|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Wto 12:26, 05 Gru 2006 Temat postu: Jak rozmawiać z dziećmi o Bogu |
|
|
Polecam ciekawy tekst Manueli Gretkowskiej z [link widoczny dla zalogowanych].
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 12:44, 06 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
tekst rzeczywiście ciekawy, nie ze wszystkim się zgadzam, ale ciekawy...
moje osobiste zdanie jest takie, że za rozwój wiary u dzieci przede wszystkim odpowiadają rodzice. to od nas zależy (bardziej od przykładu niż gadania) jak będą przeżywać swój kontakt z Bogiem... rodzic to pierwszy "bóg" dla dziecka.
moje dzieciaki potrafią się modlić przecudownie, aż im tego zazdroszczę czasem - głównie to zasługa mojego męża , gorzej jest z chęcią chodzenia do kościoła... modlimy się razem często, ale nigdy nie zmuszaliśmy ich do tego żeby z nami klękali - sami to robią naturalnie, nawet młoda usiłuje .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12433
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 11:15, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
postanowiłam odświeżyc temat
(zainspirowana ostatnią wypowiedzią channel )
cóz...
Od jakiegos juz czasu nurtuje mnie ta sprawa własnie..., jak przekazac wiarę dziecku..
I nie dochodze do innego zdania..... jak własnie.. przez własny przykład.....
(analizujac m.in. jaki wpływ na moja wiare miała postawa moich rodziców itd)
Juz poczyniłam pewne kroki w tym kierunku...
Z moja wieczorna modlitwa róznie bywało... a zazwyczaj jej wcale nie bywało.....
(Jakim jestem więc przykładem dla mojego syna, gdy chce go nauczyć modlitwy... )
Ale od jakiegos czasu zaczęłam coś zmieniać w tym temacie.... razem z moim synka tuz przed Jego zasnięciem, modlimy sie wspólnie...
tzn.. ja sie modle, on potrafi juz przezegnac sie i powiedziec "ocia, syna , ducha" oraz "Panie Bozie", "Matko bozia"..
( Jacy rodzice byli dumni, jak u tesciów przyszedł ksiadz na wizyte duszpasterska, a ten mały szkrabek żegna sie i mowi "ocia, syna ducha , a ksiadz na to )
Ale obawiam sie juz.. jak to bedzie z przystepowaniem do komuni...
Tak sobie mysle o takich sytuacjach, jak pisze channel, jak to tłumaczyc, dlaczego mama nie przystepuje razem do komuni..
przeciez takim małym dzieciom trudno wytłumaczyc cokolwiek o problemach z npr-em...
Ojej, co ja sie martwię juz na zapas, co bedzie za kilka lat...a moze nie bedzie zadnych problemów z NPR-em.. ale jestem naiwna...)
ale to juz taka moja natura "czarnowidza"
Do kościoła nie zabieramy synka.. tym bardziej teraz w zimie..
konczy sie to tym , ze jedno z nas musi latac za synkiem po całym kosciele i pilnowac Piotrusia, a wszyscy gapią sie, usmiechaja przez co rozpraszaja sie..
A ten biega i zaczepia co rusz kogos....
dlatego.. niestety, chodzimy osobno na msze...
Mozecie cos doradzic jeszcze?
|
|
Powrót do góry |
|
|
sagitta
mistrz NPR-u
Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 11:55, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
No no, tez mam takie dylematy. Moja młoda znów zaczęła się w kościele "ładnie" zachowywać. Tzn. przynajmniej jak jesteśmy blisko ołtarza. Jak byłysmy w kaplicy szpitalnej, to ksiądz nawet się zachwycał jaka grzeczna była. Tyle tylko, że jak chcę ja zabrac do kościoła to odpowiada: "nie, tatą być", a tatuś, cóż, wbrez przedslubnym zapewnieniom tez odmawia chodzenia do kościoła..............Modlitwy mała też nie chce zmówić. Wieczorem klękam przy lóżeczku i mówię "Aniele Boży", a ona zazwyczaj się kładzie do łóża, ew. jak ma ochotę to próbuje się przeżegnać, nie mówiąc juz o tym, że jak kładzie ją tatuś, to modlitwy nie ma. No i przede wszystkim, nie bardzo wiem, jak zaakcentowac niedzielę. Dla mojego męża to świetny dzień na sprzątanie, zakupy, zwłaszcza mycie samochodu itp......... Ja się opieram, na zakupy nie idę itd. ale jemu przeciez nie zabronię Próbowałam z nią przeglądać Biblię dla dzieci ale nic z tego, zero zainteresowania. Macie jakieś pomysły (poza wspólnym spacerem/basenem itd.), chodzi mi przede wszystkim o takie religijne akcenty?
Dona, my mamy dziś kolędę ale myslę, że mała odmówi współpracy, cóż, zobaczymy.
A swoją drogą to przykład rodziców.........no nie do końca się zgadzam, że taki ważny jest. Tzn. jest ważny, w tym sensie, że zmusza do ustosunkowania się do wiary, ale sam z siebie wiary przecież nie zaszczepi.
Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, to kiedyś (na pewno jeszcze wtedy nie chodziłam do szkoły) powiedziałam rodzicom, że nie pójdę do kościoła, bo jestem niewierząca. Rodzice do dzis traktują to jako swietną anegdotkę, tymczasem ja bardzo dobrze pamiętam, że był to akt odwagi, który duzo mnie kosztował i bardzo poważna deklaracja.
A później to w ogóle ukułam teorię, że dorośli wymyslili religię, żeby podporządkować sobie dzieci (nie kłam, ucz się itp. - dobry sposób na egzekwowanie) i w czasie cowieczornego wspólnego różańca rozmyslałam, czy im się opłaca spędzić tyle czasu w kościele i na modlitwie i przynajmniej z grubsza udawac, że sami sie podporządkowują zasadom.......no bo przecież nie mogli byc tak naiwni, zeby sami w to wierzyli Traktowałam praktyki religijne jako swego rodzaju grę, w której to ja byłam górą i to podwójnie, bo - po pierwsze nie dałam się nabrać, po drugie - oni chyba nie zauwazyli, że nie dałam się nabrać.......
Sytuacja zmieniła się diametralnie jak miałam jedenaście lat. Wiara spadła na mnie dosłownie jak grom z jasnego nieba i rodzice raczej nie mieli w tym udziału - no chyba, że wymodlili mi tę wiarę......
Bradzo optymistyczne z punktu widzenia rodziców, co?
Mimo to chciałabym jakoś spróbować zasiać w mojej małej ziarnko wiary i modlitwy......tylko nie bardzo wiem jak.......
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12433
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 12:47, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
mysle sagitta, ze nasze dzieci są jeszcze za małe, na jakies "konkretniejsze" ewangelizowanie...
Z przykładem rodziców.. cóz..
Nie moze byc tak, ze rodzice... biora udział w jakichs praktykach religijnych, ale dziecko zauwaza, ze nijak ma sie to do codziennego zycia...
Cóz.. mysle sobie o mojej rodzinie... rodzice owszem, wierzacy.. jak to na wsi.. wszyscy sa "wierzacy" czytaj" chodza do koscioła"...
Wiarę mojej mamy.. uwazam za prawdziwa..
Ale czy umieli ja przekazac??
ja chyba tylko dzieki mojemu męzowi..."jakoś" trzymam sie Kościoła....
i zachowałam swoja wiare, a moze lepiej... dzieki Niemu.. wróciłam do niej..i inaczej spojrzałam na wszystko..
za to moje rodzeństwo.....
gdzies sie pogubiło...
nawet na chrzestnych sie nie nadawali....zreszta , wyraźnie mi oznajmiono, zeby ich nie brac...
moze nie spotkali na swej drodze takiego "Anioła stróza" jak to kiedys zwykłam mówić o moim męzu...
I co z tego.. ze, w czasie gdy chodziłam do liceum, ojciec przepytywał mnie z tego, jakie było kazanie, albo który ksiadz odprawiał msze, zeby sprawdzic, czy byłam w kosciele..
jesli takie było Jego "przekazywanie wiary".. to tylko wywołało odwrotny skutek
Do tego..potrafił tak krzywdzic...
I nikt nie potrafił nauczyc mnie miłosci....
Dopiero poznałam czym jest miłość i nauczyłam sie kochac, gdy poznałam mojego męza.....
oj jak sobie przypomnę nasze początki.. co on sie ze mna miał...
Czyli, podsumowujac... wierzacy i praktykujący rodzice... nie zawsze będą umieli przekazac wiarę dziecku...
czyli jak to zrobic...??
czy to jednak zalezy od kazdego człowieka...
Modlic sie o łaske wiary dla dzieci?
A tak nawiasem mówiąc.... szczególnie na wsiach , w takich małych społecznosciach.. ludzie chodza do koscioła, a, bo co ludzie powiedza, przystepuja do spowiedzi przed swiętami, no bo jak to w swieta do komunii nie pojsc, co ludzie beda gadac...
W takich małych kosciólkach, gdzie ludzie się znaja, widac jak na dłoni, kto chodzi do komuni, a kto nie....
Od takiego myslenia chciałabym uchronic moje dziecko.. zeby nie robił czegos (spowiedz, chodzenie do koscioła), tylko po to, zeby matka nie gadała..
ale zeby to było jego wewnetrzna potrzeba...
o to sie własnie boje...
|
|
Powrót do góry |
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 12:56, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
my sie modlimy razem - prawie codziennie. ja nie zawsze sie przyłączam, jeśli wracam późno do domu ... dzieci fantastycznie umieją modlić się spontanicznie (" proszę Pana Boga, a wiesz co..." ) ! mój mąż czasem czyta im Biblię, wolą Stary Testament, bo jest bardziej "kryminalny", chodzimy do kościoła... i w zasadzie tyle. co będzie kiedy dorosną, nie wiem, to już nie moja odpowiedzialność. teraz jest jeszcze taki czas, kiedy one chcą być z nami i robić to co my. chyba wystarczy zachęcać i... nie zmuszać
|
|
Powrót do góry |
|
|
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:39, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Wyrosłam w domu w który po prostu żyło się wiarą. Nieraz wściekałam się, że zamiast oglądać „film po dzienniku” mama gna nas do rodzinnej modlitwy i czytania pisma św. Ba, gdyby to tylko było czytanie! Analizowała z nami przypowieści abyśmy rozumieli istotę nauki Chrystusa. To z domu wyniosłam jakąś szczególną wiarę w moc Koronki i w pomoc Dusz Czyśćcowych. Należałam do Dzieci Bożych a potem ruchu „Światło- Życie” , w ostatnich latach panieństwa byłam nawet animatorką najmłodszej grupy. To była jakaś taka logiczna całość.
Później bardzo się pogubiłam. Przestałam chodzić do Kościoła, politycznego marudzenia księdza na kazaniu nie trawiłam. Ateistyczna postawa męża i jego rodziny w niczym nie pomagały. Ale przyszedł dzień kiedy bardzo głęboko odczułam stratę „przyjaciela”. Zaczęłam na nowo szukać Boga. Okazało się że On jest tam gdzie był, to ja odeszłam. Wróciłam i z staram się z Nim trwać...
A dzieci? Nauczą się przez przykład nas rodziców. Niestety gdyby nie postawa mojej mamy i taty nie miałabym tak solidnej „podstawy”. Wiara przekazana w dzieciństwie ma moc solidnego fundamentu. Nawet jak zburzy się dom, na nim można zawsze postawić nowy. Może zabrzmi to głupio ale przykazaniami należy żyć.
Sagita – klękasz do modlitwy zawsze zapytaj małą czy pomodli się z Tobą. Jak nie, nie zmuszaj ale módl się sama. Mała będzie Ciebie obserwowała i kiedyś przyklęknie przy Tobie. Rodzice powinni pamiętać że dziecko będzie postrzegało Boga przez postawę ojca i matki. W niedzielę możesz z córeczką iść na spacer do Kościoła a potem do pobliskiej cukierni na „ciacho”. W naszym domu w niedzielę idziemy na 10 do Kościoła a potem robię coś wyjątkowego do jedzenia, zawsze jakiś pyszny deser, siadamy wszyscy do stołu. W zwykłym dniu jest różnie bo mąż pracuje na zmiany. Pod wieczór zabieram psa i dzieciaki i idziemy albo na spacer, albo na lodowisko, albo do znajomych..
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:42, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
ja nie mam dzieci, ale mama pomysł, juz dawno, jak je religijnie wychowac, gdy juz sie pojawią.
sama wychowąłam sie w rodzinie niewierzącej, ochrzczono mnei tylko Dlatego, zeby babcia nie gadała mojemu ojcu przez całe zycie, ze dziecka nie ochrzcił.
Mój maz - przeciwnie - wychowany w wierzącej rodzinie.
A ja gdy będę miec dzieci, zamierzam tak: Modlić sie przy nich, chodzic do koscioła,z nimi lub sama na zmiane z męzem i mówić, kim jest dla mnie, nas Bóg, ze to tak jak jeden wielki Tatuś dla całego swiata i ze Bóg jest kims kochanym i baaardzo, baardzo mądrym, nawet silniejszym i mądrzejszym i większym od tatusia iże dlatego sie trzeba modlić, żeby On wiedział, ze nam na Nim zalezy, ze chcemy byc dobrzy i chcemy, zeby On nam pomógł. i na pewno nie będę straszyc dziecka, ze jak będize niegrzeczne to pójdzie do piekła, bo je Bóg ukarze.Powierm, ze wtedy Jezusowi będize przykro i jak ono będzie niegrzeczne, to potem będize mu trudniej byc grzecznym. Itp dziecinna wersja interpretacyjna chrześcijaństwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
micelka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10116
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 23:15, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
My na razie dzieci nie mamy, ale modlimy się razem codziennie i zamierzamy to robić także z naszymi dziećmi. No i oczywiście przykład codziennego życia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12433
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 23:22, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
A czy jak sie modlicie wspólnie, to odmawiacie konkretna modlitwę, czy są to Wasze osobiste słowa do Boga....???
My się jakos w tym temacie zaniedbaliśmy z mężem, ale nawet jak kiedyś modliliśmy sie razem.. to była jakby modlitwa męża (ale w naszym imieniu) ..... dla mnie to było tak krepujace.. ze ani razu odkąd jesteśmy po slubie..(przed w sumie taz) nie powiedziałam swojej modlitwy przy nim
|
|
Powrót do góry |
|
|
micelka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10116
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 23:36, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Dona, ja też na początku (jeszcze w czasach narzeczeństwa) czułam skrępowanie, gdy mieliśmy się razem modlić, ale to minęło po paru tygodniach. A co do formy modlitwy, to najpierw jest spontanicznie (raz ja, następnego dnia mąż) a potem ustalony tekst. Całość trwa góra 10-15 minut . Dawniej zdarzało nam się razem zajrzeć do Pisma Św., mam nadzieję, że jeszcze wyrobimy sobie ten nawyk. I tak jak jest u Juki, chciałabym abyśmy dzieciom czytali Biblię. Ja do dziś mam zachowany Nowy Testament w postaci ...komiksu. Rewelacyjna rzecz. Nie mogłam się rozstać z tą książką. Trochę słabsza, ale też bardzo mocno oddziałująca na mnie była Biblia z obrazkami, takie króciutkie opowieści opatrzone super obrazkami. Dla dziecka-moim zdaniem rewelacja.
|
|
Powrót do góry |
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 8:21, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
zawsze mnie to zastanawia, że ludzie którzy zyją pod jednym dachem, bywaja razem w baaardzo intymnych sytuacjach (o ile npr nie przeszkadza ) , wstydzą się być razem przed Bogiem... mnie to troche przeszło odkąd modlimy się z dziećmi, one się modlą tak pieknie, że pozazdrościć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16710
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:01, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
juka napisał: | zawsze mnie to zastanawia, że ludzie którzy zyją pod jednym dachem, bywaja razem w baaardzo intymnych sytuacjach (o ile npr nie przeszkadza ) , wstydzą się być razem przed Bogiem... |
U nas też ten sam problem, ale bardziej ze strony męża
Współna modlitwa jest jednak bardziej intymnym przeżyciem niż bliskość fizyczna
Za to razem chodzimy na mszę św. (razem z córeczką) i przyjmujemy Komunię Św., razem też zazwyczaj idziemy do spowiedzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
sagitta
mistrz NPR-u
Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 10:24, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Mam jeszcze jedno pytanie. Jasne, że nie zmuszam małej do modlitwy (i nie straszę piekłem - na to bym nawet nie wpadła!) ale zastanawiam się, co z niedzielną mszą świętą. Tatus nie chodzi do kościoła, więc nie jest to dla niej naturalne, że trzeba iść. I mam dylemat - bo z jednej strony nie chcę zmuszać, z drugiej do jakiegos wieku jestem przecież odpowiedzialna za dziecko i na podobnej zasadzie jak wysyłam do przedszkola czy szkoły albo lekarza nawet jeśli dziecko nie ma ochoty, powinnam tez chyba zabierac do kościoła.........tylko mam problem z wyznaczeniem granic wiekowych. Macie może jakies doświadczenie: co robiłyście, jesli dzieci odmawiały pójścia do kościoła?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12433
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 17:24, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
fiamma75 napisał: |
Współna modlitwa jest jednak bardziej intymnym przeżyciem niż bliskość fizyczna
|
no właśnie.. fiamma mnie rozumie widze..
juka ja naprawde nie wiem, czemu mam taka blokadą, ale mam.. i juz... nie wiem ja sie tego pozbyc
a teraz to nawet nie próbuje....
faktem jest, ze z Piotrusiem modlimy sie własnymi słowami.. jakos mnie to nie krepuje.. ale to chyba oczywiste, on jeszcze jest mały i nie rozumie za duzo.. chociaz powtarza za mna , gdy modlimy sie "za dziadków" "za tate".. itp..
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|