|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tomekmat91
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 21 Mar 2013
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 17:54, 31 Lip 2014 Temat postu: Czy miłość to ściema? |
|
|
Każdy chyba sobie zdaję doskonale sprawę, że stan zakochania to jedna wielka chemiczna bomba. Fenyloetyloamina, noradrenalina, stan podniecania, zwiększona wrażliwość na dotyk, szybsze bicie serca, podniesione ciśnienie, rumieńce, euforia, entuzjazm wywołane hormonem szczęścia. Specem od biologii nie jestem, ale tak to mniej więcej wygląda i takie są fakty, których w dzisiejszych czasach nikt nie odważa się podważać, nawet najwięksi romantycy.
Zakochanie to narkotyczny stan, który na szczęście prędzej czy później mija. Dopiero później mówi się, że jest szansa, by zaistniała "prawdziwa miłość", ofiarna, bezinteresowna, piękna, nieustanna, wieczna itd. Większość z nas w racjonalny sposób potrafi spojrzeć na stan zakochania, a z drugiej strony "uduchawia" i "sakralizuje" np. trwającą kilkadziesiąt lat miłość małżeńską.
Ale przecież tu też rządzą nami hormony. Mówi się nawet o biochemii wierności małżeńskiej, oksytocyna u kobiet i wazopresyna u mężczyzn. Czym się różni słowo kocham Cię wypowiedziany do partnera na fenyloetyloaminowym haju, a czym to samo słowo po 20 latach małżeństwa, będąc pod wpływem oksytocyny wpływającej na harmonię i przywiązanie.
Przecież nawet relacja pomiędzy matką a nowonarodzonym dzieckiem jest warunkowana wydzielaniem oksytocyny, zresztą po narodzinach również u ojca wydzielają się spore ilości tego hormonu.
Nie wydaje wam się, że to może to fascynujące z naukowego punktu widzenia, ale z czysto ludzkiego bardzo przykre? Fakt, że nasza zdolność do kochania (dzieci, małżonka) warunkowana jest ilością jednego czy drugiego hormonu?
Ostatnio zmieniony przez tomekmat91 dnia Czw 17:55, 31 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
koszatniczka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Lut 2013
Posty: 6853
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:17, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Tomku - absolutnie fascynujące jest to, że ten hormon uaktywnia się w reakcji na jedną osobę
Poza tym - bez przesady, nie powiedziałabym że hormony nami rządzą. Tzn znajdą się tacy, którzy im ulegają i swoje stany emocjonalne absolutyzują, jednak mamy wolną wolę...
Po prostu stan hormonalny to część miłości. Nie można jej pomijac i ignorować, ale miłość to też decyzja, to postanowienie
|
|
Powrót do góry |
|
|
elemka
za stara na te numery
Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 2172
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:09, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Dobrze powiedziane ''fascynujące''. A to nie działa tak, że hormony nas po prostu stymulują? Pchają do działania? A reszta to ''my''?
|
|
Powrót do góry |
|
|
emma
za stara na te numery
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 9401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 20:35, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
No jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia to:
Gwałciciel nie jest winien czynu, gdyż to wina procesów zachodzących w mozgu, podobnie u mordercy, osoby nadużywającej przemocy itp.
Osoby miłosierne i dobre też nie powinny być kanonizowane, bo te ich zachowania również biorą się tylko z procesów mózgowych.
Np poważny wypadek że stłuczeniem części czołowej mózgu może spowodować totalną zmianę charakteru człowieka, taka osoba jest łatwo pobudliwa, napastliwa, agresywna.
Przygnębienie, dobry humor, strach, wszystko mozna wywołać stymulacja mózgu.
Tak więc albo popadamy w obłęd gdyż nic nie jest nasze a jedynie niechęcią albo olewamy i żyjemy tak jakby wszystko zależało od nas. Ja tak to widzę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomekmat91
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 21 Mar 2013
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:16, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Ale czy faktycznie coś w ogóle zależy od nas?
Może taki punkt widzenia to akurat nie obłęd, a najwłaściwsze określenie rzeczywistości?
Nie usprawiedliwiam gwałcicieli ani nie deprecjonuje świętości innych, ale skoro jedno zdarzenie, wypadek, może zmienić całkowicie charakter, jego światopogląd, odbiór rzeczywistości, to gdzie tu w ogóle miejsce na duchowość, na duszę człowieka?
Człowiek mógłby istnieć bez duszy, a nawet najbardziej heroiczne dobro w jego wykonaniu można wyjaśnić na tle naukowym. Skoro bezgraniczna matczyna miłość to nowonarodzonego dziecka to wpływ hormonów, to pewnie oddanie ostatniej kromki chleba współwięźniowi też da się jakoś wytłumaczyć bez duchowego pierwiastku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:52, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
bo prawdziwa miłość to powiedzenie "tak" dla jakiegoś dobra, choć wszystko w nas mówi "nie"
feromony tu nie działają.
reszta to uzupełnienie miłości żeby było nam milej
tomekmat91 napisał: |
Człowiek mógłby istnieć bez duszy, a nawet najbardziej heroiczne dobro w jego wykonaniu można wyjaśnić na tle naukowym. Skoro bezgraniczna matczyna miłość to nowonarodzonego dziecka to wpływ hormonów, to pewnie oddanie ostatniej kromki chleba współwięźniowi też da się jakoś wytłumaczyć bez duchowego pierwiastku. |
nie mógłby - więc nie ma myślenia hipotetycznego
Ostatnio zmieniony przez Niania dnia Czw 21:55, 31 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Busola
za stara na te numery
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:25, 01 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
tomek - chyba szukasz dziury w całym
ja kocham męża, ale miałam fazy zastanawiania się czemu jesteśmy razem, bo okoliczności były takie, że mogły grać rolę takie czynniki jak samotność, pragnienie bliskości, dłuuugi okres samotności, desperacja itp.
ale jakby to było tylko to, to chyba miłość by ustała po zaspokojeniu potrzeb, a tak nie jest, Jakbyśmy się wyprzytulali i wykochali to coś by się zmieniło, a jesteśmy już parę lat w tym 3 po ślubie i zmienia się, ale na coraz więcej a nie na mniej.
Miłość może zaczynać się od feromonów - ale jak nic więcej w niej nie ma to się szybko kończy. Pamiętam, że gdzieś czytałam, że stan zakochania trwa max 4 lata - że właśnie ten hormonalny koktajl max tyle może trwać. A jest wiele małżeństw które są razem kilkanaście, kilkadziesiąt lat i nadal się kochają.
A co do matki i dzieci. Czytałam raz wywiad z kobietą która adoptowała 2 dzieci, które początkowo zrobiły na niej fatalne wrażenie, były zabiedzone, jedno lekko upośledzone. I ona przez pierwsze miesiące powtarzała sobie ciągle "to są moje dzieci" - a nawet ich nie lubiła. Za to po latach była szczęśliwą kochającą matką tych dzieci.
Miłość to jest proces na który mogą wpływać uczucia i hormony, ale go nie definiują, ani nie decydują w 100% o jej kształcie. Decydują na tyle na ile im człowiek pozwoli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
bakteria
za stara na te numery
Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 10180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 10:19, 01 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
tomekmat91 napisał: |
Nie usprawiedliwiam gwałcicieli ani nie deprecjonuje świętości innych, ale skoro jedno zdarzenie, wypadek, może zmienić całkowicie charakter, jego światopogląd, odbiór rzeczywistości, to gdzie tu w ogóle miejsce na duchowość, na duszę człowieka?
|
Ale przecież psychika, rozumowanie i to, co płynie z naszego mózgu, to nie dusza...
|
|
Powrót do góry |
|
|
elemka
za stara na te numery
Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 2172
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:04, 01 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
No właśnie o to chodzi. Może i na początku uderzają hormony, ale potem to już tylko nasz wybory i działania.
Busola też gdzieś słyszałam o tych 4 latach i nie wiem czy to przez to czy naprawdę tak jest po 4 latach mieliśmy straszny kryzys. I to my wybraliśmy, a nie hormony. Chcieliśmy być razem i walczyliśmy o nas. Wątpię żeby hormony były zdolne do takiej walki i takiego zaangażowania
|
|
Powrót do góry |
|
|
Acayra
nauczyciel NPR
Dołączył: 13 Lut 2014
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:24, 01 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Nie popadajmy w paranoję. Nie jesteśmy tylko zlepkiem hormonów i innych związków chemicznych. Gdyby tak było, działalibyśmy nieświadomie, tylko na podstawie ślepego iście zwierzęcego instynktu. A jednak mamy inteligencję, świadomość, rozsądek, dzięki którym jesteśmy w stanie sami i racjonalnie podejmować decyzje. W przeciwnym wypadku nie mielibyśmy monogamii, wieloletnich związków czy małżeństw na całe życie. Wszelkie "decyzje" podejmowane byłyby tylko pod wpływem impulsu i hormonalnego piku. A przecież tak nie jest. Oczywiście, hormony mają duży wpływ na to, co czujemy w danym momencie i jak się czasem zachowujemy, ale to nie jest czynnik jedyny i decydujący. Jesteśmy jednostkami o wiele bardziej złożonymi; twierdzenie, że rządzą nami hormony to bardzo duże i niepotrzebne uproszczenie. Chyba, że chcesz usprawiedliwić jakiś niecny postępek, wówczas to dobra wymówka, ale i pójście na łatwiznę
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomekmat91
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 21 Mar 2013
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:51, 04 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Ale to w końcu hormony odpowiadają nie tylko za te, powiedzmy umownie 4 lata zakochania, ale odgrywają istotną rolę we wszystkich fazach związku.
"Jak dodaje naukowiec, istnieją trzy etapy miłości, które obejmują odpowiednio pożądanie, pociąg i przywiązanie. Pożądanie jest fazą napędzaną przez hormony. To, co odczuwamy wówczas najsilniej, to pragnienie drugiej osoby na różnych płaszczyznach. W fazie drugiej czujemy stabilizację i silną więź z partnerem, za co odpowiada przepływ krwi przez ośrodki przyjemności w mózgu. W fazie przywiązania wcześniejsze reakcje zanikają, gdyż w organizmie rozwija się tolerancję na stymulanty przyjemności. Endorfiny, wazopresyna i oksytocyna zalewają wówczas nasze ciało, powodując poczucie zadowolenia i bezpieczeństwa, które sprzyja trwałej relacji."
Jak widać, wszystko można sprowadzić do chemii. Może faktycznie szukam dziury w całym, ale dla mnie to trochę smutne, że za najpiękniejszymi chwilami w moim związku, tymi najbardziej intymnymi, że moja tęsknota czy radość z zobaczenia ukochanej osoby po dłuższym czasie to po prostu nic innego jak zastrzyki jednego czy drugiego hormonu...
Brakuję mi tu czegoś metafizycznego, duchowego, czegoś co odróżniło by nas od genialnie zaprogramowanym maszyn, które idealnie reagują na określone bodźce.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Acayra
nauczyciel NPR
Dołączył: 13 Lut 2014
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:56, 04 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
A nie sądzisz, że to Ty sam decydujesz o tym, jak odebrać daną sytuację, jak się w niej czuć, jak zareagujesz i co przez nią uzyskujesz? Jeśli chcesz miłość odbierać przyziemnie, jako reakcję na poziom hormonów, masz do tego prawo. Ale również nikt Ci nie broni opierać się głównie, czy nawet jedynie, właśnie na tej duchowej części (która przecież również istnieje, równorzędnie z naszą fizycznością).
Co powiesz o miłości platonicznej? Miłości tylko na poziomie duchowym, wolnej od pociągu seksualnego? Albo jeszcze szerzej - miłość absolutna, bezwarunkowa, miłość do świata, do piękna? Czy Twoim zdaniem te pojęcia istnieją? Czy są tylko ułudą i można je sprowadzić z hukiem na ziemię i opisać łańcuchem wzorów chemicznych?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|