|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
agu
za stara na te numery
Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 3298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:15, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Agrafko, super podsumowanie
Muszę sobie kiedyś swoje opracować.
Cytat: | Dzisiaj zgadzasz się na taką modę, a w KONSEKWENCJI (właśnie tej nielubianej) zgodzisz się na MODĘ picia, palenia, narkotyzowania się na imprezach nastolatków - bo to MODA? Czy wtedy dopiero zaczniesz tłumaczyć, że nie zawsze to co modne jest DOBRE? |
To ewidentnie nie do mnie
Chyba że rozumieć słowo "konsekwencja" jako konsekwentne stosowanie wszystkich gróźb. Wtedy jestem przeciw, ale dlatego, że jestem przeciw groźbom. Przeciw przemocy wszędzie tam, gdzie można ją zastąpić czymś innym.
Chanel, nie mi oceniać, czy to co zrobiłaś w kwestii ubierania Twojej córki było dobre. To Twoja córka, najprawdopodobniej ma podobną wrażliwość do Twojej.
Wiem, że nie wszystkie dzieci mają taką wrażliwość, jak moja córka. Ale do obcego dziecka wolę być za łagodna niż za ostra. Bo nie wiem, jakie jest.
Do dzisiaj pamiętam, jak zostałam zawstydzona na obozie letnim, miałam 10 lat. Moim zdaniem zawstydzanie to nie jest metoda wychowawcza. Żadne poniżanie nie jest.
Nie znam lepszej metody, niż własny przykład. I jednocześnie pewnie gorszej, bo tą metodę stosuje chcąc nie chcąc każdy rodzić. Do tego tłumaczenie wszystkiego. Mam zagwozdkę z alkoholem, ale dziecko tego jeszcze nie wyłapało. Przyjmuje, że są pewne napoje dla dorosłych i tyle.
Dla mnie lakier na paznokciach nie stanowi problemu, pomalowane paznokcie na swoich stopach lubię prawie tak samo, jak moja córka. Do przedszkola na początku jej jednak z lakierem nie puszczę - nie znam tych pań, nie wiemy jak to odbiorą.
Chanel, mamy zupełnie inne dzieci.
Powiedziałam córce "nie mam czasu", w konkretnej sytuacji: teraz nie mam czasu, odpowiem za kilka minut. Nie wydaje mi się, żeby moje dziecko miało z tym problem. Zawsze masz czas, w każdej chwili, rzucasz wszystko, od razu odpowiadasz na wszystko o co dziecko Cię pyta? Ja nie chcę takiej sytuacji. Swoją gadułę uczę, że nie może w każdej chwili żądać ode mnie, żebym rzuciła wszystko czy przerwała inną rozmowę i natychmiast się nią zajęła. Jak skończę, będzie ten czas tylko dla niej.
Zanim Edwarda napisała o odwracaniu pytania napisałam o tym, że u nas to nie działa. Może w innym miejscu forum. Zwykle odpowiadam na "dlaczego" jak automat.
Ostatnio zmieniony przez agu dnia Czw 10:28, 31 Lip 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 10:26, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Pewnie, że mamy inne dzieci - tyle, że ja już WIEM kim są moje (są dorosłe)a Ty się dopiero tego dowiesz za paręnaście lat! I mam nadzieję, że będziesz mogła być z nich tak dumna jak ja ze swoich!
Nie generalizuję. Mam kontakt ze zbyt wieloma dziećmi abym sądziła że jedna metoda zadziała na wszystkich. Bzdura! Zbyt wiele czynników warunkuje postępowanie dzieci.
|
|
Powrót do góry |
|
|
elemka
za stara na te numery
Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 2172
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:28, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
W prawdzie ja dzieci nie mam, ale pamiętam jak było u mnie w domu rodzinnym. Jeżeli chodzi o porównywanie bardzo dobrze to pamiętam jak moja mama wdała się w ''konflikt'' z nauczycielką, która cały czas porównywała dzieci do siebie- często negatywnie odnosząc się do jednostek. I wtedy głos rozsądku mojej rodzicielki, że moja córka nie jest ''innymi'' jest sobą, jedni lubią polski ona lubi matematykę i w tym jest wyjątkowa, a takie porównywanie jest niezdrowe, bi któreś z dzieci może poczuć się gorsze. Potem jeszcze wiele razy słyszałam to od niej. Za co jej szczerze dziękuje.
A ogólnie ja z rodzeństwem byliśmy chowani dosyć twardą ręką ze strony mamy. Ale też na zasadzie partnerstwa i rozmowy. Ja wiedziałam, że zawsze mogę przyjść do niej porozmawiać i uwaga, nigdy nie negowała mnie, a wyrażała swoje zdanie na temat sytuacji, tłumaczyła i mówiła, że każdy uczy się na swoich błedach i nawet jakby mi tysiąc razy powiedziała, że tak nie powinnam postępować to i tak sama bym się w to władowała. :)ale to już później jak byłam nastolatką późną
A konsekwencje były i to nie raz. Co doprowadzało mnie do szału- ogólnie trudnym dzieckiem byłam i cały czas nie mogę wyjść z podziwu, że moja rodzina w psychiatryku nie wylądowała przeze mnie- ale nauczyło mnie, że każdy czyn niesie za sobą konsekwencję . Czasami brutalna to była nauka, ale teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, że dobrze na tym wyszłam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
agu
za stara na te numery
Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 3298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:40, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
channel napisał: | Pewnie, że mamy inne dzieci - tyle, że ja już WIEM kim są moje (są dorosłe)a Ty się dopiero tego dowiesz za paręnaście lat! |
Ktoś mający dzieci trzydziestoletnie mógłby Ci napisać dokładnie to samo.
Nie wiem, co i jak mogłabym odpisać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 11:00, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
agu napisał: | Ktoś mający dzieci trzydziestoletnie mógłby Ci napisać dokładnie to samo.
Nie wiem, co i jak mogłabym odpisać. |
Agu - masz rację! Nasza rozmowa wzięła się stąd, że tobie konsekwencje kojarzą się z groźbą, a ja usiłowałam Ci wytłumaczyć że tak nie jest. Że w życiu wszyscy ponosimy różnego rodzaju konsekwencje np. źle wykonasz pracę - dostaniesz upomnienie/naganę - to groźba czy konsekwencje?
Ty moje postępowanie odczytałaś jako upokorzenie własnego dziecka - a tak nie było, bo właśnie moja córa ma rogatą duszę i jak jej powiesz że czegoś nie wolno bo..to musi to sprawdzić NAMACLANIE (lizała stal na mrozie i odparzyła język).
Dla Ciebie moda żłobkowa jest ok - trzeba jej się podporządkować, ale nie widzisz do czego to będzie prowadziło w następnych latach (a ja już wiem), wydaje Ci się że będziesz umiała w porę powiedzieć STOP, a ja WIEM że często rodzice nie wiedzą kiedy powiedzieć stop i później rozkładają ręce - bo sobie nie radzą z zachowaniem dzieci.
|
|
Powrót do góry |
|
|
agu
za stara na te numery
Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 3298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:28, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Chanel, mogłaś to tak odebrać, przepraszam. Skupiłam się na tym, jak w tej sytuacji byłoby z innym dzieckiem.
O co chodzi chodzi z metodą żłobkową? Że dziewczynki chcą nosić sukienki z kieszonkami albo różowe i rodzice im pozwalają?
Nikt by mojemu dziecku nie malował paznokci, gdyby samo w kolorowych, pomalowanych w domu, nie poszło do żłobka. I nie zrobiłaby tego osoba spoza grupy, z którą nie mamy dobrego kontaktu. Możliwe, że przez to sami staliśmy się źródłem mitycznego zła Źródłem malowania twarzy jednak nie będziemy. Chyba że okazjonalnie, w ramach malowania na twarzach zwierzątek i motywów indiańskich.
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylwuska90
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2012
Posty: 2074
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:23, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Agrafka napisał: |
- jak mnie czymś wyprowadzi z równowagi mój Starszy, proszę, żeby wyszedł na chwilę do innego pokoju, albo ja wyjdę, bo jestem zdenerwowana i mogę mu coś przykrego powiedzieć, a tego nie chcę (niestety czasem reaguję w sposób, którego się wstydzę, i który chcę wyeliminować na dobre; staram się, ale czasem nie wychodzi...)
|
to mądre... i porozmawiać dopiero jak się ochłonie. Muszę się tego nauczyć, niestety też reaguję tak jak nie chcę...
Mam dwie sprawy:
1. co myślicie o tej zależności: jak kiedyś rodzice mnie traktowali tak teraz ja traktuje swoje dzieci? (sposób mówienia, reagowanie w czasie złości, itp.) nie wiem czy dobrze się określiłam.. w tej książce również o tym było, że często to jak byliśmy traktowani jako dzieci determinuje nasz sposób wychowywania.
2. pytanie z innej beczki. Mam pewien problem, który chciałabym rozwiązać za pomocą trafnej, dobrej metody. Moja córeczka jest bardzo niemiła dla swojej babci (która mieszka w tym samym domu co my, pod nami). Odzywa się do niej niemiło, mówi: idź stąd, nie rób tego, nie ruszaj m (skrót imienia synka), mówi do niej podniesionym tonem. Nie wiem skąd to się wzięło. Babcia nie reaguje na to w ogóle, a czasem nawet ulegle mówi: "dobrze, dobrze już nie będę". Nie mogę na to patrzeć, mąż często zwracał uwagę swojej mamie: mów otwarcie, że tak nie można się odzywać, nie pozwalaj jej na to. I jak jej mąż o tym przypomni (gdy akurat jest) babcia powie tylko do wnusi: nie mów w taki sposób. Ale takim łagodnym tonem, że nieposkutkuje i to widać.
Powtarzam córeczce, żeby nie mówiła tak do babci, czasem nawet ostro i stanowczo mówie, powtarzam "jeśli jesteś zła na babcie, powiedź to, a nie do babci brzydko mówisz". Zastanawiałam się, co może być tego przyczyną. Wcześniej córeczka taka nie była. Może to chodzi o jej braciszka. Babcia teraz poświęca mu więcej czasu niż córeczce, entuzjastycznie się z nim bawi, chwali go. Często przy tym córeczka "docina" babci. np. babcia mówi do mego synka: "gdzie są zabaweczki? pokaż babci", a córeczka oschle odpowiada: nie ma zabawek. m. nie może". itp... co zrobić? jak reagować na taki sposób mówienia? już wiem, że teściowej nie zmobilizuje do tego aby jej stanowczo egzekwowała co może a co nie... jest inny sposób? bo mi się tylko przez cały czas wydaje, że to tylko teściowa ma na to wpływ. Moje proszenia, zwracania uwagi nic nie dają. Córka wobec mnie i innych nie jest taka. A jeśli jej się zdarza, to po zwróceniu uwagi już się to nie powtarza. potrafi się obrażać itp. - wkońcu bunt dwulatka, ale takiego zachowania wobec babci nie mogę popierać...
|
|
Powrót do góry |
|
|
bakteria
za stara na te numery
Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 10180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:33, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
syluśko, moim zdaniem:
1. jak się jest refleksyjnym człowiekiem, myśli się o swoim zachowaniu, powiela dobre, a wypiera złe wzorce - to moim zdaniem nie ma takiej zależności.
2. cóż, ja tu czuję jednak zazdrość (mogę się mylić!). a nie dałoby się poprosić babci, by mimo niechęci małej wzięła TYLKO JĄ np. na lody czy coś równie przyjemnego? spróbować, by babcia TYLKO JEJ poświęciła np. 2 godzinki, pogadają sobie po babsku, może kupią jakąś spinkę dla małej czy inną drobnostkę. może więcej uwagi "wyleczy" córcię? bo póki nie poznacie przyczyny, nie sądzę, by zwracanie uwagi przyniosło skutek (bo córcia malutka).
no i jeszcze - jak babcia zwraca się dłuższy czas tylko do wnuczka, wtrącić: "a córcia to i tamto" (np. narysowała mamę, pomogła tacie itp. itd.) - tak by babcia (ustalcie z nią taktykę) to bardzo pochwaliła, doceniła...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:52, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
choć dzieci mam jeszcze małe to zgadzam się z channel w całej rozciągłości
agu napisał: |
Pewnie, że konsekwencja... Kary na moje dziecko działają wyłącznie buntotwórczo. Każde dziecko jest inne i potrzebuje innego podejścia. |
moje dzieci na kary również reagują buntowniczo, do tego niczego je nie uczą. choć są najłatwiejsza formą obrony rodzica
za to konsekwencje - budzą głębokie zdziwienie - i uczą
ale są trudne dla rodzica, wymagają skupienia uwagi......
agu napisał: | W kwestiach ubraniowych już u trzylatek widać wpływ grupy rówieśniczej. Kiedy poznałam żłobkowe stylistki - rówieśniczki wiele rzeczy stało się jasnych. I już nie dziwi, że ulubiona ciocia maluje mojemu dziecko paznokcie na wybrany przez nie dzień wcześniej kolor (pierwsi puściliśmy ją do żłobka w kolorowych). Dla tej grupy dziewczynek to jest ważne niestety.
|
mam 6 i 3 latka....
i robię oczy...
moje dzieci ubierają się w te ciuchy co mają i tyle.
rozumiem i popieram jakąś modę na zbieranie np naklejek czy coś - to typowe dla dzieci i ważne by nie były outseiderami
ale - cały "styl" u malucha, no dla mnie uczy że trzeba być jak inni, bo inny - nie taki, a od tego krok do poczucia że jak nie mam tego i tego to jestem zerem i nie mam wartości...
co do paznokci - to moja Kaśka miała 2 razy pomalowane (przyszła wystawiła łapkę jak ja sobie pomalowałam) - nie ma problemu od czasu do czasu, za 2 dni się zmyje i za kilka miesięcy można na chwilę dziecku zrobić frajdę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
elemka
za stara na te numery
Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 2172
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:16, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Jolą całkowicie. Z reguły jeżeli choć troszkę myślimy to wiemy co nam przeszkadzało w wychowaniu naszych rodziców i nie chcemy żeby nasze dziecko doświadczyło tego samego...
|
|
Powrót do góry |
|
|
agu
za stara na te numery
Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 3298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:30, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | rozumiem i popieram jakąś modę na zbieranie np naklejek czy coś - to typowe dla dzieci i ważne by nie były outseiderami
ale - cały "styl" u malucha, no dla mnie uczy że trzeba być jak inni, bo inny - nie taki, a od tego krok do poczucia że jak nie mam tego i tego to jestem zerem i nie mam wartości.. | .
Nianiu, ja nie rozumiem skąd masz takie wnioski. Nie wiem, czemu popierasz zbieranie naklejek? Czy brak naklejki może czynić kogoś gorszym w oczach innych? A jak ktoś np. chce tak czy inaczej wyglądać, to już jest problem, którego nie należy rozumieć i popierać?
Dziewczyny, to co wy dopisałyście o stylu ubierania u dziecka mnie już zdezorientowało... Może faktycznie wybrałam ekstremalne przykłady i wyrwane z kontekstu.Ja nie widziałam w tej grupie nigdzie problemu z akceptacją innych, a jestem na to wyczulona.
Wydawało mi się, że moja córka wygląda normalnie na tle innych dzieci. No może te paznokcie ma częściej pstrokate. Nigdy nie było wymuszania kupienia czegokolwiek, w tym ubrań. Jedna babcia dała się namówić na buty z ulubioną postacią z bajki. Przy mnie nie ma takiej opcji.
Mała jakiś czas temu miała fazę na fioletowy. Jej koleżanka miała fazę na ubrania z kieszonkami. Ja jako czterolatka miałam fazę na czerwony. Chyba sporo dziewczynek ma fazy na róż. Nic z tym nie robiłam, na szczęście to przechodzi. Nie kojarzy mi się to z patologiami występującymi u nastolatków.
Ja po prostu pozwalam małej na wybieranie ubrań, które chce założyć. Sama sobie szuka w szafie albo jej podaję. Dzisiaj chciała spódniczkę, podałam jej spódniczki, wybrała sobie fioletową. Założyła, poprosiła o bluzkę, zaproponowałam jej jakąś, ucieszyła się, założyła. Nie wiem, czy to jest jakiś mega styl u dziecka? Nie kupuję jej nie wiem czego, wizytowe sukienki zostawiam na okazje. A normalne ciuchy pozwalam jej wybierać, dla mnie to zwykłe ubieranie się. Młoda potrafi się już sama przebrać rano i wieczorem, czasami ją tylko koryguję. Nie zmuszam jej do spodni, rozmawiam o tym, czy coś pasuje do czegoś. Moim zdaniem to nie jest za dużo.
Generalnie staram się, żeby mieszkanie było dostosowane do dzieci. Tylko ciuchy przeniosłam wyżej, żeby ciągle nie było przebieranek. Zabawki leżą tematycznie w różnych miejscach łatwo dostępnych dla dzieci (szuflada z puzzlami, szuflada z instrumentami, pudełko z lalkami, pudełko z autami etc.). Biorą sobie sami jak chcą.
Młoda po malowanie paznokci przychodzi po prostu każdorazowo. I jest to taka jej "marchewka". Nie wiedziałam, że to takie straszne.
W żłobku dwie dziewczynki są zawsze wystrojone. Zawsze w pierwszym rzędzie na przedstawieniu. Kiedyś na podwórku z nimi (trzylatkami) rozmawiałam. Jedna przez drugą opowiadały o tym, co mają na sobie, po prostu moda, moda, moda żłobkowa. Mi to spotkanie wyjaśniło skąd mała przyniosła kilka tekstów. Ale same w sobie teksty o tym, że mała dziewczynka ładnie wygląda, ma ładną sukienkę? To pikuś wobec tego co niektóre strasze panie mówią o dzieciach. "takie ślićniutkie ocka, takie zensy..." Od tego to mi się gorzej robi
Mała jakiś czas temu miała fazę na fioletowy. Jej koleżanka miała fazę na ubrania z kieszonkami. Ja jako czterolatka miałam fazę na czerwony. Na szczęście to przechodzi. Nie kojarzy mi się to z patologiami występującymi u nastolatków.
Ostatnio zmieniony przez agu dnia Czw 16:03, 31 Lip 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 16:04, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Oj Agu - poczekaj na przedszkole - tam też jest rewia mody!
Ja też przepraszam, pewnie zbyt szybko chciałam ubrać myśli w zdania i jakoś tak wyszło.
Fazy na ubrania są różne - stąd ja właśnie stosowałam zasadę "tę czy tę", ale moja byłaby gotowa w sukience na ramiączka wybrać się w styczniu
Kiedy pisałam o proponowaniu rzeczy, miałam na myśli swoją sytuację. Często otrzymywałam jakieś ubrania od rodziny i znajomych po ich dzieciach. Były niezłe, choć czasami znać było ślady użytkowania. Kupowałam jeden, dwa zestawy "wyjściowo - niedzielne" i tyle.
Gdybym dała młodej wybór - na pewno sama do przedszkola włożyłaby te "niedzielne", a na to nie było mnie stać.
Tak samo z jedzeniem - ale zawsze stosowałam zasadę aby były to produkty zdrowe i z grupy którą moje dziecko lubi.
Nie pozwalałam malować paznokci jak córka była mała, (jak prosiła tłumaczyłam że to dla dużych dziewczynek i musi dorosnąć) ale...zawsze są jakieś odstępstwa! Bal karnawałowy, urodziny, wesele....dlatego te dni były ważne dla mojej panny - do dzisiaj pamięta jak na czarno malowałyśmy paznokcie bo na balu była wiedźmą albo na różowo na wesele cioci.
Moje jakieś tam "zakazy" miały na celu poczekanie na właściwy moment, na to aby miała "motyle w brzuchu" że to już!
Jak skończyła 15 lat, poszłam z nią do kosmetyczki aby dobrać kolorowe kosmetyki do cery i naukę "makijażu" dla nastolatek - to był fantastyczny dzień urodzin. Teraz maluje się bardzo delikatnie (hihihi, matce też makijaż robi )
Teraz rozmawiamy o sexie i "pierwszym razie". córka opowiada o swoich marzeniach, oczekiwaniach... jeszcze sporo nerwów przede mną
Dzisiaj poszła na imprezę - o 22 mam ją odebrać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylwuska90
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2012
Posty: 2074
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:44, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
elemka napisał: | Zgadzam się z Jolą całkowicie. Z reguły jeżeli choć troszkę myślimy to wiemy co nam przeszkadzało w wychowaniu naszych rodziców i nie chcemy żeby nasze dziecko doświadczyło tego samego... |
tak, ja to wiem. Tylko chodzi mi o naturalną reakcję. taką w gniewie, nieprzemyślaną. Wydaje mi się, że często nieświadomie reagujemy jak nasi rodzice. wiadomo, jak myślący człowiek analizujemy, które zachowania rodziców było dobre, które nie i wypleniamy te złe. póki jednak to zrobimy do głosu dochodzą nasze własne doświadczenia. tak było w tej książce i mi wydaj się że tak jest.. analizując także mój przypadek.
Jolu dobry pomysł. Sama jej tego nie powiem. Niech mąż się produkuje.
P.S. Po dzisiejszej wizycie babci wraz z siostrą cioteczną córeczki zauważyłam, że jednak chyba moja córka jest bardziej na uboczu u babci, bo niby nie, ale powinna ustępować.... Nie wiem, może jestem przewrażliwiona, bo sama byłam kiedyś takim "popychadłem" (za mocne stwierdzenie, ale wiadomo o co chodzi).
|
|
Powrót do góry |
|
|
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 17:08, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Sylwia - a może młoda wyczuwa, że nie jest dla babci "naj". Oczywiście propozycje Joli są świetne, i myślę że trafiają w sedno - taki kontakt i wnusi i babci powinien dobrze zrobić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edwarda
junior admin
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 20:31, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Sylwuśka
1. Nie, nie i jeszcze raz nie!
Syna wychowuję bardzo świadomie, bardzo rzadko się na niego złoszczę. A nawet jak się złoszczę to na "zimno" a nie, że wióry lecą
Non stop gadamy o emocjach i w ogóle o wszystkim gadamy.
Syn mi mówi czego się boi, lęka, jak mu pani w przedszkolu dokuczyła itp.
W moim domu NIGDY tego nie było!
I nawet pamiętam, że czasami moje odczucia były ignorowane lub rodzice sobie z nich żartowali (nieświadomie, bo mnie kochali, nie tam żadna patologia , ale nie wiedzieli, że to ma taki wpływ na dziecko i jak należy postępować ).
2. Problem zdiagnozowałam tak jak Jola
Mała jest zazdrosna o kontakt babci z wnukiem. Nie dziwię jej się
Dzieci należy starać się traktować tak samo!
Dzisiaj mi się przypomniało jeszcze z tych książek:
Sprzątanie (i inne obowiązki) przełożyć na zabawę.
I np. bawimy się w roboty
Najpierw wchodzi mama i mówi: Tu zie-mia, tu zie-mia mamy inwa-zję obcych. Cała podłoga usłana niezna-nymi obiek-tami. Akcja eli-mi-na-cja.
A potem niech dzieci mówią:
O-o, je-stem ro-bo-tem, tu-taj wi-dzę jakąś lal-kę - na-le-ży ją de-por-to-wać.
Albo w księżniczki, rycerzy, małpki, słonie, cokolwiek.
To naprawdę czytałam daaawno temu, a sporo pamiętam
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|