Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

doić czy nie, czyli o pomocy rodziny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Pogaduszki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edwarda
junior admin



Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 9:19, 11 Paź 2006    Temat postu:

Naprawdę przykre to wszystko abeba.....


Ja też wśród znajomych ostatnio obserwuję dziwne zjawisko. Młodsze rodzeństwo to są jakieś "biedniejsze i gorsze" dzieci a starsze jak starsze musi sobie radzić samo - z definicji? z prawa starszego? z zasad? z samodzielności, którą wcześniej osiągnęło? Nie wiem, ale to niesprawiedliwe jest. I na dodatek to młodsze rodzeństwo zazwyczaj JEST mniej samodzielne niż to starsze....
Jak słyszę że ktoś tam kupił dziecku mieszkanie i w ogóle zorganizował wesele z wszystkimi bajerami to mi czasem trochę przykro, ale cóż.... Jest druga strona medalu na co się samemu zapracuje to lepiej się doceni. Jak słyszę że znajoma narzeka że ma tylko 3 pokoje (60 m2 zasponsorowane przez rodziców oczywiście) i twierdzi że to mało że by się jeszcze więcej przydało to mi jej autentycznie żal Yellow_Light_Colorz_PDT_04 . Normalnie sama se życie komplikuje.... Dzieci jeszcze nie mają.

Oczywiście może być też na odwrót że młodsze się pierwsze usamodzielnia i potem sobie jakoś radzi a starsze doi bo biedne, pracy nie może dobrej znaleźć itp.

Myślę że jest to też jakaś cecha charakteru. Jeden doi i śmieje się z tego który tego nie robi, a drugi nie doi, bo boi się, nie puszcza go duma itp.
Chyba ogólnie tak jest że jak ktoś nie doi to i w innych sprawach np. w pracy nie umie prosić o pomoc i nie umie tej pomocy od innych przyjmować i w ogóle ma taką postawę, że czasem przeprasza że żyje.... Yellow_Light_Colorz_PDT_04 (ja tak miałam, teraz jest dużo lepiej).

U nas na szczęście całą trójkę rodzice traktują równo. Nie mają nam za wiele co dać, ale przynajmniej pomagają w miarę możliwości wszystkim. My z mężem też jesteśmy samodzielni i przyznaję są chwile, że jest nam ciężko... Spłacamy tysiąc różnych rat, ale nie doimy nikogo Yellow_Light_Colorz_PDT_05

Co do Twojej siostry abeba to moim zdaniem postąpiła bardzo nieuczciwie. Nie tak się z rodzicami umawiała Uwaga Miała sama spłacać te raty itp. A teraz trochę nie dziwię się rodzicom że spłacają, bo to przecież ich bank będzie ścigał a nie siostrę Confused
Nie wiem może jak mama zadzwoni kiedyś do Waszego całodobowego pogotowia komuputerowego to może gdzieś niby żartem przemycisz coś w stylu: Dobrze mamo powiem jak to zrobić, ale nie całkiem za darmo.... (i tu pada jakaś konktretna niewinna propozycja). Niby żart ale może da jej do myślenia...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
abeba
Gość






PostWysłany: Śro 9:59, 11 Paź 2006    Temat postu:

a co powiecie na taki kwiatek: dziewczyna ma okazję kupić okazyjnie kawalerkę, pod warunkeim wzięcia kredytu wspolnie z rodzicami - nie godzą się, bo za rok przyjedzie na studia jej młodszy brat i potrzebne są 2 pokoje.
Mija rok, brat dostaje sie na UW, znajdują (już nieokazyjne, gorzej położone, ale 2pokojowe) mieszkanie, w którym ma mieszkać ona i brat. Raty ma spłącać sama (1200 pln! w koncu to 2 pokoje) bo mieszkanie kiedyś będzie jej (kiedy, skoro brat jest młodszy?)
ehh, nowy komputer działa bez zarzutu, wiec mama już nie dzwoni.
dobra, koniec żalów, i tak pomoc na nic sie zda, skoro sami nie mamy zdolności kredytowej (moja pensja + mąż na utrzymaniu = 160 tys. pln max)
Dodam, moja warszawska pensja, co z tego że meiszkania gdzie indziej tańsze, jak pensje niższe i pracy mniej?
Powrót do góry
Edwarda
junior admin



Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:43, 11 Paź 2006    Temat postu:

No kwiatek bardzo ładny.....

Abeba o pracę dla Ciebie to ja bym się nie martwiła. Z Twoją wiedzą, doświadczeniem i znajomością języka angielskiego.... A może nawet w obecnej pracy byś mogła pracować przez internet albo współpracować tylko z nimi Uwaga

A mama na pewno będzie jeszcze czegoś potrzebować. Nie komputer to coś innego.... Może będzie okazja się przypomnieć w kwestii dojenia Yellow_Light_Colorz_PDT_05
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:07, 11 Paź 2006    Temat postu:

abeba, rozumiem że twoja wizja życia jest coraz bardziej odległa od tego co leży w granicach twoich mozliwości i rozumiem rozżalenie.
chociaż jak słucham o tych małomiasteczkowych oprychach, to odczuwam bunt - ja jestem z małego miasteczka i w żadnym razie nie czuję się oprychem Yellow_Light_Colorz_PDT_04 . coś za coś - może nia masz tyle kasy, za to masz więcej czasu dla swoich dzieci (uwierz starej matce że to może i bardziej potrzebne niż najlepsza szkoła Wink )
ale tak własciwie to chciałam zapytac o coś innego - do kogo własciwie masz ten żal: do siebie, ze nie umiesz poprosić, do siostry że ona umie czy do rodziców, ze nie traktują was równo?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
novva
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mała Wieś przy Drodze

PostWysłany: Śro 20:25, 11 Paź 2006    Temat postu:

Mam dość długie przemyślenia...
Smutne to wszystko bardzo. A najgorsze dla mnie jest to, że miałam już w życiu kilka przypadków rodzin, które o ziemię, mieszkania i pieniądze się pożarły i zerwały kontakt. Dlaczego to jest taka "toksyczna sprawa", jak sądzicie?

W rodzinie mojego dziadka od czasów powojennych trwała wojna, bo ktoś tam przejął gospodarstwo. Zgoda zapanowała dopiero przed samą śmiercią dziadka. Będąc jeszcze mała, obserwowałam, jak ludzie kiszą się w swojej złości, zawiści i niezaspokojonym poczuciu sprawiedliwości.
Kolejne pokolenie - dziadkowie przepisali mieszkanie na najstarszą wnuczkę. Tak się złożyło, że ze wszystkich wnucząt ona była najbardziej "leserowata" i opieki nad dziadkami spodziewać się po niej nie było można. Słowem - nie zrobiła nic. No i jej rodzice byli tak ze dwa razy lepiej sytuowani niż moi. Moja mama do dziś nie może zapomnieć, że mieszkanie dostała nie ona. Z bratem prawie nie rozmawia.
Z kolei pradziadkowie po mieczu kupili działkę budowlaną pod Wwą. Nic nie zbudowali, ziemia przeszła na kolejne i kolejne pokolenie... W tej chwili spadkobierców jest tylu, że nikt już nawet nie myśli, żeby te działkę wykorzystać - pozostali by go zagryźli.
Może rzeczywiście z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciu?

Moi rodzice zrobili coś podobnego, jak rodzice abeby, czyli wzięli kredyt na mieszkanie wspólnie z nami, byłam wtedy jeszcze studentką (teraz zresztą też jestem Wesoly ), więc inaczej kredytu byśmy nie dostali. Mieszkanie urządzaliśmy za własne pieniądze (to dlatego właśnie nie jest jeszcze urządzone). Zanim zaczęłam regularnie zarabiać, rodzice pomagali nam spłacać raty (przez rok). Potem się ostro postawiliśmy i płacimy sami, choć czasem jest ciężko. Jestem im bardzo wdzięczna za taką postawę - nie uważam, że to był ich obowiązek. Zrobili to z dobrej woli i z miłości - pomogli nam jakoś na poczatek stanąć na nogach, ale przecież mają własne życie, własne cele i własne wydatki.
Pytanie, jak się zapatruje na to wszystko mój młodszy brat? Dla niego jest przeznaczone mieszkanie, w którym obecnie mieszkają. Jego wartość (mieszkania, nie brata Mruga ) jest kilkakrotnie większa niż naszego. Jestem pewna, że jesli zechce się usamodzielnić (brat oczywiście Mruga ), to rodzice w miarę możności też mu pomogą. A jeśli nie oni - to ja. W końcu to mój brat i chciałabym przerwać wreszcie to zaklęte koło kłótni o ziemię i mieszkania. Oby się udało.

Abeba - my też przy kredycie mieliśmy problem z WKU. Rozwiązał się tego samego dnia - okazało się, że absolwentów przenoszą do rezerwy od ręki. Ale Twój mąż jest jeszcze studentem, tak? Ma chyba niedługo wyjść jakieś rozporządzenie na temat armii zawodowej, może studentów wreszcie zwolnią ze służby?
A poza tym - na dziś rzeczywiście masz jeszcze męża na utrzymaniu. Ale przecież wiecznie tak nie będzie! Nie może być!!!
Zobaczysz - czasami zdarzają się takie rzeczy, o których by nam się nie śniło. Ja nie sądziłam, że uda nam się tak szybko zamieszkać we własnym domu. Wam też się uda, mocno w to wierzę. NB. jakbym miała zdolność kredytową, to bym Ci podżyrowała pożyczkę. W takich ludzi jak Ty trzeba inwestować. Jesteś wspaniała i pamiętaj o tym Uwaga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kajanna
za stara na te numery



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:00, 11 Paź 2006    Temat postu:

novva napisał:

Smutne to wszystko bardzo. A najgorsze dla mnie jest to, że miałam już w życiu kilka przypadków rodzin, które o ziemię, mieszkania i pieniądze się pożarły i zerwały kontakt. Dlaczego to jest taka "toksyczna sprawa", jak sądzicie?

Oj, ja też coś o tym wiem. Mojej teściowej siostra jest na nią śmiertelnie obrażona, bo ubzdurała sobie, że teściowa po śmierci ich mamy dostała w tajemnicy większy spadek. Nawet na nasz ślub, choć została zaproszona, nie raczyła przyjść.
A w mojej rodzinie też była niedawno bardzo nieprzyjemna sytuacja.
Moja mama ma dwójkę rodzeństwa - brata i siostrę (moja ciocia). Po śmierci ich mamy (mojej babci) zaczęła się awantura o to, kto ma dostać mieszkanie po dziadkach. Było przepisane własnie na ciocię, ale w takich sytucjach wszyscy zstępni mają jakieś tam prawa do majątku, nawet jeśli w testamencie jest zapisane inaczej. No i wujek mało cioci do sądu nie pozwał. Moja mama żadnych roszczeń nie miała, bo mają mieszkanie. Wujek z żoną mają mieszkanie i dom Uwaga , a ciocia mieszka w mieszkaniu służbowym po męzu, z którego po rozwodzie próbują ją od pewnego czasu wyrzucić. Więc najsprawiedliwej by było, żeby to ona mieszkanie po dziadkach odziedziczyła. A tu wujek zaczął mieć pretensje, ciocia rozżalona... Na szczęście wujek się opamiętał, bo atmosfera w rodzinie byłaby już na zawsze zepsuta. :sad:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gaga
nauczyciel NPR



Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 7:01, 12 Paź 2006    Temat postu:

Abebo gdy piszesz o swoim ojcu to jakbym czytała o własnym! On też zawsze wpajał nam, że należy być samodzielnym i że ziemi się nie sprzedaje (nawet jeśli wydaje ci się to głupie to naprawdę święta prawda)! Ale reszta wogóle nie przystaje. Moi rodzice obdarowali mnie i siostrę baaaaaaaaaaaaaaaaardzo hojnie! Ale wszystko zależy od charakteru. Ja przyjęłam wszystko co rodzice sami chcieli dać ale NIGDY o nic nie prosiłam. A siostra owszem. Nawet już nie prosi tylko żąda Shocked
GDYBY NIE ONI PEWNIE MIAŁABYM TERAZ TE SAME PROBLEMY CO TY ALBO CO GORSZA MIESZKAŁA Z TEŚCIAMI BRRRRR

Jeśli twoi rodzice nie wykazują inicjatywy to ja bym nie poprosiła ale na pewno porozmawiałabym z nimi o tym, że czujesz że nie jesteście z siostrą równo traktowane. Takie duszenie w sobie żalu może zaowocować kiedyś zerwaniem kontaktów z rodziną
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnnaMaria
za stara na te numery



Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 2684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 7:53, 12 Paź 2006    Temat postu:

gdy czytam te historie to widzę też tutaj przypadek z mojej rodziny, na szczęscie tylko z jednej strony bo druga babcia podzieliła wszystko po połowie. Moi rodzice też tak zamierzają, a ja nie mam zamiary wykorzystywać siostry...mam nadzieje, że nigdy takie rzeczy nie staną miedzy nami....
A co do Ciebie abebo to tutaj dziewczyny mają rację. Nie możesz tego wiecznie dusic w sobie...porozmawiaj z rodzicami póki zyją i powiedz im, że czujesz sie skrzywdzona, bo nie traktują was tak samo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 8:32, 12 Paź 2006    Temat postu:

[quote="kajanna"]
novva napisał:

Smutne to wszystko bardzo. A najgorsze dla mnie jest to, że miałam już w życiu kilka przypadków rodzin, które o ziemię, mieszkania i pieniądze się pożarły i zerwały kontakt. Dlaczego to jest taka "toksyczna sprawa", jak sądzicie?



sprawa nie jest toksyczna sama w sobie, toksyczne są układy rodzinne. jak jest prawidłowa, szczera i życzliwa komunikacja w rodzinie, to w zasadzie wszystkie sprawy da się wyjaśnic (co nie znaczy że zawsze wszyscy będą zadowoleni - ale to też jest normalne).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
espree
za stara na te numery



Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 10164
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:12, 12 Paź 2006    Temat postu:

abeba,

ceny nieruchomości faktycznie strasznie idą w górę. nie dziwię się, że jesteś rozżalona, że nie udało Wam się kupić wcześniej. ale ciągle coś się buduje, a ceny przecież nie bądą rosnąć w nieskończoność...

co do kredytu i WKU - są banki, które nawet przy nieuregulowanym stosunku do służby wojskowej dają kredyt (wtedy albo na jakiś czas zwiększają oprocentowanie kredytu, albo wymagają większego wkładu własnego).

a jeżeli chodzi o Wołomin - ja jestem właśnie z podobnego podwarszawskiego miasteczka i nie przeszkodziło mi to w niczym. chodziłam do jednego z lepszych warszawskich ogólniaków (dojeżdżałam - wcale nie dłużej niż ludzie z obrzeżnych dzielnic Wawy), a potem dostałam się na studia dzienne.
chyba nie ma dużej różnicy pomiedzy Białołęką a Legionowem. poza ceną oczywiście....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
abeba
Gość






PostWysłany: Czw 9:46, 12 Paź 2006    Temat postu:

juko, pretensje mam głównie do meża! bo gdyby nie on, jego sytuacja to byłoby nas stać samych i byśmy dyndali na rodziców. Byłoby cieżko, ale satysfakcja że to w 100%. A tak, nie wiedzę ŻĄDNYCH szans na przyszłość, że zdołam SAMA na nas zarobić.
WKU rozwiazało sie samo, w styczniu (rezerwa) ale miesiąc później szef ciachnął mu pensje bo na 1100pln nie było firmy stać, skończyło sie odejściem w kwietniu. i odtąd nic.
Kolejny kwiatek: mąż spedził kilka dni w swoim miescie czekając na prawo jazdy. Urzędnicy nei zdołali w tym czasie pojechać do Radomia po obiór gotowego już dokumentu. Wrócił z kwitkiem
Kwiatek drugi: wiecie co ma OBOWIĄZEK zrobić jak tylko zacząłby nową pracę? poświecć dzień roboczy by pojechać do urzędu i wyrehjestrować sie z bezrobocia. Jak myslicie? jak długo miałby pracę pracownik który w pierwszym tygodniu pracy bierze 1-2 dni wolnego? myślę że po powrocie juz by był zwolniony. I tym razem bez prawa do zasiłku.
Znów myslę o rozdzielności majątkowej i kupieniu czegoś na własną rękę, a jego mam gdzieś.
Powrót do góry
gaga
nauczyciel NPR



Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:27, 12 Paź 2006    Temat postu:

Abebo czy twój mąż nie ma pracy bo jej nie szuka i po prostu wygodnie mu tak żyć na twój koszt czy stara się ją znaleść ale nikt nie chce go zatrudnić. Bo nie można obwiniać kogoś za coś na co nie ma wpływu.

pozdrawiam
gaga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
abeba
Gość






PostWysłany: Czw 10:45, 12 Paź 2006    Temat postu:

moim zdaniem szuka za słabo. i mógłby też podjąć sie jakiejkolwiek pracy żeby były pieniadze, a lepsze oferty sprawdzać wieczorami.
czy to ze to nie jego wina odbiera mi prawo do frustracji? to ja nie spię po nocach z nerwów, a nie on.
Powrót do góry
gaga
nauczyciel NPR



Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:16, 12 Paź 2006    Temat postu:

Żle mnie zrozumiałaś. Oczywiście, że masz prawo być sfrustrowana (i tak nieźle się trzymasz w takiej sytuacji, podziwiam).
Ale z jednej strony piszesz, że za mało się stara a w innych postach pisałaś, że nie wyobrażasz sobie sytuacji żeby twój mąż miał wyjechać do pracy do dalekiego miasta lub nawet innego kraju. A więc to jest WASZA decyzja. Na pierwszym miejscu stawiacie bycie razem. I bardzo dobrze. Ale w życiu zawsze jest tak, że można mieć coś kosztem czegoś innego. Niestety. Co wybieracie to kwestia priorytetów konkretnych osób
Powrót do góry
Zobacz profil autora
abeba
Gość






PostWysłany: Czw 11:29, 12 Paź 2006    Temat postu:

ale mógłby pracować w czymkolwiek skoro sprawdzenie ofert zajmuje mu 1h tygodniowo, nie uważasz? czy musi od razu wyjeżdzać na Wyspy i rozbijać naszą jeszcze-nie-rodzinę? Nawiasem mówiąc, na angielski też nei poświęcił ani chwili ze swego półroczengo bezrobocia
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Pogaduszki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin