|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
abeba
Gość
|
Wysłany: Sob 14:23, 20 Wrz 2008 Temat postu: bycie mamą, bycie nianią |
|
|
Obserwowanei jak zachowuje się synek ze mną i ja z nim (czyli oboje nerwowo, płaczliwie itp) a jak synek z nianią (spokojnie, sielsko, cicho), nasunęło mi smutną refleksję. Łatwo być z dzieciątkiem jak sie nie musi nic innego robić. Łatwo zmienic pieluszkę i wyjść na spacer, jak nie trzeba myśleć nad tym, w którą rękę (zęby?) wziąć wór zużytych pieluch wychodząc z domu. Łatwo zmienić zaslinione ubranko na czyste, jesli nie trzeba myśleć o tym kiedy wreszcie dziecko pójdzie spać i zdołam zrobić pranie. Łatwiej być nianią, można oddać sie dziecku w całości. Można byc dla niego lepszym niż jego własna mama...
Mam wrażanie że współczesna kobieta powinna od razu rodzić sie z 4 klonami/ bliźniaczkami. Jedna byłaby cudowną oddaną mamą, druga efektowną na zewnątrz i wyrozumiałą w domu żoną, trzecia zaradną gospodynią, czwarta - niezmordowaną kochanką, a ostatnia - człowiekiem, z ambicjami, zainteresowaniami itp. Niestety tak nie ma - a ja zmuszona jestem robić wszystko po łebkach i wszystko do kitu. Nie jestem w stanie nawet łaczyć prawidłowej opieki nad dzieckiem z dbaniem o dom, co będzie jak przyjdą zadanai zawodowe (a biorę na siebie ledwie ułamek etatu). dlaczego każde z zadań jakie ma wykonywać kobieta jest całodobowe?
O ilez łatwiej być facetem! pracuje cały dzień - no ale zawsze, choć w niedzielę, tę chwilę na zabawę z maluchem znajdzie, nikt (on sam, kultura) więcej od niego nie wymaga, na spotkanie z kolegami czas się znajdzie (ma wyrozumiałą żonę, która pozwoli mu raz na jakiś czas wyjść na wieczór, w końcu chłop pracuje, niech sie zrelaksuje), wystarczy dać jedna różę i już zostawia po sobie wrażenie casanovy na ładnych kilka dni....
Taki facet nie jest w stanei zrozumieć, dlaczego jego zona nie jest wulkanem seksu o 22. (choć i tak bak entuzjazmu mu nie przeszkadza, wystarczy gotowość). Nie jest w stanei połączyc faktów, wyobrazić sobie ile ona sypia przewijając i karmiąc po nocach dziecko.
Czytuję ostatnio (przy karmieniu) kryminały o międzywojennym Wrocławiu, zaludnionym m.in. przez stada prostytutek spełniających najwymyślniejsze marzenia mniej lub bardziej praworządnych panów podczas gdy ich żony mogą sie spokojnie wyspać. Biedniejsi panowie (studenci, zołnierze) mogą skorzystać za darmo z seksualnej gotowości niań, bon i służących wychodzących z dziećmi do parków, gdy zony spotykają sie w swoich gronach na eleganckei herbatki. Coraz bardziej mam wrażenei, że może to wcale nie był taki głupi układ. Inna kobieta do każdego z zadań...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Sob 20:19, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Myślę, że gdyby tę kobietę rzeczywiście rozczłonkować, to ostateczny efekt nie byłby zbyt ciekawy Co z tego, że byłaby perfekcyjną panią domu albo rewelacyjną kochanką, jeśli tylko w tej jednej sferze byłaby najlepsza? To, co w każdym z nas najciekawsze i najcenniejsze, bierze się z połączenia różnych sfer i doświadczeń.
Pewnie napiszę coś bardzo oczywistego, ale dlaczego zakładasz, że żeby być dobrą matką trzeba wszystko robić perfekcyjnie, z oddaniem i przyklejonym uśmiechem na ustach? Tak to tylko stepfordzkie żony potrafią A my nie jesteśmy cyborgami, tylko ludźmi, którzy czasami mają gorsze chwile, gorsze dni i tygodnie, własne potrzeby i uczucia i za dużo spraw na głowie, żeby wszystko zrobić perfekcyjnie. I mówi Ci to perfekcjonistka! Dziś miała przyjść moja mama, więc już wczoraj od popołudnia się stresowałam, czy zdążę posprzątać, uprać, uprasować i ugotować obiad. Chciałam jak najszybciej położyć synka spać, co on oczywiście wyczuwał i wcale nie miał zamiaru zasypiać wg mojego harmonogramu. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że jeśli nazajutrz chcę być choć trochę przytomna, to nie dam rady zrobić wszystkiego. Odpuściłam i poszłam spać. Nawet gdybym zrobiła wszystko, co zaplanowałam, i tak przecież za coś by mi się dostało. No i kiedy po powrocie z pracy usłyszałam, że dziecka nie było w co przebrać, bo wszystkie świeżo uprane śpioszki są nieuprasowane (a to była tylko jedna z wielu uwag!), przyjęłam to na spokojnie i powiedziałam, że nie jestem maszyną.
Co do facetów i tego, ile wymagają od siebie - to zależy do czego są przyzwyczajeni, jaką mają wyobraźnię i na ile do nich trafia to, co mówimy. Czy Twój mąż był chociaż raz SAM cały dzień z Tyciem? Miał okazję zobaczyć, ile to pracy i wysiłku? Jeśli nie, to może przydałaby mu się taka lekcja poglądowa. Mam jednak wrażenie, że nasza kultura z wolna przestaje tolerować taki model faceta, o którym piszesz. Teraz właśnie raczej wymaga się od mężczyzn, żeby angażowali się w ciążę i macierzyństwo - to już nie jest tylko chwila zabawy z dzieckiem, a jedna róża tygodniowo nie załatwi sprawy. Promuje się współodpowiedzialność, a wyrozumiałość musi działać w obie strony. Zauważ, że już nawet w "katolickich" publikacjach (typu pulikowszczyzny) autorzy użalają się nad tymi biednymi facetami, którzy przeżywają taki kryzys męskiej tożsamości i ciężko znoszą zmianę ról społecznych. Choć kiedy się tak rozglądam wokół to wydaje mi się, że mam jakiś wyjątkowy egzemplarz faceta, który jest świetnie przygotowany do tej odpowiedzialności. Wciąż:
- słyszę, że facet do porodu i po porodzie w szpitalu nie jest do niczego potrzebny (pewnie, zamiast pomagać przy dziecku lepiej niech pije),
- w przychodni, kiedy jesteśmy razem pada pytanie: "Czym mu PANI pupę smaruje?" (tak, jakby ojciec nigdy tego nie robił i w ogóle był niewidzialny),
- na szczepienia z dzieckiem do nas przychodzą niemal wyłącznie kobiety,
- część rodziny uważa za bardzo niemęskie, że mój mąż gotuje (i nie potrzebuje przy tym żadnej mojej pomocy ani wskazówek) i sam prasuje koszule.
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Sob 20:49, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
novva napisał: | dlaczego zakładasz, że żeby być dobrą matką trzeba wszystko robić perfekcyjnie, z oddaniem i przyklejonym uśmiechem na ustach? |
nie zakłądam że trzeba robić perfekcyjnie. Uważam tylko, ze powinno się robić wystarczająco dobrze, tak by dziecko nie poniosło szkody. Jak widzę jak on spedza czas z nainią a jak jęczy przy mnie to mam poczucie, że ja go krzywdzę! Że jak on płacze i nie spi to wkurzam sie że mi jest źle, że nie zrobię mnóstwa innyhc rzeczy, a nie zastanawiam czy może jego brzuszek boli i trzeba mu dać herbatkę koperkową czy bóg wie co.
uważam, że ja nie robię nawet wystarczająco dobrze:(
z punktu widzenai facetów myslę że takei kilka klonów by było do przyjęcia. rozmawialiby tylko z jednym z nich - od pozostałych przyjmując usługi. jedliby dobry obiad w czystym mieszkaniu - czy facetom do szczęścia jest potrzebne rozmawianie o tym? co go na dobra sprawe obchodzą kupki jego syna czy fakt ze nie ma gdzie zorganizowac chrzcin? czy naprawdę uważasz ze fakt ze sprzatnelam dzis rano 3 kupy uczynił mnie ciekawszą i bogatszą wewnętrznie osobą? bo ja nie:(
może i model faceta sie zmienia, ale wg tylko połowicznie. Nie słyszę głosów oburzenai, że mój mąż wykonuje tę czy tamtą niemęską czynność. Ale wciaż jego robienie to możliwość, a nie obowiązek. On może poświęcić czas synkowi - ale nie musi. Wiele spraw jest wązniejszych i ja kobieta muszę to zrozumieć (np. własnie wyszedł odbierać samochód który znajomy nam samowolnie naprawił i chce za to kasę). Ja nie mam wyboru, ja muszę być do dyspozycji zawsze.
spędził z nim max 6h, radził sobie świetnie, nawet szynkę na obiad upiekł.
co tylko wskazuje, że to ze mną coś jest nie tak.
Ostatnio zmieniony przez abeba dnia Sob 20:56, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Sob 21:03, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | uważam, że ja nie robię nawet wystarczająco dobrze:( |
Pewnie Cię nie przekonam, ale chyba się nie doceniasz. Wydaje mi się, że to normalne, że się wkurzasz, że synek nie śpi, a Ty chcesz coś zrobić. Wcale nie jest łatwo przestawić się na taki tryb życia, w którym niewiele da się zaplanować, a Twój harmonogram dziecko ma głęboko w pieluszce
abeba napisał: | Ale wciaż jego robienie to możliwość, a nie obowiązek. On może poświęcić czas synkowi - ale nie musi. Wiele spraw jest wązniejszych i ja kobieta muszę to zrozumieć (np. własnie wyszedł odbierać samochód który znajomy nam samowolnie naprawił i chce za to kasę). Ja nie mam wyboru, ja muszę być do dyspozycji zawsze. |
Tu masz absolutną rację. Mnie też jest się ciężko z tym pogodzić. Mąż wyjeżdża, bo MUSI, a ja to MUSZĘ zrozumieć. I właściwie rozumiem, ale jakoś jest mi przykro, bo kiedy ja MUSZĘ coś zrobić, to najczęściej wychodzi na to, że może jednak wcale NIE muszę. Z tym, że nie mam o to żalu do męża - to tak wychodzi niezależnie od niego, a nawet wbrew jego woli.
abeba napisał: | co tylko wskazuje, że to ze mną coś jest nie tak. |
A nie jesteś przypadkiem "po prostu" przemęczona obowiązkami i tym, co MUSISZ zrozumieć, choć wcale nie chcesz?
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Nie 13:06, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
novva napisał: |
Wydaje mi się, że to normalne, że się wkurzasz, że synek nie śpi, a Ty chcesz coś zrobić. |
mi sie to wydaje niedojrzałe i karygodne, bo moje wkurzanei szkodzi dziecku.
novva napisał: |
abeba napisał: | co tylko wskazuje, że to ze mną coś jest nie tak. |
A nie jesteś przypadkiem "po prostu" przemęczona obowiązkami i tym, co MUSISZ zrozumieć, choć wcale nie chcesz? |
jestem przemęczona, ale czy coś da sie z tym zrobić w ciagu najbliższych 3 lat? nie, więc muszę być silniejsza. kropka.
W dodatku jak np zostawiłam kiedyś męża na dworze z wózkiem dzieckiem i zakupami, to on dał radę włożyć zakupy do wózka i wnieść to wszystko na III p. za jednym razem. Moja lekcja/zemsta spełzła na niczym - nie przejął się. jak on ma zrozumieć że mi to by zajęły 3 wyprawy, w tym 2 z dzieckiem w chuście? jest silniejszy (na krótką metę), wiec to co dla mnie jest za cieżkie, dla niego jest do ogarnięcia i zajmuje mniej czasu. wychodzi na to że to on powinien sie opiekowac dzieckiem nie ja. Ale niestety nie zyjemy na pustyni, tylk o patriarchalnym społeczeństwie i taki eksperyment pewnei zakończyłby sie dla nas obojga bezrobociem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bystra
za stara na te numery
Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:46, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Abebo,
rozmawiasz o tym z mężem w ogóle? Wydaje mi się, że to by było skuteczniejsze niż "zemsta", która i tak nie daje zamierzonych efektów.
Po drugie, to popieram novvą, odpuść sobie za wysokie standardy - jesteś tylko człowiekiem, masz ograniczenia psychiczne i fizyczne, i naprawdę nie możesz być doskonałą matką, doskonałą kochanką, doskonałą gospodynią, doskonałą pracownicą itd. w jednej osobie. Pozwól sobie tak pomyśleć - nie da się i koniec.
Zawsze możesz wprowadzić pewne usprawnienia, dzięki którym będziesz mniej sfrustrowana, a Twoje dziecko reaguje niepokojem właśnie na Twoje nastroje... których źródłem są Twoje wewnętrzne konflikty i stawianie sobie nieosiągalnej poprzeczki doskonałości. Odpuść sobie trochę z miłości do siebie i dziecka, bo inaczej za ileś tam lat, psychicznie nie wytrzymasz.
Wydaje mi się, że po pierwsze to musisz więcej odpoczywać. Przestań chronić tylko czas wolny męża... Ty też masz do tego prawo! Oddaj mu część prac, a z części zrezygnuj... Pozostaw to, co jest absolutnie konieczne i nie bój się korzystać z ofert pomocy innych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dracena
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 20:31, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | novva napisał: |
Wydaje mi się, że to normalne, że się wkurzasz, że synek nie śpi, a Ty chcesz coś zrobić. |
mi sie to wydaje niedojrzałe i karygodne, bo moje wkurzanei szkodzi dziecku. |
Abeba, to normalne... nigdy nie zajmiesz się dzieckiem, jak niania, która ma tylko zająć się dzieckiem i przychodzi do ciebie umyta/najedzona/wyspana i jezscze jej za to płacą. To normalne, że mamy do zrobienia tysiąc rzeczy w domu i jeszcze trzeba się zająć dzieckiem. I to nie jest karygodne - przecież KOCHASZ JE, prawda? Niezaleznie od tego, jak się wkurzasz rano, kiedy chcesz zjeść kanapkę. Pomyśl, ile chwil, w których go przytulasz i okazujesz miłość przypada na chwile, kiedy się wściekasz? Mnie takie ćwiczenie kiedyś bardzo pomogło.
abeba napisał: |
jestem przemęczona, ale czy coś da sie z tym zrobić w ciagu najbliższych 3 lat? nie, więc muszę być silniejsza. kropka. |
Myślę, że i po trzech latach nei będzie łatwo. Zmieni się tylko rodzaj problemów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
mk,
za stara na te numery
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 6818
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: podkarpackie
|
Wysłany: Pon 7:54, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Dracena napisał: |
abeba napisał: |
jestem przemęczona, ale czy coś da sie z tym zrobić w ciagu najbliższych 3 lat? nie, więc muszę być silniejsza. kropka. |
Myślę, że i po trzech latach nei będzie łatwo. Zmieni się tylko rodzaj problemów. |
zgadza się zmienie się tylko rodzaj problemu
a tak naprawdę to nigdy nie przestaniemy się martwić o nasze dzieci,nawet jeśli one same będę już duże i założą własne rodziny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pon 10:40, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: | mi sie to wydaje niedojrzałe i karygodne, bo moje wkurzanei szkodzi dziecku. |
Jakoś nigdy tak o tym nie myślałam. W jaki sposób niby miałoby mu to szkodzić? Bijesz go? Potrząsasz? Przestajesz kochać? Przecież to chyba normalne uczucia! I niezależnie od tego, jak bardzo chciałabyś je usunąć, i tak będą się pojawiać. Więc możesz się albo z tym pogodzić, albo dalej się frustrować, że nie jesteś dobrą matką, bo CZASAMI wkurzasz się na dziecko. Konia z rzędem temu, kto znajdzie matkę, która nigdy nie miała takich uczuć.
Z dzieckiem akurat takich doświadczeń nie mam - na razie Za to z mężem owszem - coś mnie wkurza, ale zamiast powiedzieć wyraźnie co i dlaczego, próbuję utrzymać dobrą atmosferę i siedzę cicho. Efekt jest oczywiście opłakany, bo na dłuższą metę tak się nie da i kiedy już przestaję zaciskać zęby, wylewa się ze mnie nie tylko bieżący żal, ale też jakieś zadawnione urazy. Nie muszę chyba zapewniać, że to bardzo zła strategia i już od dawna pracuję nad tym, żeby reagować inaczej. Chyba pierwszym krokiem do sukcesu jest to, żeby zaakceptować, że w ogóle pojawiają się we mnie takie uczucia. Wbrew pozorom, to nie jest takie łatwe, bo gdzieś tam podświadomie chciałoby się, żeby konflikty wcale się nie pojawiały i żeby nie było we mnie gniewu, zazdrości, egoizmu...
Wydaje mi się, że powiedzenie sobie "muszę być silniejsza" w ogóle nie zadziała. W każdym razie u mnie na dłuższą metę nie zadziałałoby na pewno. Wcześniej czy później pęknę i wszystko się ze mnie wyleje. A to działa bardziej zabójczo na związek niż powiedzenie od razu: "Jestem dziś na Ciebie zła...", "Jest mi przykro, bo..."; "Wkurza mnie to, że..."
Akurat to, że on dał radę wnieść zakupy za jednym razem, a Ty nie, oznacza wyłącznie tyle, że fizycznie jest silniejszy. Żadna w tym jego zasługa. Naprawdę w ogóle do niego nie dociera, że dla Ciebie coś jest za ciężkie? I nie dacie rady tak się podzielić, żeby to on robił cięższe zakupy, a Ty tylko rzeczy absolutnie niezbędne na już?
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:24, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
novva, oj szkodzi, szkodzi dziecku. ja czasem juz nei wytrzymuje i krzykne. on biedny sie w tedy kuli, wtula we mnie i jest taki bezbronny. widac, ze go to stresuje
novva, prowiedzenie Jestem zła. wiesz ja to stosuje w stosunku do meza. nie działa. za dzien -dwa, jest jak było - wszytsko na mojej glowie, a przyczyna złosci nieusunięta
Ostatnio zmieniony przez kukułka dnia Pon 12:29, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pon 13:00, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Bystra napisał: | i nie bój się korzystać z ofert pomocy innych. |
nie dostaje takich. albo sporadycznie dostaję a potem okazuje się, że ktoś jednak sie przeliczył z czasem i odmawia.
no własnie boję sie tego co już zauważa kukułka. teraz dziecko tylko reaguje ogólną nerwowością, popłakiwaniem. Ale z czasem zacznie rozumieć negatywne uczucia i słowa i zrozumie, że "kurde, jesz czy nie" to nie jest wyraz matczynej troski tylko złość skierowana na niego, przez niego, jego wina:( .
|
|
Powrót do góry |
|
|
darus
nauczyciel NPR
Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: slask
|
Wysłany: Pon 13:07, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ale powiedzenie "jestem zła dziś, bo coś mnie rozzłościło" nie ma pomóc mężowi zrozumieć, że coś robi źle, ale ma pomóc nam nie nosić w sobie złości i rozgoryczenia, ma pomóc przyznać się przed sobą i mężem, że mam uczucia, ma pomóc "oczyścić się" i dalej podejmować swoje obowiązki.
Aby mąż pracował w domu, to trzeba mu jasno powiedzieć czego się oczekuje... np. o 12.30 obierz ziemniaki, a jeśli jest więcej czynności do zrobienia, to trzeba zapisać kartkę.
Niestety są takie "egzemplarze" (mam wrażenie że większość i należy do nich mój mąż ), którym trzeba codziennie powiedzieć " wynieś śmieci" bo oni nie pamiętają, że od wczoraj kubeł jest już pełny, nawet jeśli umówiliśmy się, że to jego obowiązek w domu...a najlepiej postawić pod drzwiami, żeby musiał je wziąć do ręki, kiedy będzie chciał wyjść do pracy.
Niestety u mnie dom też jest na mojej głowie i do tego czasem czwórka dzieci (mąż czwarte!) na szczęście wszystkie zajęcia pozalekcyjne, zebrania, duże zakupy raz w tygodniu, płatności, sprawy bankowe - to działka męża.
Bywają momenty, że dostaję "szału" dlaczego to ja mam wszystko w domu robić...
Staram się jednak uspokoić, bo akurat mój mąż też miałby mi wiele do zarzucenia... staram się zakończyć dzień bez złych emocji. "Wczoraj " nie jest ważne. Niezrobiony porządek, brak wędliny na kolację, spóźnione wyjście do znajomych, niezałożenie czapki dziecku, gdy jest zimno... Jakie to ma znaczenie? Czy to dzieje się po to, żebyśmy były ciągle złe? Ja robię plan na następny dzień. Wiem, że i tak nikt nie zrobi nic za mnie (choć mam świadomość, że mógłby )
Kocham mojego męża. Mogę podejrzewać, że on już radykalnie się nie zmieni... I szczerze mówiąc, nie chciałabym, aby on był czasem dla mie taki, jak ja bywam dla niego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:23, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
a ja bym nie miala nic przeciwko, zeby moj byl dla mnie taki jak ja dla niego.
chcialabym miec wszytsko na tacy podane.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dracena
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 14:16, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Dziewczyny, czy wy naprawdę czujecie się w obowiązku "podać na tacy"?? Posprzątać dom, ugotować obiad ? Zająć się dzieckiem i jeszcze pracować????
Ja kilka rzeczy dawno odpuściłam, np. gotujemy tylko w weekend, co zostanie, jest dla mnie na tydzień, mąż je w mieście, ja obywam się resztkami z weekendu , garmażerką, mrożonkami... no, nie dałabym rady gotować. Sprzątamy też w sobotę, na co dzień tyle, żeby "jakoś to było"...
Zakupy robi mąż po drodze, ja czasem na spacerze, ale przecież, szczególnie, jeśli mąż jeździ autem, to nie wyobrażam sobie robienia takich zakupów, których się nie da wnieść do domu, albo chociaż jest niewygodnie!
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pon 14:36, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Draceno ,ja nie mówię o ideale, idealnym domu tylko żeby jak sama piszesz "jakoś" było:
zamiatam co drugi dzień, zeby sie nei ślizgać na piasku z kół wozka i butów, czasem zmyję na mokro, bo po ulewaniu malucha są oblesne plamy na podłodze, to wszystko tylko w ołowie mieszkania (korytarz i dzienny z aneksem kuchennym, sypialni właściwie nie sprzątamy), okien nie mam umytych od roku, nie scieram kurzu z półek wcale choć on tam jest.
z innymi rzeczami podobnie.
więc naprawdę mnie boli nie to że nie jest idealnie, tylko że nie jest "jakoś". i że to "jakoś" i tak zależy głównei ode mnie.
czasem tylko łapie ból, że oto jesień, warzywa świeże sie uśmiechaja ze straganów a my robimy z mrożonki, że mąż gruby, ale jak mówi że pójdzie na basen to panikuję, że go dłużej nie będzie.
Ale, ale, do czego zmierzał ten mój wątek: dlaczego mamy sie godzić na "bylejakość" zycia, nadwereżać emocje naszych dzieci, jeść byle co, mieszkać w brudnawym mieszkaniu itd. gdyby kobiety miały klony, to by wszystko było na glanc na poczatek chciałabym by mój maż zarobił na sprzataczke i kochankę, bardzo by mnie to odciażyło
Ostatnio zmieniony przez abeba dnia Pon 14:49, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Strefa gadania o wszystkim i niczym Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 Następny
|
Strona 1 z 8 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|