|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bystra
za stara na te numery
Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:57, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
kukułka napisał: | ja przykladowo mam zwyczaj odmawiania Koronki o 15, co czesto musze czynic, bawiac sie jednoczesnie z dzieckiem. Da sie zrobić |
Ok, jak u Ciebie to działa.
Moje podejście do osobistej modlitwy (takiej w swobodnej formie) jest jednak takie - potrzebuję się spotykać sam na sam z Bogiem, dać Mu pełną uwagę przez te 30 minut dziennie. I to się da zorganizować, nawet jak się ma małe dzieci - mąż się nimi zajmie w tym czasie, a a wyjątkowych sytuacjach zawsze jest jeszcze czas po położeniu dzieci spać. Uważam, że taka modlitwa własna wymaga więcej skupienia niż w gotowej formie np. koronka.
kukułka napisał: | a dzieci wcale nie musza w kosciele przeszkadzac innym. jak maly zaczyna sie nudzic, wychodze z nim na zewnatrz, a na dworze jest tyle ciekawych rzeczy;) |
Dobra, ale w tym momencie, to Ty wychodzisz z Mszy.
kukułka napisał: | poza tym skoro zabieram dziecko do sklepu, do znajomych, na śluby, wesela, na pogrzeb jego własnej prababci, to dlaczego nie na coniedzielną Mszę? |
Chyba jednak Msza to co innego niż zakupy? Do tego w niedzielę w parafii jest kilka Mszy (dochodzi też sobotnia wieczorna), co umożliwia moją wersję, że jeden rodzic idzie na Mszę, a drugi zostaje z dzieckiem i potem zmiana... a na ślubie znajomych jednak musicie być jednocześnie.
Sytuacje, gdy Twój mąż pracuje całą sobotę i niedzielę uniemożliwiają takie rozwiązanie, ale większość społeczeństwa jednak ma wolną niedzielę.
kukułka napisał: | mozę jak tak od małego kosciół jest dla niego czymś oczywistym, to potem moze nie bedzie problemu,że ma 5 lat i biega po całym kościele, albo 7 i gada non stop |
Mnie się wydaje, że to jest kwestia podejścia do Mszy rodziców i zachowania innych uczestników we Mszy - od nich dziecko się uczy, czy to jest tylko tradycja/obowiązek do odbębnienia czy spotkanie z Bogiem.
kukułka napisał: | a w ogole myslalam tak jak Ty poki dziecka nie mialam |
Mi powinno zostać, tak jak jest dzisiaj
Poza tym (to do wypowiedzi novvej), to chyba jest kwestia zaufania mężowi itp., że jak na 2 godziny wyjdę z domu, to on też jest w stanie zaopiekować się dzieckiem i zareagować na jego potrzeby nie gorzej niż ja. Przy takim myśleniu da się na Mszy nie zaprzątać sobie głowy myśleniem, czy dziecko w domu nie kwili - przecież ktoś z nim jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
channel
za stara na te numery
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4863
Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 13:11, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
"Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie". W piśmie św. nie ma nic o wieku dziecka. Więc wszystkie dzieci są mile widziane w kościele.
Z doświadczenia: im wcześniej dziecko zaczyna chodzić z rodzicami do kościoła - tym lepiej. Niejako w naturalny sposób staje się członkiem wspólnoty. Wiek przedszkolny - to okres wzmożonego ruchu, więc pierwsze próby usadzenia dziecka na miejscu spełzną na niczym. Jako że miejsce będzie nowe i ciekawe, będzie biegało, i oglądało wszystko i wszystkich. Syna zaczęłam zabierać na msze św. - jak miał chyba z 5 lat. W tym roku bierzmowany - do kościoła nie chodzi. Córkę "od zawsze" zabierałam ze sobą - na razie wszystkie uroczystości kościelne, msze sa dla niej ważne. Syna nie budziłam jak był mały na roraty. Jako większe dziecko - nie chciał już chodzić, nawet ze mną. Córkę budziłam od 3 roku życia i razem chodziłyśmy, teraz sama chodzi i czeka na każde roraty.
Jak dla mnie - wniosek prosty.
Jak ma się małe dzieci ( przynajmniej ja tak miałam, może jakaś niezorganizowana jestem), czasami siły starcza aby wieczorem westchnąć do Boga – dziękuję za ten dzień i się pada. Nie zawsze, ale baaardzo często. Ja nauczyłam się „rozmawiać” z Bogiem podczas prac domowych, karmienia dziecka, gotowania czy wieszania prania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bystra
za stara na te numery
Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:59, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
channel napisał: | "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie". W piśmie św. nie ma nic o wieku dziecka. Więc wszystkie dzieci są mile widziane w kościele. . |
Channel, nie sądzę, żeby tu Jezusowi chodziło o Mszę, liturgię i nabożeństwa kościelne. Przychodzić do Jezusa to Go poznawać i spędzać z Nim czas... to dla mnie znaczy, że dzieciom trzeba mówić o Bogu, uczyć modlitwy osobistej, odpowiadać na ich zainteresowanie duchowością.
channel napisał: | Z doświadczenia: im wcześniej dziecko zaczyna chodzić z rodzicami do kościoła - tym lepiej. Niejako w naturalny sposób staje się członkiem wspólnoty.. |
Z mojego doświadczenia wynika, że to nie ma nic do rzeczy (moje rodzeństwo i ja miało takie same doświadczenia, a dzisiejszy związek z Bogiem i Kościołem bardzo różny)... po prostu kobiety są bardziej nastawione na relacje i łatwiej im w rzeczywistości duchowej. Mężczyźni potrzebują konkretu rzeczy i zadań.
channel napisał: | Jak ma się małe dzieci ( przynajmniej ja tak miałam, może jakaś niezorganizowana jestem), czasami siły starcza aby wieczorem westchnąć do Boga – dziękuję za ten dzień i się pada. Nie zawsze, ale baaardzo często. Ja nauczyłam się „rozmawiać” z Bogiem podczas prac domowych, karmienia dziecka, gotowania czy wieszania prania. |
I tu się zgadzam... Tylko skoro to Bóg ma być na pierwszym miejscu, to znaczy, że od czasu do czasu przyglądam się temu, co ze mnie wysysa energię i patrzę, czy nie da się z czegoś zrezygnować na rzecz czasu sam na sam z Bogiem. Czasami się naprawdę nie da, ale często się daje, to zależy od tego, jak bardzo nam zależy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12430
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 21:51, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
nie zabierałam Piotrusia do kościoła jak był niemowlakiem..chodzilismy z mężem osobno....
Teraz ma 3latka, i chyba pora go przyzwyczajac..
z zachowaniem bywa różnie.. raz jest grzeczny, innym razem nie....
ale fakt jest faktem..
jak czasami zabralismy Młodego na msze(rzem albo sama, jak nie było wyjcia) .. bywało ze nie wyniosłam z niej nic a nic...
będąc zajeta bądz usypianiem/uspakajaniem/ lub przejmowaniem sie, że oto przeszkadza połowie ludzi w Kościele.. .
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:32, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Bystra, jak to ja wychodze z Mszy? stoje (chodze w te i z powrotem) przed drzwiami i moja duchowosc jakos na tym stratna nie jest.
a skad wiesz, jakie skupienie wywoluje we mnie Koronka? Siedzisz we mnie czy co?
jedne poswieca Bogu 30 minut, drugi 6 razy po 5 minut dziennie..
Ja mysle, ze trzeba wspolpracowac z dziecmi we wszytskim. Wiesz, jakos w rodiznie mam bardzo niebudujace przyklady: typu daj mi spokoj bo MOJA MODLITWA TERAZ NAJWAZNIEJSZA.
MOIM ZDANIEM WAZNIEJSZA MODLITWA NIZ moja MODLITWA.
uwazam, ze trzeba sie modlic i samemu i z dziecmi. daleko nie zajedziemy, jak bedziemy na dzieci patrzec tylko jako na uwsteczniajace nas w duchowosci i w ogole.
ja tam mysle, ze zarowno w kosciele jak i wszedzie indziej dzieci nie tylko sie ucza od nas. my od nich tez. ba, ja nie tylby nia dziecka w kosciele jest w duzej mierze kulturowa. w takiej afryce czy Papui - w zyciu by nikomu nie przyszlo do glowy byc na mszy bez dzieci. to my w Europie na Mszy jestesmy powazni i wydumani i potrzebujemy specjalnej Odnowy by sie uspontanicznic
a co do rozmow z Bogiem w trakcie czynnosci domowych, mam tak jak channel (jeszcze zanim urodzil sie Krzys)
Ostatnio zmieniony przez kukułka dnia Śro 8:34, 10 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
novva
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mała Wieś przy Drodze
|
Wysłany: Śro 10:57, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Bystra napisał: | Poza tym (to do wypowiedzi novvej), to chyba jest kwestia zaufania mężowi itp., że jak na 2 godziny wyjdę z domu, to on też jest w stanie zaopiekować się dzieckiem i zareagować na jego potrzeby nie gorzej niż ja. Przy takim myśleniu da się na Mszy nie zaprzątać sobie głowy myśleniem, czy dziecko w domu nie kwili - przecież ktoś z nim jest. |
Chyba się jednak mylisz. To nie jest kwestia zaufania, bo ja świetnie wiem, że mąż umie się Małym zająć tak samo dobrze, o ile nie lepiej. Po prostu, kiedy mnie nie ma w domu, brakuje mi kontaktu z dzieckiem, przeszkadza mi, że nie wiem, co robi, jak się czuje, itp. Jak ostatnio wyszłam do lekarza, to przez 20 minut oddychałam swobodą, ale wracałam już jak najszybciej się dało, bo ... stęskniłam się za swoimi facetami.
Ta cała dyskusja jest o tyle bez sensu, że każdy z nas - jak kukułka słusznie napisała - ma swój "styl" duchowości i kontaktu z Bogiem. A tego się nie da (i nie powinno się) wartościować i porównywać. Mnie akurat bliskie jest myślenie o małżeństwie jako wspólnej drodze do Boga - stoimy przed Nim razem jako małżonkowie i rodzice (świetnie o tym pisano w kilku ostatnich numerach "W drodze", np. [link widoczny dla zalogowanych]). Dlatego ta wspólna Msza jest tak ważna. Gdybym jednak wiedziała, że komuś w ten sposób przeszkadzam, pewnie zrewidowałabym poglądy. Może jak Jaś będzie starszy i w kościele zacznie rozrabiać, trzeba będzie chodzić na inną Mszę albo oddzielnie. Zobaczymy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bystra
za stara na te numery
Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:04, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
kukułka napisał: | Bystra, jak to ja wychodze z Mszy? stoje (chodze w te i z powrotem) przed drzwiami i moja duchowosc jakos na tym stratna nie jest. |
Fizycznie wychodzisz z kościoła. Tylko tyle miałam na myśli.
kukułka napisał: | a skad wiesz, jakie skupienie wywoluje we mnie Koronka? Siedzisz we mnie czy co?
jedne poswieca Bogu 30 minut, drugi 6 razy po 5 minut dziennie... |
Kukułka, ja Cię nie atakuję... piszę o MOIM odbiorze. Sorry, ale nasz mózg, czy się z tym zgadzasz czy nie, jest tak skonstruowany, że na raz możesz myśleć tylko o jednej rzeczy. Więc jak dla mnie korzystanie z gotowej modlitwy wymaga mniejszego skupienia, bo mam już gotowe słowa. Zmywanie naczyń nie absorbuje tak intelektu jak zabawianie dziecka, więc przy zmywaniu modlę się z większym skupieniem... tylko tyle, to nie wartościowanie tylko mowa o uwadze, skupieniu jako funkcjach intelektu/mózgu.
kukułka napisał: | Wiesz, jakos w rodiznie mam bardzo niebudujace przyklady: typu daj mi spokoj bo MOJA MODLITWA TERAZ NAJWAZNIEJSZA. MOIM ZDANIEM WAZNIEJSZA MODLITWA NIZ moja MODLITWA.. |
Ludzie mają prawo odmawiać nam swojej uwagi w tym momencie, bo mają coś innego ważniejszego do roboty i wcale to nie musi być modlitwa.
Może sama sobie stawiam za ambitne cele, ale myślę (czyli akceptuję, że możesz mieć zupełnie inne zdanie), że Bogu od nas należy się przynajmniej od czasu do czasu też takie zaangażowanie na modllitwie osobistej, jakie ludzie mają na randkach.
kukułka napisał: | uwazam, ze trzeba sie modlic i samemu i z dziecmi. daleko nie zajedziemy, jak bedziemy na dzieci patrzec tylko jako na uwsteczniajace nas w duchowosci i w ogole. |
Nic takiego nie miałam na myśli. Pisałam o Mszy dla dzieci, gdzie kazanie jest na poziomie 7-dmiolatków a nie dorosłych i o tym, że to powinno być inaczej rozwiązane, żeby w wersji chodzenia na Mszę całą rodziną wszyscy korzystali, czyli dzieci też.
Ogólnie to chodzi mi o to, że jak się ma małe dzieci, to dużo więcej wymaga od nas organizacja dnia codziennego, żeby też samemu się modlić i nie zarzucić rozwoju duchowego, bo jak rodzice się w tej sferze nie rozwijają, to skąd mają dawać swoim dzieciom? Rozwój rodziców jest niezbędny nie tylko dla nich samych - na tym korzystają też dzieci... lub tracą, jak rodzice nie dbają o tą sferę stając w miejscu, bo nie ma już na to czasu.
PAX?
Ostatnio zmieniony przez Bystra dnia Śro 11:05, 10 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:45, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Bystra napisał: | kukułka napisał: | Bystra, jak to ja wychodze z Mszy? stoje (chodze w te i z powrotem) przed drzwiami i moja duchowosc jakos na tym stratna nie jest. |
Fizycznie wychodzisz z kościoła. Tylko tyle miałam na myśli.
Ale nei wychodze z Mszy . I to sie liczy. co z tego,z e wychodze z kosciola, skoro we mszy uczestnicze
Ogólnie to chodzi mi o to, że jak się ma małe dzieci, to dużo więcej wymaga od nas organizacja dnia codziennego, żeby też samemu się modlić i nie zarzucić rozwoju duchowego, bo jak rodzice się w tej sferze nie rozwijają, to skąd mają dawać swoim dzieciom? Rozwój rodziców jest niezbędny nie tylko dla nich samych - na tym korzystają też dzieci... lub tracą, jak rodzice nie dbają o tą sferę stając w miejscu, bo nie ma już na to czasu.
PAX? |
PAX
jeszcze tytułem wyjasnien
rodzice nie musza sie koniecznie rozwijac przez niedzielne kazania. jednym to jest do zycia niezbedne, innym nie. ja wybralam inna droge rozwoju duchowosci niz niedzielne kazania. w niedziele chodze na Mszę, nie na kazania. duzo więcej daja mi cąłodzienne niedzielne audycje w radiu Em np, ktorych tresci przetrawiam caly dzien i potem np wykorzystuje w osobistej spokojnej modlitwie, gdy maly spi.
co do odmawiania uwagi, bo czyms sie trzeba zajac (modlitwa czy czyms innym) - ja to rozumiem, ale trzeba uwazac, zeby nie przesadzac - gdzies w NT, ale nie mam czasu szukac, gdzie, jest ze jak sie modlisz, a ktos cos od Ciebie potrzebuje, to modlitwe trzeba przerwac i pomoc bratu. chyba gdzies u św Pawla to bylo. moze ktos wie, gdzie?
ja szcezrze powiem - nienawidze chodzic do kosciola sama , bez meza. nie lubie tez sama z malym. najlepiej jak idziemy wszyscy. i tak chodizmy, jelsi tylko maz w niedziele nie pracuje
co do konstrukcji mózgu - mnie sie zdarza myslec o 3-4 rzeczach naraz.
stąd nie ma dla mnei róznicy w skupieniu przy gotowej i spontanicznej modlitwie. u mnie w tych sytuacjach potrzebne jets takei smao skupienie. moze po prostu roznimy sie traktowaniem i odbiorem gotowych modlitw
poza tym, wbrew pozorom mozna, a czesto nawet trzeba hehe, zabawiac dziecko i robic kilka innych rzeczy w tym samym czasie/. inaczej wiecznie by sie chodzilo nieubranym, niepomalowanym, w domu balagan itd.
zreszta zajmowanie sie dzieckiem nie zawsze rowna sie zabawie z nim. zreszta zabawy tez sa rozne.
pewnie nie umialabym sie modlic gilgocząc piszczącego z radosci Krzysia, bo sama sie wtedy koncentruje na tym, z emam ubaw po pachy, ale inne zabawy i jednoczesnie modlitwa? czemu nie?
ja i zresdzta nei tylko ja, Anselm Gruen tez, nazywamy to mistyka codziennosci
Ostatnio zmieniony przez kukułka dnia Śro 11:51, 10 Wrz 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dona
za stara na te numery
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12430
Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 14:52, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
novva napisał: |
Ta cała dyskusja jest o tyle bez sensu, że każdy z nas - jak kukułka słusznie napisała - ma swój "styl" duchowości i kontaktu z Bogiem. |
dokładnie...
a poza tym tytuł tego wątku wymaga wypowiedzi w troche innym temacie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16708
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:25, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Bystra, Bystra, teoretyzujesz na całego
Z małą chodzimy od zawsze do kościoła - efekt jest taki, że umie rozpoznać Pana Jezusa, wie, zeją kocha i mieszka w jej serduszku i głowie - pokaże gdzie mieszka Dla niej normalne jest, ze idziemy do kościoła. Sama się pyta czy idziemy. Z zachowaniem jest różnie, ale jest tak samo pełnoprawnym człónkiem kościoła jak każdy inny wierzący i jej miejsce też jest w domu Ojca Dla nas ważne jest iść CAŁĄ rodziną.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aniąt
za stara na te numery
Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 5116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mazowsze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:38, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Moje dzieci czasem zachowują się wzorowo, innym razem lądujemy przed kościołem, bo Martusia gada i przeszkadza innym. Ale jeśli nie będzie chodziła, to skąd będzie wiedziała, jak tam jest i co kiedy trzeba robić i jak się zachowywać?
To tak, jak pływania raczej uczy się w wodzie, a nie na wykładach teoretycznych
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16708
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:43, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Aniąt napisał: | To tak, jak pływania raczej uczy się w wodzie, a nie na wykładach teoretycznych |
Doskonale to ujęłaś!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aniąt
za stara na te numery
Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 5116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mazowsze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:47, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
fresita
Moderator
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 19038
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:44, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
oczywiscie ! dla mnie tez wazne jest, ze chodzimy cala rodzina do kosciola i do Komunii, Mela zawsze odchodzi oburzona, ze ja ksiadz pominal Na ostatniej Mszy wyraznie ksiadz powiedzial, ze msza o 11:30 to msza dla dzieci i ich rodzicow i ppdkreslil, ze jak ktos chce uczestniczyc w innych mszach, to on zacheca, bo ta jest wyjatkowa tylko dla dzieci i rodzicow. dal jasno do zrozumienia starszym paniom, ze jak im przeszkadza bieganie czy halasowanie, to maja inne godz do wyboru. i skwitowal to tez cytatem Pana Jezusa " Pozwolcie dziedziom... "Mysle, ze to ze chodzimy od malego z Mela do kosciola i codzienna modlitwa sprawiaja to, ze jak na swoj wiek jest bardzo "religijna" Zna wiele modlitw, podczas dnia mowi spontanicznie Panu Jezusowi, ze go bardzo kocha, macha łapka Matce Bozej, a zawsze podczas jazdy samochodem kaze sobie wlaczac plyte biskupa Dlugosza, jak to ona mowi plyte Jezusowa i spiewamy wszyscy na cale gardlo
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aniąt
za stara na te numery
Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 5116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mazowsze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:47, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Też mamy i lubimy tę płytę
Tak, oburzone panie to okropieństwo, tak patrzą... i syczą... Nie lubię tego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|