porady, co mam konkretnie zrobić, bo to musi być moja decyzja. Chciałabym tylko mieć taką pewność, że co rozważę w moim sumieniu, to jest dla mnie wiążące, bo mimo że teoretycznie to wiem, to jednak ciągle bierze górę u mnie takie wychowanie do całkowitego posłuszeństwa, wbrew swoim myślom.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Addis
za stara na te numery
Dołączył: 05 Mar 2015
Posty: 4615
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska
|
Wysłany: Wto 9:53, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Wg Kościoła nie trzeba odkładać ślubu. Jeśli np rodzice utrzymują kogoś na studiach, wynajmują komuś pokój z koleżankami- to rownie dobrze mogą utrzymywać studentkę w małżeństwie, w imię by nie grzeszyła, zamiast stawiać ultimatum typu ślub po mgr.
Kościół ma wizję że może dopuścić kompromisy jeśli ten niewyżyty mąż by żonę zmuszał. Ale mam wrażenie, że mąż równie dobrze, a może nawet łatwiej może oddalić się od żony, by jej nie sprawiać przykrości, np uciekając w masturbację. I co? Żona ma się cieszyć że ma czyste sumienie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Busola
za stara na te numery
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:20, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Addis dokładnie tak. I chyba tak właśnie częściej bywa. A taka postawa u jednej ze stron na dłuższą metę też jest zagrożeniem dla drugiej i dla całego małżeństwa. Ogólnie to wszystko nie jest takie proste jak to się często przedstawia.
dlatego nie jest możliwe literalne trzymanie się nauki kościoła - dla zasady. Jeśli ktoś chce tych zasad przestrzegać to musi to sobie poukładać co robi i dlaczego - i to we dwoje. Jeśli ktoś nie chce ich przestrzegać to po naszym forum widać, że też musi to sobie poukładać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
chocolate_puma
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:10, 27 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Muflon napisał: | Nie wiem, Puma, jakie podejście do NPR miał przez te 10 lat Twój mąż, ale może nie było u Was różnicy zdań? Bo jednak NPR w sytuacji, kiedy oboje chcą (nawet ze strachu i z frustracją), a kiedy jedno jest przeciwko, to zupełnie inna para kaloszy... |
Ja bym powiedziała, że każde małżeństwo to inna para kaloszy. Jednym będzie łatwiej, drugim trudniej.
Jeśli chodzi o różnicę poglądów, to tak, występuje u nas.
Mąż godzi się niechętnie ze względu na mnie. Nigdy nie stawiał sprawy na ostrzu noża, nigdy nie szantażował czy kategorycznie protestował. Gdyby tak było, pewnie bym za niego nie wyszła. Narzekał kiedyś, był niezadowolony, ale przyzwyczaił się, szanuje, że dla mnie to ważne, chociaż sam wewnętrznie to niezbyt czuje.
Ja natomiast na początku miałam duże wyrzuty, że najpierw każę mu czekać do ślubu, potem jeszcze legalnemu mężowi mam limitować bliskość i narażać go na grzech, sama nie czując uświęcenia się tą metodą.
Jak jest po 10 latach? Wiem, że mąż w osobiste grzechy z powodu ograniczeń nie popadł. Nie chodzi sfrustrowany (jesteśmy ze sobą szczerzy). Wiara moja i męża jest silniejsza. Zasługa orto NPR-u? Nasza zasługa? Nie, zasługa Boga, którego zapraszam, którego chcę poznawać i kochać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Inne problemy z npr Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 25, 26, 27, 28, 29, 30 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 25, 26, 27, 28, 29, 30 Następny
|
Strona 26 z 30 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|