..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

Miśka

Aglaia o tym comiesięcznym lataniu z dzieckiem na msze rozmawiałam w zeszłym roku z naszym ówczesnym proboszczem. Też właśnie pod kątem tego o czym piszesz, bo przecież pamiętam, że na pierwszym spotkaniu w kościele z rodzicami (gdzieś po Wielkanocy) przed I komunią, byliśmy już przez księdza wyszkoleni jak żołnierze. Każdy wiedział co ma kiedy zrobić, gdzie iść, gdzie usiąść, w którą stronę się obrócić (i zdany katechizm i wytłumaczone wszystko, ale to genialny katecheta był). I ksiądz mi wtedy powiedział, że te spotkania są po to, żeby rodzice dzieci pierwszokomunijnych poszli z dziećmi razem do kościoła, a nie tylko wysadzili dziecko z samochodu pod drzwiami i odebrali je po mszy. I w zasadzie trudno mi się z tym nie zgodzić. Mieszkaliśmy wtedy po sąsiedzku z kościołem. Co tam się działo w trakcie mszy...

Tymczasem dziś właśnie usłyszałam rozmowę dwóch mam w sklepie:
- A ksiądz już wymyśla. Komunia w maju, a on nam każe w piątek już do kościoła lecieć. A moja córa ma przecież w piątek angielski o 17!
- No, a moja ma tańce!

Aglaia

Miśka

A tego, czy ich liczą, to nie wiem. Szczerze, nie sądzę. Szukam tylko jakiegoś najlepszego rozwiązania, bo widzę rację i po jednej i po drugiej stronie. Nawiasem mówiąc, jakby nasze dziecko miało chodzić do kościoła z indeksem i zbierać w nim podpisy, nie wiem czym by się to skończyło, oj nie wiem... Działa to na mnie mocno drażniąco.

Co do sakralnej atmosfery: to o czym piszesz to powód dla którego nie chodzimy na śluby i komunie w rodzinie (chrztów nie ma, pogrzebów również), a nasz ślub wyglądał, jak wyglądał. Nie znoszę tej pompy.

buba

Miśka, ale jak to nie chodzicie? Shocked

Na ślub siostry/cioci/kuzyna byś nie poszła?

Nie wiem, może mamy inne pojęcie pompy, ale na tych ślubach, na których ja byłam nie było czegoś takiego.
Co do komunii - wiadomo, jest pełen kościół, rodzina każdego z dzieci, tłum, ale jeśli się na to patrzy jak na przeżycie religijne, a nie cyrk to nie widzę problemu.
A ci, którzy nie traktują tego poważnie i tak jak widać wychodzą.

Miśka

buba ano nie chodzimy. Ale u nas sprawy rodzinne trochę skomplikowane, więc odmówić pójścia/ nie dostać zaproszenia/ nie dowiedzieć się, że ktoś zmienia stan wcale nie jest trudno. Czasami, po prostu tak trzeba. Ot, taki psikus życia. Ale nie o tym temat Wesoly

buba

Jasne, rozumiem. Wesoly

Miśka

Dzięki, buba Wesoly

Aglaia

buba

No nie wiem, ja swoją pierwszą komunię pamiętam jako niesamowicie wzniosłe przeżycie, a tłum to i tak był gdzieś z tyłu kościoła, czy po bokach.
Ja w każdym razie nie pamiętam, żeby duża ilość ludzi mi przeszkadzała w przeżyciu tego dnia. Wesoly

koszatniczka

Miśka chyba wiem co chciałaś uchwycić. Że w tym wszystkim prawda lezy gdzieś pośrodku.
Ja rozumiem system komunii "stadnych" gdzie katecheta może według swojej odpowiedzialności potwierdzić, że zrobił wszystko co w swojej mocy, żeby dzieci które przyjmują komunię wiedziały co robią.
A z drugiej strony kiedy taki katecheta przegina to mamy takie kwiatki jak wkuwanie setki niepotrzebnych modlitw

I też prawdą jest że katecheza to połowa którą gwarantuje parafia, a ewangelizacja powinna się odbywać w domu

tylko czy naprawdę sprawdzisz to podpisami pod obecnościa na mszy?

mi się system katechezy w szkole nie podoba w ogóle, ale ostatnio wysłuchałąm wielu argumentów całkiem praktycznych za.
Choć chyba nie do końca mnie przekonują Mruga

A dalej sie upieram: bardzo dużo zalezy od katechety.
W gimnanzjum miałam księdza o rubasznym poczuciu humoru, który grał na gitarze. Nasza klasa zawsze mu dawała prezent pod koniec roku szkolnego.
Inne klasy zapominały o nim

Aglaia

lisc

Papież wczoraj pobłogosławił 20 ślubów - polecam przeczytać ciekawą homilię Mruga

[link widoczny dla zalogowanych]

Busola

[link widoczny dla zalogowanych]
nie wiem do jakiego to wątku - można przerzucić, w każdym razie jako patriotki powinniśmy rodzić, rodzić i jeszcze raz rodzić Mruga

gam

Wzruszające .... Yellow_Light_Colorz_PDT_41

[link widoczny dla zalogowanych]

Polly