|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruszynka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:36, 04 Kwi 2013 Temat postu: Dzieci nie wychowuje się dla siebie - jak to jest w praktyce |
|
|
Na naukach przedślubnych trąbili, na studiach (kończę pedagogikę) w kółko powtarzali, a i życie pokazuje, że dzieci nie powinno się chować ani dla siebie ani "pod siebie" - pod swoje ambicje i z myślą, że będą takie, jakie chcemy aby były. Ale gdzieś tam to pragnienie posiadania tzw. złotego dziecka, chwalonego za rozsądek i mądrość , w rodzicach jest.
I nie da się ukryć rozczarowania, gdy to wychowanie, poświęcenie skutkuje czymś zupełnie odwrotnym. Gdy nam nastolatka namiętnie jeździ na woodstock, nie chce sie uczyć, nie daj Boże ćpa...
I tylko nie mówcie mi, że dobrze wychowanym dzieciom nie w głowach takie pomysły, bo gotowam zasypać Was dowodami, że gwarancji nie ma.
Jak to pogodzić - z jednej strony ludzkie, czasem heroiczne poświęcenie serca i głowy dziecku, a z drugiej strony zdrowy przykaz (także Boski) wychowywania nie tyle mojego dziecka, co po prostu człowieka, który nas opuści, aby iść sam w świat i służyć Bogu, tak jak On tego chce, nie jak my chcemy. Wersja dla Pań/Panów niewierzących z forum: człowieka wolnego i odpowiedzialnego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:09, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
co dzień trzeba do tego dorastać i co dzień od nowa uświadamiać sobie, że dzieci to nie nasza własność....
z synkiem z powodu jego choroby zupełnie to do mnie nie docierało (no bo jak?)
w sumie od niedawna dopuściłam ta myśl.... niesamowita sprawa... jego życie nie jest moją własnością, ja mam tylko swoje życie, a jego - jest jego
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Czw 13:12, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Chyba gdzieś między wychowaniem ćpającego nastolatka a wychowaniem "pod siebie", dla zaspokojenia swoich ambicji, jest spora przestrzeń na zwykłe wychowanie człowieka odpowiedzialnego, zdolnego unikać niebezpieczeństw. Obojętnie, czy dziecko wyrośnie na fana rocka i będzie jeździć na Woodstock, czy na muzyka klasycznego i będzie robić karierę w Operze i Teatrze Wielkim, ważne by było rozważne, asertywne, odpowiedzialne itd. W obu tych miejscach mozna odnieśc sukces, spelniać sie i robić wspaniałe rzeczy dla innych, a można - nie trzeba - popaść w nałogi czy patologię (co do drugiego miejsca - vide historia z Moskwy gdzie jakiś tancerz w odwecie za nieprzyznanie jego partnerce balerinie głownej roli zlecił oblanie choreografa kwasem).
a jak to osiągnąć - nie wiem, jestem aktualnie na etapie nadrabiania zaległości niedoboru zabawy w towarzystwie mego synka. niektórzy na forum pewnie wróżą, że jak tak dalej pójdzie, to mój rozpieszczony syn popadnie w narkomanię, a następnie mnie w nią wciągnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
okoani
za stara na te numery
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 1873
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Roztocze ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:14, 04 Kwi 2013 Temat postu: Re: Dzieci nie wychowuje się dla siebie - jak to jest w prak |
|
|
Kruszynka napisał: | Jak to pogodzić - z jednej strony ludzkie, czasem heroiczne poświęcenie serca i głowy dziecku, a z drugiej strony zdrowy przykaz (także Boski) wychowywania nie tyle mojego dziecka, co po prostu człowieka, który nas opuści, aby iść sam w świat i służyć Bogu, tak jak On tego chce, nie jak my chcemy. Wersja dla Pań/Panów niewierzących z forum: człowieka wolnego i odpowiedzialnego. |
Co prawda moja córa jest jeszcze mała, ale jakoś od początku mam właśnie takie podejście - że nie jest moją własnością, że nie wychowuję jej dla siebie... Nie wiem jak mi się udało mieć takie podejście - bardzo dużo o tym myślałam jeszcze w ciąży (i wcześniej), rozmawiałam na ten temat z Bogiem... i myślę, że to właśnie Jego wsparcie pozwala mi zachować zdrowy "dystans" w wychowywaniu córki. Ale zobaczymy jak to pójdzie dalej, kiedy będzie już jasno i wyraźnie deklarowała swoje zdanie/poglądy (zwłaszcza te odmienne od moich) i kiedy zacznie na nią oddziaływać środowisko.
Tak sobie myślę, że mi mógł pomóc również fakt, że moi rodzice (zwłaszcza mama) bardzo żyli moim życiem, chcieli mieć wpływ na wszystko, to oni mieli zawsze racje, więc musiałam się ewaukować żeby zawalczyć o samodzielność i swoje JA. Nie chciałam tego zafundować swoim dzieciom i chyba dlatego po prostu zachwycam się swoim dzieckiem takim, jakim jest i staram się by swoim wychowaniem pomóc jej w staniu się dobrym człowiekiem, a nie kszałtować ją na człowieka "dobrego" wg własnej definicji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
mamma
za stara na te numery
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 7569
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:24, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
pięknie napisałaś okani
ja jako, że dzieci jeszcze nie mam mogę napisać z tej drugiej strony, inaczej to się na pewno ma w stosunku do przedszkolaka, inaczej nastolatka i już dorosłej osoby, dziecko musi dostawać z czasem mieć coraz więcej przestrzeni, samodzielności... moim rodzicom wychodziło całkiem nieźle, zawsze mogłam rozwijać swoje zainteresowania, zawsze nawet mi w tym pomagali i nigdy nie narzucali
ze światopoglądem, poglądami to już jednak co innego mi się wydaje, moi rodzice wychowali mnie na chrześcijankę i tak też zamierzam swoje dzieci wychować, podobnie z wieloma innymi poglądami...
no i ostatecznie zaakceptowali mojego męża i to, że mam teraz swoje życie, swoją rodzinę i się nie wtrącają, czego niestety nie mogę powiedzieć o teściach
tak jeszcze tylko dodam, że mężowi ojciec chciał narzucić zawód, taki jak on ma, zachował dla niego swoje książki i "marzył sobie", jak to będą razem pracować, mąż jednak ostatecznie wybrał inny kierunek i ojciec nie mógł tego na początku zaakceptować, obraził się, do dziś mu wypomina, że nie poszedł na to co on choć mąż jest bardzo zadowolony ze swojego zawodu i lubi to co robi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kruszynka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:55, 06 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Dobrze, że każda z was się po swojemu stara tak wychować dzieci, że nikt nie napisał "no co ty, przecież po to chowa się dzieciaki, żeby przynajmniej cokolwiek z tego mieć" . I choć nie ma nic złego w oczekiwaniu na pomoc od dzieci na stare lata, to znam i takich rodziców, którzy mieli podzieloną lodówkę - półki dla rodziców to szynka i masło, dla dzieci margaryna i pasztet, bo: "rodzice pracują. Jak dorośniesz smarku, to sobie zarobisz".
Lub przypadki z TV, gdzie rodzice adoptowali dzieci dla kasy głównie - jakiś tam procent kasy od państwa na potrzeby dziecka, reszta na lokatę. No i zbieramy na emeryturę.
okoani - u mnie praktycznie 100% to samo - niewiele samodzielności miałam jako podlotek, później dojrzewałam do życia niż moje koleżanki. Mam kochanych, ale nadopiekuńczych rodziców. Za dobrze dla mnie chcieli I też dopiero związek z moim jedynym i potem ślub pozwoliły mi się wyrwać i ha! - dopiero się okazało, że to trzymanie trochę pod kloszem mi niezłe harakiri na psychice zrobiło - muszę się uczyć radzić sobie nagle sama . No i też mam taki cel jak Ty - NIE ZROBIĆ TEGO SAMEGO MOJEJ MAŁEJ. Mam tylko nadzieję, że nie zadziała psychologiczny mechanizm wielokrotnie składanej kartki...
bebe - dobrze, że mąż poszedł swoją drogą Ja znowu teściów mam niesamowitych- w ogóle się nie wtrącają, a zawsze służą pomocą, gdy się ich potrzebuje. Chciałabym taka być w swoim małżeństwie - na starość bardziej interesować się swoim mężem, a dzieciom dać żyć po swojemu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Trulek
za stara na te numery
Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 1616
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 21:15, 06 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Kruszynka napisał: | D
Lub przypadki z TV, gdzie rodzice adoptowali dzieci dla kasy głównie - jakiś tam procent kasy od państwa na potrzeby dziecka, reszta na lokatę. No i zbieramy na emeryturę.
|
Pomyliłaś rodziny adopcyjne z rodzinami zastępczymi. Zastępcze dostają środki od państwa, przy czym państwo próbuje je potem odzyskać od rodziny biologicznej. Dzieci z rodzin zastępczych z założenia mają wrócić do rodziny biologicznej. To taki lepszy bidul gdyż tylko jedna ciocia i wujek się dziećmi zajmuje w ciągu doby (zamiast pań na zmiany co kilka godzin).
Nie wszystkie rodziny zastępcze są skrzywione.
Większość rodzin biologicznych optymalnie zajmuje się dziećmi i większość zastępczych też.
Niestety zdarzają się wyjątki w każdej z tych rodzin.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kruszynka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:52, 06 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Tfu , zastępcza dostaje pieniądze.Nazwy mi się pomieszały,ale wiem czym się różnią zastępcza i adopcyjna. I wcale nie twierdzę, że wszystkie rodziny zastępcze są skrzywione. Mówię tylko o tych przypadkach, które zasłyszałam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
ika
junior admin
Dołączył: 01 Lip 2010
Posty: 15304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:02, 06 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Racja, wiadomo żeby nie wychowywac pod siebie, bo to dziecko kiedyś ma za zadanie odejśc i stworzyc własną rodzinę. Mnie rodzice uważam, ze wychowali bardzo dobrze, nigdy nie trzymali jakoś bardzo pod kloszem, owszem mama bywała nadopiekuncza, ale tez nie prówali mnie nigdy obronić przed calym złem tego świata i zetknięcie z szara rzeczywistościa nie było bolesne.
Ale co do pomocy rodzicom jak sa juz starzy i schorowani, to wiadomo, że mało kto wychowuje dzieci tak, zeby na starość mieć z tego korzyś, ale dobrze wychowany człowiek tez nie odwróci sę od rodziców w takiej sytuacji a znam nawet w rodzinie przypadki, że kobieta 5 dzieci miała a tylko dwoje z nich się poczuwało w ogóle do zapewnienie jej opieki, jak juz nikogo z rodziny nie poznawała. Więc to może tez nie zawsze kwestia samego wychowania, ale też charakteru i tego jak się zycie potoczyło po opuszczeniu domu rodzinnego, bo przeciez cała piątka była wychowywana pod tym samym dachem.
A jeszcze jeśli chodzi o dzielenie pasji to jednam myslę, że warto w dzieciach zaszczepiac częśc tego co się lubi, ale nie naciskać. Wielu wspaniałych sportowców, którzy kochają to co robią, zapewne nie odnosiłoby sukcesów, gdyby nie rodzice, którzy może i nieraz zmuszali ich w dzieciństwie. Nie mówię oczywiście o przypadkach, gdzie ciecko ma więcej zajeć dodatkowych niż czasu wolnego. Mnie tato zaraził pasja do akwarystyki i tez próbował i mnie i siostre i ze mną mu się udało Więc nic na siłę, ale próbować można powoli, malymi kroczkami i czekac jak się dalej rozwinie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12436
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 22:04, 06 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
mi to jeszcze nie przychodzi do głowy, ze dziei sie wychowuje dl innych, nie dla siebie..
jak narazie to wymagaja ode mnie tak duzego poswiecenia, absorbuja cale niemal obecne zycie....
tutaj problem chyba tkwi w tym by własnie w tym poswieceniu nie zapomnic o sobie, swoim zyciu, małzenstwie...
bo dzieci pójda w swiat..
chyba jeszcze mi przyjdzie pare lat poczekac zanim sie na dobre z tym oswoje...
|
|
Powrót do góry |
|
|
ika
junior admin
Dołączył: 01 Lip 2010
Posty: 15304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:07, 06 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
A ja się czesto łapię na tym, że myslę: "żeby w przyszłości był taki czy taki dla swojej żony", np. jak mój mąż coś głupiego robi to go upominam, żeby potem syn nie powielał tego w swoim małżenstwie. Jak ja dbam o swoją przyszłą synową
Jeśli chodzi o wychowanie pod siebie to czasami myslę tylko, żeby wychowac go tak, żebym sma nic nie mogla sobie zarzucić, tak, żebym mogła być dumna i nie usłyszeć, ze jest źle wychowany.
Ostatnio zmieniony przez ika dnia Sob 22:11, 06 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:25, 06 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
ika - zakładasz że będzie miał żonę! no no, nie ładnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
ika
junior admin
Dołączył: 01 Lip 2010
Posty: 15304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:50, 07 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
A dlaczego miałby nie mieć ?? Księdzem jakby został to też się ucieszę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Itka
nauczyciel NPR
Dołączył: 04 Lut 2012
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:14, 07 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Więc to może tez nie zawsze kwestia samego wychowania, ale też charakteru i tego jak się zycie potoczyło po opuszczeniu domu rodzinnego, bo przeciez cała piątka była wychowywana pod tym samym dachem. |
Masz rację, duzo zależy od charakteru i od tego jak się zycie potoczy bo np jak ktoś wyemigruje do innego kraju to trudno odwiedzać rodziców choćby się chciało . Jednak w wychowaniu pod jednym dachem tez różnie bywa, czasem rodzice inaczej traktują dzieci, np wyróżniają najmłodsze. Znam takie przypadki że ktoś jest wyróżniany przez rodziców a inne dzieci są traktowane inaczej. Albo ten kto słucha się rodziców jest wyróżniany a ten kto chciał iść swoją drogą jest gorzej traktowany. Szkoda że wielu rodziców nie rozumie tego o czym piszecie że dzieci wychowuje się nie dla siebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|