|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Busola
za stara na te numery
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:59, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Addis jesteś strasznie rozgoryczona. I z tego co piszesz masz nierealne wymagania od swojego męża.
"Jak go prosze by si staral to po 2 tygodniach slysze ze sie staral, ale mnie si ni da namowic - i ma 100% rcji, b ja mam zerowe libido w fazie nieplodnej i naprawde wszelkie wysilki ida na marne.Chcialabym od niego uslyszec wprost, ze bardzo by chcisl miev z mn kolejne dziecko, ale wiem ze tego nigdy nie powie... i jeszcze dopytany wyjasni, ze chcial, ale nigdy tego nie powiedzial, by mi nie robic przykrosci."
O to mi brzmi jak małżeństwo moich rodziców. Ojciec niezaradny życiowo, a mama wiecznie z niego ( i z siebie) niezadowolona - 25 lat małżeńskiego życia pełnego frustracji, bo on nie spełniał jej różnych oczekiwań. Ani jego nie zmieniła, ani w swoim życiu nie zmieniła nic. Stali się lepszym małżeństwem dopiero kiedy ona zaakceptowała, to jaki on jest. I kiedy nieco odpuściła i przestała robić w małżeństwie/rodzinie absolutnie wszystko. W tym ostatnim przypadku okazało się, że jak zostaje trochę pustego miejsca na jakąś inicjatywę, to on jednak częściowo jest w stanie to puste miejce wypełnić. Bo jak wcześniej miał żonę, która się martwi o wszystko dla wszystkich i planuje z wyprzedzeniem wszystko na wszystkie możliwe ewentualności (sama tego doświadczam w kontekście mojego syna - babcia wie najlepiej co kazdy ma dla niego zrobić - wkurzamy się, ale nic nie jesteśmy w stanie poradzić) - to po co miał się sam starać, to nie leżało w jego wygodniczym charakterze. Dodatkowo, zawsze jak tata coś zrobił to mama go krytykowała, więc po co miał robić cokolwiek, jak jej zdaniem wszystko było źle. a robił źle, bo wcześniej miał matkę taką samą jak żonę i nie miał żadnej okazji żeby się samodzielności i obrotności i życia na własną odpowiedzialność nauczyć. Z resztą nawet teraz jak mama zostawia tacie inicjatywę, to nadal jest poirytowana (choć to już nie jest taka beznadziejna frustracja jak kiedyś), że on nie robi w tych sprawch tyle - ile zrobiłaby ona. nie przychodzi jej do głowy, że może trochę mniej czasem też wystarczy.
to taki przykład.
Addis - może powinnaś przestać myśleć, kombinować i planować tylko po prostu ZAJŚĆ W CIĄŻĘ I POZWOLIĆ, ŻEBY SIĘ RAZ W ŻYCIU ZAJELI TOBĄ INNI? Może tym innym co się Tobą zajmie, będzie mąż, a może nie - nikt tego nie zagwarantuje.
Ale chyba jedyne co możesz zmienić na ten moment w swoim życiu to sposób myślenia. Bo skoro, nie możesz zmienić pracy na lepiej płatną, mąż nie zmieni pracy, ty nie zmienisz męża, ani dziecko nie chce przestać myśleć o rodzeństwie - no to sprawa jest naprwdę beznadziejna i tragiczna i nikt ci już nie pomoże.
Przepraszam, za tą wredną ironię - ale nie wiem co mam więcej napisać.
Zmień trochę sposób myślenia, postaraj się w tym kierunku. Przestań starać się sama o wszystko - bo faktycznie nie dasz rady. Daj mężowi trochę miejsca, żeby też mógł się wykazać. I nie oczekuj od niego, że będzie robił wszystko tak jak ty, że będzie myślał jak ty - że będzie tobą. Nie będzie - pogódź się z tym lub zmień męża. Jak jest rzeczywiście jakiś bardzo zły - to go faktycznie może zmień??? Na innego.
Przypomniało mi się, jeszcze koleżanka która jakiś czas temu przeżywała podobne frustracje odnośnie swojego męża. Bo on za mało zarabia, a inni co też tak zarabiają to mogą dorobić. a on tylko studia skończył i w domu nie wiele zrobi to on nie ma jak dorabiać, bo nic poza tymi studiami nie umie. I w ogóle się nie stara itp. A mąż starał się, był super ojcem, może nie myślał o dodatkowej pracy i dorabianiu, ale głodem nie przymierali, finansowo chyba lepiej stoją niż ja i mój mąż. ...
Warszawa jest straszna z tego co piszecie. A co do Lublina- to nie ma u nas ani jednej korporacji - nawet malutkiej, tyciutkiej. I pracy też nie ma. za to dużo studentów, co z okolicy na studia przyjeżdżają bo u nich nie ma pracy i myślą, że tu jest.
Co do npr - to ja miałam już takie pretensje do męża, że to ja mierzę temp, ja decyduję "kiedy można", ja decyduję czy używamy gumek czy nie - i miałam nawet plan, żeby przestać mierzyć temp. i zobaczyć co on wtedy zrobi, jak rozwiąże problem - sam, bo ja się czułam sama z tą stroną życia. Ale wystarczyło z nim porozmawiać, żeby się pewne reczy wyjaśniły. Nie wiem czy to na całe życie wystarczy. wiem, że ona ma na wiele spraw zupełnie inne spojrzenie niż ja, i w wielu sprawach - jak by on miał decydować - to zrobilibyśmy mniej/inaczej - dlatego decyduję ja - bo chcę żeby było po mojemu . Jakbym oddała mu część decyzyjności, to nie byłoby po mojemu i musiałabym się z tym pogodzić, a że na razie jeszcze nie jestem w stanie się z tym pogodzić - to ja decyduję i ja ponoszę ciężar. Po prostu tak musi być.
Nie wiem co jeszcze mam napisać.
Chyba ci za bardzo nie pomożemy na dłuższą metę , możemy tylko wysłuchać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Addis
za stara na te numery
Dołączył: 05 Mar 2015
Posty: 4622
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska
|
Wysłany: Pią 11:21, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Dzieki wlasnie za to wysluchanie, bo w realu naprawde wstyd mi o tym mowic.
Sama w ciaze nie zajde, przypadkiem raczej tez nie, skoro a) sypiamy ze soba max 3 razy w mcu b) za dobrze znam swoje cialo, niestety... c) on bez pozwoleni mnie nie tknie, wiec musialabym klamac, ze wolno. Jakbym zaszla to tez nie moge powiedziec "a, bo odechcialo mi sie mierzyc, zapomnialam Ci powiedziec" - w koncu skoro 10 lat mierze, to on ma prawo zakladac ze dalej to robie. Jak ja wolalabym byc idiotką...
Zmien meza - latwo powiedziec.... ja mu nie ufam, on mni zawodzi, w sumie juz od pierwszych chwil, nawet zapomnial dowodu osobistego na slub. Czy mozna uznac malzenstwo za niewaznie zawarte bo w sobie po 10 latach znalazlam odwage powiedziec, ze nigd mu nie ufalam, a on nie byl nigdy dojrzaly?
Ostatnio zmieniony przez Addis dnia Pią 11:25, 17 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
babajaga
za stara na te numery
Dołączył: 15 Lis 2013
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:02, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze: Skoro mu nie ufasz to dlaczego chciałabyś mieć z nim dziecko? A może nie chciałabyś mieć z nim dziecka, tylko w ogóle byś chciała mieć drugie dziecko, a że on jest Twoim mężem no to z nim, no bo z kim… Czy on w ogóle wie że pragniesz dziecka?
Po drugie: Dziwisz się, że mało czasu spędza w domu? Jeśli jest tam oceniany jako oferma, człowiek, któremu nie można ufać i nieudacznik. Po co ma się starać, skoro ciągle jest o coś obwiniany a żona nie traktuje go jako równorzędnego partnera.
Sama pisałaś, że też tak jak on zinterpretowałabyś tę rozmowę z szefem o podwyżce. Pomyślałaś o tym, że on może być bardziej rozczarowany i zawiedziony niż Ty? Myślał, że w końcu stanie na wysokości zadania, że spełni Twe oczekiwania, że może nawet będziesz z niego dumna…. Może głupio mu było przeprosić, czy poruszyć ten temat, bo wiedział, że zamiast zrozumienia, akceptacji i współczucia czeka go Twoja skwaszona mina i niezadowolenie. Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Faceci źle się czuje jeśli coś mu nie wychodzi na polu finansowym/zawodowym, więc niechętnie drążą temat. Nie dobijaj go, bo to go na pewno nie zmotywuje.
Po trzecie: Spróbuj zaufać. Bogu, mężowi, w ogóle zaufać, że będzie dobrze. Spróbuj wnieść trochę optymizmu do domu. Myślę, że decyzja o dziecku to trochę skok na głęboką wodę, ale może właśnie wtedy złapiecie wiatr w żagle? Może jeśli poprawi się między Wami w relacjach i w łóżku i w ogóle atmosfera będzie bardziej przyjazna to zadziała to motywująco na męża.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Addis
za stara na te numery
Dołączył: 05 Mar 2015
Posty: 4622
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska
|
Wysłany: Pią 13:38, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Tak, na chwile obecna chcialabym rodzenstwa dl aktualnego jedynaka, bo dlaczego on mialb byc poszkodowany, nie mowcie ze to traktowanie instrumntalne - wierze ze mlodsze zyskaloby opiekunczgo i oddanego brata; i dla siebie, bo widze ze dziecko sie udalo, ze warto wkladac w nie trud - i nie da sie ukryc, zegar biologiczny tyka.
Na chwile obecna widze, ze ten zwiazek mial zle podstawy, byl oparty na mlodzienczej fascnacji, naiwnosci i checi zmazania grzechu. Ale rozejsc sie nie ma juz jak, choc gdyby nie syn mysle ze bysmy juz sie rozstali, bo nic innego pozytywnego nas razem nie trzyma. Zazdroszcze kolzankom, ktore nie wyszly za swych pierwszych partnerow, odchorowaly rozstania i wybraly madrzej. Tylko co w zwiazku z tym? rozumiem, ze ja cierpie za grzechy mlodosci, ale dlaczgo nasz syn ma nie dosc ze kiepskich rodzicow, to jeszcz byc pozbawiony szansy na rodzenstwo, bo nasze malznstwo nie spelnia idealow? Dlaczego dzieci samotnej matki uciekajacej od brutala czy innego narkomana maja prawo do rodzenstwa a moj syn nie?
To nie jest tak, ze ja go ciagle krytykuje. Miesiacami dopinguje, slucham o tej pracy, gratuluje osiagniec, powtarzam jakie ma osiagnicia dla firmy, pokazuj co jest wymierne, gdzie wynegocjowal tansz kontrakt i w ogole, jak zasluguje na podwyzke - jesli to on chc isc o nia prosic. Poprostu sam sie podlozl tym wprowadzniem mnie w blad, ze to pewne, ze chyba jestm glupia, z dopuszczam, z szef mial co innego na mysli.
A jesli on watpil w moja wiare w niego, w szczerosc moich wyrazow wsparcia (przyznaje, wyrazanych z malznskiego obowiazku, nie z zakochania w nim) - to niestety, ale sam swym zachowaniem dal pozywke podejrzliwosci i zalamaniu, zamiast pozytywnie mnie zaskoczyc wtedy gdy mu na chwile szczerze zaufalam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jadzia
mistrz NPR-u
Dołączył: 01 Lis 2006
Posty: 750
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 15:28, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Ja myślę, że to jest generalnie problem kobiet, że chcą mieć wszystko zaplanowane, pod kontrola. Sama też miałam o to nie raz tarcia z mężem. Faceci ogólnie mają w sobie więcej "luzu", czy nam się to podoba, czy nie... Może za bardzo faktycznie się skupiasz na oczekiwaniach wobec niego? Przecież jakby nawet ta podwyżka była netto, to i tak pewnie nie moglibyście sie utrzymać w Twojej ciąży i potem na macierzyńskim tylko z jednej pensji. A mimo to wybralas umowę na zastępstwo, która nie daje żadnych świadczeń, jeśli to dobrze rozumiem. Już lepsza jest zwykła umowa na czas określony, bo dostaje się potem macierzyński z ZuSu. Nawet jakby mój mąż zarabiał krocie, balabym się osobiście zrezygnowania z wszelkich świadczeń w ciąży.
Jeśli to Cię pocieszy, to u nas przez wiele lat ja zarabialam lepiej niż mąż, też mi bylo z tym zle, też porownywalam się z innymi. Teraz jest lepiej, ale wiem, że wszystko znowu się może odwrócić, bo mamy w Polsce sytuację, jaką mamy... Nie wiem, ile masz lat, ale do trzydziestu paru spokojnie jest czas na dziecko. Mam kolezanke, która trójkę dzieci urodzila grubo po 30stce.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciotka
pierwszy wykres
Dołączył: 24 Sie 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 16:47, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Addis napisał: | Na chwile obecna widze, ze ten zwiazek mial zle podstawy, byl oparty na mlodzienczej fascnacji, naiwnosci i checi zmazania grzechu. Ale rozejsc sie nie ma juz jak, choc gdyby nie syn mysle ze bysmy juz sie rozstali, bo nic innego pozytywnego nas razem nie trzyma. Zazdroszcze kolzankom, ktore nie wyszly za swych pierwszych partnerow, odchorowaly rozstania i wybraly madrzej. Tylko co w zwiazku z tym? rozumiem, ze ja cierpie za grzechy mlodosci, ale dlaczgo nasz syn ma nie dosc ze kiepskich rodzicow, to jeszcz byc pozbawiony szansy na rodzenstwo, bo nasze malznstwo nie spelnia idealow? |
Mam nadzieję, że napisałaś to, co napisałaś w emocjach, ale nie myślisz tak naprawdę? Bo to straszne, co piszesz o swoim małżeństwie! Jakich to ideałów Twoje małżeństwo nie spełnia?
Mnie się wydaje, że należałoby zacząć od terapii małżeńskiej, żeby pooczyszczać sprawy sprzed lat, powypowiadać niedopowiedzenia, ponazywać problemy i razem je rozwiązywać.
Sądzisz, że syn nie wyczuwa Waszych emocji? Kolejne potencjalne dziecko byłoby tymi emocjami raczone od poczęcia wręcz...
Czy mogłabyś wyjaśnić, co miałaś na myśli, pisząc te słowa:
Addis napisał: | Dlaczego dzieci samotnej matki uciekajacej od brutala czy innego narkomana maja prawo do rodzenstwa a moj syn nie? |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Addis
za stara na te numery
Dołączył: 05 Mar 2015
Posty: 4622
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska
|
Wysłany: Pią 18:03, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Spokojnie, podejrzewam, ze nasze malzenstwo nie odbiega od normy, przynajmniej dla DDA. Ale nie jestem takim idealem jak inne forumowiczki, ktore przy prasowaniu medytuja nad zbawieniem malzonka itd. Po prostu za duzo sie naczytalam i za wysokie mam te idealy, mysle ze niespelnialne, np.wg dzisiejszej lektury:
Cytat: | Jedynie wówczas, gdy (...), z pełną rozwagą i zupełnie wolni, decydują, że istnieje ta jedność tak głęboka i pełna, do której zaprasza ich miłość, ten związek zostaje ustanowiony....Zakochani kochają się, małżonkowie zobowiązują kochać się jako ich sposób bycia, jako jedna jedyna biograficzna współ–tożsamość. «Bycie miłością między sobą» ustanowili jako swoją ostateczną współ–tożsamość życia albo biograficzną jedność. «Tożsamość» jest byciem i to bycie domaga się swego własnego imienia: «jestem małżonkiem». Natomiast prosty fakt wspólnego życia, nie jest koniecznie byciem, ale zwykłym pozorem.
Być może wypada przypomnieć, że miłość pomiędzy mężczyzną i kobietą, w swych początkach, jest darem zupełnie darmowym. Można powiedzieć, że ta miłość jest podarunkiem. Moglibyśmy tutaj przytaczać niezliczoną ilość przyczyn narodzin tej miłości, ale nie możemy powiedzieć, że wypływa ona z powinności. Tak więc, w swych początkach, kochać nie jest powinnością, ale czymś, co się daje darmo. W tym sensie, można powiedzieć, że miłość jest hojna; jest wolnym i darmowym aktem; jest darem albo prezentem. Nigdy natomiast powinnością. |
I inne teksty tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych]
Albo "Milosc i Odpowiedzialnosc." Wojtyly.
No wiec jak mam poczucie, ze nasza decyzja w wieku lat 23 nie byla w pelni wolna, bezinteresowna i swiadoma, a nasza codziennosc ni jest wspol-istnieniem, kazdy gest nie jest bezinteresowna ofiara z siebie, to juz uwazam, ze jest fatalnie.
Tylko kto z nas spelnia ten ideal w pierwszych latach pozycia? Czy wszystkie dzieci, nawet tu na elitsrnm katolickim naturalnm forum, biora sie z glebokiego powolania do splodzenia niezmiertelnej duszy czy tez po prostu czulysmy ze podolamy i ze fajnie byloby miec kogos jeszcze do kochania?
Jadzia, faceci maja luz, bo ich nie goni biologia, ja mam juz 33 i tylko dwa lata wzgledni duzych szans na zdrowe dziecko, potem juz powolywanie dzieci na swiat wiaze sie z rosnacym ryzykiem sprowadznia na nie chorob i cierpienia. Oczywiscie nikt mlodej kobiecue nie gwarantuj zdrowego dziecka ale ststystyki nie klamia- to robi sie igranie ze zdrowiem. Mam 33 a czuje sie stara i przemeczona.
Ciotka, mam na mysli to, ze dzieci z patologicznych ukladow maja rodzenstwa, maja z kim sie bawic i nawzajem wspierac. Niedawno np w mojej lokalnej grupie zbierano rzeczy dla mlodej mamy ktora uciekla od bijacego z dzieckiem i w ciazy, teraz ma dwojke, wszystkich rozczula jakie aniolki i staja na glowie by jej pomoc. Nkt jej nie wyrzuca, jak Ty tutaj, ze jej dzieci moga byc przz to poranione juz od poczecia. A moj syn ma cierpiec jedynactwo i czekac w nieskonczonosc czy rodzice wypracuja lepsze strategie komunikacji i stana sie dla siebie prawdziwie bezinteresownym darem?!?
Jadziu, jakby zarabial wicej, to wygladalo ze realnie wyszlibysmy z dlugow w niecale dwa lata, razem ze sprostowaniem umarla we mni ta iskierka nadziei, ze kiedykolwiek staniem na nogi.
Dodatkowo zle na mnie dziala, bo na pewne dolegliwosci dostalam luteine do brania i z jednej strony boje sie ze to znak slabnacych juz z wiekiem wlasnch hormonow, a z drugiej branie takich lekow jakbym miala dbac o ciążę - ktorej jednoczesnie mam unikac, to przykre, te same nazwy lekow o ktorych tyle razy czytalam w kontekcie czyjichs staran...
Ostatnio zmieniony przez Addis dnia Pią 18:44, 17 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jadzia
mistrz NPR-u
Dołączył: 01 Lis 2006
Posty: 750
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 19:19, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Współczuję Ci bardzo, bo widzę, że Ty sama masz duże pragnienie dziecka. Wiem, jakie to uczucie... Niby mają wprowadzić, że matki bez prawa do macierzyńskiego będą dostawaly przez rok tysiąc zł. Wiem, że to grosze, szczególnie w Wawie, ale zawsze to jakiś dochód...
Nie wiem, jak duże macie długi, ale z tego co zrozumiałam u rodziny, więc chyba mogą trochę poczekać, szczególnie jak pojawi się wnuczek lub wnuczka...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miśka
za stara na te numery
Dołączył: 30 Cze 2012
Posty: 2254
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:41, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Addis napisał: |
Jadzia, faceci maja luz, bo ich nie goni biologia, ja mam juz 33 i tylko dwa lata wzgledni duzych szans na zdrowe dziecko, potem juz powolywanie dzieci na swiat wiaze sie z rosnacym ryzykiem sprowadznia na nie chorob i cierpienia. Oczywiscie nikt mlodej kobiecue nie gwarantuj zdrowego dziecka ale ststystyki nie klamia- to robi sie igranie ze zdrowiem. Mam 33 a czuje sie stara i przemeczona |
Addis odniosę się tylko do tego. Rok przed ślubem byliśmy z wtedy przyszłym mężem na wykładzie/pogadance pewnego lekarza ginekologa, bardzo znanego i szanowanego w moim województwie. Spotkanie dotyczyło różnych rzeczy, między innymi najlepszego czasu na dziecko w przypadku kobiety. Miałam wtedy 31 lat i wyszłam z tego spotkania zapłakana. Powiedziałam nawet przyszłemu mężowi, że jeżeli chce mieć dzieci (a wiedziałam, że bardzo chce) to niech sobie inną znajdzie, bo ja mam małe szanse na dziecko, zwłaszcza, że wiedzieliśmy wtedy, że ze ślubem musimy jeszcze poczekać. I wiesz co? Dziś mam również, jak Ty, 33 lata i właśnie jestem w pierwszej ciąży. Udało nam się zajść w pierwszym cyklu starań. Jakże to rożne od tego, co mówią statystyki. A statystyki to wiesz... popatrz ile nawet tu, na forum, młodych dziewczyn, mających problemy z zajściem w ciążę, lub donoszeniem. Też są poza statystykami. Gdzieś tu na forum było o tym ile znamy kobiet rodzących zdrowe dzieci po 40, czy nawet 45 roku życia, i było ich całkiem sporo, osobiście znam 3, w tym moją babcię. Też poza statystykami. Nie mówię tu już o statystykach dotyczących innych rzeczy, bo to temat rzeka, ale, podsumowując, Addis nie nakręcaj się statystykami. To tylko cyfry, efekt kalkulacji. I tyle. A życie, życiem.
Dodam jeszcze tylko, że planujemy z mężem jeszcze 2 dzieci, a jak się trafi jeszcze 3 też nie będę płakać. Ciekawe, w jakim wieku urodzę ostatnie dziecko?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Busola
za stara na te numery
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:43, 17 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Też mam 33 lata, syna urodziłam mając 31. W ciązy byłam w sumie 4 razy. Teraz potencjalnie mogę też być, ale za wcześnie żeby sprawdzić. Też baaaardzo chcę mieć kolejne dziecko i też nie chcę żeby mój syn był jedynakiem. I też uważam, że jestem stara i że to może być ostatni moment na dziecko. Ostatnio dostałam listę badań i leków które być może powinnam zrobić i brać w ciąży. Było tego tak dużo i jest to tak kosztowne, choroby które potencjalnie mogę mieć (ale nie wiadomo czy mam) uniemożliwiające zajście skutecznie w ciążę są tak paskudne, że ostatnio postanowiłam olać system. Albo uda się w sposób naturalny, albo trudno, będę musiała się pogodzić z tym że będę mieć jedynaka (chociaż zawsze uważałam, że to krzywda dla dziecka ).
Nie ma czegoś takiego jak prawo do dziecka, ani prawo do rodzeństwa.
Addis - pogódź się z tym, że cokolwiek zrobisz, jakąkolwiek decyzję podejmiesz to, to czy w ogóle będziesz miała to drugie dziecko nie zależy od ciebie. Może się stać tysiąc rzeczy, których nie przewidzisz.
Za dużo myślisz, i za dużo planujesz i sama na siebie nakładasz za duże ciężary i olbrzymią odpowiedzialność. Po co to.
No i to trochę nie fair, traktować męża jako dawcę spermy? A dzieci potem będziesz wychowywać sama? Może jednak powinniście iść na terapię (albo się rozstać).
Moze powinnas mezowi powiedziec to co nam?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Addis
za stara na te numery
Dołączył: 05 Mar 2015
Posty: 4622
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska
|
Wysłany: Nie 20:20, 19 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Ciotka - faktycznie widzę, że napisałam, że nic pozytywnego nas nie łączy no nie, to zdecydowanie przesadziłam. Chodziło raczej o bilans plusów i minusów tymczasowo na minusie.
Próbowałam mężowi powiedzieć. Podejście 1: zasnęłam w trakcie rozmowy, bo to było po pracy do 4 nad ranem nad prezentacją na zajęcia dla studentów zaocznych i po owych zajęciach. Podejście 2:
- A może popracuję pół roku na pensji tej dziewczyny a potem zobaczymy co się urodzi?
- Jak to?
- No może jakiś projekt nowy będzie kogoś potrzebował... albo byśmy się zaraz zabrali do roboty?
-YYYYY?
Kurtyna.
Busola - jak będę coś robić w tym kierunku, choćby bezskutecznie, to nie będzie zależało ode mnie. Ale jak z góry decyduję się nie starać (a jeszcze przy tym śmiem nie rezygnować z seksu, rozpustna!), to brak dziecka jest moją winą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edwarda
junior admin
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 15:58, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Addis napisał: | Ale nie jestem takim idealem jak inne forumowiczki, ktore przy prasowaniu medytuja nad zbawieniem malzonka |
Dobrze, że to nie o mnie, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio prasowałam
Ostatnio zmieniony przez Edwarda dnia Wto 16:49, 21 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
brain
za stara na te numery
Dołączył: 08 Kwi 2013
Posty: 2891
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:53, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
U mnie też sterta prania
|
|
Powrót do góry |
|
|
agu
za stara na te numery
Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 3298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:55, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Mój się pytał o to, czy zabieramy ze sobą żelazko, bo on kupił nowe (przeprowadzka). A ja przy całym mega zorganizowaniu nie bardzo pamiętam, gdzie jest żelazko.
Mój mąż zapomniał prawa jazdy jadąc tysiąc km na rozmowę kwalifikacyjną, której częścią była jazda próbna. I co? Pracodawca się z niego podśmiewał w pierwszych dniach pracy, czy wziął prawo jazdy, a teraz są z niego bardzo zadowoleni. Ludzie się zmieniają, zwłaszcza jak się w nich wierzy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Addis
za stara na te numery
Dołączył: 05 Mar 2015
Posty: 4622
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska
|
Wysłany: Wto 20:11, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Wyciągnęłam dziś do pracy bluzkę ze sterty do prasowania 'e tam, pod swetrem i płaszczem i tak by się pogniotła"... za to mąż chciałby mu prasować tshirty. Cóż, wziął się za siebie, tshirty zaczynają wisieć na brzuchu zamiast się nań rozciągać, więc faktycznie będzie trzeba zacząć prasować.
Chodziło mi o dyskusję, którą gdzieś tam w dolnych działach znalazłam wiara a miłość chyba, wiele dziewczyn stwierdząło, że nie mogą sobie wyobrazić związku z kimś, kto pójdzie do piekła czy ma jakieś niekatolickie poglądy itd. - dla mnie to totalna abstrakcja, w ogóle nie brałam tego pod uwagę decyzując sie na ślub z nim - a widać byłoby lepiej, jakby najpierw wyeliminować wszelkie poważne różnice i potencjalne źródła konfliktów, a dopiero potem się zakochiwać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Rodzina=dzieci,mąż Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Następny
|
Strona 4 z 7 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|