|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gagusia
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 5163
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:40, 19 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: |
Sądziłam że może ktoś ma doświadczenie w takich strategicznych rozmowach z szefami. Myliłam się - szkoda. Myślałam że ktoś pomoże inaczej niż pisząc "Idz na zywioł, dziecko jest najważniejsze, dyrektor niech sobie sam radzi" |
może po prostu dowiedz się, jak to załatwiały Twoje koleżanki z pracy? jak wyglądały ich rozmowy z szefem, czy wpłynęły na ich decyzję np. o tym, czy mieć dziecko od razu, czy za jakiś czas? bo faktycznie trudno jest Ci coś doradzić jak się ma inną sytuację zawodową.
a inna sprawa, że człowiek jak już naprawdę dojrzewa do dziecka to ma w głębokim poważaniu co powie szef, koledzy z pracy i całe otoczenie (mówię z własnego doświadczenia), pewnie stąd taki ton wielu wypowiedzy
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Nie 13:34, 20 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
jedna przed pracą (przyszła do nas jak posłała dziecko do żłobka, chyba 1,8 roku). Druga urodziła własnie w mając zagwarantowany długi projekt przed sobą - i przez 2 lata nadal jest do tyłu i praktycznei nic nie zrobiła w tym projekcie :sad: (inna sprawa - że zrobiła 10 innych zadań po drodze, więc to nie tylko wina macierzyństwa).
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:15, 20 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: |
I moim zdaniem gdybym sie odważyła pogadać z szefem dałoby sie to jakoś zgrać. |
To może sie odważ zamiast gdybać. czego się tak boisz tej rozmowy?
Poza tym, abeba, mam wrażenie, z echiałabyś sie zdecydować na dizecko w ten sposób, zeby w Twoim zyciu (zawodowym przynajmniej) nic się nie zmieniło (wnioskuję z tonu wypowiedzi o koleąnce, która nic w projekcie nie zrobiła, co Cię chyba wkurza, mimo z ezrobiła kilka innych waznych rzeczy).
A dziecka chyba nie da się zaplanowć i mieć tak,żeby nic się nie zmieniło. Nie można miec ciastka i zjeśc go jednocześnie.
Zastanawia mnie też, ze piszesz o planowaniu dziecka wyłacznie z perspektywy własnej i szefa. A perspektywa męża Twojego w tym wszystkim Cię nie obchodzi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pią 19:27, 25 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
a co to zmieni w zyciu mojego męża, hę?
poza "duchowym" aspektem, że "spłodził syna"?
niewiele, nie łudźmy się.
Od najpierwszych chwil, nawet na etapie planowania, to przysżła matka musi latać po lekarzach, pobierac krew. a facet co? nic!
jak nie straci w międzyczasie pracy to już będzie miło z jego strony!
A co do szefa - miesiąc się bałam poprosić o wyjazd na 3dniowe szkolenie, bo płatne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:00, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | a co to zmieni w zyciu mojego męża, hę?
poza "duchowym" aspektem, że "spłodził syna"?
niewiele, nie łudźmy się.
. |
No Ty chyba żartujesz? A jak bezie córka to co? To juz nic komletnie dla niego nei bezie znaczyć?
mam wrazenie,z e amsz pretensje do cąłego swiata,z ę trzeba latac po lekarzach, jakby to było jakies wielkie wyrzeczenie. Moze jetsem dziwna, ale ja nie amm o to pretensji do natury, ze to aj urodze, nei boje sie porodu nie wkurza mnei chodzenie do lekarza i laboratorium, mdłosci, apetyty itd. Myślisz, zę meżczyzan tego nei przezywa razem z kobietą? przezywa, przezywa, tylko zupełnie inaczej. Co nei znaczy,z e lżej czy gorzej. Nie ejstes facetem, wiec nei wiesz, co meżczyzna czuje.
Mam wrażenie,z e jeszce troche i zaczniesz meić pretensje do przyrody, boga, nie wiem kogo,z e nie rodzi sie i nie chodzi w ciazy po połowie z meżem, albo ze w ogóle jestes kobietą.
Czy Ciebie nic naprawde w zyciu nei cieszy i nic Ci sie nie podoba?
PS ja na etapie planowania po żadnych lekarzach nie biegałam, krwi nie badałam itd.
Jak sie bałaś poprosić szefa, bo płatne, to czas najwyzszy przełamywac sie, powoli ale skutecznie. Zamiast walczyć w pracy o to, co sie Tobei nalezy, Ty cała energie walki, mam wrażenie, przekładasz na dom i meża. I po co Ci to? przecież to twojej sytuacji nei polepszy, a wprost przeciwnie.
Czyzbys miała do meżczyzny pretensje o to,że jest facetem? Pytam nie złosliwie, zupełnie serio.
|
|
Powrót do góry |
|
|
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19992
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:36, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Moja kierowniczka mi powiedziała, że jak była młoda to też się nad wszystkim zastanwiała, bała się chodzić do szefostwa po coś i takie tam i teraz bardzo tego żałuje. Powiedziała, że życie ją nauczyło, żeby być w takich sprawach odważnym i myśleć o sobie. I postanowiła mnie też tego nauczyć. Była super
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Sob 16:56, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
albo "że spłodził córkę". rany, z tym synem to takie utarte powiedzienie.
nie jestem w stanei sobie wyobrazić, że mężczyzna też bardzo to przeżywa. wielu porzuca partnerki i jakoś nie przeżywają. Wielu nie wie że są ojcami (oczywiście nie mówię o małżeńśtwie). Jedyne co sobie potrafie wyobrazić, że mu sie robi niedobrze na widok rzygającej żony (mi by sie zrobiło). tak, uważam, że to niesprawiedliwe, że kobiety rodzą, że ponoszą nieporównywalnie większe nakłady (zdrowia, sił), że ryzykują zyciem. Wiem ,że nic sie z tym nie da zrobić, ale mam prawo uważać że to krzywdzące. Tak żałuję, że jestem kobietą - tak samo jak żałuję, że jestem Polką, a nie Szwajcarką czy Francuzką, bo ceteris paribus tam mogłabym mieć fajniejsze życie). I co? nie wolno mi? co nie znaczy, że siedzę w domu i płaczę z tego powodu. tylko stwierdzam fakt.
Sama pewnie nie powiesz jak twoj mąż przeżywa ciażę, bo "to Wasza prywatna sprawa", ale może ktoś sie wypowie, jak to bardzo cieżko ich partner życiowy znosił ciążę...
Nawet zwykłej morfologii nie zrobiłaś? a co by było, jakbyś potem robiąc badanie w trakcie ciaży miałą zdiagnozowaną powazną chorobę, np. białaczkę, i wybór: albo dziecko, albo leczenie (vide ta Polka ze Szkocji z czerniakiem) a w pechowym przypadku smierć obojga? Wolałabym tego uniknąć.
tak, uważam, że moja instytucja ma wazniejsze wydatki niz ta konferencja dlatego bałam sie poprosić, nie mam prawa?
uważam, że rozmowa z szefem o moich planach wiele by pozwoliła ustalić, sęk tylko w tym, że chyba rzeczywiście nie wypada poruszac takich tematów w pracy, więc tego nie zrobię.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:41, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Stwierdzasz fakt, a raczej swoje samopoczucie co do faktu, ale zobacz co sie dziej z Tobą, jestes wiecznie nieszczęsliwa.
zaskoczę Cie i odpowiem na pytanie (PS Mam prawo miec "prywatne spray", wiec nie ironizuj prosze, bo ekshibicjonistką nie ejtsem i wypowiadam sie tylko o tym, o czym chcę).
Mój maż jest dumny. To raz. Nie jest mu niedobrze na mój widok, ale sie mna przejmuje, współczuje mi, to dwa. jak nei mogłam zagladac do lodówki, bo wymiotowąłm ani gotowac obiadu to był wyrozumialy. Lubi ze mna chodzic na USG i wybieramy sie na poród rodzinny, kibicuje mi, gdy idę do lekarza (on sam wtedy jest w pracy, jak nie jest, to zceka na mnie w poczekalni). Jak wyladowałam w szpitalu z plamieniem, to w połowie dniówki przyjechał do mnei ajk na sygnale i pocieszął przez telefon.
Ups, ale chybe Cię ta odpowiedź nei syatysfakcjonuje, bo przeciez ty chciałas opisów ciezko przezywanej ciazy. A ciezka ona nie ejst ani dla meża, ani dla mnie. Dalczego zakłądasz, zę ciaże trzeba przechodzic z trudnosciami, narzekaniem itp.? Z ciążą sie wiażą cierpienia, ale to nei znaczy,z e ona jest samym cierpieniem. tak naprawde ciaza bardzo jednoczy.
I naprawde nie pojmuje,z ę uważasz,z e dziecko to przede wszystkim
sprawa twoja, a nie męża i Twoja.
Cos Ci powiem, abeba, Ty na każdą, nawet superpiękna sytuację, znajdizesz jakieś "ale", a co dopiero na zwykłą, codzienną. Dobrze Ci z tym wiecznym narzekaniem, z tym wiecznym "ale"?
PS Przepraszam za literowki, ale mi sie wyjatkowo dzis spieszy.
Ostatnio zmieniony przez kukułka dnia Sob 17:51, 26 Maj 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16709
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:46, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Mój mąż bardzo przeżywał moją ciążę, współczuł, gdy źle się czułam, razem ze mną drżał o życie maluszka, gdy plamiłam i z radością i łzami w oczach odetchnął, widząc żywe dziecko na usg - dla niego to jeden z najpiękniejszych widoków w życiu. Gdy już mógł odczuwać ruchy dziecka, to codziennie się bawił z małą lub słuchał jak stuka w mój brzuch
Gdy tylko mógł, szedł ze mną na badania. Uczył robić zastrzyki z insuliny, nosił do łazienki, gdy z powodu bólu spojenia nie mogłam kroku zrobić.
W czasie porodu cierpiał wraz ze mną. Od chwili narodzin opiekuje się Dobrusią (jedno z jej pierwszych słów to "tata").
I, Abebo, tak się składa, że mój mąż nie jest odosobnionym przypadkiem
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:54, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Dopowiem - gdy plamiłam, mój maż do mnie przyjechał - tak napisałam, to był skrót. biegął po cąłym szpitalu, by mnie znaleźć, tez miał tysiace mysli, drżał o dziecko, a jednoczesnie znajdowął w sobei siłe by byc dla mnie oparciem wtedy i potem w domu, gdy leżałam plackiem, a z daleka przyjechali umówieni wczesniej goście i trzeba ich było obsłużyć, a wczesniej posprzątac po remoncie, a ja się ruszyć nie mogłam. To tak pisze, gdyby abeba miała wątpliwosci, zę meżczyzni to TYLKo przyjedżczają do szpitala jak cos sie dzieje i nic poza tym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
fresita
Moderator
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 19038
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:54, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
fiamma75 napisał: | I, Abebo, tak się składa, że mój mąż nie jest odosobnionym przypadkiem |
Potwierdzam, mój też chociaż moja ciąża byla bezproblemowa, nie miałam tylu przykrych dolegliwości jak dziewczyny, mój mąż też z radością chodził na usg, popłakał sie jak usłyszał, ze będzie córka (bo bardzo pragnał właśnie córy) rodził ze mną i pomagał mi w codziennej opiece nad małą. W naszym przypadku moge śmiało powiedzieć, że dziecko pogłębiło naszą miłość, nasze małżeństwo zyskało nowy wymiar i jest nam w trójkę bardzo dobrze nie wyobrażam sobie już innego życia i nie żałuję, że nie poczekalismy z dzidziusiem na przykład kilka lat po ślubie, żeby się sobą "nacieszyć"
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Sob 23:27, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
no to piknie, ale jakież tu niedogodności dla panów? jakie poświęcenie? że sie o Was martwili i przyszli do szpitala? że "był wyrozumiały" bo nie ugotowałaś obiadu? please....
(no jeszcze ta insulina i noszenie do wc, to już dużo)
Moja teza: Mężczyzna zostaje ojcem za darmo!!! to jest nie fair.
jeszce kiedyś to chociaż musiał w znoju utrzymać gromadkę - obecnie często nie daje rady i współutrzymanie rodziny, i rodzenie, i opieka, i obsługa jest na barkach kobiety, a on po pracy sobie może majsterkować lub mieć inne hobby...
Paradoksalnie, czasem się cieszę, że mój maż ma problemy z kamieniami nerkowymi - bo sobie od czasu do czasu (dużo rzadziej niż ja z powodu @) pocierpi i zobaczy jak to jest kobietom.
Wiem, że znów mnie weźmiecie za potwora - ale ja mam z mojego męża przyjaźń, to że jest wesoło i to że jest z kim się kochać. Poza tym - zero praktycznych zastosowań, to takie radio, uprzyjemnia życie, ale można by sie obejść. (uwielbiam sluchać radia, żeby nie było). Do prowadzenia domu, urządzania mieszkania, czy tworzenia rodziny - mogłabym sie bez niego obejść. więcej mnie kosztuje niż mi daje. Zaraz sie odezwą głosy, że wyliczam, że jestem egoistką. No przykro mi, aniolem nie jestem, chciałabym żeby kiedyś ktoś coś za mnie zrobił czy załatwił, a tu nawet smieci nei wyrzuca, po prostu ich nie widzi, nawet jak zawiazany worek stoi w drzwiach...
jest 00:21. Idę wieszać pranie. Nastawiłam je by miał czyste skarpetki, inne rzeczy nie były pilne... Oczywiście będę wieszać sama. No właśnie - po co mi on?
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:59, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
To po co wyszłaś za maż?
Po co Ci dziecko?
A nie prościej niz narzekac powiedzieć mu, by wyrzucił te śmieci w drzwiach stojące.
Mój maż tez nie skacze po kuchni, po mieszkaniu pytajac co 5 minut, w czym by mi pomóc. gdy potrzebuje jego pomocy - prosze go a on mi pomaga, tak samo jak on, gdy potrezbuje pomocy, ja pomagam jemu.
I jeszce jedno, abeba, to nie tak,z ę ojcem jets sie za darmo. siedzisz z w glowie swojego meża? wiesz, co on mysli i czuje? Czy żądasz empatii tylko w jedną stronę - od niego do Ciebie? Naprawdę byś chciała, by ciaza była po połowie, trochę facet, trochę kobieta by nosili?
I jeszce jedno? czy Tobie w ogóle cokolwiek na tym świecie się podoba? Czy kochasz swojego meżą? czy on jako osoba Cię w ogóle obchodzi? Czy obchodzi Cie moze tylko o tyle, ile z siebie da DLA Ciebie?
A tak w ogóle, skoro nie podoba Ci się małżeństwo i to, że to kobieta chodzi w ciazy itd, to przeciez nikt nie kazął wychodzić Ci za mąż. I nikt nie każe Ci być matką.
A jak sobie wyobrażąłaś małzęństwo przed slubem? Wyobrażałaś sobie jakoś? Gadałaś o tym z meżem?
To nie są pytania, które mają zaspokoić moja ciekawość. One są naprawdę ważne, by nie powiedizec - kluczowe w tej sytuacji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Nie 11:33, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Wyszłam za mąż by móc sie kochac bez wyrzutów sumienia. I z poczucia "odpowiedzialności za kogoś kogo oswoiłam". Bardziej mysląc o zadoścuczynieniu za naszą przeszlośc niż o wspólnej przyszłości.
Dziecko chciałabym mieć bo chcę rozprzestrzenić swoje geny, biologia, i tyle. Poza tym dzieci są fajne i sympatyczne, choć pewnei potrafią dac w kość. Ciągle sie zmieniają i uczą i to też musi być fascynujące być tego świadkiem i pomocnikiem.
Obchodzi mnie mój mąż - ale kazde z nas mogłoby funkcjonowac osobno. Luby mi sie podoba, lubię sledzić jego zycie (on tez bardzo sie zmienia i rozwija, to jest super). Lubię jeśc z nim snaidanie i jeździć gdzieś razem, spiewając piosenki. Ale nie potrzebujemy siebie nawzajem do niczego poza ubarwianiem i uprzyjemnianiem sobie zycia. Nie jesteśmy od siebie zależni. to nie "cząsteczka" tylko dwa osobne atomy, które czasem się zderzają. Jak przychodzi do spraw powaznych to sobie przeszkadzamy (na razie głównie on mi, ale wiem że bywa i może być i odwrotnie), np. kiedy chciałam kupić mieszkanie a on nie mial pracy i obniżał nam zdolnośc kredytową.
No i własnie tę cząsteczkowość sobie wyobrażałam, że to powstanie po slubie. A tego brak, więc dlatego sytuacja w pracy jest dla mnie tak samo czynnikiem do rozważenia w planowaniu dziecka jak zdanie męża. Tzn gdyby on nie chciał, to syt. w pracy nie miała by znaczenia, przecieżgo nie zgwałcę (choć przy NPR łatwo byłoby to zrobić, i tak nie patrzy na wykres). Ale kiedy nawet on chce, to nie oznacza, że będziemy sie starać niezaleznie od reszty mojego zycia.
A, i bardzo fajnie by było, gdyby ciaża była po połowie. np kobieta hoduje malucha w sobie do połowy. rodzi jak jest jeszcze mały np. ok 5-6mca. tymczasem mężczyzna ma na brzuchu torbe (jak kangury), w której jest ciepło i są gruczoły odżywiające. Tam lokują malucha i on go nosi, a ono się odzywia i rośnei do sporych rozmiarów a potem wyłazi. Kobieta miałaby łatwy poród. Facet musiałby sie nadzwigać, co ograniczałoby jego życie zawodowe też przez jakiś czas - a przy okazji pobyłby trochę w bliskości z dzieckiem i miałby z nim zupełnie inna więź. Wystarczyłoby trochę poprawić ewolucję (Prawa autorskie należą do mnie!)
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:26, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Wiesz, cząsteczkowość nie powstaje od razu "hop siup" po slubie. U nas powstała i powstawała dużo, dużo wczesniej, stopniowo. Moze Wam zabrakło czegoś przed slubem do tej cząsteczkowości i teraz zwyczajnie musicie to nadrobić.
Chesz mieć dizeck mówisz. Wiesz, nie wiem, jak inne dziewczyny, ale ja mam pragnienie nie tylko miec dziecko, ale mieć dizeckon własnie z tym konkretnym meżćzyzną. Według mnie poza tym bycie ojcem jets czymś bardzo,bardzo waznym i wcale nie łatwiejszym, a mozę nawet i trudniejszym niz bycie matką.
PS Mnie sie podoba, jak jest urzadzony ten świat, w kwestii biologii i psychiki damskiej i męskiej, naprawdę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Pogaduszki Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 Następny
|
Strona 5 z 8 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|