|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szpaczek1
mistrz NPR-u
Dołączył: 23 Cze 2007
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:42, 13 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
moim zdaniem ciężko jest oceniac te pary które zyja razem bez slubu, cywilnego czy też kościelnego... i staram się nie epatować na temat w towarzystiwe ale moim zdaniem:
mieszkanie bez slubu to poprostu głupota(na dłuższą mete)... nie wiem z czego ona wynika, czy z niepewności czy ten związek to to czy z niedojrzałości...ale niestety życia się nie da oszukać... a lata płyną i co wtedy gdy druga strona się rozmyśli?? oczywiście i po ślubie można się rozmyśleć ale to jest troche inaczej... nie wystarczy wystawić walizek za drzwi- trzeba się badziej namęczyć... u mnie w rodzinie byl przypadek pary która żyła bez ślubu- fantastyczna para/ ona pewnego dnia się rozmyśla i doslownie po 10 latach zycia człowiek wychodzi z walizką...
oczywiście można twierdzić że podpisując się pod taką wypowiedzią jestem materialistką ale życie nie jest bajka!! uważam ze jeżeli ktos mieszka ze sobą dłużej niż rok powinni brać ślub chociażby cywilny żeby uporządkować sprawny prawne...
drugi kraniec to branie slubu koscielnego pod publikę... bo tak naprawde nie jestes w stanie ocenić prawdziwych motywów i właściwie nie powinno to interesować osób trzecich...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
jenny
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warmia
|
Wysłany: Nie 15:53, 13 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Jeśli chodzi o odpowiedzialność, to nie jest to kwestia PITów, ale to, że nie opuścisz współmałżonka lub partnera, gdy mu tramwaj obetnie obie nóżki na przykład - wydaje mi się to oczywiste.
|
wiesz, ja bez slubu bym nie opuscila - tez dla mnie oczywiste.
Poploch, mi chodzi o teoretyzowanie na temat nie prawdziwej milosci bez slubu. jenny pare razy to pisala, ze albo nie odpowiedzialni, albo ta milosc jakas taka nieprawdziwa. I to mnie rusza, bo gdyby naprawde byla z kims kogo kocha to by tak nie gadala najprawdopodobniej.[/quote]
???? Nie bardzo rozumiem, to znaczy, że jak chcę ślubu = że jestem z kimś kogo nie kocham? Otóż wlaśnie nie rozumiem czemu osoby deklarujące miłość i wiarę go nie biorą. Bo im na razie niepotrzebny? A czemu na razie niepotrzebny, a potem potrzebny? Dla mnie to jakby oczywista oczywistość że biore slub. chyba że jedna ze stron nie chce, bo niewierząca albo coś tam - to rozumiem, że trochę czasu może zająć przekonanie jej ale w innym wypadku - kocham, więc slub mi nie straszny
soryy, cytowanie mi nie wyszlo
Ostatnio zmieniony przez jenny dnia Nie 15:55, 13 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19991
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:44, 13 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
jenny napisał: | [
???? Nie bardzo rozumiem, to znaczy, że jak chcę ślubu = że jestem z kimś kogo nie kocham? : |
jak chcę ślubu = jestem z kimś, kogo kocham
jak nie chcę ślubu = jestem z kimś, kogo kocham
Oba warianty się zdarzają i niezależnie od siebie mogą być prawdziwe.
jenny napisał: | [Otóż wlaśnie nie rozumiem czemu osoby deklarujące miłość i wiarę go nie biorą. Bo im na razie niepotrzebny? A czemu na razie niepotrzebny, a potem potrzebny?: |
A po co Ci to do wiadomości potrzebne? Jakby było pięknie jakby ktoś nie zajmował się czyimś życiem nie proszony.
Ja też naprawdę wiele rzeczy w życiu nie rozumiem, a potem zaczynam rozumieć. I to nie jest rozdwojenie jaźni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Popłoch
pierwszy wykres
Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 6:10, 14 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Może nie od rzeczy byłyby śluby czasowe ?
Coś mi się jednak wydaje, że to jest odpowiedzialność pokolenia rodziców (czyli aktualnie nas). Coby po skończeniu szkoły średniej, powiedzmy, młodzi ludzie byli wystarczająco przytomni i odpowiedzialni, żeby w ciągu killku następnych lat umieć podjąć decyzję o ślubie kościelnym czy innej deklaracji, w wyniku której będą do swojego związku podchodzić proaktywnie.
Tak sobie pomyślałem, że tzw współżycie przed ślubem to może być reakcja obronna organizmu na niedojrzałość psychiczną w czasie maksimum zdolności rozrodczych kobiety, czyli podobno w wieku 20-25 lat. Wydaje się, że oczekiwanie od trzydziestolatka, że będzie się obywał bez realizowania funkcji seksualnych (wyjąwszy odsetek statystyczny i duchownych) jest bez sensu; jednocześnie wartość czystości przedmałżeńskiej jest dla dużego procenta populacji ( w tym i dla mnie) bezdyskusyjna. Jednak nigdy za młodu nie słyszałem takiego pouczenia, żebym się zbierał w sobie, bo później z zasadami czystości przedmałżeńskiej może być coraz trudniej.
A takie pouczenie wydaje mi się teraz potrzebne o wiele bardziej, niż peany na cześć braku seksu aż do momentu znalezienia odpowiedniego partnera na całe życie, cały problem polega na tym, że tacy nie rosną na drzewach, tylko trzeba się naszukać.
Wiecie, jeszcze 10 lat temu nigdy bym nie przypuszczał, że ten świat jest taki skomplikowany.
Na koniec tej przemowy niesiony falą entuzjazmu wygłoszę, pozwólcie, odezwę do matek, ojców i samego siebie: gdy nadejdzie wiek postrzyżyn, nie oszczędzajcie zbytnio dzieciom życia, uczcie je odpowiedzialności. Na przykład, ale nie tylko, posyłajcie je na obozy harcerskie (moje doświadczenie pokazuje, że to potężny bodziec). Co prawda własnych dzieci nie posiadam, więc nie wiem na temat wychowania w rodzinie praktycznie nic, ale z praktyki emerytowanego instruktora harcerskiego takie właśnie wnioski wyciągnąłem.
Ostatnio zmieniony przez Popłoch dnia Pon 6:12, 14 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jenny
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warmia
|
Wysłany: Pon 7:41, 14 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Nie zajmuję się czyimś zyciem, tylko pytam ogólnie. Dla człowieka wierzacego ślub jest/powinien byc istotny. Jeśli nie jest, a taka para żyje ze sobą to mi tu coś nie gra. Nie obchodzą mnie w tym momencie niewierzący, niech robią jak chcą, ale wierzący powinni chyba dawać jakieś świadectwo.
Ostatnio zmieniony przez jenny dnia Pon 8:27, 14 Lip 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karola
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:17, 14 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
jenny napisał: | Dla człowieka wierzacego ślub jest/powinien byc istotny. |
Wiesz,moi bliscy przyjaciele tak żyją i ślub jest dla nich bardzo istotny. To są ludzie, którzy co niedzielę siedzą w kościele i nie przystępują do Komunii i jest to ich ogromnym bólem. Jeszcze jak słyszą wypowiedzi i związkach niesakramentalnych to też im źle, ale...
ślub w planach.
Sytuacja życiowa ich zmusiła do takiego kroku żeby zamieszkać razem. Jej mama nie pozwalała im się spotykać (wyjeżdżać razem), godzina 21 on musiał wychodzić do domu. A u niego nie było żadnych warunków nawet żeby ona weszła na kawę bo miała 1 pokój ze swoją babcią no więc w takiej sytuacji co jest lepsze ( dodam że oboje mają 26 lat )
Dodatkowo jakby nie powiedzieć ślub to są pieniądze więc dochodzi jeszcze ten czynnik ( i nie mówcie że można zrobić ślub i nie mieć kasy )
Ja jestem bardzo daleka od osądzania takich związków. Ludzie dla których wiara jest istotna nie czują się dobrze w takiej sytuacji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pon 20:22, 14 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] (zresztą polecam całość, bo to niezły materiał do rachunku sumienia - w każdym razie mnie ruszyło)
Cytat: |
Słyszy się dużo narzekań na konkubinaty. Zdaniem siostry to wypływa niekoniecznie z libertyńskich poglądów.
- W tych rejonach niektórzy są najzwyczajniej w świecie zbyt biedni, żeby wziąć ślub. Oczywiście, można tłumaczyć, że ślub nie musi się wiązać z weselem na kilkadziesiąt osób. Otóż ustalmy, że w większości przypadków musi. Taka jest tradycja i trzeba się z tym pogodzić. Ślub bez wesela stygmatyzuje młodą parę |
Ostatnio zmieniony przez novva dnia Pon 20:23, 14 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jenny
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warmia
|
Wysłany: Wto 6:41, 15 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ale to są sytuacje,same chyba przyznacie niekoniecznie "typowe". Sama mam przyjaciółkę, wierzącą, ktora żyje bez ślubu. Kiedy pytam dlaczego, odpowiada, że się boi, bo może się nie uda. Ja tego nie rozumiem i postrzegam to jako taką nie do końca miłość, bo chyba jak sie kocha, to nie ma miejsca na taki strach. Zdaje sobie sprawę, że i zmuszanie w takiej sytuacji jest bezcelowe, dziwi mnie to tylko, bo mnie zjadłyby wyrzuty sumienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Wto 7:37, 15 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Czy ja wiem? Czy można tak generalizować, że w prawdziwej miłości nie ma tego strachu - że coś nie wyjdzie, że się nie uda, że się nawzajem poranimy? Może u jednych nie ma, a u innych jest. Może na jakimś etapie dopiero znika. Jak się rozejrzysz dookoła, to w sumie trudno się dziwić, że ludzie się boją wejścia w małżeństwo - można wyjść z tego bardzo pokiereszowanym. I być może lepiej nie być zbyt pewnym siebie na początku, bo małżeństwo to kawał ciężkiej roboty do wykonania. Mimo dobrej woli można nie podołać. Ja wierzę, że wspomaga nas właśnie siła sakramentu, bo sami nie dalibyśmy rady.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jenny
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warmia
|
Wysłany: Wto 8:10, 15 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Zdaje sobie sprawę, że małżeństwo to ciężka sprawa. ale jak już na wstepie zakładać że może się nie udać...to przecież nikt chyba nie powinien brać ślubu. Moja wspomniana przyjaciólka ma dziecko z tym mężyzną. Ja osobiście bardziej bałabym się mieć dziecko, mając obawy...Albo inaczej - bać się ślubu, a nie bać się zycia seksualnego z ta osobą, ewentualnych dzieci? Przecież wtedy też mozna w razie gdy się nie uda wyjść bardzo pokiereszowanym. Dlatego ja nie mając pewności co do slubu, nie wchodzilabym też w relacje intymne, choć zdaje sobie sprawę że tzw.popęd tudzież potrzeba bliskości fizycznejjest ogromna siłą i nie zawsze możemy nad tym zapanować.
|
|
Powrót do góry |
|
|
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19991
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:39, 15 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
No widzisz jenny, nie każdy jest taki jak Ty. Każdy sam wybiera swój sposób na życie, każdy ma inną odproność, wrażliwość i takie tam. Coś, co wstrząśnie Tobą, niekoniecznie wstrząśnie Twoją kolezanką. Nie każdy musi żyć w ten sam sposób (i dobrze).
|
|
Powrót do góry |
|
|
jenny
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warmia
|
Wysłany: Śro 8:35, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Pewne wskazówki co do zycia mamy od Boga. Może mniej byłoby nieszczęść gdybyśmy starali się o nich mysleć i próbowć zastosować. A tak - obserwacje nie nastrajają optymistycznie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|