|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
abeba
Gość
|
Wysłany: Sob 11:57, 12 Kwi 2008 Temat postu: w domu z nowordkiem SAMI ? |
|
|
Czy ktoś z Was był z noworodkiem sam, tzn. we troje ale bez pomocy babci? bo ja tak planowałam, ale wszyscy mnie straszą, że nie da rady bez babci choćby dochodzącej.... że nawet jesli jakimś cudem poradzę sobie z opieką nad dzieckiem to sama umrę z głodu lub zakażenia wywołanego niemyciem się z braku czasu i sił.... a tymczasem moja mama prowadzi samodzielną praktykę lekarską na NFZ i nie ma prawa jej zamknąć (przecież byłoby to porzucenie pacjentów! ), a teściowa po kilkunastu latach sie zaktywizowała zawodowo i od niedawna pracuje w markecie (czyli na urlop brak szans). Obie mieszkają daleko węc nei wpadną nawet na chwilę.
Ludzie radzą jechać do mamy (bez męża ) - tak jakby to coś zmieniało skoro ona też pracuje 8-17(18 )....
No więc da się? mój mąż umie robić zakupy i gotować, z dzieckiem pewnei będzie lepiej sobie radził niż ja - chodzi więc o to czy dam radę przetrwać czas od 7 do 18 po nieprzespanej (karmienie) nocy...?
a najlepsza jest moja ciocia - wzięła 2 tygodnei urlopu w drugiej połowie kwietnia i przyjeżdża do Wwy. nie spytała wczesniej na kiedy mam termin. Wiec wygląda na to że nie dosć, że mi nie zdąży pomóc, to jeszcze (jako że juz na urlopie) będę zobowiązana robić za damę do towarzystwa i przewodnika turystycznego na ostatnich nogach.... ehhh, rodzina...
Ostatnio zmieniony przez abeba dnia Sob 12:00, 12 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
espree
za stara na te numery
Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 10164
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 12:03, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
a mąż nie może wziać na początek urlopu?
my też planujemy być sami, bez babć (przypuszczam, że obie chętnie by brały w tym udział, ale jakoś nie wyobrażam sobie tego. wolę, żebyśmy SAMI do wszystkiego doszli, a nie byli rozstawiani po kątach jak lalki).
zakładam (ale nie wiem czy słusznie ), że po pierwszym przerażeniu wszystko powoli układa się w jako-taką całość i można sobie poradzić bez dodatkowej rodziny.
mój mąż planuje 3 (może nawet 4) tygodnie urlopu po porodzie. już zapowiedział to w pracy
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Sob 12:11, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
od 1. lutego ma nową pracę, czyli przysługuje mu max 6 dni chyba. do tego jest czas różnych targów, ciągle połowa załogi wyjeżdża - nawet jak on akurat nie jedzie, to ktoś musi zostać w biurze.
poza tym on naprawdę nie miał wieki wakacji-urlopu (w starej pracy nie było jak brać, w końcu uzbierał kilkanascie zaległego - i przy rozwiazaniu umowy wziął ekwiwalent). więc liczyłam że urlop nazbiera i wyjedziemy nad morze latem na 2 tygodnei chociaż....
|
|
Powrót do góry |
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 12:12, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ja byłam, dałam radę. z pierwszym było najtrudniej, z każdym następnym coraz łatwiej - przy ostatnim tydzien po porodzie zostałam sama z trójką i nie było żadnego problemu. moi rodzice przyjechali z wizytą jak córka miała miesiąc. pewnie nie przeszkadzaliby , gdyby byli bliżej i częściej, jedyną inwazyjną osobą w rodzinie jest moja teściowa, ale tak się ułożyło że cały czas radzimy sobie sami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Sob 12:18, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
wczoraj prosiłam męża by spytał znajomą ze studiów - mamę 3 chłopaków, liczyłam że powie że sie da, bo to wyluzowana babka - a ona że "będzie ciężko...". Póki co 3:1.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Color
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 13:03, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Ja też uważam, że da się bez pomocy, ale... będzie ciężko
Nam akurat pomagała moja teściowa - głównie w gotowaniu obiadów, początkowo bała się robić cokolwiek przy dziecku (później to minęło).
Jak masz możliwości Abeba - porozmawiaj z bliskimi o jakiejś formie pomocy. Jak nie wypali - nie martw się, bo dasz radę na pewno.
Człowiek to taki stwór, który nawet nie podejrzewa ile sił może z siebie wykrzesać, jeśli jest taka potrzeba.
Ostatnio zmieniony przez Color dnia Sob 13:40, 12 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
fresita
Moderator
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 19038
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:10, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ja nie poradzilabym sobie bez pomocy mamy i meza i tak mialam ogromna depreche a bez ich pomocy to chyba bym porzucila rodzine i albo zrobila cos bardziej głupiego. ja bylam tak wykonczona fizycznie ze mialam tylko ochote spac, brrr
mam nadz ze przy drugim sama sie zorganizuje troche lepiej
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aniąt
za stara na te numery
Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 5116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mazowsze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:21, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ja byłam z noworodkiem i trzylatkiem sama. Dałam radę
|
|
Powrót do góry |
|
|
milgosia
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 13:22, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Abeba, moja koleżanka po urodzeniu pierwszego dziecka dziękowała, że mąż zawczasu zarezerwował urlop i wziął opiekę nad żoną na ten okres.
Choć poród był całkowicie normalny, to jednak przez tydzień nie mogła normalnie siedzieć, schylać się, była po prostu obolała i głównie leżała i karmiła, a mąż zajmował się nią i dzieckiem, sprzątaniem, gotowaniem i PRANIEM (bo tego jest od groma) i całe szczęście, bo jak zostałaby sama, obolała i ledwo chodząca wśród pieluszek, kwilącego niemowlęcia, ucząca się dopiero rozpoznawać co który płacz/krzyk oznacza, nie mogąca sobie na początku poradzić, ogarnąć... toby się rozpłakała z bezsilności.
A przecież wszystkiego, czego wymaga opieka nad dzieckiem wszystkiego można się nauczyć, ale gdy kobieta się fatalnie czuje i sama potrzebuje pomocy, to ciężko jest jej się cieszyć i znajdować dobre strony tych "uroków" macierzyństwa...
Po co masz później fundować sobie frustracje i narzekać w stylu - "Po co mi to było? Jestem złą matką, bo nie umiem zająć się swoim dzieckiem, nie chcę go" - a tak naprawdę to po prostu kiepsko się czujesz i tyle i stąd te emocje itd.?
Obecność drugiej osoby jest wtedy na wagę złota, a poza tym chłop od początku uczy się wszystkich detali, przewijania, kąpania... OD POCZĄTKU JESTEŚCIE WE TRÓJKĘ I RAZEM USTALACIE RYTM DNIA... a mąż ma szansę docenić, że taka "praca w domu" w stylu pranie, prasowanie, gotowanie i jeszcze zajmowanie się dzieckiem, to miła, ale też ciężka harówa .
Może akurat Tobie wszystko się szybko zagoi, ale... nie ma co być bohaterem na siłę i oszczędzać na urlopie... Nie ma co oszczędzać, bo można potem tego żałować... Może być tak, że wstaniesz jak skowronek na drugi dzień, ale bardziej prawdopodobne, że wiele czułych miejsc może Cię boleć, możesz nie mieć siły nawet wstać z łóżka i co wtedy?
Przy drugim dziecku to przynajmniej wiesz, od czego zacząć, co może się wydarzyć, ale przy pierwszym? To jest - jak dla mnie - zbyt duża niewiadoma, może spać jak aniołek, a może płakać cały dzień, a Ty się czujesz rozbita fizycznie i psychicznie, zmęczona i... sama.
A tak, co dwie głowy to nie jedna do każdego problemiku, który w obliczu rozchwianych po porodzie emocji urasta do rangi giganta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12430
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 13:46, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
abebo.. ja najpierw planowalam , ze przyjedzie mama , potem miala mi pomagac siostra..
ostatecznie zostalismy sami.. i calkiem dobrze.. na dodatkowe osoby nie bylo miejsca w naszym pokoiku..
maz mial wolne przez chyba tydzien..
ale my pierwsze 2 tyg spedzilismy w szpitalu, mialam przynajmniej o tyle dobrze, ze nie bylam sama w domu z kilkdniowym malenstwem..
trzeci tydzien zycia Piotrusia bylismy juz sami z mezem w domku...
(w razie pytan mialam pod reka caly akademik matek, ale w sumie nie bylo koniecznosci),
tez mialam depreche....
zajmowalam sie wszystkim tylko nie dzieckiem- (to przejal maz, masowanie brzuszka w czasie kolki, usypianie, przewijanie, a ja tylko do karmienia dochodzilam)
wszyscy sie dziwili, ze tak dobrze sobie radze, bo i ugotuje, upiore, itd.. ale jak sie niezajmowalam młodym.. to mialam czas na inne zajecia...
w czwartym tygodniu zycia bylismy juz sami z Piotrusem i jakos dalam rade...
"babyblues" minąl...
ograniczylam obowiązki domowe do minimum...
na spacerkach robilam zakupy na bazarku, jak Piotrus spal to gotowalam/wstawialam pranie.. ( do kuchni, pralni ani lazienki nie moglam go zabrac....przeciagi w akadmiku, kupa innych ludzi... starsze dzieci..., w mieszkaniu jest o niebo wygodniej)
Ps. Ale moj Piotrus byl wyjatkowo chyba "grzecznym" niemowlakiem, duzo spal, nie plakal czesto, ladnie jadł - zakwalifikowalam go jako "Aniołka" wg kryteriów Tracy Hogg, ale jakbym miala takiego "Zywczyka" np. to nie wiem czy podobny scenariusz miałby miejsce...
i jakos dalam rade.. nie wyobrazam sobie jednak w tym czasie miec jakies inne obowiazki typu praca albo nauka...
chyba nie dalabym rady....
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Sob 13:54, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
milgosia - ok, nie będziemy oszczędzać na urlopie- to będzie tydzień opieki i koniec. Jak będę mieć fuksa to urodzę przed długim weekendem - to sie zbierze 2tygodnie.max.
ja się boję poprosić, bo jak ktos przyjedzie, to ja naprawdę będę to traktować jak kłopot (goście, trzeba coś przygotowac posprzątać, podawać bo nie wiedzą gdzie co jest, nie mam ich gdzie połozyć spać itp.) a nie opiekę. I nie jestem przyzwyczajona do korzystania z opieki, nie byłam nigdy w szpitalu ani obłożnie chora.
ale wizja milgosi jak najbardziej jest w moim stylu....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Color
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:06, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | ja się boję poprosić, bo jak ktos przyjedzie, to ja naprawdę będę to traktować jak kłopot (goście, trzeba coś przygotowac posprzątać, podawać bo nie wiedzą gdzie co jest, nie mam ich gdzie połozyć spać itp.) a nie opiekę. |
A pewnie, to normalne i... chyba dobrze o Tobie świadczy
Ale jeśli kogoś poprosisz o pomoc przez kilka dni, to ta osoba nie będzie chyba się spodziewać, że będziesz koło niej biegać z herbatkami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
mk,
za stara na te numery
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 6818
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: podkarpackie
|
Wysłany: Sob 15:12, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Przy pierwszym dziecku pomagała mi mama i cała rodzina(studiowałam),
przy drugim trochę pomagała mi mama,ale tylko na początku myślę,że przy drugim całkiem spokojnie poradziłabym sobie sama
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalka
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 937
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nowy Sącz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:42, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Ja przez pierwsze półtora miesiącqa po porodzie byłam w domu rodzinnym (razem z mężem,ale tak się złożyło,że wróciliśmy wtedy z zagranicy,więc żadne umowy o prace go nie wiązały).Natomiast mnie najbardziej pomogła moja mama.I nie chodzi tu o zajmowanie się dzieckiem, z tym sobie radziłam (oprócz kąpania,bo plecy wysiadały),ale o rady dotyczące np.karmienia piersią czy róznych poporodowych problemów. Jej pomoc była nieoceniona
W gruncie rzeczy potrzebowałam głównie wsparcia psychicznego.
Myślę,że samej można sobie poradzić,ale o wiele łatwiej jest mieć kogoś bliskiego obok...Pamietam takie poczucie konfortu,gdy np szłam się umyć (a wg zaleceń położnej miałam to rbić kilka razy dziennie)i miałam pewność,że dzieciątkiem ktoś się zajmie,gdy zakwili
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dracena
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 16:49, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Myśmy byli sami, tak jak planowaliśmy, było ciężko, ale to było NASZE i tylko NASZE CIężKO. I nie żałuę, drugi raz zrobilibyśmy tak samo.
Choć obie nasze mamy zadeklarowały pomoc, odmówiliśmy (no, czasem jakiś obiadek zabieraliśmy ), to byłczasdla naszego synka - i dla nas. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy, taki okres wzmożonej intymności, jeśli wiecie, o czym mówię.
Aha, ale mąż był na urlopie trzy tygodnie.
Ostatnio zmieniony przez Dracena dnia Sob 16:50, 12 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|