|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 15:56, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Frejdo - cały czas zastanawiam sie jak krótko, jasno napisać o tej plynności, jak zbiorę myśli - miałam baaaardzo cięzki dzisiaj dzień na pewno napiszę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Frejda
za stara na te numery
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 16:06, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
novva, zgadzam się z tym, znałam te badania dużo wcześniej i było dla mnie oczywiste, że noszenie itp. sprzyja rozwojowi dziecka.
Poza tym w wypowiedzi channel wynikało, że nosiła naprawde mało, podczas gdy dla niej to było "z umiarem".
Dla mnie co innego znaczy ten umiar w przypadku noszenia.
Całkiem inaczej podchodzę do Izy, niż channel do syna.
Mam wrażenie, że kukułka w pewnym momencie podchwyciła temat noszenia ( bo to jej konik) i podkręciła dyskusję. W dodatku Krzyś wymagał tego. Podparła się badaniami i powstała mega teoria ciągłego noszenia.
Denerwowało mnie w tym wątku też to, że jeżeli wyraziłam zdanie, że nie noszę często, to wyszło, ze jestem jakaś zła i krzywdzę dziecko. A gdyby kazdy z nas przyznał się ile godzin średnio w tygodniu nosi swoje małe dziecko, to myślę, że wszyscy bylibyśmy na jednym poziomie ( no może poza kukułką - chustomaniaczką )
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edwarda
junior admin
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 16:55, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Edwarda napisał: | fiamma75 napisał: | burze sie natomiast, gdy slysze, bo dziecko sie przyzwyczai |
Pewnie, że się nie przyzwyczai. I też mnie wkurza takie gadanie.
|
Frejda napisał: | Nie rozumiem dlaczego Edwarda, fiamma i chyba Ty uwżacie, że dziecko się nie przyzwyczaja. |
Jeszcze raz, bo straszna afera
Napisałam to co jest wyżej, bo tak jak fiammę wkurza mnie GADANIE "bo się przyzwyczai". To taki durny slogan powtarzany przez różnych ludzi, szczególnie w starszych pokoleniach, tak jakbyśmy my, rodzice nie mieli żadnego wpływu na sposób wychowania dziecka.
To od nas zależy, żeby tak jak ktoś już wyżej napisał, podążać za swoim dzieckiem. Są różne etapy wychwania i tyle. Zazwyczaj małe dziecko potrzebuje dużo bliskości, im starsze tym ta nić się wydłuża. To naszym, rodziców zadaniem jest, aby dziecko się nie "przyzwyczaiło".
W przypadku naszego dziecka obyło się bez drastycznych metod. Po prostu Wojtuś dojrzewał do coraz większej samodzielności. Od zawsze umiał być na chwilę sam, ale też nigdy nie zostawiałam go samego, gdy płakał, nie zmuszałam do spania w swoim łóżeczku, nie odmawiałam nocnego karmienia (skończyliśmy nocne karmienia dopiero po skończeniu przez syna 1 roku). Nigdy nie myślałam "nie będę cię nosić, bo się przyzwyczaisz". I tyle.
To przechodzenie do kolejnych etapów odbyło się tak naturalnie. Żadnego pospiechu, żadnego zmuszania.
Sprawdziła się zasada dawania dziecku bliskości i rady juki, fresity, channel i innych dziewcząt dane mi dawno, dawno temu, gdy byłam początkującą, załamaną mamą. Tu jest parę rad udzielonych mi w tym czasie na forum
http://www.naturalnemetody.fora.pl/font-color-darkblue-rodzina-dzieci-maz-color,5/wojtus-edwardy,947.html
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16710
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:20, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Edwarda, dzięki, ze przypomniałaś, że dyskusja dotyczyła sloganu "bo dziecko się przyzwyczai" a nie kwestii nosić/ nie nosić/ile nosić. Pięknie to napisałaś!
Frejda sprowadzila to tylko do noszenia a w ogóle nie o to chodzi, tylko o postawę nie robienia czegoś, bo dzecko się przyzwyczai i wyrośnie z niego terrorysta, który zabierze wolność i odbierze radość macierzyństwa.
Na tym miejscu muszę podziękować przede wszystkim channel, juce i fresicie za to, że ułatwiły mi macierzyństwo. Dzięki ich radom i przykładowi nie czułam się ograniczona w wolności tylko dlatego, że moje dzieci były/są noszone/lulane (nawet i powyżej 2 lat), przebywają w naszym łóżku, nie były uczone samodzielności lecz same się jej uczą wtedy, gdy są gotowe itd.
Frejdo, nie wiem ile nosisz tygodniowo, bo my wiemy tylko tyle, że nasze dziecko większość dnia (gdy nie śpi) spędza na naszych rękach. Cieszę się niezmiernie, że w ciągu uzbiera się godzina dziennie, gdy zajmuje się sam zabawą. Dla mnie jest to niewiarygodny luskus, bo przy córce tego nie miałam Nie zmienia to faktu, że często z mężem posiłki jemy zmieniając się Tacy jesteśmy zniewoleni
|
|
Powrót do góry |
|
|
Frejda
za stara na te numery
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 20:08, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
fiamma75 napisał: |
Frejdo, nie wiem ile nosisz tygodniowo, bo my wiemy tylko tyle, że nasze dziecko większość dnia (gdy nie śpi) spędza na naszych rękach. |
Moim zdaniem, to wynik tego, że masz takie dzieciaczki, które wymagają noszenia. Gdybyś miała dziecko, które godzinę samo się bawi, dam sobie rękę uciąć, że poszłabyś w tym czasie robić spokojnie obiad.
fiamma75 napisał: | Tacy jesteśmy zniewoleni |
E tam, gadanie. Jesteście po prostu do tego zmuszeni.
Nie piszę tego złośliwie, ale tak jest, po prostu każdy pisze wg swoich doświadczeń.
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pią 21:32, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Edwarda słusznie zauważyła, że odeszliśmy od głównego tematu. To i ja napiszę konkretnie, nie tylko o noszeniu, bo to w sumie margines.
W moim pojęciu moja rola jako matki polega na towarzyszeniu dziecku. Ono wyznacza rytm, ono sygnalizuje, czego mu trzeba. Ja obserwuję, coraz lepiej rozumiem i - no niestety - dostosowuję się do tego, chociaż zwykle to właśnie jest dla mnie najtrudniejsze. Nie wiem, czy to założenie ułatwiło mi pierwsze miesiące, czy też może mój syn należy do dzieci prostych w obsłudze.
Karmiłam na żądanie, kilka razy zdarzyło mi się wkurzyć, bo już nie miałam siły. Zwykle trzymała mnie myśl, że on mnie potrzebuje (jedzenia albo tylko bliskości) i jakoś dawałam radę. Sporo z nim gadamy od maleńkości, a teraz w ogóle jest fantastyczny etap poznawania dziennie kilku nowych słów i rozwoju komunikacji.
Pieszczot i czułości chyba daję mu wystarczająco dużo - czasem sam przychodzi się przytulić, czasami ja mam taką potrzebę, ale nie ma dnia, żebyśmy się trochę nie powygłupiali i nie tulili. Absolutnie nie przyjmuję do wiadomości, że to może być dla dziecka w jakikolwiek sposób szkodliwe. Sama czuję niedobór z czasów, kiedy potrzebowałam się przytulić do mamy, ale ona nigdy nie chciała, bo twierdziła np. że najpierw musi się umyć po pracy itp. Racjonalne, ale dla dziecka niezrozumiałe! Z Jaśkiem zresztą jako babcia próbowała stosować podobną taktykę. Raz (miał chyba 2-3 miesiące) słyszałam, jak mu powiedziała, że nie weźmie go na ręce, jak będzie płakać, BO SIĘ PRZYZWYCZAI i będzie płaczem wymuszał wyjmowanie z łóżeczka, weźmie go na ręce dopiero jak już będzie grzeczny i spokojny. Moim zdaniem to chore i okrutne, i cieszę się w sumie, że babcia nigdy nie ma czasu, żeby zająć się wnukiem.
Jasiek umiał i lubił bawić się sam na macie edukacyjnej. Czasem siedziałam przy nim, czasami rzeczywiście wykorzystywałam tę przerwę na wstawienie obiadu czy pranie. Zawsze reagowałam na odgłosy marudzenia i znudzenia. Jak nie chodził, to często zabierałam go do kuchni czy łazienki w foteliku (szkoda, że już tak się nie da ). Teraz - przyznaję - nie zawsze przychodzę do niego rano na pierwsze słowo "Mama!", bo wiem, że za chwilę może zająć się książeczką i zapomnieć o całym świecie albo znowu zasnąć.
Usypiał przy piersi, w wyjątkowo ciężkich chwilach nawet kładłam go na sobie i uspokajałam, potem przez jakiś czas w dzień spał w wózku, bo lubił bujanie, a pierś już go nie usypiała, jakoś po drodze nauczył się zasypiać sam, bez żadnego treningu. Spał z nami w łóżku przez pierwsze dwa miesiące, kiedy trzeba było pilnować regularnych nocnych karmień. Potem spróbowaliśmy przenieść go do łóżeczka i okazało się, że dziecko ma w nosie nocne karmienia i smacznie śpi.
Ciężkie ząbkowanie pomagała mu znosić chusta, bo wtedy potrzebował ciągłego przytulania, ale poza tym nie nosiłam go zbyt wiele w domu w chuście.
Przywiązuję ogromną wagę do poczucia bezpieczeństwa mojego dziecka. Łapię się najczęstszy tekst to: "Spokojnie, mama jest". Nie wiem, czy to dobrze, robię to odruchowo od chwili, kiedy się urodził.
To, co piszesz o "sterroryzowaniu", Frejdo, jest też dla mnie ważną kwestią, bo przecież rozpoznawanie pragnień i potrzeb dziecka nie oznacza, że automatycznie wszystkie mamy spełniać! Jasiek dostał niedawno płytę z Teletubisiami i pokochał je z całego serca. Gdyby mu pozwolić, siedziałby dziennie po 2 godziny przed komputerem (daję słowo, że wytrzymuje tyle!). Uwielbia też słodycze, wchłonie każdą ilość. Nie znosi, jak mu się czegoś zabrania: wysypywania ziemi z kwiatków, wylewania wody na podłogę, biegania z klockiem w buzi itp. Od tego jestem jego matką, żeby mu czasem zabronić, wytłumaczyć, coś limitować, pokazać, że nie wszystko można mieć, a to, co można, nie zawsze można od razu. Ale przecież nie będę mu limitować swojej obecności, czułości, rozmów, przytulania - zaspokojenie tych potrzeb moim zdaniem właśnie ułatwi mu zaakceptowanie tego, czego z jakichś powodów nie chcę lub nie mogę mu dać. Tylko że tu nie chodzi o to, że on mnie sterroryzuje albo że się do czegoś za bardzo przyzwyczai: po prostu ja wiem, że to nie jest dla niego dobre, a on tego jeszcze nie wie i nie rozumie. Nie mam zamiaru walczyć o władzę w domu dla samego poczucia, że to JA tu rządzę i że nie pozwolę sobą pomiatać. Sądzę, że w tym punkcie niestety Tracy Hogg, która wielokrotnie podkreśla, że to rodzice mają rządzić i ustalać dzieciom plan dnia, tylko dlatego, że to oni są rodzicami, nie ma racji.
P.S. Wyszedł mi straszny elaborat, więc żeby nie było tak różowo, dodam tylko, że i tak moje macierzyństwo jest ciągłą szarpaniną - z okolicznościami, wątpliwościami, własnym egoizmem.
Ostatnio zmieniony przez novva dnia Pią 21:53, 29 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
la_polaquita
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:03, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Hej dziewczyny, a tak mi się fajnie czytało pierwsze strony ze śmiesznymi radami ciotek, babć, teściowych Weźcie się zmobilizujcie, napiszcie znowu, chętnie się pośmieję! Ja nie mam się jeszcze czym dzielić, ale jak założę rodzinkę w przyszłości z moim M to pewnie napiszę Wam o takich "dobrych radach z Ameryki Płd"
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16710
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:43, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Novva, tak pięknie i mądrze to napisałaś
Frejddo, to, że dużo nosimy to owszem wynik potrzeb naszych dzieci, ale i też przekonania, że mają do tego prawa i braku lęku o przyzwyczajenie się. Pytałam się też męża, czy kiedykolwiek bał się, że dziecko mu się przyzwyczai do ciągłego noszenia. Popatrzył na mnie oczami pełnymi zdumienia
|
|
Powrót do góry |
|
|
la_polaquita
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:06, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
A jak już tak ciągniecie ten temat o noszeniu to zastanawiam się, czy nie wysiadają Wam kręgosłupy?? Przeciez już będąc w ciąży kręgosłup boli, a co dopiero później, im dziecko większe i cięższe...
Przecież to się można wykończyć. W wieku 50 lat będziecie jak 80-letnie babcie...
Pomysł noszenia podoba mi się, chciałabym stosować chusty w przyszłości, ale mam wątpliwości. Wiecie co, w ogóle w dzisiejszych czasach nie wiadomo komu wierzyć - wszędzie skrajności. Każdy w zasadzie może sobie stworzyć własną tezę i poprzeć ją badaniami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Frejda
za stara na te numery
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 23:10, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
novva, wartościowy elaborat. Myślę, że bardzo podobnie zachowuję się względem swojej córki.
fiammo, a nie myślałaś o tym, że on już się przyzwyczaił?
Odnośnie tematu - mała nie za bardzo mogła dzisiaj zasnąć, więc wzięłam ją na ręce, ładnie się przytuliła, ale zaraz zaczęła łypać po pokoju
Ale nie o to chodzi - po paru minutach wymiękłam, ciężko strasznie, zaczął boleć mnie kręgosłup. Tak więc wielki szacun dla noszących często na rękach! Naprawdę!
|
|
Powrót do góry |
|
|
espree
za stara na te numery
Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 10164
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 23:18, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
la_polaquita napisał: | Przeciez już będąc w ciąży kręgosłup boli, a co dopiero później, im dziecko większe i cięższe...
Przecież to się można wykończyć. W wieku 50 lat będziecie jak 80-letnie babcie... |
I jeszcze z piersiami do pasa od długiego karmienia
Wiedząc, że ciąża i potem noszenie dziecka jest obciążeniemm zaczęłam ćwiczyć - aerobik dla kobiet w ciąży, a potem dla mam z małymi dziećmi. NIGDY nie bolał mnie kręgosłup!
Ja nie wiem: kobiety noszą zakupy, plecaki w górach, itp. wszystko mogą i wszystko potrafią, a jakoś małe dziecko wtulające się matkę nagle jest za ciężkie...
Przecież nikt tu nie każe go podrzucać, można usiąść wygodnie i oprzeć sobie dziecko na kolanach. A tatusiowie to też nagle tacy cherlawi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Frejda
za stara na te numery
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 23:20, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
espree, myślę, że spawa kręgosłupa to kwestia indywidualna i nie podlega dyskusji. A ćwiczenia jak najbardziej wskazane.
|
|
Powrót do góry |
|
|
espree
za stara na te numery
Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 10164
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 23:27, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Frejda napisał: | espree, myślę, że spawa kręgosłupa to kwestia indywidualna i nie podlega dyskusji. A ćwiczenia jak najbardziej wskazane. |
No tylko kłpot z tym argumentem jest taki, że osoba z największymi tu problemami z kręgosłupem jest za noszeniem
I nie twierdzę, że wszyscy mają non stop latać z dzieckiem na rękach tylko baaardzo często tu powtarzany argument "kręgosłupa" jest równie wiarygodny jak "nie karmię, bo nie mam mleka" (czy mi się wydaje czy la_polaquita nie ma jeszcze dzieci, a już widzi problemy?)
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16710
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:30, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Frejdo, do czego się przyzwyczaił? Do tego, że nie lekceważy się jego potrzeby bliskości?
Ponieważ mam bardzo chory kręgosłup i biodro, nosić mi wcale nie wolno, noszę przede wszystkim na siedząco czy w taki sposób lulam, jedynie gdy to nie zdaje egazminu chodzę a jest co dźwigać.
Polaquto - czy Ty myślisz, że nasze babcie nie nosiły dzieci?
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pią 23:33, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
espree napisał: | la_polaquita napisał: | Przeciez już będąc w ciąży kręgosłup boli, a co dopiero później, im dziecko większe i cięższe...
Przecież to się można wykończyć. W wieku 50 lat będziecie jak 80-letnie babcie... |
I jeszcze z piersiami do pasa od długiego karmienia |
Nie zapominajcie o obowiązkowych rozstępach i żylakach oraz obowiązkowym szkorbucie spowodowanym zbyt długim karmieniem
espree napisał: | Ja nie wiem: kobiety noszą zakupy, plecaki w górach, itp. wszystko mogą i wszystko potrafią, a jakoś małe dziecko wtulające się matkę nagle jest za ciężkie...
Przecież nikt tu nie każe go podrzucać, można usiąść wygodnie i oprzeć sobie dziecko na kolanach. A tatusiowie to też nagle tacy cherlawi? |
Pogadaj z moim mężem, który też stęka ostatnio pod ciężarem Jaśka. Gdybym przez całe lata nie ćwiczyła, to chyba dawno wysiadłby mi kręgosłup przy tym słodkim ciężarze. Przyznaję ze wstydem, że ostatnio się zaniedbałam pod tym względem, nawet na basen przestałam chodzić
Akurat dobra chusta fantastycznie ułatwia noszenie, odciążając kręgosłup - na rękach moim zdaniem jest o wiele ciężej! Ale ja i tak nie dawałam rady dłużej niż 2,5 godziny, bo problem polegał na tym, że Jasiek w chuście wymagał ciągłego stania albo ruchu, a najlepiej bujania. Usiąść się nie dało, bo od razu chciał wyłazić z chusty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Rodzina=dzieci,mąż Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 33, 34, 35 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 33, 34, 35 Następny
|
Strona 26 z 35 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|