..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

fiamma75

Ale tu raczej chodziło o mycie w łazience. Do WC przecież nikt nie wchodzi.

gam

Do mycia sie też nie potrzebuję publiczności ani żadne z nas

krówka

gam ma takie samo zdanie

hermiona mi chyba zostało z domu rodzinnego, ze u mnie chce inaczej a jeszcze mieszkanie na studiach z facetami w poblizu a nie moimi chłopami... tym bardziej... chyba uraz mam albo preferencje na tym poziomie...

Mojego m. bardziej kreci półprzejrzysta bielizna niz towar bez opakowania... Lubi sam odpakowac prezenty niz Chałupy nad Bałtykiem... Ja lubie mokrego jeszcze M. spod prysznica w samym reczniku... lub ogolnie po kapieli moze byc plener...

Muflon

Jeszcze w temacie wątku: Gam dobrze napisała. Wiadomo, że trzeba w łóżku dążyć do jakiejś „sprawiedliwości” w uśrednieniu (w sensie nie: jedno zawsze ma frajdę, a drugie zawsze się nudzi, zresztą co to za przyjemność, jak widać, że partner się nie rozkręca i nie podziela entuzjazmu...). Ale po drodze trzeba trochę skupić się na sobie i nauczyć się siebie. To nie jest żaden egoizm ani wykorzystywanie drugiej osoby, bo zaprocentuje dla obojga.

krówka

To zalezy tez od faceta jakie ma podejscie do wszystkiego...
Rozni sa panowie i róznie wychowani. Seksu tez trzeba sie nauczyc we dwoje co pasuje a co nie co nas kreci a co zniecheca... Mnie zjedzona ryba - sledzie i wedzone u M. odrzuca i tyle... nici z seksu. Tak samo mam po jakiejś kłótni z brakiem szacunku dla mojego zdania, wtedy czuje sie niekochana i ochoty nie mam.
W jakiejś romatycznych okolicznosciach - nawet kawka na stolik nocny z rana to mi to słuzy i jeszcze sniadanie podano i stół gotowy w jadalni... Czuje sie kochana i mam czas i ochote na wdziecznosc bez granic...

Czasem meza poniesie w seksie po długiej przerwie i zostaje w tyle wkurzam sie choc rozumiem, ze natura ale dostaje wtedy O.P.R.
Maz potrafi mnie nakrecić i zniechecić skutecznie ale to praktyka wypracowana w doswiadczeniu..
Ja tez mam klucze do tej wiedzy i potrafię ja wykorzystać...

Autorko watku nie wiemy czy problem to czas -rozgrzewki, czy atmofesry nerwowa i stres ze znów bedzie beznadzieja, czy wsytd...
Mozna pogadac z mezem albo pokazac palcem, reką itp... niz sie zadreczac...

agu

[...]nie wiem, czy mam[...]

Karafka

Wiesz agu, orgazm to sa fajerwerki i warto dążyć do tego zeby go miec. Jeden potrzebuje do tego pol godziny, inny dwie. Ale to o niczym nie świadczy.

Ale nie, najlepiej powiedzieć ze po co, ze to nie takie fajne zeby te osoby co nie maja poczuły sie lepiej? Problemy sa do rozwiązywania.

Jeżeli komuś organu zwisa to nie jest sfrustrowany.

fiamma75

kukułka

strzyga

No pewnie.

agu

a co to jest dwie godziny???
jak wezmę wasze słowa do serca, to znowu będę się dołować

Karafka

O matko, chciałam napisać dwie minuty

Agu przestań sie dołować tylko do roboty Mruga

pyyrka

My z M też się dopiero uczymy, zdarzyło się parę razy, że nie miała orgazmu, było miło i w ogóle, ale niedosyt pozostawał. A im bardziej chciałam, to gorzej, bo mąż by chciał byśmy oboje mieli orgazm i u mnie rodziła się presja. I paradoksalnie, jak zaczęłam sobie mówić, że nie potrzebuję, a najważniejsze by mężowi było przyjemnie to wtedy klapka odskoczyła i "od razu" dostawałam. Więc u mnie im dalej od egoizmu tym było lepiej

heidi

Dla mnie współżycie jest najfajniejsze, gdy z jednej strony troszczę się o swoje potrzeby (typu: pilnuję, by gra wstępna była tak długa, bym była gotowa na stosunek, sugeruję zmianę pozycji, jeśli czuję, że obecna "nie działa"), ale przede wszystkim mam na względzie Męża (czyli zgadzam się na eksperymenty, nawet jeśli wydają mi się niezbyt kuszące - oczywiście w moich granicach, biorę pod uwagę jego potrzeby, reakcje). Dla mnie seks w sytuacji, gdy oboje skupiamy się na sobie nawzajem, jest najlepszy, nawet jeśli nie ma wyjątkowych fajerwerków. Czasem dowiadujemy się czegoś o sobie nawzajem i wykorzystujemy to przy kolejnej okazji