|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:25, 08 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
yonkaa- z tym mogę się zgodzić
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 11:32, 08 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Niania napisał: | mmm ale rozładowania kimś 2gim już tak, widzę zło |
A jak? W pojedynkę? Seks polega i na dawaniu, i na braniu. Nie wierzę, że do współżycia popycha Cię wyłącznie chęć "zacieśniania więzi".
yonkaa napisał: | A mnie się wydaje, że nawet jeśli seks zostaje zainicjowany z chęci rozładowania się to można się postarać żeby rzeczywiście dawał poczucie zjednoczenia i bliskości. Jedno chyba nie wyklucza drugiego? |
Nie tylko, że nie wyklucza, ale wręcz powinien na tym się kończyć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:14, 08 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
pewnie że na dawniu i braniu
ale branie nie może być w 99% a dawanie tylko w 1%
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12434
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 13:08, 08 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Juz kiedys chyba wklejałam tekst w podobnym stylu..
przeczytajcie prosze, godne podkreślenia zdania pogrubiłam.....
Gradacja problemów moralnych w okresie wstrzemięźliwości
Akt małżeński przestaje być święty, nie wyraża pełnej miłości, daru z siebie, jeżeli zostaje świadomie pozbawiony płodności. Nauka Kościoła jasno określa, że konieczne jest, aby akt małżeński „zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego” (HV 11). Nie może być ubezpłodniony, ani stale (np. sterylizacja), ani czasowo (np. prezerwatywa) (por. HV 14). „Odrzucić również należy wszelkie działanie, które — bądź to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego (np. pigułka hormonalna, szczepionka), bądź podczas jego spełniania (np. stosunek przerywany), czy w rozwoju jego naturalnych skutków (np. spirala wewnątrzmaciczna) — miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego”(HV 14). Tego typu działaniem są także różne sposoby zaspokojenia seksualnego praktykowane zamiast stosunku seksualnego, który w przewidywaniu małżonków prowadziłby do poczęcia dziecka.
Nauka Kościoła pod względem doktrynalnym została jasno zdefiniowana, ale wymaga równoczesnych dopowiedzeń pastoralnych ważnych dla małżonków – praktyków, jak i dla ich duszpasterzy. Gdy omawia się problemy natury seksualnej związane z lękiem przed własną płodnością nie można ich wszystkich wrzucać do tego samego worka. Brak subtelności owocuje dużymi napięciami w pożyciu seksualnym, własnie u tych, którzy szczerze chcą, ale nie zwsze potrafią, zachowywać naukę Kościoła.
W dzisiejszych czasach, gdy presja niechrześcijańskiej kultury idzie w kierunku masowego stosowania hormonalnych środków antykoncepcyjnych a nawet i aborcji, bardzo ważne jest, aby małżeństwa katolickie, które nie umieją sobie poradzić ze swoją seksualnością w okresie wstrzemięźliwości seksualnej zdawały sobie sprawę, że zachowania antykoncepcyjne różnią się od środków antykoncepcyjnych a te różnią się od działań wczesnoporonnych i aborcji. Choć wspólnym mianownikiem tych metod jest dążenie do nie urodzenia się dziecka, to aborcja, spirala wewnątrzmaciczna, antykoncepcja hormonalna, prezerwatywa lub pieszczoty doprowadzające do orgazmu bez odbycia stosunku seksualnego znacznie się od siebie różnią.
Wszystkie te grzechy są sposobami uniknięcia urodzenia dziecka, ale z racji tego, że się znacznie różnią od siebie wymagają też innego podejścia do grzeszących małżonków. Jedne z nich wyprowadzają małżonków poza kulturą katolicką, drugie wprowadzając w tę kulturę mniejsze lub większe zamieszanie. Jednym grzechom duszpasterstwo Kościoła kategorycznie się sprzeciwia (im są bardziej powiązane z aborcją i nie do pogodzenia z chrześcijańską wizją ludzkiego ciała). W stosunku do innych jest bardziej wyrozumiałe. Toleruje je nasilając troskę o doprowadzenie małżonków do dojrzałości na drodze stopniowego postępu w świętości. Do tej drugiej kategorii grzechów należą właśnie silno rozbudzające pieszczoty doprowadzające małżonków do orgazmu (w niektórych szczególnie trudnych sytuacjach prezerwatywa). Ponieważ omawiana materia jest bardzo delikatna wymaga bardzo subtelnej analizy i oceny moralnej. Żeby jej dokonać trzeba umieścić problem w szerszym kontekście.
Pieszczoty cielesne doprowadzające do orgazmu bez odbycia stosunku seksualnego mają w sobie dużo elementu spontaniczności, charakteryzują się łatwością przekroczenia cienkiej granicy, poza którą nie można już zatrzymać narastającego podniecenia. Ich podjęcie nie niszczy płodności kobiety, nie wywołuje wczesnego poronienia. Takie zachowania antykoncepcyjne są naturalną pokusą i słabością małżeństw, które są wierne fundamentalnej kwestii, jaką jest nie stosowanie żadnych środków antykoncepcyjnych.
W porównaniu z zaawansowanymi pieszczotami zgoda na użycie prezerwatywy jest przekroczeniem kolejnego progu. Już sama decyzja jej użycia powoduje, że zanim się ją zastosuje trzeba przedtem ją kupić, zgromadzić jej zapasy. Prezerwatywa i inne srodki antykoncepcyjne wprowadzają w pożycie małżeńskie element dalekosiężnego przewidywania i planowania grzechu. Decyzja ta nie rodzi się pod wpływem chwili, impulsu, ale jest podjęta z namysłem, staje się wybraną i zaplanowaną opcją życia. Małżonkowie już bardziej świadomie decydują się zbudować barierę między sobą, która osłabia więź między nimi, wytwarza pewien dystans . Dokonują swoistej inicjacji w świat nie słuchający Boga.
Pigułka antykoncepcyjna jeszcze skuteczniej wprowadza w niechrześcijańską kulturę. Rodzi konieczność regularnego jej stosowania, powoduje zagrożenie zdrowia a nawet ryzyko wywołania wczesnego poronienia. Decyzja ta wiąże się z zasadniczymi wyborami życiowymi, które szybko i skutecznie zmieniają mentalność człowieka. Jeszcze poważniejszy wymiar moralny będzie miał wybór spirali wewnątrzmacicznej, pigułki „po stosunku” lub aborcji.
Decyzję jednoznacznego odrzucenia takich środków antykoncepcyjnych przez małżeństwo trzeba szczególnie uszanować i docenić. Gdy idą wytrwale „wąską drogą zbawienia”, a na tej drodze nie radzą sobie z panowaniem nad własnym ciałem i z tego powodu się nadmiernie rozbudzają, muszą mieć poczucie zrozumienia dla tego typu trudności. Porażki w tym wymiarze nie mogą być automatycznie obciążone rangą grzechu śmiertelnego.
Pozorna ortodoksja wyrażająca się w jednoznacznym formułowaniu surowych osądów moralnych wobec zachowań antykoncepcyjnych nie pomaga dojrzewającym do świętości małżonkom znaleźć się w ramach katolickiej kultury współżycia seksualnego. Brak wyrozumiałości w tym obszarze naznacza naukę Kościoła niepotrzebnym rygoryzmem, akurat tam, gdzie trzeba być szczególnie delikatnym wobec słabości tych, którzy starają się wbrew olbrzymim naciskom świata budować kulturę katolicką, i pomimo swoich słabości wiernie trwają przy Bogu.
Duszpasterze muszą sobie zdawać sprawę, z tego, że życie zgodne z cyklem płodności kobiety przestaje cieszyć, gdy moralny wybór wstrzemięźliwości, czasami bardzo długiej, naznaczony jest wzrastającym poczuciem winy z powodu niemożności idealnego go zachowania.
Naznaczone poczuciem winy okresy wstrzemięźliwości seksualnej, narażające małżonków na permanentnie powtarzający się grzech masturbacji lub zbyt zaawansowanych pieszczot podważają wartość życia zgodnego z cyklem kobiety. W imię nauki Kościoła „dziecko zostaje wylane z kąpielą”. Naturalne metody regulacji poczęć zamiast spokoju sumienia i radości życia godnego człowieka rodzą dodatkowe obciążenia moralne. Jeżeli Kościół chce bronić NPR, to musi być wyrozumiały dla problemów małżonków rodzących się jakby „wewnątrz” tych metod, pojawiajacych się przy ich wiernym stosowaniu, a niekiedy niemal heroicznym trwaniu w długiej wstrzemięźliwości.
ot i cała prawda......
szczególnie ten ostatni akapit oddaje , to co myśle
|
|
Powrót do góry |
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 15:24, 08 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Niania napisał: | pewnie że na dawniu i braniu
ale branie nie może być w 99% a dawanie tylko w 1% |
A jak mówi norma?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:59, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
50- na 50 jak mówi sprawiedliwośc
|
|
Powrót do góry |
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 8:21, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Niania napisał: | 50- na 50 jak mówi sprawiedliwośc |
Ale to utopia. Tak rozumiana sprawiedliwość chyba w ogóle nie występuje w układach między ludźmi. A zresztą - jak to ocenić?
Inny jest wkład mężczyzny, inny kobiety - oczekują od współżycia czegoś innego. Znam takie powiedzenie : "kobieta płaci seksem za miłość, mężczyzna płaci miłością za seks". Czy to jest sprawiedliwe? A przecież tak się uczą jedności (a to trudna lekcja i nigdy nie odrobisz wszystkich zadań).
Napisałaś " sex jako rozładowanie nie jest nigdy przyjemny - może być przyjemny dla ciała, ale w oderwaniu od ducha - a przeciez chodzi o to by współżycie było przezyciem cielesno duchowym i to dla obydwojga".
Przyznam, że ja sobie nie bardzo wyobrażam seks w parze (nie pojedynczo), który z punktu widzenia kobiety polegałby jedynie na rozładowaniu jej napięcia - tzn., że mężczyzna zupełnie nic by z tego nie miał. Żywy człowiek, mąż, partner życiowy to nie wibrator. Nie ma możliwości, żeby nie dostał choć tego 1%.
Może się mylę, ale widze w tej postawie pewien lęk przed przyjemnością, radością samą w sobie - naturalnie w dzidzinie erotyki, bo np. jedzenie lodów dla samej przyjemnosci raczej takich wątpliwości nie budzi. Wg KK seks jest po to, by przedłużać gatunek i zacieśniać więź - ale jak wyglądałaby szansa tej drugiej funkcji, gdyby seks nie nióśł ze sobą ogromnej dawki przyjemności? Czy kobieta, która nie przeżywa orgazmów jest zawsze aż taka chętna do tego "zacieśniania"? Na ile starczy jej altruizmu i chrześcijańskeij miłości bliźniego, by "skladać siebie na ołtarzu miłosci małżeńskiej"?
Przjemność płynąca z rozładowania napięcia seksualnego została nam dana - mamy ja na wyposażeniu i w związku z tym wolno nam z niej korzystać. Boisz się nadużyć? Przecież nie jest tak, że zawsze kieruje Tobą ta 99% chęć osiągnięcia przyjemności, prawda? Poszczególne akty różnią się między sobą w wielu płaszczyznach: raz jest wiecej namiętności, raz czułości, inym razem altruizmu, itd. W dodatku wszystko to zmienia sie w czasie. Mój związek (21 lat) to już inny związek, niż ten, gdy byliśmmy na początku - my się zmieniliśmy, nasze ralacje sie zmieniły, okoliczności sie zmieniły.
Do czego zmierzam?
Gdyby tak możliwe było zmierzenie i procentowa ocena naszego wielopłaszczyznowego zaangażowania w poszczególnych aktach na przestrzeni minionych lat ( i przyszłych lat), to mam nadzieję, że ogólny rachunek byłby zbliżony do 50:50 i dopiero to sie naprawdę liczy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:26, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
mateola napisał: | Niania napisał: | 50- na 50 jak mówi sprawiedliwośc |
Ale to utopia. Tak rozumiana sprawiedliwość chyba w ogóle nie występuje w układach między ludźmi. A zresztą - jak to ocenić?
Inny jest wkład mężczyzny, inny kobiety - oczekują od współżycia czegoś innego. Znam takie powiedzenie : "kobieta płaci seksem za miłość, mężczyzna płaci miłością za seks". Czy to jest sprawiedliwe? A przecież tak się uczą jedności (a to trudna lekcja i nigdy nie odrobisz wszystkich zadań) |
nie chodziło mi o linijkę, ale o subiektywne poczucie - że biorę i daję.
PS napisalam że tak mówi sprawiedliwość. KK nic nie mówi o takim szczególe
Cytat: | Napisałaś " sex jako rozładowanie nie jest nigdy przyjemny - może być przyjemny dla ciała, ale w oderwaniu od ducha - a przeciez chodzi o to by współżycie było przezyciem cielesno duchowym i to dla obydwojga".
Przyznam, że ja sobie nie bardzo wyobrażam seks w parze (nie pojedynczo), który z punktu widzenia kobiety polegałby jedynie na rozładowaniu jej napięcia - tzn., że mężczyzna zupełnie nic by z tego nie miał. Żywy człowiek, mąż, partner życiowy to nie wibrator. Nie ma możliwości, żeby nie dostał choć tego 1%. |
no tak, ale znów chodzi o subiektywne poczucie dawania. Pewnie że nie da się tak "wykorzystać" męża by on nie czuł satyswakcji. Ale to w nas jest poczucie że go się wykorzystało - bo my chciałysmy seksu tylko dla nas samych... no i to jest już nauka KK, księży
Cytat: | Może się mylę, ale widze w tej postawie pewien lęk przed przyjemnością, radością samą w sobie - naturalnie w dzidzinie erotyki, bo np. jedzenie lodów dla samej przyjemnosci raczej takich wątpliwości nie budzi |
myślę że budzi podobną... kupisz sobie lody a mezowi nie i taak idziecie Ty masz lody a on nie..
albo lepiej
kupisz jednemu dziecku loda a drugie bedzie szło obok bez...albo bedzie go jadło bez smaku
Cytat: | Gdyby tak możliwe było zmierzenie i procentowa ocena naszego wielopłaszczyznowego zaangażowania w poszczególnych aktach na przestrzeni minionych lat ( i przyszłych lat), to mam nadzieję, że ogólny rachunek byłby zbliżony do 50:50 i dopiero to sie naprawdę liczy |
owszem ogólny bilans powinien tez tak wychodzić tylo by sie nie składał z samych "99% i 1%" i "1% i 99%"
|
|
Powrót do góry |
|
|
espree
za stara na te numery
Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 10164
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 18:04, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Dona - dzięki za ten artykuł
Dobrze, że niektórzy zauważają też, że npr może powodować problemy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
tato
mistrz NPR-u
Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 21:25, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Dona napisał: | Jeżeli Kościół chce bronić NPR, to musi być wyrozumiały dla problemów małżonków rodzących się jakby „wewnątrz” tych metod, pojawiajacych się przy ich wiernym stosowaniu, a niekiedy niemal heroicznym trwaniu w długiej wstrzemięźliwości.[/b]
ot i cała prawda......
szczególnie ten ostatni akapit oddaje , to co myśle |
Wg mnie nie jest to prawda.
Knotz zakłada (milcząco) iż małżonkowie bez szemrania dostrzegają zło antykoncepcji ! I tu jest zasadnicza różnica.
Jeżeli ktoś wierzy zgodnie z nauką kościoła iż antykoncepcja jest działaniem "wewnętrzeni złym" - czyli jest złe ze swej natury zawsze i wszędzie bez względu na okoliczności
to trudności ewentualne w stosowaniu NPR oczywiscie są zrozumiale
ale sytuacja małżonków ktorzy nie są przekonani co do grzesznosci antykoncepcji to zupelnie inna sytuacja - a mam wrażenie że to właśnie dotyczy większości osób !!
Nie miej jeżeli małżonkowie próbują pomagać sobie antykoncpecją w trakcie stosowania NPR to jest to zawsze grzech
Analogiczną sytuacją jest mąż bijący żonę tak samo jest to zawsze złe zachowanie (tak jak antykoncepcja) Czy skłonni bylibysmy usprawiedliwic męża który mówi a że próbuje teraz niebić żony (stara sie stosować NPR) ale od czasu do czasu musi żonie przyłożyć (stosuje antykoncepcję)!
Niestety takie są skutki uznawania antykoncepcji za absolutne zło.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12434
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 22:19, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
tato napisał: |
to trudności ewentualne w stosowaniu NPR oczywiscie są zrozumiale
ale sytuacja małżonków ktorzy nie są przekonani co do grzesznosci antykoncepcji to zupelnie inna sytuacja - a mam wrażenie że to właśnie dotyczy większości osób !! |
No ja niestety juz tak mam, ze chyba uznaje to za zło
szukałam, czytałam...
czegokolwiek się nie tkniesz.. katolickiego.. w sensie lektury.....
to ci wyrażnie pokazuja, na czym polega to "zło", to "świętokradzkie współzycie " z antykoncepcją....itd...
Dobrze ze ktos zauważa te "wewnętrzne problemy"
ja sobie z nimi juz nie daje rady...
tato napisał: |
Analogiczną sytuacją jest mąż bijący żonę tak samo jest to zawsze złe zachowanie (tak jak antykoncepcja) Czy skłonni bylibysmy usprawiedliwic męża który mówi a że próbuje teraz niebić żony (stara sie stosować NPR) ale od czasu do czasu musi żonie przyłożyć (stosuje antykoncepcję)!
Niestety takie są skutki uznawania antykoncepcji za absolutne zło. |
Porównanie the best..
..ale chyba nie mozna tego tak uogólnic..
chyba istnieje cos takiego jak "ranga grzechu", wymiar,
z jaką krzywdą sie wiąże..... itd.
nie mozna postawic miedzy tymi sprawami znaku równości...
|
|
Powrót do góry |
|
|
tato
mistrz NPR-u
Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 5:41, 10 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Dona napisał: |
No ja niestety juz tak mam, ze chyba uznaje to za zło
szukałam, czytałam...
czegokolwiek się nie tkniesz.. katolickiego.. w sensie lektury.....
to ci wyrażnie pokazuja, na czym polega to "zło", to "świętokradzkie współzycie " z antykoncepcją....itd... |
Pytanie nie jest o to "czy antykoncpecja jest zła?" ale "dlaczego jest zła?"
Dona czy potrafisz wytłumaczyc dlaczego zgodnie z nauką KK antykoncepcja jest zła ?
Ja mimo mnóstwa lektur nie znalazłem dobre argumentacji.
Dona napisał: |
Porównanie the best..
..ale chyba nie mozna tego tak uogólnic..
chyba istnieje cos takiego jak "ranga grzechu", wymiar,
z jaką krzywdą sie wiąże..... itd.
nie mozna postawic miedzy tymi sprawami znaku równości... |
Prównanie dotyczyło kwstii "gradacji grzechu" o ktorej pisze Knotz
a ktora w sytuacji gdy traktujemy antykoncpecje jako czyn "wewnetrzenie zły" jest bez sensu ! Czyn wewnętrznie zły ma to do siebie ze zadne okolicznosci go nie usprawiedliwiają.
Na ludzką logikę to Dona masz rację
ale to KK napisał że ta antykoncepcja jest taka szalenie zła !
|
|
Powrót do góry |
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 6:30, 10 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
tato napisał: | Dona napisał: |
No ja niestety juz tak mam, ze chyba uznaje to za zło
szukałam, czytałam...
czegokolwiek się nie tkniesz.. katolickiego.. w sensie lektury.....
to ci wyrażnie pokazuja, na czym polega to "zło", to "świętokradzkie współzycie " z antykoncepcją....itd... |
Pytanie nie jest o to "czy antykoncpecja jest zła?" ale "dlaczego jest zła?"
Dona czy potrafisz wytłumaczyc dlaczego zgodnie z nauką KK antykoncepcja jest zła ?
Ja mimo mnóstwa lektur nie znalazłem dobre argumentacji. |
Będę sie upierać, że wiele rzeczy można człowiekowi po prostu wmówić.
A co do gradacji grzechów - gdzieś wyczytałam, że w dziedzinie szóstego przykazania mamy grzechy: ciężkie i bardzo ciężkie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 6:41, 10 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Niania napisał: | no tak, ale znów chodzi o subiektywne poczucie dawania. Pewnie że nie da się tak "wykorzystać" męża by on nie czuł satyswakcji. Ale to w nas jest poczucie że go się wykorzystało - bo my chciałysmy seksu tylko dla nas samych... no i to jest już nauka KK, księży |
Ale dlaczego zakładasz, że skoro np. to Ty inicjujesz współżycie (bo masz taką ochotę, że nic więcej Cię nie obchodzi) to Twój mąż odbierze je w taki sam sposób (że poczuje sie wykorzystany)? Innymi słowy, że on też (i to w taki sam sposób jak Ty) doświadczy tego Twojego niecnego "poczucia, że sie go wykorzystało"?
Przecież on może to odebrać zupełnie inaczej - jako wielkie zainteresowanie jego osobą - i będzie chodził po świecie szczęśliwy, że jego żona go chce!
I zbierze w ten sposób z 80%, zwłaszcza, gdy jazda zakończy się obopólnym odlotem!
W ogóle to chyba w drugą stronę jest gorzej... a i o podobną refleksję po stronie męskiej zapewne trudniej...
|
|
Powrót do góry |
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 8:30, 10 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
mateola napisał: |
Będę sie upierać, że wiele rzeczy można człowiekowi po prostu wmówić.
A co do gradacji grzechów - gdzieś wyczytałam, że w dziedzinie szóstego przykazania mamy grzechy: ciężkie i bardzo ciężkie... |
może i mozna wmówić, ale w jakim celu??? ja uważam że KK nie chce mnie celowo skrzywdzić, ma jakieś swoje racje, kłopot w tym że nie mogę ich zrozumieć. byc może te racje dziś sa już bezsadne i byc moze zmienią się jak wiele innych norm w historii KK - ostatecznie nie mają rangi dogmatów...
szkoda tylko że nie za moich czasów... :sad:
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> NPR Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11 Następny
|
Strona 9 z 11 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|