Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

jak sobie z tym poradzić
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alessandra
pierwszy wykres



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:53, 07 Lis 2012    Temat postu: jak sobie z tym poradzić

Od dłuższego czasu miałam zamiar napisać tutaj, jednak ciągle to odkładałam. Teraz widzę, że problemy coraz bardziej mnie przygniatają, nie potrafię sobie poradzić. Niedawno wyszłam za mąż. Od początku wiedzieliśmy, że po ślubie będziemy mieszkać z bratem mojego męża. Odkładamy pieniądze na swoje mieszkanie, jednak jest to kwestia czasu - ile to potrwa to nie wiadomo, bo każdy z nas wie jak wygląda sytuacja z mieszkaniami, z pracą, itp.
Największy problem jest w tym, że brat mojego męża nie dba o siebie, może trudno w to uwierzyć, ale nie za często się myje, a z jego pokoju śmierdzi. Nie mówię tego, żeby go obgadywać, bo to nie o to chodzi. A niestety, porównać można to do tego jak spotyka się na ulicy kogoś bezdomnego... Trudno mi znieść to wszystko, bo jak w tym normalnie funkcjonować?

Co z tego, że ja staram się dbać o mieszkanie, gdy on wcale nie zwraca na to uwagi. Wstyd mi jest zapraszać kogokolwiek ze znajomych, bo po prostu często jest tak, że ledwo wejdzie się do mieszkania, to z jego pokoju śmierdzi, tak że człowiekowi robi się niedobrze.

I problem jest w tym, że mój mąż już nie raz zwracał mu uwagę, prosił, żeby coś z tym zrobił, ale niewiele to skutkuje. Ja czuję się tym coraz bardziej przygnębiona, bo sytuacja wydaje się bez wyjścia, a do tego z tego powodu między mną i moim mężem dochodzi od dłuższego czasu do ciągłych kłótni z tego powodu, mam wrażenie, że oddalamy się od siebie. Mąż ma do mnie pretensje, że ja jestem niezadowolona, że narzekam, a ja w tym co się dzieje czuję się też beznadziejnie, bo co mogę zrobić? Czuję, że nasze małżeństwo nie rozwija się tak, jakbyśmy żyli sami, nie możemy nikogo do siebie zaprosić, bo nigdy nie mam pewności, że jak wrócę do mieszkania, to co tam zastanę. A naprawdę bywało różnie... Czuję się tym chyba zrozpaczona, ale bardziej przez to, że my oboje oddalamy się od siebie, że ja mam już dość, mój mąż tak samo... a to dopiero minęła zaledwie chwila od ślubu. Wyprowadzić się z tego mieszkania nie możemy, gdybyśmy nawet chcieli sobie coś osobno wynająć, to brat mojego męża sam nie jest w stanie utrzymać finansowo tego mieszkania. Takie błędne koło... A gdzie jeszcze dzieci w tym całym bałaganie?

Nie wiem jak my oboje mamy sobie z tym poradzić? Jak nie oddalać się od siebie? Jak w tym wszystkim funkcjonować? No i jak poradzić sobie z problemem związanym z tym, ze szwagier o siebie nie dba...
Może ktoś, kto jest mądrzejszy życiowo mi coś doradzi, bo ja już tracę nadzieję, że będzie lepiej...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karafka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18908
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:01, 07 Lis 2012    Temat postu:

postawic go przed faktem, ze albo to zmienia albo sie wynosicie. nie interesowaloby mnie to, ze go nie stac. niech sobie zaprosi drugiego syfiarza i niech razem mieszkaja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
strzyga
Moderator



Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19991
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:03, 07 Lis 2012    Temat postu: Re: jak sobie z tym poradzić

Alessandra napisał:
Wyprowadzić się z tego mieszkania nie możemy, gdybyśmy nawet chcieli sobie coś osobno wynająć, to brat mojego męża sam nie jest w stanie utrzymać finansowo tego mieszkania. Takie błędne koło...


Błedne koło jest, bo przejmujecie odpowiedzialność za czyjeś zachowanie. To niezdrowe ani dla jednej ani dla drugiej strony. Ja bym postawiła ultimatum i już. Jak się nie zmieni, to jego problem, nie Wasz. I z czystym sumieniem bym się wyprowadziła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alessandra
pierwszy wykres



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:09, 07 Lis 2012    Temat postu:

Dzięki za odpowiedź. Tylko problem jest taki, że on się tym nie przejmie, nawet jak się wyprowadzimy, a on wpadnie w długi, np. z powodu mieszkania, to nic sobie z tego nie zrobi, a mój mąż będzie czuł się w obowiązku, żeby mu pomóc. Póki co to mój mąż niestety do czegoś takiego się nie posunie. Powie mi, że myślę tylko o sobie.
Jego brat całe życie był traktowany przez wszystkich ulgowo (ma niewielki stopień niepełnosprawności), nie nauczył się odpowiedzialności za siebie, a mojemu mężowi wpajano, że musi opiekować się bratem... Długa historia.

Mąż za to będzie mi tłumaczył, że przecież odkładamy pieniądze na swoje mieszkanie i że to ja jestem niezadowolona, a on nic więcej teraz nie może zrobić... że robi wszystko co może...
Wiem, strasznie głupia byłam, pewnych rzeczy nie widziałam wcześniej.

Czasami zastanawiam się czy ja nie za dużo oczekuję, czy może rzeczywiście myślę tylko o sobie? A mój mąż miota się między tym wszystkim.

I naprawdę wydaje mi się, że należałoby tak zrobić, postawić ultimatum, wiem, że nie możemy ponosić za kogoś jakiejkolwiek odpowiedzialności. Wiem to i mam wrażenie, że resztki zdrowego rozsądku jeszcze mam. Tylko co ja mogę zrobić? Nie jestem już sama, do tego myśl, że to dopiero chwila od ślubu, a my mamy takie problemy... Jak to rozwiązać, żeby nie burzyć nic między mną i mężem? Chyba się nie da Smutny


Ostatnio zmieniony przez Alessandra dnia Śro 14:13, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nana
za stara na te numery



Dołączył: 31 Paź 2009
Posty: 3108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:11, 07 Lis 2012    Temat postu:

a czyje to mieszkanie? brata? czy na spółkę z mężem? Może łatwiej by było wyprowadzić brata, znaleźć mu jakąś kawalerkę, a dla Was, jako dla rodziny, zostałoby mieszkanie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alessandra
pierwszy wykres



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:14, 07 Lis 2012    Temat postu:

Mieszkanie jest narazie niewykupione. Mamy plan wykupić je i sprzedać. Wtedy kawalerka dla brata i reszta pieniędzy dla nas na jakąś pierwszą wpłatę. Póki co jesteśmy na etapie odkładania pieniędzy na wykup mieszkania.

Nie wiem co mam robić. Chciałabym, żeby mój mąż zrozumiał, że nie może ponosić odpowiedzialności za nikogo, ale nic do niego nie dociera.

I najboleśniejsze jest to, że między nami z tego powodu jest źle, coraz gorzej. Mi się już nawet nie chce z nim na ten temat rozmawiać, bo każda rozmowa kończy się kłótnią.

On twierdzi, że na dzień dzisiejszy nie mamy innego wyjścia i musimy tu mieszkać, że on też chciałby mieć osobne mieszkanie i święty spokój od takiego brata.


Ostatnio zmieniony przez Alessandra dnia Śro 14:19, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hebanowe noce
za stara na te numery



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 1651
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:16, 07 Lis 2012    Temat postu:

Jeśli mieszkanie należy do brata, to w sumie ma prawo do bałaganu w swoim pokoju. Mycie ciała... cóż, zmusić się nikogo nie ma, obowiązkiem nie jest, jeśli ktoś ma ochotę śmierdzieć to co na to poradzić.
A co będzie, jak już uzbieracie na mieszkanie? Tak czy siak z bratem nie będziecie chyba mieszkać i wcześniej czy później stanie w sytuacji, w której będzie musiał poradzić sobie w utrzymaniu. Czy jest on dorosły? Pracuje? Zawsze może wynająć drugi pokój studentom i problem rozwiązany.
No niestety uważam, że jeśli ktoś mieszka w czyimś lokum to ma ograniczone możliwości zarządzania ładem i porządkiem, a pewne nawyki, choćby paskudne, trzeba jakoś przeboleć lub jednak przemyśleć przeprowadzkę. Próbowaliście z nim rozmawiać o czystości, skoro nie wziął sobie tego do serca, to raczej się nie zmieni. Wiem, że jestem pesymistką, ale skoro po takich uwagach nie wziął się za siebie, to szanse na poprawę są nikłe...

My mieszkamy na razie z bratem męża i z jego rodzicami. Pokój szwagra wygląda jak pobojowisko - podłoga usiana brudnymi ubraniami, mnóstwo śmieć, butelek, pustych paczek po fajkach, popielniczki, niepościelone łóżko, pootwierane szafy i szafki, z których wszystko się wysypuje. Powiem szczerze, że mi to nie przeszkadza, bo to jego pokój i on w nim rządzi, a jak ktoś przychodzi i akurat musi przejść obok tego pokoju, zamykam tam drzwi i tyle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alessandra
pierwszy wykres



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:22, 07 Lis 2012    Temat postu:

Też proponowałam mężowi, żebyśmy się stąd wyprowadzili, a ten drugi pokój wynajęli komuś, jakiemuś studentowi, ale powiedział, że to ... nieuczciwe, bo to nie jest nasze mieszkanie i nie można tak wynajmować.

A co do tego jak kto żyje... Ja wiem, że on ma prawo mieć bałagan i co tam mu się podoba w swoim pokoju. Nie chce się myś to niech się nie myje, jego sprawa. Tylko problem jest taki, że przez niego cuchnie reszta mieszkania, wystarczy, że tylko przejdzie. Jak wchodzę do mieszkania, to na nic się zdaje zamykanie drzwi z jego pokoju. A niestety wejście do mieszkania jest zaraz przy jego pokoju.


Ostatnio zmieniony przez Alessandra dnia Śro 14:24, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hebanowe noce
za stara na te numery



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 1651
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:27, 07 Lis 2012    Temat postu:

Allesandra, po napisaniu wiadomości ukazały się nowe posty.

Znam temat z życia, bo mam wujka o lekkim stopniu niepełnosprawności. Całe życie mieszkał ze swoją matką czyli moją babcią, moją mamą i ze mną. Pracował, ale oddawał wypłatę na wspólne opłaty i jedzenie, nie zarządzał pieniędzmi, wszystko miał podstawiane pod nos. Pamiętam, jak babcia kazała mu umyć chociaż nogi raz na dwa tygodnie... do dziś nie dba o siebie.
Tak się życie potoczyło, że najpierw zmarła moja babcia, a później mama. Ja poszłam mieszkać do taty, bo nie byłam pełnoletnia, a on został sam w tym mieszkaniu. Problem się rozwiązał częściowo, bo zaraz znalazł żonę, która ma tak jak on - lekki stopień niepełnosprawności. Owszem, potrafią narobić długów, wciąż mają raty na kilka rzeczy naraz, kredyt konsolidacyjny (chcieli, żebym była żyrantem, ale się nie zgodziłam), ale mimo wszystko jakoś sobie radzą. Pomagać można zawsze, mi się zdarzyło zrobić im kilka razy duże zakupy, bo wujek stracił pracę, ale od razu znalazł sobie nową, jego żona także.
Wujek mimo wszystko jest bardziej odpowiedzialny odkąd został sam, nauka odpowiedzialności zajęła mu kilka lat i wciąż trwa, ale na prawdę sobie radzi, chociaż nikt w niego nie wierzył. Swoje długi spłaca sam i właśnie to go nieco hamuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alessandra
pierwszy wykres



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:33, 07 Lis 2012    Temat postu:

Ja jestem przekonana, że dopóki nie pozwoli się komuś żyć na własny rachunek, to ta osoba nie będzie uczyła się odpowiedzialności za siebie i swoje postępowanie. Uważam, że jeśli zacznie kiedyś mieszkać sam, to będzie wiedział, że musi zaplanować sobie opłaty za mieszkanie i inne takie sprawy i z pewnością sobie poradzi. Każdy z nas uczy się najlepiej na swoich błędach. Innej drogi nie ma.

Więc ja już nie wiem czy ja na dzień dzisiejszy za dużo wymagam, zbyt wiele oczekuję? I najgorsze jest to, że mój mąż mnie w tym wszystkim nie rozumie, twierdzi, że ja go tym przygnębiam, nie daję spokoju.

Nie wiem jak mam nauczyć się żyć tutaj? Jak to wszystko znieść? Nie umiem się z tym pogodzić, bo wg mnie moglibyśmy spróbować coś wynająć, żyć osobno, a nie czekać aż wykupimy to mieszkanie, później (może albo i nie) uda się je sprzedać... Wielka niewiadoma.

A gdzie w tym wszystkim my i nasze potrzeby, nasze plany o dziecku, nasze marzenia?


Ostatnio zmieniony przez Alessandra dnia Śro 14:36, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bakteria
za stara na te numery



Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 10180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:40, 07 Lis 2012    Temat postu:

a to jest mieszkanie komunalne? no bo wspominasz o wykupieniu…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alessandra
pierwszy wykres



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:44, 07 Lis 2012    Temat postu:

tak
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bakteria
za stara na te numery



Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 10180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:45, 07 Lis 2012    Temat postu:

a macie decyzję od gminy o możliwości wykupu mieszkania? jest już ustalona bonifikata?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hebanowe noce
za stara na te numery



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 1651
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:45, 07 Lis 2012    Temat postu:

Alessandra, zgadzam się z Tobą. Pisząc pierwszy post nie wiedziałam jeszcze, że brat męża ma lekki stopień niepełnosprawności. Gdy przeczytałam Twój następny post, od razu przed oczami stanął mi mój wujek. To jest człowiek w wieku 50 lat. Dokładnie nie wiem, dlaczego ma lekki stopień niepełnosprawności, wiem tyle, że urodził się z rozszczepem podniebienia, miał wadę wymowy i niedosłuch. Kiedyś były trochę inne czasy. Dziecko, które ma niedosłuch potrzebuje więcej troski i uwagi, bo w jakiejś części jego poznawanie świata jest ograniczone przez zaburzenie jednego zmysłu i jeśli nie otrzyma odpowiedniej opieki to będzie w tyle za rówieśnikami. W czasach mojej babci nikt sobie zbytnio nie zawracał głowy: ot, zamknąć w szkole specjalnej, nauczyć zawodu, pełna kontrola i inwigilacja, "bo przecież sam nie jest zdolny do samodzielnego życia", później nauczenie pracy w zakładzie dla niepełnosprawnych (kiedyś były takie zakłady pracy, ale później je zlikwidowali). Takie coś jest krzywdzące i Twój mąż nie ma racji. Wydaje mi się, że wrzucenie jego brata na głęboką wodę byłoby dobre, zwłaszcza że czuwalibyście gdzieś obok i w razie potrzeby udzielili konstruktywnej pomocy. Konstruktywnej, czyli takiej, która go czegoś nauczy, np. zamiast spłacenia jego długów pomoc w znalezieniu dodatkowej pracy, wspólne wyliczanie budżetu, wydatków, co musi opłacić, gdzie i kiedy, ile może wydać na to czy na tamto.

PS.
Mój wujek też został w mieszkaniu komunalnym.

Co prawda jakiś czas temu zrzekłam się praw do tego mieszkania, żeby wujek dostał dodatek mieszkaniowy, ale była opcja wykupu i podziału mieszkania na dwa mniejsze poprzez wybicie drzwi wyjściowych na jego stronie i zamurowanie drzwi między mieszkaniami. Może u was taka opcja też wchodzi w grę?


Ostatnio zmieniony przez hebanowe noce dnia Śro 14:49, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alessandra
pierwszy wykres



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:54, 07 Lis 2012    Temat postu:

Jola! Mieszkanie wykupimy za 10% wartości, ale póki co to jeszcze trochę to potrwa. Trzeba zebrać odpowiednią sumę. Po nowym roku ma przyjść pisemne powiadomienie dot. wartości mieszkania. Niestety te sprawy urzędowe też trochę trwają.

Hebanowe noce. Ja mam prawie 3 letnie doświadczenie pracy z osobami niepełnosprawnymi i doskonale się z Tobą zgadzam. Wiem jak to jest, nawet w dzisiejszych czasach są rodzice/opiekunowie, którzy starają się jakoś 'zrekompensować" swoim dzieciom ich niepełnosprawność wyręczając ich ze wszystkiego. A w ten sposób robią z nich jeszcze bardziej niepełnosprawnych. Kiedyś tak było, ale teraz też chyba niewiele się zmieniło.
Od każdego trzeba wymagać. Widzę, że mój mąż zrobił w tym już dość wiele, wiele spraw sam w sobie przepracował odnośnie relacji ze swoim bratem, choć wierzę, że nie było mu łatwo i nie jest pewnie łatwo do tej pory. Bo skoro przez tyle lat wzrastał w atmosferze, że jego brat jest gorszy i trzeba mu 'pomagać'... to coś jednak zostaje nie wszystko da się w swoim postrzeganiu tak bliskiej osoby zmienić. I mam wrażenie, że gdy ja mówię mu, że np. nie powinien go w czymś wyręczać, to on odbiera to często jako mój atak na niego i jego brata, a przecież to nie o to chodzi.

Chciałabym, zebyśmy w takiej sytuacji myśleli też o sobie, o naszym małżeństwie, tym bardziej, że dopiero zaczynamy nasze życie

PS. u nas taka opcja z podziałem mieszkania raczej nie wchodzi w grę niestety.


Ostatnio zmieniony przez Alessandra dnia Śro 15:00, 07 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin