|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12436
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 12:19, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
ja sie troche tego boje, czy bede umiała "rozmnożyc" swoja miłosc przy drugim dziecku...
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Czw 15:05, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
ok. widzę że jest różnie u was.
Niemniej - ja też bardzo długo hołdowałam zasadzie - że dorosłość = niezależnosć finansowa (a po slubie to juz na 100%). Dojącym rodziców mówiłam moje stanowcze "Nie".
Ale - z czasem zobaczyłam, że sie na tym przejeżdżam, że to frajerstwo! Cóż to za satysfakcja, że "nie musze nikomu być za nic wdzięczna" (zresztą - nasza religia i tak mówi, że musimy być wdzieczni Bogu), skoro nic nie mam!?
Poza tym - nietylko tu zauważyłam uwagi o sporej pomocy materialnej rodziców - oczywiście, rodzice maja wolne prawo wybrać że wam pomagają. Poza tym - podobne historie były w mojej grupie na terapii - generalnie mówiono mi tam, że moi rodzice mi już nie pomagają - bo ich o to nie proszę! Ze może nawet im jest przykro, że ich nie proszę, a oni chcielyby sie przydać. Siostra to samo - przekonywała mnie: teraz to na pewno oszczędzają by wam pomóc, nie oceniaj ich źle.
No to spróbowałam poprosić - i efekt: zero zrozumienia dla moich możliwości i potrzeb! Szczególnie dla faktu że moze chcielibyśmy powiększyć rodzinę...
I na koniec - czemu piszę o międzypokoleniowej zemście? Bo u mnie w rodzinie raczej sie nie pomaga (nie pomagało dotąd). Nie mówię tylko o kasie. Także o pomocy z opieką nad dziećmi. Gdy sie urodziłam obie babcie pracowały i moi rodzice po roku zdecydowali sie na wyprowadzkę z miasta - bo tylko na wsi znaleźli opiekunkę koło pracy mamy zaś w mieście żłobek był baaaardzo daleko. Ostatnią babcia opiekującą sie wnuczkiem była moja prababcia - odchowała mojego tatę, a jego mama-moja babcia dzięki temu spokojnie robiła karierę zawodową. Ze strony mamy - pomoc w opiece nad maluchami skonczyła się pokolenie wczesniej, ze względu na powojenne przeprowadzki. Więc jak teraz czytam, że ktos może sobie wrócić do pracy, bo dziadkowie siedza z niemowlakiem, to mi bardzo przykro.... (tym bardziej, że musiałam opuscić rodzinna miejscowość właśnie dlatego, że to jest ta wieś bez perspektyw, do której oni wczesniej sie przenieśli ze wzgledu na tę opiekunkę - więc nie mówcie, że wyjechałam zdala od rodziców z wolnego wyboru).
|
|
Powrót do góry |
|
|
pinky
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 51°17'N 22°52'E Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:20, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
abeba napisał: |
I na koniec - czemu piszę o międzypokoleniowej zemście? Bo u mnie w rodzinie raczej sie nie pomaga (nie pomagało dotąd). |
Doskonale Cię rozumiem Abebo...
W mojej rodzinie jest bardzo podobnie - matka nie dostała praktycznie nic od rodziców i ma to im za złe nawet po ich śmierci....
A sama (moja rodzicielka) zapomniała, że jej syn się będzie żenił i ma dla mnie kilka ręczników i talerzy... Temat ślubu dla niej nie istnieje, podobnie jak temat kupionego niedawno mieszkania. Nawet nie zapytała: "czy w czymś ci mogę pomóc w tej sprawie"
Jak się upomniałem o pomoc w przygotowaniach do ślubu to odpowiedziała, że ona się nie zna na tym i nie wie jak co załatwić... Skwitowałem to uśmiechem i kąśliwą uwagą, że tu wystarczy odrobina inteligencji!
A ponadto matka wiedząc jakie mam teraz wydatki na głowie potrafi wymuszać na mnie pożyczanie kasy...
BRRR - ależ mnie to wk.......wia
A tak dla ścisłości to kocham matkę i jestem jej ogromnie wdzięczny za dar wychowania - ale nie rozumiem tej kobiety czasem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:36, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Skad wy bierzecie rodziców, którzy sie z Wami zamieniają na mieszkania, dają kasę na remont/ wykonczanie itp ? |
nie mam takich rodziców, ani z 1 a ni z 2 strony. Ba, za małżeństwo traktują nas tylko jedna amma i jeden tata...
a Twojego żalu nie powoduje brak pomocy rodziców, ale to że pomagają siostrze.
to jest przykre, ale trzeba to zaakceptować. najlepiej nie myśleć o tym wogóle.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12436
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 17:05, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Skad wy bierzecie rodziców, którzy sie z Wami zamieniają na mieszkania, dają kasę na remont/ wykonczanie itp ? |
tak sobie mysle...
ta pomoc to chyba , najzwyczajniej w swiecie, z miłości wynika, a nie z jakiegos wyrachowania, czy moze jakichs korzysci, którymi rodzice moze chca zaskarbic zainteresowanie dzieci w wieku emerytalnym, na wypadek choroby itp.
Popatrzcie na dziesiejszych rodziców, to co czasami sie dzieje, to i mnie przeraza, wszyscy szykuja pokoiki dla dzieci, zanim zaczna sie starac w ogole o dziecko,kupuja najdrozsze ubranka, najlepsze kosmetyki, najmodniejsze zabawki (to tez najdrozsze) potem najlepsze przedszkole, lszkoła, liceum.. itd. itp.
Mozna by zalozyc osobny temat, i dyskutowac o takim postepowaniu, ale czy nie kazdy z tych rodziców powie, ze to wszystko co robi dla dziecka to dlatego, ze go kocha???
ja kocham swojego synka, i patrze tez w takich kategoriach... czy nie chciałabym dla niego wszystkiego co najlepsze???
Przeciez nie postawie mu granicy, ze od tego i tego wieku radz sobie sam..
Tylko na tyle, na ile nasze warunki beda pozwalały... na tyle zechce go wspierac..
Bo go kocham... tak po prostu, zupełnie bezinteresownie...
(Nie mówie o skrajnosciach, ze bede go utrzymywac w nieskonczonosc itd...)
Ja bardzo wiele zawdzieczam mojej mamie..
tesciom równiez..
nie wiem czy to takie złe uczucie, byc komus za coś wdziecznym...
zastanawiam sie, czym jest w takim raziem , to "dorabianie sie"... jesli z pokolenia na pokolenia, dzieci wychodza z domów z niczym i musza radzic sobie same, zaczynac od zera...
czy nie ma w rodzicach takiej postawy... " zeby naszym dzieciom było lepiej"
Co w takim razie z dorobkiem rodziców...
ja tam nie mam zamiaru zabrac do grobu np mieszkania (którego de fakto jeszcze nie mamy) ale mam nadzieje, ze kiedys sie dorobimy..
A co do pomocy w wychowaniu dzieci przez babcie, pomijajac wygode, i .. "taniość" takiego rozwiazania.. mam zastrzezenia, co do powierzania opieki nad dzieckiem, babci, która traktuje wnusia jak oczko w głowie, i jak tylko moze , rozpieszcza, wybacza drobne "przewinienia", pozwala dosłownie "wejsc na głowe" itd.
(Nie wiem, moze inne babcie sa inne, ale nasze własnie tak traktuja swojego, jedynego jak narazie wnuka)
Dlatego...(pomijajac fakt, ze w naszym przypadku to niemozliwe, gdyz obie babcie mieszkaja ponad 200 km od nas i do tego obie pracują).. nawet gdybym miała taką okazję... to wcale nie uwazałabym tego za rozwiązanie idealne...
|
|
Powrót do góry |
|
|
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 18:18, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Nianiu! Trafiłaś w sedno! To nie jest żal że rodzice nie pomagają - bo nie mają i im trzeba pomóc - ale o to że mają i pomagają tylko jednej stronie. Owszem, my mamy większy staż małżeński więc dłużej się "dorabiamy". Mamy telewizor- więc nam go nie potrzeba, pralkę, lodówkę, kuchenkę , zmywarkę - też - kupiliśmy sami. I najbardziej chyba złości mnie to że mnie to co mnie zajęło prawie 15 lat, on dostali "w prezencie". Tak samo boli jak nie równo traktują wnuki. Moje dzieci są duże - teściowie nigdy nie szukali z nimi kontaktów, a na moje nieśmiałe prośby, czy mogli by np. zostać z nimi na wieczór- nigdy się nie zgadzali. Za to syna brata męża- zabierają na wakacje, na wycieczki, na weekendy, to ich wnusiu. A moje dzieci to widzą i pytają - dlaczego? Czy są gorsze. Inną sprawą jest oczekiwanie pomocy. Tu teść zna świetnie nr mojej komórki. I nawet nie prosi. Mówi czego chce i oczekuje wykonania. A ja mam tego dość. Tylko nawet mężowi głowy suszyć o to nie mogę....kiedyś mi powiedział że wie jakich ma rodziców i kocha ich takimi jakimi są, więc ...nie chce abym do niego źle o nich mówiła.
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Czw 18:49, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
no własnie Dono uważam że to jest rozsądne, że rodzice pomagająswoim dieciom z wnukami. To sensowne biologicznie (wspierają swoje geny), to sensowne bo jak piszesz - oni swego domu nie zabiorą do grobu. Dorabianie się polegać powinno na tym, że kazde nastepne pokolenie może zajść dalej (tak powstają wielkie rodzinne fortuny), a nie że kazdy przechodzi fazę żywienia się ziemniakami i mieszkania w jakiejś komórce.
Nie chodzi tylko o siostrę - widząc dookoła rówieśników korzystających z pomocy tez mi przykro.
Natomiast, widzac ich rozsądną pomoc siostrze kiedy tylko poprosiła, zaczynam mieć poczucie, że ja nie zasługuję, że moich potrzeb nie widzą.
Mało tego - jeszcze ode mnie wymagają, bym sama dorobiła się tego co siostra dostała ("Poza Warszawą, a czemu nie w centrum? A moze dom zbudujecie?")
|
|
Powrót do góry |
|
|
micelka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10116
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:52, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Abebo, a może jest tak, że Twoi rodzice postrzegają Cię jako tę zdolniejszą, zaradniejszą życiowo, lepiej zarabiającą córkę? Może mają mylne wyobrażenie o tym, na co Was stać, a na co nie?
Jeśli chodzi o nas-rodzice męża zapewnili nam bardzo dobry start. Jak sami twierdzą, zrobili to dlatego, że chcieli, abyśmy mieli lepiej niż oni kiedyś. I ta argumentacja do mnie przemawia, jestem im bardzo wdzięczna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
sagitta
mistrz NPR-u
Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:00, 22 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
micelka napisał: | Abebo, a może jest tak, że Twoi rodzice postrzegają Cię jako tę zdolniejszą, zaradniejszą życiowo, lepiej zarabiającą córkę? Może mają mylne wyobrażenie o tym, na co Was stać, a na co nie?
|
Z ust mi to wyjęłaś.
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16715
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:08, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Moi rodzice pomagają na równi mi i mojemu bratu. Po prostu tak mają, że uważają, że dzieciom należy ułatwić start w dorosłe życie. Zajmowali się też dziadkami (rodzicami mamy) przez 19 lat swojego życia (ostatnimi laty była to wręcz mordęga). Dziadkowie też im pomagali - za młodych lat przygarnęli do mieszkania (przenieśli się na pokój z dorosłą córką), żeby moi rodzice ze mną w brzuszku, mieli gdzie mieszkać, gdy rodzice taty urządzali im piekło na ziemi, później zdarzało się też im pomagać finansowo. Rodzice pomogli też ojcu taty, finansując mu operację z własnych oszczędności przy czym muszę dodać, że rodzice nie mają za dobrej sytuacji finansowej.
Rodzice męża mu nie pomagali (zresztą pozostałej 6 dzieci też nie za bardzo za wyjątkiem jejdnej siostry, która zwsze umiała sobie wypłakać pomoc), było wręcz odwrotnie -wymgali pomocy dla siebie, przez co mąż nie dorobił się zbyt wiele jako kawaler. Za to często dostajemy jakieś słoiki z pysznościami od sióstr męża
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Pią 12:38, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Zupełnie nie pojmuję zachowania Twoich rodziców, abebo! Czy oni się nie orientują, jakie są teraz ceny mieszkań w Warszawie?! Znajomi kupują mieszkanie na rynku wtórnym - 15 m2 mniej niż nasze, wielka płyta do remontu, ale za metr droższe dwukrotnie - tyle podrożały mieszkania przez 3 lata. Szok!
Nie dziwię Ci się, że jesteś rozżalona, zwłaszcza, że zdecydowałaś się w końcu poprosić, a oni to olali. Przykro mi. Chyba że rzeczywiście wiedzą, że Ty jesteś tak zaradna, że sobie poradzisz, a Twoja siostra nie. Ale mimo wszystko ja w tej sytuacji wolałabym usłyszeć: "pomagamy bratu, bo ty masz już zawód, pracę i dasz sobie radę". To by było przynajmniej jasne. A to, co jest teraz może spowodować poważny konflikt między Tobą a siostrą. Widziałam to w swojej rodzinie i nikomu nie życzę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 13:21, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Dona napisał: | ja sie troche tego boje, czy bede umiała "rozmnożyc" swoja miłosc przy drugim dziecku... |
Będziesz umiała. Każde dziecko kocha sie inaczej, co nie znaczy że mniej! Mam wrażenie ze im więcej dzieci, to kochasz je coraz mocniej. Po prostu są częscią Ciebie i człowieka którego kochasz. Nie wyobrażam sobie sytuacji że pomagam Mateuszowi a Oli odmawiam prawa do pomocy! Nawt jak robimy dalekosiężne plany zawsze OBOJE naszych dzieci bierzemy po uwagę. Zastanawiam się tyklko czy przyszła moja synowa bedzie chciała pomocy czy też bedę wredną teściową..
|
|
Powrót do góry |
|
|
abeba
Gość
|
Wysłany: Pią 18:39, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
fiammo, poruszyłaś wazny problem z tą opieką dzieci nad rodzicami. U mnie w rodzinie póki co dziadkowie odeszli relatywnie szybko, i pod koniec życia wymagali już raczej specjalistycznej opieki lekarskiej niż mozolnej pielęgnacji. Ciekawe co by było, jakby któraś z babć, która wnuki widywała od swięta nagle zniedołężniała i potrzebowała kogoś. a czy ja będę gotowa porzucić mój (ufam że keidyś sie uda;) własny apartament pod Warszawą i wrócić na wies pomagać tym, którzy mi nie pomogli wystartować kiedy mogli? Niby wśród najbliższych nei powinno sie kalkulowac, ale jednak ile troski (nawet bardziej emocjonalnej niż finansowej :sad: ) doświadczyliśmy - moze tylko tyle będziemy w stanie oddać?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12436
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 19:06, 23 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
abebo mam takie myśli równiez...
ogladałam raz program, o tym jak ludzie, staruszkowie zniedołęzniali, zostaja w szpitalach, nikt ich nie odbiera, nikt nie chce sie nimi zajmowac
bardzo sie wtedy popłakałam...
Moi tesciowie (a raczej tesciowa) zajmuja sie ponad osiemdziesiecioletnia babcia, w zeszłym roku dwukrotnie zlamala noge, przez dlugi czas była przykuta do lózka.. wymagała nieustannej opieki...
Ale wyszła z tego, zaczela chodzic... tylko dzieki troskliwej pomocy i opiece tesciowej..
A tamci staruszkowie w tych szpitalach .. niejednokrotnie umierali porzuceni w tych szpitalach...
z reszta, doswiadczylismy partactwa lekarzy... którzy robiąc operacje wstawili taki metal, który złamal sie po kilku miesiacach.. nikt nie przewidział, ze taka babcia przezyje ta operacje to złamanie i ze zacznie chodzic, i ze taki metal nie utrzyma złamanej kosci...
i tak sobie mysle własnie...
abeba napisał: | Niby wśród najbliższych nei powinno sie kalkulowac, ale jednak ile troski (nawet bardziej emocjonalnej niż finansowej Sad ) doświadczyliśmy - moze tylko tyle będziemy w stanie oddać? |
jaką troskę mogę obdarzyc jedna z niby najblizszych mi osób, o której moge powiedziec, ze nie obdarzyła mnie zadna troską..a wręcz przeciwnie...
bardzo skrzywdziła...
i niby udaje, wmawiam sobie, ze przebaczyłam...
no bo jakże inaczej mogłabym sie nazwac katoliczka..
ale czy na pewno..
skoro skutki tych krzywd cały czas utrudniają mi obecne zycie...
nie da się zapomniec..
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|