|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
silva
Moderator
Dołączył: 05 Maj 2010
Posty: 5903
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:21, 07 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
ja chyba od początku kapito
przez parę lat pracowałam nie dla pieniędzy, ale dla zbieranego doświadczenia
w CV, licząc, że może w przyszłości któraś z tych osób, które mnie poznają
od strony zawodowej i nie tylko, zaproponuje mi lepszą pracę, jeśli się taka
sposobność przydarzy
- sądzę, że o to Ci chodziło - si?
|
|
Powrót do góry |
|
|
okoani
za stara na te numery
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 1873
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Roztocze ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:42, 07 Wrz 2010 Temat postu: Re: Czy katolik moze byc bogaty? |
|
|
kasik napisał: | Czy katolik moze byc bogaty? |
Jakiś czas temu było u Nas w kościele kazanie na ten temat
Także nie o to chodzi ile ktoś dóbr ma, tylko o to w jaki sposób je zgromadził i jak z nich korzysta.
A co do szczegółu:
Chciałabym wybudować dom, mieć środki na spłatę kredytu na jego budowe, móc wychować i wykształcić dzieci (2-3, może nawet pomyśleć o adopcji), odłożyć coś na emeryturę (by się nie martwić czy np. starczy na leki), rozbudowywać domową biblioteczkę, poszaleć od czasu do czasu z kupnem jakiegoś ciucha czy innej rzeczy (nie zapominam też o hobby męża), chodzić co jakiś czas do kina/teatru/restauracji. Jednocześnie bałabym się być, jak to ktoś wcześniej określił, "obrzydliwe bogatą". Widzę co potrafi zrobić z człowiekiem bogactwo i wolałabym do końca życia mieszkać w wynajętym mieszkaniu niż płacić taką cenę za kominek z onyksu czy marmurową umywalkę. Wierzę jednak, że są też ludzie naprawdę dobrze sytuowani, którym się nie poprzewracało w głowach.
Samorozwój jest dla mnie ważny, jednak nie za wszelką cenę. Skoro zdecydowałam się wyjść za mąż, to znaczy, że na 1szym miejscu stawiam rodzinę (nie mówię tu o Bogu, bo to oczywiste), a własnej ambicji mogę pobłażać tak dalece, aż nie stanie w opozycji do rodzinnego życia. Poza tym wydaje mi się, że człowiek może odnaleźć zadowolenie w różnych aspektach, ważne by nie podchodzić do czegoś jak do "poświęcania się" czy "przykrego obowiązku". Nawet gdybym miała zostać "kurą domową", to przecież nie oznaczałoby to, że mam się przykuć do garów lub szmaty. Myślę, że wtedy pogłębiłyby się moje pasje kulinarne i bibliofilstwo, tak więc nie czułabym się pokrzywdzona przez los.
Jednocześnie przyznaję bez bicia, że przed poznaniem męża stawiałam głównie na samorozwój i to on miał być moim priorytetem. Paradoksalnie więcej (i łatwiej) osiągnęłam odkąd nie jestem singlem i jestem bardziej rodzinna i religijna.
Nie dobieram też sobie znajomych pod kątem tego czy i do czego mogą mi się przydać. Wydaje mi się, że wszelkie wyrachowanie jest u mnie od razu widoczne, więc coś takiego mijałoby się z celem Jak to mówią: umiesz liczyć, licz na siebie Wiadomo jednak, że znajomości w dzisiejszych czasach często się przydają.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oszka
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 15:07, 07 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Czy nie mylimy przypadkiem "bogaty" z "zamożny"?
Na pewno zależy mi na takim poziomie życia, żeby o wyborze np. nowego komputera nie decydowało 300 zł różnicy w cenie rozpatrywanych modeli. Słowem: żeby się nie musieć "szczypać".
|
|
Powrót do góry |
|
|
milunia
za stara na te numery
Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:23, 07 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Myślę że kasikowi chodziło o coś w stylu nawiązywania kontaktów, czy poszerzania kapitału ludzkiego że tak powiem. Nie trzeba się w tym doszukiwać wyrachowania... Może faktycznie jesteście nieżyciowe Mnie jak wysyłali za granice to właśnie jednym z celi stypendium było nawiązywanie kontaktów z ludźmi, żeby potem mieć lepsze szanse na rynku pracy.
Cytat: | Czy katolik moze byc bogaty? |
Katolik, jeśli ma taka możliwość, to chyba powinien dążyć do zamożności żeby inni dzięki temu mieli lepiej i mogli z tego korzystać. Z zachowaniem priorytetów, ma się rozumieć, to chyba oczywista oczywistość. Wydaje mi się że działa tu taka sama zasada działa jak z zakopywaniem talentów. I nie mówię tu o sytuacji zostać z dzieckiem czy iść do roboty, bo wy wszystko do tego sprowadzacie...
Mi przynajmniej to przyświeca - inwestować w siebie, żeby mnie było stac potem na leczenie dla mamy, pomoc finansową w rodzinie itp.
to tak z perspektywy młodej, bezdzietnej
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:31, 07 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
milunia napisał: | Może faktycznie jesteście nieżyciowe |
ja tam lubie swoja niezyciowosc
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olenkita
za stara na te numery
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 4904
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:40, 08 Wrz 2010 Temat postu: Re: Czy katolik moze byc bogaty? |
|
|
Mysle tak jak wiekszosc z Was, ze nie ma nic niestosownego w gromadzeniu dobr doczesnych. Oczywiscie zalezy, na ktorym miejscu ustawimy je w hierarchii waznosci , jak do nich dojdziemy i jak je wykorzystamy.
Ja np. chcialabym sie dorobic, tzn. miec wlasne mieszkanie . To taki komfort materialny, ktory zapewnia komfort psychiczny. Dla mnie to jest np. wazne, zeby moc zdecydowac sie na dzieci. Poza tym nie mam wielkich wymagan-jakies wakacje, ciuchy czyli moim zdaniem rzeczy podstawowe. Zeby nie trzeba bylo lamac sobie glowy i zeby miec jakies oszczednosci na tzw. czarna godzine.
Poki nie mamy stalej pracy lapiemy co sie da, poswiecamy sporo czasu na prace i mysle, ze byloby niemoralne wrecz gdybysmy siedzieli na tylku i korzystali z pomocy rodziny badz podatnikow. W tych warunkach nie ma mowy o powiekszeniu rodziny, praca jest na pierwszym miejscu i wydaje mi sie na wlasciwym.
kasik napisał: |
Jakie sa granice, kiedy powinno sie powiedziec stop, mam wystarczajaco, nie potrzebuje wiecej? czy mozna budowac imperia, zarabiac miliony i byc przy tym godnym katolikiem? czy wszystko co zarobimy powyzej pewnej sumy powinnismy oddawac biednym? |
Mysle, ze bogactwo potrafi zdemoralizowac, stad ewangeliczne slowa-latwiej jest wielbladowi przejsc przez ucho igielne niz bogatemu wejsc do krolestwa niebieskiego. Chyba trzeba sobie caly czas zadawac pytanie czy
dobra doczesne nie staja sie dla mnie bostwem, nie przeslaniaja mi Boga i blizniego. Uwazam, ze niezaleznie od sytuacji finansowej trzeba wspierac tych, ktorzy maja gorzej. Liczy sie nawet wdowi grosz, wiec tym bardziej bogaty ma obowiazek moralny pomagac slabszym. Taki rownowaznik
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karafka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18908
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:02, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
milunia napisał: | Myślę że kasikowi chodziło o coś w stylu nawiązywania kontaktów, czy poszerzania kapitału ludzkiego że tak powiem. Nie trzeba się w tym doszukiwać wyrachowania... Może faktycznie jesteście nieżyciowe Mnie jak wysyłali za granice to właśnie jednym z celi stypendium było nawiązywanie kontaktów z ludźmi, żeby potem mieć lepsze szanse na rynku pracy.
|
dokladnie miluniu.
nie widze w tym wielkiego wyrachowania, przeciez nie szukam znajomych po to, zeby mi cos pomagali. ale kontakty sa bardzo wazne w dzisiejszym swiecie!
to teraz kukulko jak ja bym chciala zyc
chielabym bardzo "dorobic" sie domu i go spokojnie splacic. nie, ze bym sie na 40 lat kredytowala i caly czas miala stresa czy damy rade. taka psychiczna stabilizacja jest bardzo wazna.
wykszalcic dzieci tez kosztuje, tymbardziej ze tu studia sa platne i mysle ze w Polsce tez niedlugo beda. Fajnie by bylo, juz wczesniej sobie na ten cel odlozyc. zreszta ksztalcenie dzieci jest juz wczesniej drogie. nie wybaczylabym sobie, gdyby np. moje dziecko bylo b. zdolne a ja z "lenistwa" nie wykorzystalabym jakis szans i przez to nie moglabym temu dziecku pomoc w poglebianiu jego zdolnosci.
w ogole to bardzo bym chciala, zebysmy sami na siebie zarabiali, nie chcialabym caly czas robic na kogos. Mimo, ze wlasny interes nie znaczy odrazu lepszej kasy, a zawsze znaczy mniej czasu, jest to dla mnie/nas pewien cel, czesc samorealizacji. i wydaje mi sie, ze czlowiek musi sie samorealizowac, inaczej bedzie nieszczesliwy.
auta nie musze miec niewiadomo jakiego, dla mnie nie jest to wazne. wazne, zeby to nie byl stary grat i byl bezpieczny. bo na zdrowiu i zyciu wlasnej rodziny nie bede nigdy oszczedzac. czyli auto najbezpieczniejsze jak mozliwie na dana cene
chce objechac caly swiat, byc na kazdym kontynencie
miec psa, konia i miec pieniadze na ich utrzymanie i porzadny sprzet.
i nie chce oszczedzac na dobrym jedzeniu, dobrym chodzi mi zdrowym. niestety jedzenie bio bardzo drogo kosztuje. juz teraz duza czesc kupuje glownie bio (warzywa, mleko, jogurty, serki, jajka, przyprawy wszystkie i wiele innych lacznie z cukrem nieprzerobionym, niestety na mieso i wedliny bio jeszcze mnie nie stac). naprawde nie chce jesc genetycznie przerabianej kukurydzy i takiej tez nie chce dawac wlasnym dzieciom. do tego wiele rzeczy dla mnie (bez laktozy) jest drozszych.
chcialym miec na porzadne ciuchy, nie mowie o samych kieckach od Prady, ale na markowe juz tak. mam dosc kupowania w H&M czy podobnym...
o kasie na przyjemnosci, restauracje (nie chce juz wiecej chodzic tylko do Turka a od swieta do Wlochy czy na sushi jak zdam egzamin w nagrode hihi), teatry i ogolnie kulturowe nie pisze, bo wiadomo.
i wydaje mi sie, ze jak skoncze sie uczyc i pojde do pracy, to taki poziom zycia moge spokojnie osiagnac. bo gdybym nie mogla to na studia moglabym sobie isc dla przyjemnosci na kulturoznawstwo a wysztalcenie zrobic np technika farmaceute i zarabiac. studiuje tez dla pozniejszej kasy, nie studiuje dla idei bo teraz prawie wszyscy cos studiuja. i kierunek tez wybralam odpowiednio kasiasty ze tak powiem
a tylko i wylacznie z pasji....to bym dzien spedzala w stajni i na placu, spelniala sie trenujac ujezdzenie i uczac innych. niestety tutaj kasy wystaczajacej nie widze, chyba ze to bedzie kiedys zwienczenie moich staran i beda mogla sama stajnie wlasna miec i sie w niej spelniec.
to sa wszystko marzenia, ale mam zamiar mocno pracowac, zeby sie spelnily.
|
|
Powrót do góry |
|
|
fresita
Moderator
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 19038
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:30, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
a propos drogich restauracji: sushi moj maz nauczyl sie robic sam-jest rewelacyjnie smaczne a nieporownywalnie tansze od restauracyjnego.wlocha robie ja sama-znajomi mowia ze niegorzej smakuje a pizze to juz nie pamietam kiedy zamawialismy przestala nam smakowac odkad maz robi na cienkim/grubym ciescie z zapiekanym serkiem po bokach ,mniam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karafka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18908
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:47, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
fresitko to chodzi o sam fakt wyjscia. ja tez robie dobra pizze, ale samo wyjscie ma to cos w sobie. uwielbiamy to
|
|
Powrót do góry |
|
|
szarotka
za stara na te numery
Dołączył: 08 Sty 2008
Posty: 2686
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 17:28, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
suchi - może zaprosisz bo ja od początku ciąży mam ochotę a boję się iść....
albo przepis błagam przyślij
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karafka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18908
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:30, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
zrob sobie z ogorkiem, avocado, czym chcesz. surowej ryby ci nie wolno przeciez
|
|
Powrót do góry |
|
|
szarotka
za stara na te numery
Dołączył: 08 Sty 2008
Posty: 2686
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 17:32, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
no właśnie - ale nie umiem
napiszcie mi jak tego dokonać - co kupić.....
avocado też bym zjadła.....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karafka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18908
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:36, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
idz di sushi baru
ja sama nie robie, maz fresitki jest miszczu juz sie wprosilam
|
|
Powrót do góry |
|
|
mamma
za stara na te numery
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 7569
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:39, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
kasik, potrafisz zrobić suchi? to ja też bardzo prosze o przepis, straszna ochota mi na coś takiego przyszła
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karafka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18908
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:48, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
ja nie robie, tylko konsumuje gotowe
na pierwszy raz to powinno sie isc do dobrego sushi baru, wszystko poprobowac a potem mozna samemu robic.
w necie jest mnostwo stron jak robic sushi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|