..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

Miśka

Czy chodzą? Rok temu mąż wychodził do grup dzieciaków kilkanaście (!) razy.
Mieszkamy tu od roku, ale sąsiedzi mówili, że to chodzenie zaczęło się jakieś trzy lata temu. I co lepsze - mieszkamy na wsi, a dzieci chodzące tutaj po domach w Halloween to nie są dzieci miejscowe. Miejscowe dzieciaki mają swoją okazję do zbierania słodyczy w Boże Narodzenie, Nowy Rok no i oczywiście Mikołajki. I faktycznie za kolędowanie nie zbierają pieniędzy tylko proszą o słodycze. Za to jak rok temu mąż którymś dzieciakom powiedział, że nie mamy słodyczy, usłyszał: "To chociaż pieniądze". Nosz @!##...

Jak na złość drzewka wokół podwórka jeszcze są za małe i widać z ulicy światła w domu... Wsciekly

emma

To musicie się przenieść od drugiej strony albo różaniec wywieście na furtce

.
Jej. Dla mnie to szok z tym Halloween.
Mamy takie fajne zwyczaje w Polsce a wyzbywamy się ich dla tych obcych.

gam

My któregoś roku jak odmówiliśmy poczestowania cukierkami , następnego dnia po Halloweenie sprzatalismy skorupki po rozbitych jajkach z chodnika ... Na szczęście, tylko raz dowcipne "dzieciaczki", pokazały nam w ten sposob środkowy palec

Polly

Chyba częściej chodzą po osiedlach domków niż po blokach. U nas jeszcze nie byli (za to po Bożym Narodzeniu chodzą i śpiewają Wesoly

). U teściów (mieszkają w domku) są co roku.

walecznaS

u nas chodzą w bloku, poprzebierane w straszydła
raz jak zobaczyłam przez wizjerek to się sama przestraszyłam tego okropieństwa /nie spodziewałam się, zapomniałam a te dzieci naprawdę strasznie wyglądały/
a że dzieci stały za mną - nie otworzyłam drzwi
sąsiadka otworzyła, dała im jakieś tam słodycze
ale mówiła, że się jej synek przestraszył
już ja bym im dała
w zeszłym roku po raz kolejny nie otworzyłam
a w tym nakleję na drzwi plakat "stop halloween" - jeśli mimo to zapukają to nie otworzę

Miśka

Chociaż tyle, że się przebierają. U nas w zeszłym roku ot tak normalnie ubrani chodzili. Czasem, któreś z dzieci jakąś perukę miało. Już pomijając, że to halloween, ale, litości - jak chodzą dzieci z jasełkami w okresie Bożego Narodzenia, to faktycznie widzę, że przygotowane, przebrane, scenki wyuczone, życzenia złożą - no starają się i - jak pisałam - zawsze tylko o słodycze proszą. A tu - ot, jestem sobie i chcę pieniądze, bo jak nie to... wkurza mnie takie coś Wsciekly

turante

A tak wogóle to zasada Halloween brzmi tak: możesz zapukać to tego domu, gdzie są dekoracje związane z tym 'świetem'; jak nie ma, to znaczy, że ta rodzina się w to nie bawi. No ale dzieci w Polsce o tym nie wiedzą, a nawet jakby widziały, to nie miałyby gdzie zapukać

U mnie w mieście czasami się to zdarza. Nawet po blokach chodzą...

Miśka

babajaga

Ja bym wymyśliła coś żeby te dzieci wystraszyć tak żeby im się odechciało, ale do mnie się nie zapuszczają Wesoly

Miśka

Babajaga, żeby to tylko dzieci były! Toż to młodzież taka, że powinnam raczej o dowody osobiste pytać.

Już mówiłam mężowi, że powinniśmy wyjść do nich z tekstem: "Co jest @#$%, chcecie !@# czy !@# bo jak nie to !@# i jeszcze !@#$%^", ale mąż stwierdził, że:
1. ja kląć nie umiem, a nawet jak próbuję to wyglądam śmiesznie,
2. i wychodzić tak co chwilę,
3. uciszać psy w domu.

Bardziej wymyślnych pomysłów na wystraszenie ich nie mam. No i też to, że grup dzieciaków będzie pewnie kilka/kilkanaście... Szkoda mi na nich wieczoru. Piątek, początek weekendu: czas na słodycze i grzane wino, a oni jak chcą, niech marzną

I pomyśleć, że wybierając miejsce do spędzenia reszty życia myślałam: wioska = cisza, spokój, miasto wojewódzkie tuż obok = blisko wszystkiego, czego będziemy potrzebować my i nasze dzieci... Nie przewidziałam tylko, że to miasto wojewódzkie w" zanadrzu" ma też swoje minusy. Trudno, dwa wieczory w roku - przeżyję. Choć nie ukrywam, cięta jestem na takie "nowoczesne tradycje" jak wściekły pies Mruga

.

Nie ukrywam: mam nadzieję, że jutro będzie zimno, wietrznie i będzie padać

Gitka

Miśka, gdyby była opcja "Lubię to" to kliknęłabym pod Twoimi postami

babajaga

brain

Przerazona jestem tym zbieraniem cukierków po domach. Nie sądziłam ze to tak daleko zaszlo. Durnota na maksa, ale pewnie dzieciaki patrzą na mode i 'fun' bez głębszego namyslu

ika

i na to, że dostaną za darmo cukierki

Ja bym nie straszyła tych dzieci, bo część się przestraszy a cześc pomyśli że fajna zabawa. Powiesiłabym jeszcze naklejkę, że obiekt monitorowany Mruga

brain

Ja bym w ogóle nie otworzyła

olewka i tyle