|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Annka
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 13 Paź 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:12, 04 Maj 2011 Temat postu: Jak można pomóc... |
|
|
Wiem, że fora internetowe to nie miejsce na roztrząsanie czyjegoś życia.
Tyle, że nie mam kogo zapytać w realu.
Otóż mam (miałam? - głównie dlatego, że mieszka za granicą i niezbyt często ma nawet czas odpisać mi na maile i sms-y) serdeczną przyjaciółkę- taką, co się już bardziej traktuje jak siostrę.
Nie odzywała się do mnie od dłuższego czasu - i właśnie przyznała się dlaczego: bo się rozwodzi ze swoim mężem, z którym brała ślub niecały rok temu... (Mąż jest anglikaninem, a ślub brali w KK).
Ma zamiar do mnie na spokojnie zadzwonić i się wygadać w weekend.
A ja naprawdę nie wiem, co mam jej powiedzieć. Naprawdę. Nie chcę, żeby czuła się w jakikolwiek sposób przeze mnie potępiana (a pewnie sądziła, że będę jej odradzać tak drastyczne kroki, gdyby się odezwała do mnie wcześniej). Nie wiem nawet o co im poszło tak naprawdę. Wiem natomiast, że oboje mieli skłonności do dość dużego egocentryzmu.
Czuję się dosłownie sparaliżowana koniecznością odbycia tej rozmowy. Pewnie będzie oczekiwała ode mnie jakiegoś wsparcia, ale cóż ja mam jej powiedzieć: "No trudno, skoro nie mogłaś z nim wytrzymać, to dobrze, że się rozwiodłaś"? Żal mi jej, że wzięła ten ślub kościelny i zamknęła sobie już na zawsze życie. Nie chcę jej tego jednak teraz uświadamiać, nie chcę w ogóle zrobić nic takiego, co by ją uraziło. Zdaję sobie sprawę, że jeśli palnę teraz coś głupiego, to nie będzie chciała mnie znać. Z drugiej strony czuję, że jest niejako moim obowiązkiem pomóc jej ratować to małżeństwo, jeśli taka możliwość w ogóle istnieje.
Dobrze, że nie mają dzieci. Tzn. mam nadzieję, że nie mają, bo skoro mogła się do mnie od ponad pół roku odzywać tylko zdawkowym sms-em świątecznym, to teraz może się przecież okazać, że na dniach rodzi, na przykład.
Ech, życie.... To jest mi naprawdę bardzo bliska osoba.
Wiem, że to głupie, ale ja się czuję w jakiś sposób odpowiedzialna za życie które prowadziła (a nie należało ono do zbyt "świętych", niestety). Tak bardzo, bardzo chciałabym jej jakoś pomóc, a przede wszystkim ratować przed kolejnym grzechem, ale nie wiem jak.
Nie wiem, jak to zrobić, żeby nie wywierać presji, nie osądzać, nie naciskać, nie udawać sztucznego optymizmu... Cienka jestem w te klocki, po prostu.
Może ktoś się może podzielić doświadczeniem? Jak ratować zranioną duszę tak, żeby nie wpadła z deszczu pod rynnę?
|
|
Powrót do góry |
|
|
strzyga
Moderator
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19991
Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:34, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
podejdź zdrowo do tego, normalnie - w końcu jej się pewnie wali życie w danym momencie.
A jak już tak martwisz się o wiarę i te sprawy, zawsze można zaproponować rozpoznanie ważności małżeństwa, z tego co piszesz ślub był jednostronny(?). ale to chyba trochę za wcześnie moim zdaniem naciskać na to.
powodzenia w pocieszaniu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
mamma
za stara na te numery
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 7569
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:07, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ty sama chyba niewiele możesz zrobić, możesz się za nią modlić i jej małżeństwo, możesz jej współczuć i spróbować pocieszyć.
Wiem, że w Polsce są różne rekolekcje i wspólnoty dla małżeństw w takiej sytuacji, nie wiem jak tam, zawsze jest też psycholog, możesz jej zaproponować ale to już zależy jak wiara jest dla niej ważna. Zależy też jaki jest powód tego rozwodu, w rodzinie męża jest przypadek rozwodu spowodowanego strasznym przestępstwem, nie będę pisać szczegółów, ale czasem to jest jedyne wyjście.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:38, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
myślę, że moralizowanie jest najgorszą nauką i najprostrzą drogą do zniechęcenia by postąpić słusznie.
myślę też, że najlepszą nauką, jest po prostu bycie, pozwolenie się wygadać i wyżalić, bo w tych chwilach nie ważne sa nasze myśli, uwagi i sugestie, bo w tym momencie nie moje "ja" się liczy ale cierpienie drugiej osoby.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|