..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

Smużka

Do komunii i tak bym nie mogła chodzić, bo jak wiesz, seks oralny i inne zabawy z finiszem poza pochwą, są b.ważnym elementam naszego małżeństwa. Mimo braku myślenia antykoncepcyjnego, wrecz przeciwnie. Nie mam zamiaru się z tego spowiadać, bo nie widzę w tym zupełnie żadnego grzechu.
Czy miałabym ryzykować komunię świętokradczą? Nie chcę.

susa

Wiem, że forum nie jest wlaściwym do tego miejscem, tylko konfesjonał, ale takie zachowanie moim zdaniem nie jest grzechem. Przecież to służy umacnianiu więzi małżeńskiej. Nie mozna trzymać się tylko litery Prawa, bo chrzescijaństwo na religia miłości.

susa

fresita

ale smuzka nie pisze o pieszczotach bez wkladania tylko o seksie oralnym bez zakonczenia i wytrysku w pochwie co wedlug kk jest grzechem smiertelnym czyli wykluczajacym Eucharystie.

susa

Ja nie wiem jak to u nas będzie, bo nie znamy swoich reakcji seksualnych, ale skoro chcę by nie zawsze kończyć pełnym stosunkiem to wytrysk nasienia moze nastąpić poza pochwą.
A skoro dla Smużki jakiś rodzaj seksu jest ważnym elementem budowania małżeństwa to nie rozumiem dlaczego jest to grzech ciężki zrywający więź z Bogiem po którym nie mozna przyjmować Komunii?

buba

susa

To że na zachodzie nie ma np spowiedzi usznej to tylko świadczy o upadku chrześcijaństwa, bo taka spowiedź jest potrzebna, a nie zacofaniu polskiego Kościoła.
Ale z tym przepisem prawnym to rzeczywiście jest przegięcie.
buba, a może tylko wydaje się Wam że jest to grzech ciężki ??

Smużka

Mówię, że ja nie czuję tego, jako grzech - ani ciężki, ani żaden (mówię o seksie oralnym, o seksie tradycyjnym, ale z wytryskiem np. na piersi, czy też o doprowadzaniu męża do orgazmu za pomocą pieszczot dłonią). Dlatego nie będę się z tego spowiadać.
Ale przepisy KK (polskiego) są jasne w tej kwestii i raczej nie podlegające dyskusji.
Brak dyskusyjności i brak "wolnej ręki dla sumienia" sprawia, że odrzuca mnie od KK, bo czuję, że robi ze mnie idiotkę, pozbawia własnego myślenia. Nie chcę brać w tym udziału, dlatego nie uczestniczę w mszach, nie przyjmuje księży, nie nazywam siebie katoliczką. Wychodze z tej piaskownicy, przynajmniej na jakiś czas.

fresita

nie wydaje się.poczytaj katechizm kk.

susa

Ja też uważam, że to nie jest grzechem.
Ale przykre co mówisz, aby z powodu głupiego przepisu prawnego pozbawić się Komunii oraz całego życia chrześcijańskiego.

susa

W KKK 2370 pisze

Smużka

W innym miejscu jest napisane, że każdy akt musi być otwarty na poczęcie, więc wytrysk do pochwy musi być ZAWSZE, nawet jeśli kobieta jest już w ciąży, bo inaczej brak funkcji rozrodczej.
Dla mnie to jest chore, ale tak jest i już.

susa

Wydaje mi się, że źle rozumiecie i nadinterpretujecie KKK bo ja wcale tego tak nie rozumiałam. Chodzi o to by podejmując współżycie liczyć się z tym że może począć się dziecko, a nie o techniczne szczegóły stosunku. Chrzescijaństwo to naprawdę nie zbiór kodeksów prawnych.

susa

Gdy podobne wątpliwości powiedzialam mojemu lekarzowi psychiatrze powiedział, że chodzi w stosunku by być blisko siebie a nie o jakiś kodeks prawny.
Ja rozumiem zacytowany przez Ciebie fragment z KKK że chodzi o postawę serca, które jest gotowe na przyjęcie dziecka jesli by takie się poczęło, a nie techniczne szczegóły stosunku. A z tego co wiem chcesz poczęcia dziecka. Mnie się zaś wydaje że celowe wybieranie na współżycie nawet z wytryskiem nasienia w pochwie w dni niepłodne nie spełnia tego warunku otwarciu na życie. Ale nie stwierdzam przez to, ze stosowanie NPR jest grzechem.

Smużka

Pewnie dziewczyny Ci podadzą konkretne cytaty z KKK, ale ja już sporo przeczytałam (tu na forum, przekopałam też wiara.pl, trochę katolika itd) i niestety miejsca na dowolność w tej kwestii nie ma.
Teraz się poddałam i juz mi to obojętne, ale 3 lata temu to był dla mnie dramat; bo wtedy jeszcze byłam mocno związana z KK i nie mogłam uwierzyć, że tak to wygląda. Byłam w szoku.
Dodatkowo dobijało mnie zachowanie wielu b. religijnych osób. Na wiara.pl zjechali mnie równo od góry do dołu.. i kazali albo się dostosować, albo spadać z KK, bo jestem niegodna zwać się katoliczką. To właśnie te wszystkie przykre wydarzenia sprawiły, że postąpiłam tak, jak mi polecano. Podwinęłam ogon pod siebie i uciekłam. Na początku szukałam jakiejś furtki. Próbowałam też zrozumieć, dlaczego tak jest. Skąd te wymogi. Nie zrozumiałam. Nie znalazłam dla siebie miejsca. Odeszłam.
Brakowało mi sakramentów, brakowało mi Kościoła. Ale z czasem emocje opadły. Minęły 3 lata i już mi nie zależy i już mi nie brakuje. Przyzwyczaiłam się i nie zależy mi już na niczym - ani na szukaniu, ani na próbach zrozumienia. Żyję po swojemu i staram się nie pozwalac, żeby KK mieszał mi dalej w głowie, w emocjach, w życiu. Może kiedyś, ale nie teraz. Teraz nie mam na to siły.