..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

Cera

Ja zazdroszczę lotu eh, marzenie.

Fajnie, fajnie!

okoani

Smużko - to teraz ciesz się podróżą poślubną i nie siedź na forum coby się małżonek nie obraził

Karafka

smuzko ja bylam wieki temu w hiszpanii i niezapomne do konca zycia jedzenia!! owoce morza, mniam, na kilogramy!

i smak hiszpanskiego mleka, jakie ono bylo dobre! dopiero jak wyjechalam do niemiec to zobaczylam, ze mleko niemieckie tak samo dobrze smakuje jak w hiszpanii

musicie koniecznie odwiedzic Barcelone! Wesoly

malgorzatka, loty sa tak tanie nieraz, ze mozesz zazyczyc sobie na urodziny jakis Mruga

powiem ci tylko, ze ogolnie to nudy na kiju, lecisz i nic sie nie dzieje. no chyba ze trzesie cholernie, to liczysz ile masz rzedow przed soba do awaryjnego

jak sa chmury to w ogole atrakcji widokowych nie ma. najpiekniejsze ladowanie mialam raz we wroclawiu, podchodzac minelimy na wyciagniecie reki sniezke! to byl piekny widok, nie zapomne nigdy tego Wesoly

bylam w pewnym momencie az przerazona, bo to bylo tak blisko!

najgorsze bylo na okeciu, wtedy naprawde mialam dosc, az stewka byla zdziwiona (a je naprawde malo co rusza) tym podejsciem.

ika

Lot to faktycznie nuda, za to start i lądowanie są super Wesoly

Uwielbiam

Jak lądowaliśmy w Grecji na podróży poślubnej to akurat była burza i nagle coś tak błysnęło tak bardzo mocno koło nas i w całym samolocie zabłysło, a ludzie co siedzieli za skrzydłem mówili później, że widzieli jak piorun uderzył w skrzydło, zapaliło się i momentalnie zgasło

No i w Salonikach jest super pas....na morzu...tak że myśleliśmy, że wpadamy do morza, nie wiedzieliśmy co ten pilot robi, że do morza leci...a tam był pas na środku

luka

Ja też uwielbiam start i lądowanie ale najbardziej start - ta prędkość wbijająca w fotele. SUPER Wesoly

Hiszpania bardzo ładna ale są ciekawsze miejsca w Europie Wesoly

Karafka

eee tam, az tak nie wbija

ale tez wole start, ladowan nie lubie. bo najczesciej trzepie, kolysa i jest obrzydliwie Laughing

Smużka

Barcelona nam zupełnie nie po drodze.
Juz prędzej Sewillę zobaczymy. Może Maroko, bo kuszą fajną wycieczką, tylko nie wiem, czy na dowód puszczą, bo ja paszportu nie mam.

buba

Smużka, fajny opis. Wesoly

Jak tak czytam, to aż się wydaje, jakby człowiek tam był.
Bawcie się dobrze, odpoczywajcie.

Olenkita

Jak sa jakies fakultatywna wycieczki organizowane to trzeba korzystac, jak najbardziej Wesoly

Ja pierwszy raz w Hiszpanii bylam z 2 przyjaciolkami jeszcze na studiach, pojechalysmy na wycieczke autokarem, prawie 3 dni sie tluklysmy Mruga

, ale po drodze zwiedzilysmy Monako, Cannes...Bylo superowo, super hotel, jedzenie, pogoda, plaze nie zatloczone bo pojechalysmy w polowie wrzesnia. Teraz juz jestem za stara na takie wyprawy autobusem. Jedna z tych moich przyjaciolek tak pokochala Hiszpanie, ze wyjechala tam na studia i juz zostala. Dzieki niej mialam okazje byc tam jeszcze kilka razy bo mieszka w Barcelonie. Mozna b. tanie loty wyniuchac. Uwielbiam Hiszpanie, chcialabym tam mieszkac, bardzo mi odpowiadaja klimaty srodziemnomorskie Wesoly

Smużka

Paskudna pogoda. Cały dzień pada deszcz. Smutny

Może lepiej, bo wczoraj sobie plecy spiekłam i bolą...

Ale nudno tu w deszcz. Ileż można się starać o dziecko?

Hikari

smużka, podróż poślubną masz i na necie siedzisz... niedobra Ty, do męża wracaj i o dziecko się staraj

pogoda daje wam szansę Mruga

Smużka

Mąż sie przytruł chyba (wg mnie paczka czipsów mu zaszkodziła, bo po niej się zaczął źle czuć). Mdli go i siedzi na kiblu, to co mam sama robić?
Pogodynka zapowiada burzę, więc wyjść też nie wyjdę.

ika

Często zmiana klimatu i menu powoduje kilkudniowe biegunki i wymioty, ze względu na nieco inną florę bakteryjną. Zwykle po paru przechodzi, chociaż niektórych to całkiem omija.
Czipsy też bardzo możliwe, ja po czipsach zawsze się źle czuję i jest mi niedobrze, nawet po małych dawkach

Hikari

oj, biedny mężulek.
to może węgiel mu kup w aptece gdzieś czy coś? No sama nie wiem Smutny

Smużka

Mnie też zwykle mdli po czipsach, dlatego na nie zwalam, ale faktycznie może to też być zmiana klimatu i reszty.
Albo objawy ciąży urojonej, hehe...

Wojtek w ogóle biedny jest.
Wlazł na jakąś skałę w morzu, bo koniecznie musiał mieć na niej zdjęcie (gorzej niż z dzieckiem). No i go fala z tej skałki spłukała. Rozwalił sobie palec w lewej ręce i w paru miejscach podrapał się do krwi całkiem porządnie.
Wyjeżdżając miał straszny katar, ale morskie powietrze chyba pomogło, bo mu przeszło tutaj bardzo szybko. Kaszel też prawie minął, ale jeszcze troszkę jest.

Oczywiście dziś cały dzień mnie męczył, że chce zestaw do nurkowania.
Mówię mu, że z jego szczęściem, to go zaraz ośmiornica lub meduza zeżre.

Póki co nie kupił, ale nie wiem, jak długo zdołam go powstrzymywać.

Niestety on tak ma zawsze. To duże dziecko, bardzo entuzjastycznie reagujące na wszystko, wszystkiego ciekawe, wszędzie pakujące paluchy itd. Wesoly