|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:31, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | już to kiedyś pisałam: jakbym wiedział co chcę usłyszeć to bym nie potrzbeowała tego słyszeć bo bym to miałą w głowie!
mam walić głową w mur, tak? albo sie okaleczać? pobić? zapić? no, tak ,własnie takich rad oczekuję, jak sobie zrobić krzywdę! nie przyszło Ci do głowy że moze ja to rozpaczliwie krzyczę by ktoś mnie od tego powstrzymał, od krzywdzenia siebie? |
Dziecko, (przepraszam) - dziecko, przecież ja w kółko Ci piszę, właśnie o tym, że wszystko w Tobie krzyczy! Nie wiem, czy mogę dobitniej napisać!
Cytat: | końcówki nei rozumiem. Z moich wypowiedzi wynika ze oczekuję od Was rad jak odchudzić meża? Ja przeczytałam ten watek od nowa a Ty? |
Też i to nie raz. I nie tylko ten wątek. Bo leży mi na sercu Twoja sprawa, moja Młodsza Siostro.
Końcówka odnosi sie do:
Cytat: | abeba napisał:
(przypominam że zaczęło sie od tego, ze mam nie mówić publicznei o wadach) Przecież ja nie pytam Was jak zmusić meża do odchudzania tylko jak zmeinić swoje postrzeganie, swoje reagowanie. moim zdaniem źle mnei zrozumiałyście i niesłusznie źle oceniłyście.
Waszmość pani własne słowa - my czytamy to, co napisano. Skoro wszystkie źle rozumiemy i wszystkie źle oceniamy, to może to niekoniecznie nasza wina? |
Przeczytałam, odebrałam. Nie tylko ja.
Kończę, jadę na terapię.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edwarda
junior admin
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:50, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | Naprawdę mnie nei obchodzi Twój zwiazek jeśli wszystko jest w nim ok. |
Postaram się zapamiętać i wcielić w życie.
I zaraz pousuwam część swoich postów, bo skoro i tak Cię to nie obchodzi, to po co mam się aż tak uzewnętrzniać??
Zastanawiam się jeszcze dlaczego ja aż tak przejęłam się Twoim związkiem..... Bo tak jak mateoli i innym pewnie teżi leżysz (leżałaś?) mi na sercu.
Ale chyba zaczynam żałować, że w to weszłam
|
|
Powrót do góry |
|
|
espree
za stara na te numery
Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 10164
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 15:54, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Edward napisał: | abeba napisał: | Naprawdę mnie nei obchodzi Twój zwiazek jeśli wszystko jest w nim ok. |
Postaram się zapamiętać i wcielić w życie.
I zaraz pousuwam część swoich postów, bo skoro i tak Cię to nie obchodzi, to po co mam się aż tak uzewnętrzniać??
Zastanawiam się jeszcze dlaczego ja aż tak przejęłam się Twoim związkiem..... Bo mi leżysz (leżałaś?) na sercu.
Ale chyba zaczynam żałować, że w to weszłam |
Nie usuwaj nic. Proszę...
Nie tylko abeba to czyta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edwarda
junior admin
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 16:20, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Za późno. Zginęło na wieki
Trudno niech będzie, powtórzę Macie szczęście, że ogólnie Was lubię.
Tam było głównie o tym, że jestem lepiej wykształcona i więcej zarabiam niż mąż. I gdyby nie problem abeby to sama z siebie bym chyba tego nie napisała. Tym bardziej mi przykro, że tak wyszło....
I jeszcze jedna myśl biorąc pod uwagę "zasługi" dla naszej obecnej sytuacji materialnej to patrząc okiem "sprawiedliwości" do końca życia powinnam wypominać mężowi co jest moje a co jego. I po rękach kazać się całować. Bo ja to, tamto itp.
Czy to, że ma pracę jaką ma i wypłatę jaką ma jest wystarczającym dowodem, aby cały czas przekonywać go o własnej wyższości i własnym "wkładzie" finansowym? Porównywać ty to ja tamto? Bez sensu!!!
Może gdybym patrzyła w taki sposób to przez całe życie mogłabym mieć żal do siebie, świata, męża, że tak właśnie wyszło, że pomimo tego, że on jest starszy to patrząc po ludzku ja więcej osiągnęłam.
Ale swoimi postami chciałam pokazać (przede wszystkim abebie), że coś INNEGO jest ważne w życiu, trzeba drugą osobę zrozumieć, pokochać, przyjąć taką jaką jest (kochać pomimo czegoś, a nie za coś!). Kochać pomimo wad i razem pracować dla wspólnej przyszłości, że warto wychodzić z własnego egoizmu i żyć dla drugiej osoby, dla nas.
U nas w domu nie ma moje, twoje. Nie wyobrażam sobie wypominania. Ja zapomniałam co było kiedyś moje, dziś to nic nie znaczy, to jest wszystko nasze, dla nas!!!.
I myślę, że to jest część klucza do sukcesu. I BARDZO KOCHAM SWOJEGO MĘŻA I JESTEM MU WDZIĘCZNA ŻE JEST PRZY MNIE
PS. Ale przecież nawet patrząc jedynie pod kątem materialnym mogło być na odwrót, gdybym to JA (tak jak moja przyjaciółka) weszła do domu, który wybudował mój mąż??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gagusia
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 5163
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:04, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: |
Powiedzcie tylko jak mam przetrwać i skad nadal brać tę cierpliwość? |
polecam "Hymn o Miłości"
Cytat: | juka nie musisz mi tłumaczyć że rozmawiać należy w sposób nieraniacy. Wiem to i dlatego od tamtej pory jak mam coś raniącego to staram sie tego nie mówić. Tylko CO mam z tym uczuciem zrobić?? |
możesz np. zapisać na kartce albo w pamiętniku. tam się wyżyć, w trakcie ochłonąć, kartkę można potem spalić albo utopić w WC. a potem jak już będziesz spokojniejsza to gadać z mężem.
jeśli chodzi o przyjaciółki - dla mnie rozmowa o problemach z moją przyjaciółką zawsze jest bardzo pomocna. i nie uważam tego za nielojalność w stosunku do męża, bo ja głównie mówię o moim punkcie widzenia, o moich odczuciach względem czegoś tam. a nawet jeżeli napsioczę na męża, to za chwilę sama znajduję coś, co mogę o nim powiedzieć dobrego. no i czasem spojrzenie z boku uświadamia mi, że np. za bardzo się czepiam. pewnie, że generalnie najlepiej wszystkie problemy rozwiązywać we własnym związku, ale mnie czasem takie przepracowanie własnych uczuć z kimś innym, do kogo mam zaufanie bardzo ułatwia potem rozmowę z mężem, bo jestem w stanie mówić do niego w bardziej uporządkowany i spokojny sposób.[/url]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:01, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
oj oj oj dziewczyny....
mój prawie mąż - jest też trudnym przypadkiem po przejściach. i tak jak takie przypadki mam wady. ale wiem co biorę - zrobiłam bilans - wiem że minusy będę kochać tak samo jak plusy mojego M.
wiem że potrafię go całego kochać bo sama jestem też po przejściach i też z wadami - i to wielkimi. i skoro on mnie z nimi kocha i chce mojego dobra, a ja chce jego... to - bierzemy ślub
Abeby mąż na jedna wadę rzeczywiście paskudną - problem z pracą. bo tonie tyle chodzi kto więcej zarabia, co by był pracowity. i tu Cię rozumiem.
ale mówi się że z miłości i akceptacji można z niczego zrobić wszystko......
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pią 8:36, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
czy sobie zdajecie sprawę jaką zrobiłyście mi przykrość????? przeryczałam u terapetury, przeryczałam wieczór z meżem. kot mnie nie cieszy, pracować nei mogę.
Edward nie chodziło mnie o to że nie obchodzi w ogóle. Nie obchodzi - bo nie mam zamiaru sie wtrącać, interweniować ani nawet nic radzić skoro Tobie jest dobrze. Wiesz dlaczego tak napisałam? z zazdrości! Bo naprawdę to co napisałaś tylko pogorszyło mój stan! Piszesz, że wychodziliście, jak zrozumiałam z podobnego punktu co my, i 14 mcy po slubie macie mieszkanie, samochód, staracie sie o dziecko i w ogóle jest super. I co ja mam wtedy poczuć? No cieszę sie że Wam jest dobrze, ale i po prostu zazdroszczę bo masz wszystko tak, jak mi sie marzy. My jestesmy prawie rok po i mamy tylko pralkę i kilka wiklinowych mebelków! Piszesz że macie tak bo sie kochacie i ufacie Bogu. Jak mi ma to pomóc? z ufaniem Bogu mam ogromne problemy, też nie raz o tym pisałam. Czyli odpada. I kochacie sie - czyli my, którym uidzie gorzej, sie pewnie nie kochamy! Wiesz jakie to przerażające usłyszeć od obcych ludzi (Ty, juka,..) że sie nie kochamy?
Podważyłyście to co jest sensem mojego życia. Na jakiej podstawie??????
Na podstawie tego że 4-5 mcy temu powiedziąłam mu w twarz coś okropnego. NIKT nie wziął pod uwagę że ja tu napisałam, ze kiedyś tak powiedziałam i zrozumiałam że tak nie powinnam, zę wiem że musze znaleźć inne ujście dla emocji. I co? wszystkie zaczęłyście mi udowadniać to co wiem - ja wiem że nie powinnam była tego robić. A mimo to oberwalam, mąż mi to wybaczył a Wy nie umiecie, tylko kopiecie leżącego.
Dlaczego gdy juka pisze że każda matka ma czasem ochotę wyrzucić dziecko przez okno to jest to zrozumiane, porozumiewawcze emotikonki, pocieszanie fiammy itp. Nikt sie nei oburza. A jak ja straciłam cierpliwośc do mezą to święte oburzenie! Do małego dziecka można stracic cierpliwośc ale do męża nigdy? Dośc, wiem że tego nie rozumiecie, może nei wycxhowałyscie sie w takich warunkach jak ja.
Ale sedno w tym, że ja nie powinformowałam o tym z dumą tylko właśnie jako o błezie z którego wyciagnęłam wniosek:
Cytat: | kasik: w imię Twojej strategii powiedziałam raz lubemu, gdy zasnął po robocie po obiedzie, że wyglądał wtedy jak gruba swinia. Powiedziałam bo takie miałam uczucia i co? super fantastyczne! takie sczere i tak wiele wniosło do związku... Sad | Czy wyście zrozumiały tę wypowiedź? (no przecież to była ironia, nie uważam że to było super fantastyczne zachowanie) wyciągnełam wniosek że w moim przypadku mówienie mu szczerze wszystkiego co czuję, jak proponuje kasik, nie jest dobrą strategią. A co wyście zrobiły? ukarałyście mnie za coś co sama dawno uznałam za błąd, za co swoje juz wycierpiałam (myślicie ze po nim to spłynęło?). czemu to wasze oburzenie miało służyć?
Nikt nie wziął pod uwagę w jakim ja jestems stanie (jedna espree spróbowała zrozumieć, dzieki....) najbardziej boli mnie brak zrozumienia tych które teraz twierdzą że im na mnie zależało. sczgólnie Twój mateola! Gdy wprost napisałaś że naruszyłam przykazanie miłości. Nigdy Ci sie to nie zdarzyło? Wam sie błędy nie zdarzają? po prostu tu o nich nie piszecie, i o tyle jesteście ode mnie lepsze!
Maż nadal nie ma pracy. Nie wiadomo kiedy będzie miał. Kończy nam sie umowa najmu mieszkania. Na wieść o tym, że w przyszłym roku chcemy kupowac meiszkanie i może wyprowadzić sie w ciągu roku ak. włascicielka zaczęła kręcić nosem, że musimy mieszkać do czerwca, bo jak ona studentów znajdzie w lutym i będzie stratna. Jeśli sie nei zgodzimy na taki warunek to za tydzień (koniec umowy) lądujemy na bruku, z naszą pralką, wiklinowymi fotelami i kotem. Nie mamy nawet czym sie przeprowadzić. Czyli kolejne marzenie pryska, mieszkania nei będzie, bo nie stać nas na jednoczesną spłatę kredytu i tego najmu. Czuję sie jak parias i niewolnik. Ja sama spełniam warunki benaków, to mój maż nie. Czy rozumiesz jaki to ciezar????? ja nie dzielę naaszych rzeczy na moje i jego, nie wypominam mu że za moją kasę ma nowe buty (a ja chodzę w starych) ale jak mam z optymizmem patrzeć w przyszłość?? jak mam Tobie Edward nei zazdrościć? jak mam nei mieć żalu do meża? czy ktoś może to zrozumieć?
cała ta sprawa nauczyła mnie, że rzeczywiśćie forum nie jest dobrym miejscem na zwierzanie sie z problemów, bo można tylko nieźćle oberwać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edwarda
junior admin
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 9:44, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | czy sobie zdajecie sprawę jaką zrobiłyście mi przykrość????? przeryczałam u terapetury, przeryczałam wieczór z meżem. kot mnie nie cieszy, pracować nei mogę.
Edward nie chodziło mnie o to że nie obchodzi w ogóle. Nie obchodzi - bo nie mam zamiaru sie wtrącać, interweniować ani nawet nic radzić skoro Tobie jest dobrze. Wiesz dlaczego tak napisałam? z zazdrości!
Bo naprawdę to co napisałaś tylko pogorszyło mój stan! Piszesz, że wychodziliście, jak zrozumiałam z podobnego punktu co my, i 14 mcy po slubie macie mieszkanie, samochód, staracie sie o dziecko i w ogóle jest super. I co ja mam wtedy poczuć? No cieszę sie że Wam jest dobrze, ale i po prostu zazdroszczę bo masz wszystko tak, jak mi sie marzy. My jestesmy prawie rok po i mamy tylko pralkę i kilka wiklinowych mebelków! |
Cieszę się, że się znowu odezwałaś w temacie. Dobrze, że sobie poryczałaś, mam nadzieję, że pomogło!!! (przykre, ale terapia czasami musi boleć, żeby była skuteczna).
Dobrze, że ryczałaś przy mężu!!! Umiał Cię zrozumieć, pocieszyć??
Szkoda, że nie możesz pracować, nie cieszy Cię kot :sad: . A propos kota to popatrz sama pisałaś, że zazdrościsz, że mąż się z nim bawi - to dobry znak!! Brakuje Ci męża i jego uwagi!!!
Czułam, że piszesz z zazdrości.... Myślisz, że nigdy tego nie przerabiałam....
Tak właśnie chodziło mi o to, żeby pokazać Ci dyskretnie, że startowaliśmy z podobnego pułapu.... Liczyłam, że może coś Cię zaintryguje będziesz chciała dopytać, dowiedzieć się więcej... a tylko niepotrzebna kłótnia wybuchła. Ja cię przepraszam, za przykrość, którą (zupełnie nieświadomie!!) Ci sprawiłam.
My też nie mamy prawie żadnych mebli, pralkę na raty. Liczę tylko ile jeszcze tego zostało, zeby mieć te 100 zł miesięcznie więcej... Samochód mamy 13-letni i kosztował dokładnie tyle ile mąż dostał z ubezpieczenia po kradzieży poprzedniego (tyle, że ten jest trochę większy), a poprzedni kupił też na kredyt zanim mnie jeszcze poznał. Obecnie nie kupuję żadnych ciuchów, nie mam nawet na buty.... Wiesz jak mnie to czasem dobija?? Ale ufam, że kiedyś sytuacja się odwróci. Dziś ja zarabiam więcej, jutro może mój mąż (szuka czegoś lepszego) i będziemy milonerami albo w totka zacznę grać też można i bez wysiłku Przecież u Was też będzie lepiej jak tylko mąż znajdzie pracę. Ale teraz musisz maksymalnie postarać się mu pomóc żeby ją znalazł i wspierać go!!! Tylko tyle i aż tyle (bo wiem, że to dużo kosztuje..)
Wiesz jak bardzo się bałam decyzji o macierzyństwie??? - głównie, z powodów fiansowych, co ja zrobię z dzieckiem, czy mój mąż wyrobi na rodzinę i tak dalej. Pisałam już, że to rozmowy na forum pomogły mi się przełamać.
A co do Pana Boga to polecałyśmy już Ci kurs Filipa albo skorzystanie z innych możliwości, gdzie będziesz mieć okazję spotkać się z naprawdę wierzącymi ludźmi. A wierzący bynamniej nie równa się chodzący do kościoła
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:58, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czy wyście zrozumiały tę wypowiedź? (no przecież to była ironia, nie uważam że to było super fantastyczne zachowanie) wyciągnełam wniosek że w moim przypadku mówienie mu szczerze wszystkiego co czuję, jak proponuje kasik, nie jest dobrą strategią. A co wyście zrobiły? ukarałyście mnie za coś co sama dawno uznałam za błąd, za co swoje juz wycierpiałam (myślicie ze po nim to spłynęło?). czemu to wasze oburzenie miało służyć? |
jest, to jest dobra strategia, tlyko źle ją rozumiesz- jak wiesz już nie możesz mówić "wyglądasz jak świnia" ale inaczej można tą samą prawdę powiedzieć "wiesz kochanie, źle mi jest jak tak po obiedzie walniesz się na łóżku, smutno mi, chciałabym byś czasem też ...."
o to chodzi
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pią 10:13, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Niania napisał: | "wiesz kochanie, źle mi jest jak tak po obiedzie walniesz się na łóżku, smutno mi, chciałabym byś czasem też ...."
o to chodzi |
ja to doskonale rozumeim, że to należy mówić. I mówię. Tylko ze nie przyznajecie mi prawa do przeżywania takiego gniewu, do żalu którego nie mogę opanowac. I który nie chce przybrać takiej ładnej formy jak Ty napisałaś. i na to nadal nie ma sposobu, poza pamiętnikem spuszczanym w toalecie i kickboxingiem mateoli
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:30, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
ja tam pozwalam sama mam temperamencik - ale licze do 10 czy 100 zanim coś powiem, albo staram się (często nie wychodzi) gdzieś indziej ulokować złe emocje - w lesie, w kuchni na garnkach się wyżyć czy pobić ścianę poduszką, najbardziej pomaga mi płacz a potem taka zaryczana idę i mówię mojemu co leży mi na sercu (te łży to też efekt uboczny mają - mała manipulacja )
|
|
Powrót do góry |
|
|
mateola
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 11:16, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Abebo, ja doskonale wyczuwam, jak odbierasz moje wypowiedzi. Dlatego nieraz sie wstrzymuję i nie piszę nic.
I dlatego, jak już napiszę, to dosadnie i bez głaskania.
Jak myślisz, dlaczego nazywam Cię Młodszą Siostrą?
Żeby się naprawdę podnieść, trzeba najpierw spaść na dno. A to boli. Można to odwlekać...
Powodzenia w terapii. Trzymaj się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pią 14:17, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Przerażona jestem, jak to wszystko czytam. Ale najbardziej przeraża mnie stan, w jakim jest abeba. Czegoś takiego jeszcze nigdy chyba nie pisałaś, w każdym razie nie tak mocno...
Wydaje mi się, że jesteś już za bardzo przytłoczona tym wszystkim i czujesz się strasznie bezradna i zmęczona. W gruncie rzeczy cała dyskusja (czy raczej kłótnia?) rozwinęła się na bazie jednego zdania, a przecież Tobie nie tyle przecież chodzi o to, żeby Twój Mąż schudł, ale żeby zaczął podzielać Twoje troski i Twoje spojrzenie na świat, żebyś nie musiała sama dźwigać tego wszystkiego. Nie robi tego (a może niewystarczająco, nie tak, jakbyć chciała?), a w Tobie wzbiera gniew , jak widać zabójczy i dla Ciebie, i dla Waszego związku. Żaden ze mnie psycholog, więc mogę się mylić. Nie wiem, co Ci powiedzieć i nie mam jakichś szczególnie rewelacyjnych pomysłów, więc nie będę się nimi popisywać. Może tylko jedno - nie tylko mateoli zależy na Tobie i na tym, żeby Ci w miarę możliwości pomóc. Myślę, że dziewczyny chciały dobrze, a wyszło tak sobie. Ale wina nie jest tylko po ich stronie, bo wina przy nieporozumieniach zawsze rozkłada się na wszystkich.
Ponieważ niczego mądrego nie wymyśliłam, myślę o Tobie ciepło i modlę się za Was... W jakiś dziwny sposób stałaś mi się bliska i wiele bym dała, żeby umieć Ci jakoś pomóc. Ale może jest tak, że jeśli w chęci pomocy wchodzi się za głęboko w czyjeś życie, to wynikają z tego tylko problemy?
No, nie kłócić mi się tu więcej, dziewczyny!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edwarda
junior admin
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 17:48, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
novva napisał: | Przerażona jestem, jak to wszystko czytam. Ale najbardziej przeraża mnie stan, w jakim jest abeba. Czegoś takiego jeszcze nigdy chyba nie pisałaś, w każdym razie nie tak mocno...
Nie wiem, co Ci powiedzieć i nie mam jakichś szczególnie rewelacyjnych pomysłów, więc nie będę się nimi popisywać. Może tylko jedno - nie tylko mateoli zależy na Tobie i na tym, żeby Ci w miarę możliwości pomóc. Myślę, że dziewczyny chciały dobrze, a wyszło tak sobie. Ale wina nie jest tylko po ich stronie, bo wina przy nieporozumieniach zawsze rozkłada się na wszystkich.
Ponieważ niczego mądrego nie wymyśliłam, myślę o Tobie ciepło i modlę się za Was... W jakiś dziwny sposób stałaś mi się bliska i wiele bym dała, żeby umieć Ci jakoś pomóc. Ale może jest tak, że jeśli w chęci pomocy wchodzi się za głęboko w czyjeś życie, to wynikają z tego tylko problemy?
No, nie kłócić mi się tu więcej, dziewczyny! |
OK novva, może uda się na przyszłość bez kłótni.
Nie tylko Tobie w "dziwny sposób" abeba (i wszystkie tutaj, choć ona najbardziej) stała się bliska
To jest chyba chore: abeba - kurczę nawet nie znamy swoich imion ale wiedz, że czasem kładę się spać i myślę ciekawe co tam u abeby w tej Wa-wie słychać. albo wstaję rano idę do pracy i też nie mogę się doczekać, na nowe posty i informacje, jadę autobusem i obmyślam co mam napisać w kolejnym poście. Tak jak myślałam o Tobie, kiedy się broniłaś nawet datę pamiętam - 12.07 nie muszę sprawdzać! i jak kasik zdawała to też myślałam i w ogóle w ogóle...
Rzeczywiście masz rację novva ta nasza rozmowa, a raczej kłótnia była nasycona emocjami i jak teraz to czytam na spokojnie, to rzeczywiście wygląda to trochę jak zabawa w piaskownicy - Ty mi tak, to ja Ci tak...
Dlatego też pousuwałam "co nieco" ze swoich wypowiedzi, bo to naprawdę zbyt "na gorąco" było i zbytnio się pospieszyłam z niektórymi rzeczami, które napisałam o moim małżeństwie.
Abeba zaraz będzie o tej zazdrości, ale najpierw se cytat muszę wstawić...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edwarda
junior admin
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 18:08, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | Wiesz dlaczego tak napisałam? z zazdrości! Bo naprawdę to co napisałaś tylko pogorszyło mój stan! Piszesz, że wychodziliście, jak zrozumiałam z podobnego punktu co my, i 14 mcy po slubie macie mieszkanie, samochód, staracie sie o dziecko i w ogóle jest super. I co ja mam wtedy poczuć? No cieszę sie że Wam jest dobrze, ale i po prostu zazdroszczę bo masz wszystko tak, jak mi sie marzy. My jestesmy prawie rok po i mamy tylko pralkę i kilka wiklinowych mebelków! Piszesz że macie tak bo sie kochacie i ufacie Bogu. Jak mi ma to pomóc? z ufaniem Bogu mam ogromne problemy, też nie raz o tym pisałam. Czyli odpada. I kochacie sie - czyli my, którym uidzie gorzej, sie pewnie nie kochamy! Wiesz jakie to przerażające usłyszeć od obcych ludzi (Ty, juka,..) że sie nie kochamy?
Maż nadal nie ma pracy. Nie wiadomo kiedy będzie miał. Kończy nam sie umowa najmu mieszkania. Na wieść o tym, że w przyszłym roku chcemy kupowac meiszkanie i może wyprowadzić sie w ciągu roku ak. włascicielka zaczęła kręcić nosem, że musimy mieszkać do czerwca, bo jak ona studentów znajdzie w lutym i będzie stratna. Jeśli sie nei zgodzimy na taki warunek to za tydzień (koniec umowy) lądujemy na bruku, z naszą pralką, wiklinowymi fotelami i kotem. Nie mamy nawet czym sie przeprowadzić. Czyli kolejne marzenie pryska, mieszkania nei będzie, bo nie stać nas na jednoczesną spłatę kredytu i tego najmu. Czuję sie jak parias i niewolnik. Ja sama spełniam warunki benaków, to mój maż nie. Czy rozumiesz jaki to ciezar????? ja nie dzielę naaszych rzeczy na moje i jego, nie wypominam mu że za moją kasę ma nowe buty (a ja chodzę w starych) ale jak mam z optymizmem patrzeć w przyszłość?? jak mam Tobie Edward nei zazdrościć? jak mam nei mieć żalu do meża? czy ktoś może to zrozumieć?
|
Ano możesz mi nie zazdrościć.
To tylko z grubsza tak wesoło wygląda mieszkanie, samochód, luksusy. Napiszę Ci więcej o tych naszych "luksusach" ale na priv, bo to naprawdę nie są dla mnie rzeczy do chwalenia..... Ewentualnie potem na forum możesz napisać czy choć trochę Cię przekonałam, że nie warto mi aż tak zazdrościć . Ale skoro (bez urazy ) pewnie pomyślałaś o mnie, że jestem jakąś panienką, która pewnie większość rzeczy od rodziców dostała i jeszcze się nimi na forum chwali jak Ty piszesz jak Ci źle i ciężko to się przełamię i Ci trochę wyjaśnię bliżej niektóre sprawy...
Choćby kradzież tamtego samochodu, głupi maluch to był (mój mąż, a wtedy narzeczony to se nawet AC na niego wykupił, ach śmiać mi się z tego chciało, ale gdyby nie to.....), ale - naprawdę nikomu nie życzę - wychodzisz rano, chcesz jechać do pracy, idziesz tam gdzie postawiłeś wóz i nie ma, a że zima była to myślisz, może śnieg przywalił i szukasz jak głupi i w końcu się orientujesz, że go naprawdę nie ma
Druga rzecz z tą pracą co ją mąż tydzień przed ślubem stracił.... Abeba powiedz szczerze czy gdyby Twój mąż nie miał pracy przed ślubem i gdybyś była ŚWIADOMA tego wszystkiego co ze sobą niesie brak pracy i gdybyś w związku z tym nie wiedziała ile ta sytuacja potrwa, wyszłabyś za niego??? Nikomu nie życzę takich wyborów
Ja też mogłabym Ci zazdrościć. Naprawdę! Pytasz czego? Proszę bardzo oto próbka:
1. Świetnie znasz angielski (to i pracę znaleźć pomaga, a wręcz umożliwia) ja mimo wielu lat nauki do dziś jestem lewa!!! I nie mam absolutnie żadnych zdolności w tym kierunku i dogadać bym się nawet nie umiała!!!!
2. Masz fajną pracę, ambitną rozwija Cię ona na pewno. Mi to się podoba: organizacja jak ONZ, fajne kontakty, wielki świat, projekty badawcze (Ty zdaje się socjologię kończyłaś prawda??) ach jakieś mądre rzeczy o społecznościach badać. SUPER!!.
A ja co siedzę przy biurku i się uwsteczniam....
3. Macie mebelki z wikliny a mój mąż nie akceptuje tego materiału. Jedyne co udało się przemycić to gazetnik....
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Rodzina=dzieci,mąż Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5 ... 13, 14, 15 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5 ... 13, 14, 15 Następny
|
Strona 4 z 15 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|