|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
abeba
Gość
|
Wysłany: Pon 11:49, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, ale w jaki sposób możemy nadal stanowić jeden Kościół, Wspólnotę w Chrystusie itp. jeżeli za te same czyny, które fiamma czy mateola czy ktokolwiek robicie z radością i nie przeszkadza Wam to chodzić do Komunii, a ja i mój mąż się zadręczamy, odsuwamy od siebie, do Komunii nie chodzimy od kwietnia. Ja już nie mam siły iść do spowiedzi,bo znów usłyszę kolejną książkę jaką mam przeczytać na temat małżęństwa (już raz dostałam podręcznik do religii dla szkół srednich!), co mi naprawdę nie pomoże. I oto to czy ten sam czyn popełniony z tych samych pobudek w tej samej sytuacji (małżeństwo, niestosujące antykoncepcji, po prostu okres oczekiwania i pragnienei bliskości), to czy jest to grzech czy wyraz miłości zależy od uznania napotkanego księdza! Sorry, ale gdzie tu jest równośc, sprawiedliwośc itd. czy to znaczy że ja dostałam naparstek a wy cysternę i dlategomi wolno mniej?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16712
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:24, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Jakie czyny? Z jaką radością?
Cóż, jeśli popełniamy jakiś "czyn", który wg KK jest grzechem, choć my tego nie rozumiemy, to spowiadamy sie z tego jako wyraz anszego posłuszeństwa. Co prawda, nasz spowiednik traktuje tego rodzaju czyny (o jakich myślisz) jako grzechy powszednie i wręcz zabronił mi się skupiać na tym (skurpulanctwo bywa gorsze od mało wrażliwego sumienia).
Jaka rada? Po pierwsze regularnie chodzić do spowiedzi i komunii św. (wybacz abebo, nie wytrzymałabym aż tak długo bez Komunii Św.), poszukać stałego spowiednika mającego jakieś doświadczenie życiowe (najlepsi są zakonnicy), skupiac się na miłości, a nie na tym co wolno a czego nie. Pan Bóg naprawdę nie stoi z biczem nad Tobą i za każdy grzech Ci przywala, On widzi, co jest naszą słabością a co premedytacją. I daje naprawdę dużo wolności wbrew wszystkiemu, co się może wydawać.
Zresztą mój poprzedni spowiednik (jeszcze z czasów przedmałżeńskich) zawsze mi powtarzał, ze VI przykazanie jest dopiero szóste, że nie bez powodu jest taka kolejność
A co do czytania ksiażęk nt. małżeństwa jako pokuty - myślę, że dostajesz je nie dlatego, ze macie problem z tzw. czystością małżeńską, ale z innych powodów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 12:57, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
fiamma75 napisał: | Jakie czyny? Z jaką radością?
Cóż, jeśli popełniamy jakiś "czyn", który wg KK jest grzechem, choć my tego nie rozumiemy, to spowiadamy sie z tego jako wyraz anszego posłuszeństwa. Co prawda, nasz spowiednik traktuje tego rodzaju czyny (o jakich myślisz) jako grzechy powszednie i wręcz zabronił mi się skupiać na tym (skurpulanctwo bywa gorsze od mało wrażliwego sumienia).
Jaka rada? Po pierwsze regularnie chodzić do spowiedzi i komunii św. (wybacz abebo, nie wytrzymałabym aż tak długo bez Komunii Św.), poszukać stałego spowiednika mającego jakieś doświadczenie życiowe (najlepsi są zakonnicy), skupiac się na miłości, a nie na tym co wolno a czego nie. Pan Bóg naprawdę nie stoi z biczem nad Tobą i za każdy grzech Ci przywala, On widzi, co jest naszą słabością a co premedytacją. I daje naprawdę dużo wolności wbrew wszystkiemu, co się może wydawać.
Zresztą mój poprzedni spowiednik (jeszcze z czasów przedmałżeńskich) zawsze mi powtarzał, ze VI przykazanie jest dopiero szóste, że nie bez powodu jest taka kolejność
A co do czytania ksiażęk nt. małżeństwa jako pokuty - myślę, że dostajesz je nie dlatego, ze macie problem z tzw. czystością małżeńską, ale z innych powodów. |
Pod wszystkim, co Fiammo napisałaś, podpisuję się obiema rękami, bo napisałabym to samo.
Nie mam jedynie stałego spowiednika. Szukam.
A - o tym, że VI przykazanie jest dopiero szóste - dosłownie przed godziną usłyszałam od swojej przyjaciółki
Dodam tylko, że Chrystus nigdzie nie obiecywał, że będzie nas mierzył miarą naszej, ludzkiej sprawiedliwości. Wystarczy przypomnieć przypowieść o pracownikach w winnicy - ten, który pracował przez godzinę dostał tyle samo, co ten, który pracował cały dzień - nielogiczne, prawda?
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pon 13:07, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
cyt.Jakie czyny? Z jaką radością?
Wszystko co wg słów forumowiczek nie wzbudza wyrzutów sumienia u ich cudownych i niewinnych meżów, mimo nie spełniania katolickich warunków typu "sperma tylko w pochwie" "orgazm tylko przy stosunku". Niech każdy ma na myśli to, co lubi. Z radością - bo gdyby mi KK mózgu nie wyprał to bym sie takim czynnościom oddawała z radością. Ponieważ Wy piszecie o sobie jako o wyzwolonych od więzów narzuconej moralności to założyłam że też sie tym radujecie a nie zadręczacie.
naprawdę nie rozumiem, albo coś jest wyrazem miłości i jest ok, albo jest grzechem i nie jest ok. A tak to co: pieścimy sie z miłosci, potem uznajemy posłusznie że to jednak grzech bo KK tak mówi. Nastepnie idziemy do kapłana o którym wiemy że nie bedzie sie tym zbytnio przejmował i strofował (bo jak tu w innym wątku któraś opisała, co kapłan to inne zdanie). Niezła huśtawka moralno-emocjonalna:/
fiamma czy masz na mysli niezaradność mojego meża? ciekawe czy on sie spowiadał kiedykolwiek z tego że mnie zasmuca i wkurza. Bo ja z moich uczuć wobec niego tak - tylko że podręcznik do katechezy w LO nic na to nie pomoże.
|
|
Powrót do góry |
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 13:50, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | naprawdę nie rozumiem, albo coś jest wyrazem miłości i jest ok, albo jest grzechem i nie jest ok. A tak to co: pieścimy sie z miłosci, potem uznajemy posłusznie że to jednak grzech bo KK tak mówi. Nastepnie idziemy do kapłana o którym wiemy że nie bedzie sie tym zbytnio przejmował i strofował (bo jak tu w innym wątku któraś opisała, co kapłan to inne zdanie). Niezła huśtawka moralno-emocjonalna:/ |
A jak myślisz, abebo, dlaczego zaczęłam pisać na forum LMM, potem tu (i ówdzie)?
Dlatego, że nie rozumiem, dlaczego w etyce seksualnej KK wszystko praktycznie jest grzechem ciężkim, bez wyjątku i w każdej sytuacji zyciowej, w jakiej znajduje sie kobieta (para). I żadna inna dziedzina życia nie jest tak traktowana. Po co nam wobec tego nasze sumienia?
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16712
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:08, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Abebo nie wiem z czego Twój mąż się spowiada zresztą to jego sprawa. Podobnie nie wiem z czego spowiada się mój mąż - w końcu to ejst jego relacja z Bogiem
Nie jestem wyzwolona od moralności KK ale nie skupiam się nadmiernie na tym, co wolno a czego nie. Życie jest zbyt piękne, by się zadręczać Poza tym głęboko ufam, że jeśli błądzę w swej nieświadomości czy niemożności zrozumienia, to dla Miłosierdzia Bożego nie ma to znaczenia. Próbowałam zrozumieć czemu nie wolno, ale nie znalazłam żadnej logicznej odpowiedzi (podobnie jak Mateola).
Czy oddaję się z radością "czynom"? Hmm... to nie tak, że tego specjalnie szukam (zresztą prawdę mówiąc na razie nie ma takiej potrzeby zważywszy, że nie muszę czekać na czas niepłodny ). Jeśli się zdarzy, to nie wpadam w rozpacz. I tyle.
A huśtawki nie mam, bo jestem mądrze prowadzona (i Abebo zastrzelę Cię - mój spowiednik jest rektorem seminarium - a więc naprawdę wykształconą osobą - czemu nie miałabym mu ufać? Z drugiej strony sam wiele w życiu przeszedł i stąd jest w nim mądrość życiowa a nie tylko ksiażkowa).
Mateolu z tego, co wiem, to nie wszystko w materii VI przykazania jest zaraz ciężkim grzechem. Decydujace znaczenie ma intencja, poza tym bywają przypadki uzależnień, zranień, itp. gdzie pojęcie winy jest zdedyowanie mniejszego kalibru.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12434
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 15:44, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
polecam przeczytac:
[link widoczny dla zalogowanych]
a w szczególności fragment:
Cytat: | Gradacja grzechów ciężkich
W czasie trwania Synodu Biskupow na temat pokuty i pojednania niektórzy Ojcowie zaproponowali potrójne rozróżnienie grzechów, które byłyby określane jako powszednie, ciężkie i śmiertelne. Ten podział mógłby naświetlić fakt, że między grzechami ciężkimi istnieje pewna gradacja”(RP). Rozróźnienie to ma znaczenie dla pożycia seksualnego. Istnieje bowiem różnica między małżeńskimi grzechami seksualnymi mającymi uniemożliwić urodzenie się dziecka: małżeńskim rozbudzaniem się do orgazmu poza stosunkiem seksualnym, stosunkiem przerywanym, prezerwatywą, antykoncepcją hormonalną, spiralą wewnątrzmaciczną, aborcją. Nie uwzględniając tych różnic zatraca się ważne proporcje. Nie każdy grzech seksualny ma taką samą siłę destruktywnego oddziaływania i tak samo szybko sprowadza zagrożenie. Pieszczoty cielesne doprowadzające do orgazmu bez odbycia stosunku seksualnego mają w sobie dużo elementu spontaniczności, charakteryzują się łatwością przekroczenia cienkiej granicy, poza którą nie można już zatrzymać narastającego podniecenia. Ich podjęcie nie niszczy płodności kobiety, nie wywołuje wczesnego poronienia. Takie zachowania antykoncepcyjne są naturalną pokusą i słabością małżeństw, które są wierne fundamentalnej kwestii, jaką jest nie stosowanie żadnych środków antykoncepcyjnych.
W porównaniu z zaawansowanymi pieszczotami zgoda na użycie prezerwatywy jest przekroczeniem kolejnego progu. Już sama decyzja jej użycia powoduje, że zanim się ją zastosuje trzeba przedtem ją kupić, zgromadzić jej zapasy. Prezerwatywa i inne środki antykoncepcyjne wprowadzają w pożycie małżeńskie element dalekosiężnego przewidywania i planowania grzechu. Decyzja ta nie rodzi się pod wpływem chwili, impulsu, ale jest podjęta z namysłem, staje się wybraną i zaplanowaną opcją życia. Małżonkowie już bardziej świadomie decydują się zbudować barierę między sobą, która osłabia więź między nimi, wytwarza pewien dystans. Dokonują swoistej inicjacji w świat nie słuchający Boga. Pigułka antykoncepcyjna jeszcze skuteczniej wprowadza w niechrześcijańską kulturę. Rodzi konieczność regularnego jej stosowania, powoduje zagrożenie zdrowia a nawet ryzyko wywołania wczesnego poronienia. Decyzja ta wiąże się z zasadniczymi wyborami życiowymi, które szybko i skutecznie zmieniają mentalność człowieka. Jeszcze poważniejszy wymiar moralny będzie miał wybór spirali wewnątrzmacicznej, pigułki „po stosunku” lub aborcji.
Nie umiemy jednak określić, który grzech, u kogo i jak szybko doprowadzi do pojawienia się grzechu śmiertelnego. Kompromisy w małych sprawach mogą niekiedy szybko doprowadzić do przyzwolenia na większe zło. Bardzo trudno jest ustalić granicę tolerancji dla zła. Dlatego uznając rację takich rozróźnień trzeba pamiętać, że najważniejszy jest zasadniczy podział na grzechy powszednie i śmiertelne. „Pozostaje jednak zawsze prawdą, że istotna i decydująca różnica zachodzi między grzechem, który niszczy miłość a grzechem, który nie zabija życia nadprzyrodzonego: pomiędzy życiem i śmiercią nie ma drogi pośredniej”(P).
Pokazanie dwóch kierunków: ku życiu i ku śmierci, uświadamia istnienie pewnego procesu jaki może być obecny w życiu człowieka – ku świętości lub ku wiecznemu potępieniu. Poszczególne grzechy powszednie mogą stopniowo znieczulać sumienie i przygotowywać grunt pod znacznie poważniejsze wykroczenia. Nie raz małżonkowie mówią, że gdyby zgodzili się na prezerwatywę, to byłoby im bardzo cieżko wrócić do praktykowania wstrzemięźliwości okresowej i znaleźliby wiele powodów, aby się usprawiedliwić i trwać w grzechu. Wolą świadomie nie wchodzić na drogę zła. Doświadczenie pokazuje, że chrześcijanin ma pewność, która płynie „z faktu, że „jest zrodzony z Boga” (…) jest w nim jakaś moc, która go zachowuje od upadku grzechu; „Bóg go strzeże”, „Zły go nie dotyka”; że jeśli grzeszy ze słabości czy niewiedzy, ma nadzieję dostąpienia odpuszczenia, także dzięki pomocy płynącej ze wspólnotowej modlitwy braci” (RP 17). Wiele małżeństw katolickich, które na codzień starają się żyć z Bogiem, w wielu dziedzinach życia wiernie zachowuje Boże przykazania, ma przeświadczenie, że ich milość nie może tak od razu, nagle, zaowocować grzechem śmiertelnym w sferze seksualnej. Żyją w pokoju serca, że pomimo upadków w sferze seksualnej wynikłych ze słabości lub z niewiedzy czują się kochani przez Boga. Bóg ich strzeże przed grzechem cieżkim. Nie lekceważą sobie swoich problemów seksualnych, starają się poprawiać (wychodzi im to raz lepiej raz gorzej). Traktują je słusznie jako grzechy powszednie wyznaje przy okazji regularnej spowiedzi, albo polecają je Bogu w czasie „spowiedzi powszechnej” na początku Mszy św. i idą do Komunii św.
Ich doświadczenie miłości Boga, wspólmałżonka, ale i okresów odejść od żywej wiary, grzechów małżeńskich, także i w sferze seksualnej, pozwala nam dostrzec jeszcze inne kryteria osądu, ważne w podejściu do grzechów seksualnych. Jeżeli chce się oceniać sprawiedliwie człowieka, to trzeba też wziąć pod uwagę codzienne życie. Jest wielu ludzi, którzy mają jakieś swoje problemy seksualne, ale są znani jako bardzo dobrzy małżonkowie, troszczący się o współmałżonka, dzieci, mający słuszną opinię ludzi dobrych i szlachetnych. Starają się oni żyć uczciwie, wkładają wysiłek w uporządkowanie swojego życia seksualnego, dążą do poprawy. Widać, ze zależy im na zachowaniu czystości. „W posłudze duszpasterskiej, celem wydania w poszczególnych przypadkach słusznego osądu, powinno ocenić się cały normalny sposób działania konkretnej osoby, nie tylko co do praktykowania miłości i sprawiedliwości, lecz także co do wysiłku, z jakim zachowuje ona przykazanie czystości”. Jeżeli człowiek stara się unikać okazji do grzechu, walczy z nim, to jest to bardzo ważny znak, tego, że jest w niej dążenie ku dobru, ku Bogu, że łaska Boża w nim działa i wspomaga wysiłek pracy nad sobą. Jest to tym samym znak, że człowiek nie żyje w grzechu śmiertelnym. W takich sytuacjach trzeba pomóc danej osobie, badając czy korzysta ze wszystkich dostępnych środków pomocnych w drodze do wolności. „Przede wszystkim należy więc przekonać się, czy zostały zastosowane niezbędne środki, zarówno naturalne, jak i nadprzyrodzone, jakie na podstawie wielowiekowego doświadczenia asceza chrześcijańska zaleca dla opanowania pożądliwości i osiągnięcia postępu w cnocie (PH 9). |
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pon 15:54, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
a niech jest i papieżem, ale niekazdy ma dostęp do takiego kapłana. Czy ja pójde do piekła tylko dlatego, że trafiałam na konserwatywnych kapłanów, a Ty nie bo - na liberalnego? To absurd.
Może i istnieją takie wyjątki o jakich piszesz - ale chyba nic nie usprawiedliwia dwojga młodych ludzi, którzy jeszcze ku zgorszeniu nie mają dzieci, i nie umieją grzecznie wytrzymać 2 tygodni, i to mimo takich wysiłków jak moje samotne wyjazdy na weekend do rodziców w okresie płodności.
Czy to sie kwalifikuje na uzależnienie? nie sądzę. zranienie? byc może byłam molestowana jako małe dziecko przez kolegów z osiedla - nie wiem, nie pamiętam co sie działo po tym jak mnie sprowadzili do piwnicy. Mój mąż był na pewno. Usprawiedliwia nas to? wątpię. To co mamy robić??? bo przykro mi, fiamma, ale mnie żaden spowiednik w tym nie pocieszył, nie powiedział że to mało wazne i żebym sie tym nie zadręczała.
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pon 16:20, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
ładny tekst, ale niewiele mi pomógł, bo mam z niego sprzeczne wnioski
Dona napisał: | Nie każdy grzech seksualny ma taką samą siłę destruktywnego oddziaływania i tak samo szybko sprowadza zagrożenie. Pieszczoty cielesne doprowadzające do orgazmu bez odbycia stosunku seksualnego mają w sobie dużo elementu spontaniczności, charakteryzują się łatwością przekroczenia cienkiej granicy, poza którą nie można już zatrzymać narastającego podniecenia. Ich podjęcie nie niszczy płodności kobiety, nie wywołuje wczesnego poronienia. Takie zachowania antykoncepcyjne są naturalną pokusą i słabością małżeństw, które są wierne fundamentalnej kwestii, jaką jest nie stosowanie żadnych środków antykoncepcyjnych. |
czyli niby nie jest źle, miescimy sie w normie i nikogo nie zabijamy
Cytat: |
Nie umiemy jednak określić, który grzech, u kogo i jak szybko doprowadzi do pojawienia się grzechu śmiertelnego. ....pomiędzy życiem i śmiercią nie ma drogi pośredniej” |
no to jest sfera pośrednia czy nie ma?to samo co u jednej osoby bedzie grzechem smiertelnym, u drugiej nie? (mamy wyjasnienie, czemu fiamma czuje sie ok, a ja sie zadręczam)
Cytat: |
Wiele małżeństw katolickich, które na codzień starają się żyć z Bogiem, w wielu dziedzinach życia wiernie zachowuje Boże przykazania, ma przeświadczenie, że ich milość nie może tak od razu, nagle, zaowocować grzechem śmiertelnym w sferze seksualnej. Żyją w pokoju serca, że pomimo upadków w sferze seksualnej wynikłych ze słabości lub z niewiedzy czują się kochani przez Boga. Bóg ich strzeże przed grzechem cieżkim. Nie lekceważą sobie swoich problemów seksualnych, starają się poprawiać (wychodzi im to raz lepiej raz gorzej). |
i dalej
Cytat: |
Starają się oni żyć uczciwie, wkładają wysiłek w uporządkowanie swojego życia seksualnego, dążą do poprawy. Widać, ze zależy im na zachowaniu czystości. Jeżeli człowiek stara się unikać okazji do grzechu, walczy z nim, to jest to bardzo ważny znak, tego, że jest w niej dążenie ku dobru, ku Bogu, że łaska Boża w nim działa i wspomaga wysiłek pracy nad sobą. Jest to tym samym znak, że człowiek nie żyje w grzechu śmiertelnym. W takich sytuacjach trzeba pomóc danej osobie, badając czy korzysta ze wszystkich dostępnych środków pomocnych w drodze do wolności. |
hmm, nie lekceważę tych problemów, staram sie doksztalcić i poprawić, staram się nie grzeszyć w innych dziedzinach. a jednak mnie Bóg nei strzeże i kochana sie nie czuję.
Cytat: |
Traktują je słusznie jako grzechy powszednie wyznaje przy okazji regularnej spowiedzi, albo polecają je Bogu w czasie „spowiedzi powszechnej” na początku Mszy św. i idą do Komunii św. |
czyli ja swoje grzechy traktuję niesłusznie jako smiertelne i niepotrzebnie unikam komunii. Czy tez słusznie, bo skoro nie czuję że Bóg mnie strzeze to znaczy że już nie strzeże?
Cytat: |
„Przede wszystkim należy więc przekonać się, czy zostały zastosowane niezbędne środki, zarówno naturalne, jak i nadprzyrodzone, jakie na podstawie wielowiekowego doświadczenia asceza chrześcijańska zaleca dla opanowania pożądliwości i osiągnięcia postępu w cnocie (PH 9). |
czyli jednak nie dość się staram, bo postów i oddalenia do pustelni nie uprawiam.
No i jak tu dojść do ładu? bo czasem mam poczucie że wszystkie te reguły tylko niepotrzebnie wmawiają mi że to grzech smiertelny i że już obraziłam Boga i ja się wtedy oddalam i rzecywiście zrywam z nim więź! nie w wyniku samego grzechu, tylko dlatego że wmówiono mi ze jest on powazniejszy niż jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12434
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 16:38, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
abebo- mysle ze tylko rozmowa ze spowiednikiem pomoze rozwiac wątpliwosci......
/szkoda ze trafiałas na samych "nieudanych"/
powiem ci ze ja przezywam to samo co ty...
mimo ze od ksiedza uslyszalam co innego......ja dalej swoje...
a ten fragment... sprawia ze zaczynam miec jakies pozytywne myslenie.....
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16712
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:19, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Abebo wiara nie polega na uczuciu, że Bóg mnie kocha i strzeże. Dawno już przestałam czuć to emocjonalnie (a kiedyś czułam to b. wyraźnie), ale staram się zawsze pamietać i ufać, że niezależnie od wszystkiego nikt i nic nie może mnie oddziedzielić od miłości Bożej.
A Bóg Cię kocha niezależnie od tego, ile masz grzechów na sumieniu - na tym opiera się zbawienie - na tym, że Jezus umarł z miłości do Ciebie na krzyżu i gdyby była taka potrzeba zrobiłby to raz jeszcze...
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pon 17:42, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Żyją w pokoju serca, że pomimo upadków w sferze seksualnej wynikłych ze słabości lub z niewiedzy czują się kochani przez Boga. |
to co mogłby oznaczać ten fragment?
Ja już miałam taki moment, gdy znalazłam na którejś z katolickich stron (mateusz chyba) że istnieją grzechy nieodpuszczalne, wśród nich watpienie w Boże miłosierdzie, że uznałam, że ja w ogóle jestem już potepiona, bo moim podstawowym problemem jest wątpienie w Boże miłosierdzie. No bo jakiż sens mają moje spowiedzi od x lat, jesli brak mi przekonania że Bóg mi wybacza grzechy i z nich oczyszcza? żaden!
|
|
Powrót do góry |
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:47, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
fiamma75 napisał: | Mateolu z tego, co wiem, to nie wszystko w materii VI przykazania jest zaraz ciężkim grzechem. Decydujace znaczenie ma intencja, poza tym bywają przypadki uzależnień, zranień, itp. gdzie pojęcie winy jest zdedyowanie mniejszego kalibru. |
Jacek Salij pisze:
Cytat: | Właśnie, jak to jest z grzechem ciężkim w dziedzinie szóstego przykazania? Grzech ciężki, czyli śmiertelny jest to świadome i dobrowolne przekroczenie prawa Bożego w rzeczy ważnej. Zatem nie są grzechem ciężkim te wszystkie przejawy nieporządku w doświadczaniu naszej płciowości, które nie są w pełni świadome i dobrowolne. Faktem jest jednak, że niezgodnie z porządkiem moralnym pożądania i zachowania seksualne, które człowiek podejmuje świadomie i dobrowolnie, nauka katolicka rozpoznaje jako grzechy ciężkie. Z jednym ważnym wyjątkiem, o czym za chwilę.
(...)
Istota porządku moralnego w pożyciu małżeńskim zasadza się na tych dwóch filarach: na obustronnym, przynajmniej niedoskonałym, przekraczaniu własnego egoizmu oraz na uszanowaniu pierwotnej celowości aktu seksualnego, tzn. na nieingerencji w jego ukierunkowanie ku poczęciu nowego życia. Jeśli wewnątrz tych granic zdarza się jakieś naruszenie moralnego porządku, to mimo że jest ono zazwyczaj w pełni świadome i dobrowolne, stanowi jedynie grzech powszedni. To jest ów jedyny wyjątek, o którym wspomniałem wyżej. |
[link widoczny dla zalogowanych]
Ja jestem ciekawa, co na przykład byłoby grzechem powszednim w dziedzinie VI w powyższym rozumieniu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pon 23:23, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
hmm, bardzo ładna definicja!
Na pierwszy rzut oka wydaje sie "liberalna" już miałam napisac, że na sporo pozwala, byle było to szczere, z miłości i z miłością i byle nie poslugiwać sie antykoncepcją. Ale na drugie spojrzenie już mi wyszło że kazde wątpliwe zachowanie będzie nie do konca zgodne z tymi dwoma warunkami. no bo dajmy na to seks oralny, obojętnie kiedy, ma problem z ukierunkowaniem na poczecie, w tym sensie że ingeruje sie w kierunek , pieszczoty w okresie płodnym - tak samo. własciwie ta definicja dopuszcza tylko jakieś obustronne dziwne zachcianki, np. sado maso (o ile obydwoje tego chcą).
czym jest owa "nieingerencja w jego ukierunkowanie ku poczęciu"? czy nieingerencją generalnie - w sensie powstrzymania się od antyków czy w danej chwili - bo wtedy naprawdę tylko sperma w pochwie sie kwalifikuje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 17:55, 27 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Znalazłam coś ciekawego o grzechu i spowiedzi:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> NPR Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11 Następny
|
Strona 4 z 11 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|