|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Smużka
za stara na te numery
Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: W-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:37, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Wow!
Ale temat.
Ja jako raczej nie-katoliczka jak najbardziej popieram KK w tej kwestii.
Jak w ogóle kobieta modląca się, chodząca do kościoła, wierząca w Boga itd.. może mówić takie rzeczy jak Ty, susa!
Jestem zniesmaczona, żeby nie powiedzieć, że wręcz zgorszona taką postawą wierzącej osoby!!
To, czy ktoś zechce podpalić swoją starą, chorą i upierdliwą przez demencję matkę, może też zostawmy jego sumieniu i nie regulujmy prawnie, bo to nie nasza sprawa?!
W sumie co za różnica, czy matka zabija dziecko, czy odwrotnie?
Ostatnio zmieniony przez Smużka dnia Sob 11:38, 26 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
susa
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:50, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Jola napisał: | A - tyle że KK nie ma z tego kasy
. |
Nieprawda. KK ma kasę z narodzin każdego dziecka, to chrzty, komunie, śluby, pogrzeby za które się płaci i to niemałe sumy. I więcej będzie rzucane na tacę gdy będzie więcej ludzi. Z tego przecież utrzymują się księża.
Z tym, że księdza interesuje dziecko w brzuchu, bo z tego ma dochód ze chrztu, ale już czy matka jest mu w stanie zapewnić dom, dach nad głową, jedzenie, wychowanie to już niekoniecznie księdza obchodzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
susa
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:14, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Wy wogóle mnie nie rozumiecie, nie chodzi mi o to czy wolno przerywać ciążę, ale o to jaki jest sens takich działań jak dzień świętości życia i np. składanie przyrzeczeń duchowej adopcji. Jeśli tak jest że życie jest świętością, nalezy go strzec jak oka w głowie. I trzeba byłoby mieć pretensje do tego co ten świat urządził, bo na każdym kroku spotykamy się z cierpieniem,bólem i śmiercią. To trzesienie ziemi, katastrofa samolotu, wypadek samochodowy, działania wojenne, zamach terrorystyczny, zawalenie dachu i wyniku tego giną ludzie.. Takimi informacjami jesteśmy bombordowani. Widziałam na łóżku leżącą zmarłą osobę. To straszne. Ale gdy piszę że śmierć mnie przeraża katolicy pouczają mnie ze to niegodne ucznia Chrystusa. Ze śmierci nie należy się bać, bo jest PRZEJŚCIEM. Jeśli śmierć jest przejściem to analogicznie dokonanie aborcji też jest PRZEJŚCIEM. Ale tu katolicy mówią, że życie jest świętością. A w wypadku śmierci dorosłego człowieka w wyniku tragedii życie nie było świętością? Tu widzę sprzeczność w argumentacji katolików. I wy mnie źle rozumiecie, bo nie chodzi mi wcale o legalizację aborcji, tylko o to że argumentacja katolicka jest wewnętrznie sprzeczna. Raz śmierć jest tym PRZEJŚCIEM, a inny raz nim nie jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kropla
początkujący NPR-owicz
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:29, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Susa wyobraź sobie, że Emilia Wojtyła poddała się aborcji te 90 lat temu i nie narodził się Karol Wojtyła, tylko jako zlepek komórek został wyskrobany, a jego dusza poszła prosto do nieba... Wyobrażasz sobie świat bez JP? Ale dzięki Bogu matka pozwoliła mu się urodzić, bo nie tylko sam został zbawiony, ale wierzę w to, że do zbawienia pociągnął za sobą rzesze ludzi, nie wspominając już o wszystkich jego czynach, których by nie było, gdyby go zabito. Dlatego każde życie jest święte, i potrzebne tu na ziemi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
susa
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:37, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Jeszcze raz wytłumaczę o co mi chodzi.
Jeśli uznam że życie od poczęcia jest święte musiałabym też uznać że nie ma życia wiecznego. Wtedy rzeczywiście należałoby chronić życie od poczęcia, jak i własne życie strzec jak oka w głowie by nie spotkała nas śmierć. Smierć czy to dziecka nienarodzonego, dorosłego człowieka w wyniku tragedii, czy własna śmierć jest największą tragedią. To prowadzi to rozpaczy i strasznego lęku przed śmiercią.
Jeśli jednak uznam że moje życie na ziemi zostanie przedłużone w życie wieczne to śmierci się nie boję. Wtedy nie ma znaczenia czy będzie to śmierć dziecka nienarodzonego, śmierć dorosłego człowieka w wyniku tragedii, czy własna śmierć. Śmierć jest PRZEJŚCIEM i tak w świetle wiary mamy na nią patrzeć. Wtedy nie boli mnie śmierć dzieci nienarodzonych bo wiem ze poszly do nieba i nie boję się własnej śmierci bo wiem że mam życie wieczne. To prowadzi do ufności w Miłosierdzie Boże i pokoju serca.
Wolałabym tą drugą opcję, dlatego nie potrafię pogodzić się z argumentacją obrońców życia. Oni nie pozwalają mi ŻYĆ pełnią życia i wierzyć że moje życie zostanie zamienione na życie wieczne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnesota
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 11 Cze 2010
Posty: 1179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dolny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:02, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
susa napisał: | Jeszcze raz wytłumaczę o co mi chodzi.
Jeśli uznam że życie od poczęcia jest święte musiałabym też uznać że nie ma życia wiecznego. |
Dlaczego? Czy oba rodzaje życia nie mogą być święte? Czy całe mnóstwo rzeczy nie może być święte jednocześnie?
susa napisał: | Wtedy rzeczywiście należałoby chronić życie od poczęcia, jak i własne życie strzec jak oka w głowie by nie spotkała nas śmierć. |
Nikt nie każe strzec swojego życia jako wartości najwyższej, są większe. Ale na pewno nie jest taką wygoda własna czy innej osoby, ani chęć uniknięcia cierpienia.
susa napisał: | Smierć czy to dziecka nienarodzonego, dorosłego człowieka w wyniku tragedii, czy własna śmierć jest największą tragedią. To prowadzi to rozpaczy i strasznego lęku przed śmiercią. |
Nie jest największą tragedią, ale sporą, owszem. Zastanawiłaś się, jaki masz sama stosunek do śmierci? Może w tym tkwi problem?
Jezus potrafił zależnie od okoliczności chronić swoje życie, by jeszcze przez jakiś czas robić swoje, ale potem, kiedy przyszło co do czego, potrafił je oddać (choć też się śmierci bał).
susa napisał: | Jeśli jednak uznam że moje życie na ziemi zostanie przedłużone w życie wieczne to śmierci się nie boję. Wtedy nie ma znaczenia czy będzie to śmierć dziecka nienarodzonego, śmierć dorosłego człowieka w wyniku tragedii, czy własna śmierć. Śmierć jest PRZEJŚCIEM i tak w świetle wiary mamy na nią patrzeć. Wtedy nie boli mnie śmierć dzieci nienarodzonych bo wiem ze poszly do nieba i nie boję się własnej śmierci bo wiem że mam życie wieczne. To prowadzi do ufności w Miłosierdzie Boże i pokoju serca. |
A nie możesz jednocześnie tęsknić do nieba i wykorzystywać życie i możliwości, które Ci dano?
susa napisał: | Wolałabym tą drugą opcję, dlatego nie potrafię pogodzić się z argumentacją obrońców życia. Oni nie pozwalają mi ŻYĆ pełnią życia i wierzyć że moje życie zostanie zamienione na życie wieczne. |
Nikt Ci niczego nie zabrania, nie jesteś marionetką. Możesz sobie żyć pełnią życia. Oni nie mówią, że dzieciom jest teraz źle, tylko że złem jest im przemocą zabierać prawo do doczesnego życia, a przecież tym prawem obdarzył nas Bóg przy stworzeniu - przecież moglibyśmy nie mieć ciała, życia, czasu, przestrzeni. A Bóg to wszystko stworzył i powiedział, że "TO BYŁO DOBRE". Ty się chyba po prostu boisz zła i cierpienia. Tak bardzo, że wolisz odrzucić Boży dar dla Ciebie. Przepraszam, jeśli nadinterpretuję, ale podobnie pisałaś wcześniej.
Ode mnie:
1. W ogóle to sądzę, że Jezus mógł nam wprost zalecić zbiorowe samobójstwa, a tego nie zrobił - mówił między innymi, jak mamy żyć.
2. A pogląd taki jak ten, że życie doczesne nie ma wartości i najlepiej umrzeć, został już dawno uznany wg KK za herezję.
3. I niezależnie od losu dzieci, jest jeszcze kwestia życia duchowego osoby zabijającej, na ile to rujnuje jej moralność.
4. Sumieniu współobywateli można pozostawić wiele, ale nie w momencie, kiedy zagrażają życiu i zdrowiu innych (tak to wygląda w naszej kulturze i na ogół w etyce). Jeżeli matka zagraża życiu swojego dziecka, jest społeczne przyzwolenie na działanie przymusowe wobec niej. Barierą w tej chwili jest tylko kwestia momentu stania się obywatelem/osobą itd.
PS. Czy ktoś wie, jak zrobić takie wielokrotne cytowanie, bo wpisuję to ręcznie i mnie to wkurza?
|
|
Powrót do góry |
|
|
susa
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:07, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Minnesota że odniosłaś się do tego co napisałam. Wreszcie jakieś zrozumienie o co mi chodzi.
minnesota napisał: | susa napisał: | Jeśli uznam że życie od poczęcia jest święte musiałabym też uznać że nie ma życia wiecznego. |
Dlaczego? Czy oba rodzaje życia nie mogą być święte? Czy całe mnóstwo rzeczy nie może być święte jednocześnie? |
Bo ja rozumiem to tak: życie od poczecia jest święte jako alternatywa śmierci czyli nieistnienia. Oznacza to,że nie ma życia wiecznego.
minnesota napisał: | Nikt nie każe strzec swojego życia jako wartości najwyższej, są większe. Ale na pewno nie jest taką wygoda własna czy innej osoby, ani chęć uniknięcia cierpienia. |
A dla mnie własne życie jest wartością najwyższą. Oznacza ono świadomość istnienia. Przeciwieństwem tego życia jest śmierć czyli nieistnienie.
minnesota napisał: | Zastanawiłaś się, jaki masz sama stosunek do śmierci? Może w tym tkwi problem? |
Śmierci samej w sobie strasznie się boję. Boję się że mnie nie będzie na tym świecie, że nie będę czuła, myślała, miała świadomość istnienia. że będzie wielkie NIC.
minnesota napisał: | A nie możesz jednocześnie tęsknić do nieba i wykorzystywać życie i możliwości, które Ci dano?? |
To właśnie staram się robić. Wiem że jeśli dobrze przeżyję ziemskie zycie zasłużę sobie na wieczną szczęśliwość. Dlatego tak ważna jest jakość tego życia ziemskiego.
minnesota napisał: | 4. Sumieniu współobywateli można pozostawić wiele, ale nie w momencie, kiedy zagrażają życiu i zdrowiu innych (tak to wygląda w naszej kulturze i na ogół w etyce). Jeżeli matka zagraża życiu swojego dziecka, jest społeczne przyzwolenie na działanie przymusowe wobec niej. Barierą w tej chwili jest tylko kwestia momentu stania się obywatelem/osobą itd. |
Ale problem dotyczy tego, że to nowe życie jest cześcią ciała kobiety, dlatego jest to tak delikatna kwestia. A kobieta ma prawo decydować o swoim życiu, czy chce urodzić dziecko i realizować cel prokreacyjny. Jeśli nie można usunąć ciąży to powinno być dozwolone zapobieganie niechcianej ciąży. A najlepszą metodą unikania ciąży jest niewspółżycie, absytencja seksualna. A pamiętacie jak uważaliście mnie za nienormalną że nie chciałam leżeć w jednym łóżku w małżeństwie z mężczyzną, bo bałam się nieplanowanego poczęcia? To jest jednak sposób na unikanie niechcianej ciąży, unikanie kontaktów płciowych.
A KK wchodzi butami do małżeńskiej sypialni i ingeruje w życie prywatne ludzi. To mi nie odpowiada. Ze KK chce zmusić ludzi by współżyli w małzeństwie i byli otwarci na nowe życie. Wiadomo dlaczego bo każde narodzone dziecko to źródło dochodu dla KK (za chrzest trzeba zapłacić)
minnesota napisał: | PS. Czy ktoś wie, jak zrobić takie wielokrotne cytowanie, bo wpisuję to ręcznie i mnie to wkurza? |
Ja kopiuję cytowanie edytując tekst.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Moger
pierwszy wykres
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:41, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
susa napisał: | W pewnych, szczególnych wypadkach może być lepiej dla dziecka, gdy pójdzie prosto do nieba nie kosztując życia ziemskiego. |
Suza dalej JESTEM z Tobą!! Nie wiem jak to zrobiłaś ale błagam, zdradź tajemnicę swojego geniuszu!!
Skoro piszesz, że w pewnych sytuacjach lepiej jest dla dziecka, żeby nie żyło, tylko było zabite od razu po poczęciu i na tej podstawie dopuszczasz aborcję - może to oznaczać tylko jedno...
WYNALAZŁAŚ MASZYNĘ DO PRZEMIESZCZANIA SIĘ W CZASIE !!
Jak inaczej można stwierdzić, które z poczętych dzieci będzie miało dobrze, a które źle? Tylko wędrując po czasoprzestrzeni do przodu i sprawdzając. Co prawda do tej pory nauka miała z tym niejaki problem ale rozumiem Suza, że go pokonałaś, skoro chcesz decydować o zabiciu niektórych poczętych dzieci.
My się tu zastanawiamy, przekonujemy Cię a Ty po prostu WIESZ, którym będzie lepiej a którym gorzej.
Suza, słońce moje, pluń na to forum - NASA, CIA, PENTAGON, FSB i wiele wiele innych miejsc czeka na twój epokowy wynalazek - maszynę do podróży w czasie
p.s. Ja, ciągle zainspirowany twoim poprzednim postem, ostrzę noże do zabijania ludzi i wysyłania ich do nieba (dla ich dobra oczywiście) - stwierdziłem, że broń biała robi mniej hałasu, choć można się pochlapać krwią. Ale czego się nie robi dla dobra bliźnich
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aniąt
za stara na te numery
Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 5116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mazowsze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:37, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
taki off top, czemu susa nie masz suwaczkow?
|
|
Powrót do góry |
|
|
bakteria
za stara na te numery
Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 10180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 18:15, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
susa napisał: | Jola napisał: | A - tyle że KK nie ma z tego kasy
. |
Nieprawda. KK ma kasę z narodzin każdego dziecka, to chrzty, komunie, śluby, pogrzeby za które się płaci i to niemałe sumy. I więcej będzie rzucane na tacę gdy będzie więcej ludzi. Z tego przecież utrzymują się księża.
Z tym, że księdza interesuje dziecko w brzuchu, bo z tego ma dochód ze chrztu, ale już czy matka jest mu w stanie zapewnić dom, dach nad głową, jedzenie, wychowanie to już niekoniecznie księdza obchodzi. |
to akurat było najmniej istotne w moim poście. Fajnie tak uczepić się głupotki z mrugającym oczkiem i dalej budować ideologię?
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnesota
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 11 Cze 2010
Posty: 1179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dolny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:24, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Staram się zrozumieć
susa napisał: |
minnesota napisał: | susa napisał: | Jeśli uznam że życie od poczęcia jest święte musiałabym też uznać że nie ma życia wiecznego. |
Dlaczego? Czy oba rodzaje życia nie mogą być święte? Czy całe mnóstwo rzeczy nie może być święte jednocześnie? |
Bo ja rozumiem to tak: życie od poczecia jest święte jako alternatywa śmierci czyli nieistnienia. Oznacza to,że nie ma życia wiecznego. |
Nie, życie jest święte samo w sobie. Życie na ziemi jest święte i życie po śmierci jest święte. (Być może śmierć też jest święta?..) To, że życie doczesne jest święte, oznacza tyle, że jest czymś ważnym, dobrym, tajemniczym, jest darem, którego człowiek nie powinien bezcześcić. Nawet jeśli obcowanie z Bogiem w niebie jest stokroć lepsze, niezależnie od tego nieba. Tu nie ma alternatywy, konieczności wyboru. To, że lubię Zenka (życie doczesne) i nie chcę go skrzywdzić nie oznacza, że nienawidzę Gienia (życie pośmiertne). Wręcz przeciwnie, lubienie jednej osoby pomaga mi uczyć się kochać inną. Mogę lubić Zenka i kochać Gienia.
susa napisał: | minnesota napisał: | Nikt nie każe strzec swojego życia jako wartości najwyższej, są większe. Ale na pewno nie jest taką wygoda własna czy innej osoby, ani chęć uniknięcia cierpienia. |
A dla mnie własne życie jest wartością najwyższą. Oznacza ono świadomość istnienia. Przeciwieństwem tego życia jest śmierć czyli nieistnienie. |
Ale wiara w życie pośmiertne oznacza, że się wierzy, że mimo śmierci ciała pozostaje świadomość istnienia, czyli dusza żyje i jest świadoma tego faktu i siebie samej.
susa napisał: | minnesota napisał: | Zastanawiłaś się, jaki masz sama stosunek do śmierci? Może w tym tkwi problem? |
Śmierci samej w sobie strasznie się boję. Boję się że mnie nie będzie na tym świecie, że nie będę czuła, myślała, miała świadomość istnienia. że będzie wielkie NIC. |
No wiara to wiara. Nie można udowodnić, że przestaniesz istnieć, możesz tylko zaufać, uwierzyć.
susa napisał: | minnesota napisał: | A nie możesz jednocześnie tęsknić do nieba i wykorzystywać życie i możliwości, które Ci dano?? |
To właśnie staram się robić. Wiem że jeśli dobrze przeżyję ziemskie zycie zasłużę sobie na wieczną szczęśliwość. Dlatego tak ważna jest jakość tego życia ziemskiego. |
Według religii chrześcijańskiej, nie możesz sobie w żaden sposób zasłużyć na wieczną szczęśliwość. To nie działa w ten sposób. Chrystus już załatwił Ci zbawienie i od Ciebie zależy tylko to, czy to wieczne życie przyjmiesz, czy nie.
susa napisał: | minnesota napisał: | 4. Sumieniu współobywateli można pozostawić wiele, ale nie w momencie, kiedy zagrażają życiu i zdrowiu innych (tak to wygląda w naszej kulturze i na ogół w etyce). Jeżeli matka zagraża życiu swojego dziecka, jest społeczne przyzwolenie na działanie przymusowe wobec niej. Barierą w tej chwili jest tylko kwestia momentu stania się obywatelem/osobą itd. |
Ale problem dotyczy tego, że to nowe życie jest cześcią ciała kobiety, dlatego jest to tak delikatna kwestia. A kobieta ma prawo decydować o swoim życiu, czy chce urodzić dziecko i realizować cel prokreacyjny. Jeśli nie można usunąć ciąży to powinno być dozwolone zapobieganie niechcianej ciąży. A najlepszą metodą unikania ciąży jest niewspółżycie, absytencja seksualna. A pamiętacie jak uważaliście mnie za nienormalną że nie chciałam leżeć w jednym łóżku w małżeństwie z mężczyzną, bo bałam się nieplanowanego poczęcia? To jest jednak sposób na unikanie niechcianej ciąży, unikanie kontaktów płciowych.
A KK wchodzi butami do małżeńskiej sypialni i ingeruje w życie prywatne ludzi. To mi nie odpowiada. Ze KK chce zmusić ludzi by współżyli w małzeństwie i byli otwarci na nowe życie. Wiadomo dlaczego bo każde narodzone dziecko to źródło dochodu dla KK (za chrzest trzeba zapłacić) |
Kobieta ma prawo decydować o sobie aż do granicy, którym jest inny człowiek. Jeśli ja chcę realizować jakiś swój cel życiowy, to muszę brać pod uwagę innych ludzi. Nie mogę na przykład zostawić dziecka bez opieki i iść do parku, bo przez jego upierdliwość nie mogę sobie spokojnie poczytać książki. Mam naturalny i prawny obowiązek opiekować się dzieckiem, poświęcać część swojej wolności mimo, że to dla mnie niewygodne.
A co do antykoncepcji, to nie sądzę, żeby KK chciał tu komuś zrobić na złość, a zwłaszcza Tobie w szczególności, czy zmuszać do czegoś. Po prostu uważa, że to najlepsza droga do świętości. Częścią tej drogi, jeśli się wybiera życie w małżeństwie, jest seks, otwartość na dzieci itd. Wcale nie musisz tego wybierać, tylko może się to dla Ciebie skończyć gorzej, niż lepiej... KK jest, owszem, dość radykalny w swoich zaleceniach. Ale być może dzięki temu bardziej skuteczny?
Natomiast argument o wyciąganiu pieniędzy za chrzty jest poniżej poziomu dyskusji około-teologicznych...
susa napisał: | minnesota napisał: | PS. Czy ktoś wie, jak zrobić takie wielokrotne cytowanie, bo wpisuję to ręcznie i mnie to wkurza? |
Ja kopiuję cytowanie edytując tekst. |
No ja też, tylko mi się nie chce
|
|
Powrót do góry |
|
|
susa
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:25, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Aniąt, suwaczki mam tylko ich nie wklejam, bo mi się znudziły, bo zbyt kontrowersyjnie piszę, bo nie chcę się tym afiszować, bo nie za dobrze się między nami układa ...
Jola - Ty wciąż tego nie rozumiesz o co mi chodzi. Prosiłabym by odnieść się do tego co napisałam w poprzednim poście.
Nie chodzi o to jakobym popierała aborcję bo jestem jej przeciwna. Ja tylko wskazuję na paradoks - gdyby embriony ochrzcić a następnie zniszczyć zapełniłoby się niebo. Ale KK zakazuje wszelkich eksperymentów na embrionach. Wskazując ten paradoks chciałam pokazać ze nauka KK jest wewnętrznie niespójna. Prawda o ochronie życia poczętego jest sprzeczna z prawdą o życiu wiecznym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
susa
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:43, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
minnesota napisał: | Staram się zrozumieć |
Dziękuję za odniesienie się do mojego postu
susa napisał: |
minnesota napisał: | susa napisał: | Jeśli uznam że życie od poczęcia jest święte musiałabym też uznać że nie ma życia wiecznego. |
Dlaczego? Czy oba rodzaje życia nie mogą być święte? Czy całe mnóstwo rzeczy nie może być święte jednocześnie? |
Bo ja rozumiem to tak: życie od poczecia jest święte jako alternatywa śmierci czyli nieistnienia. Oznacza to,że nie ma życia wiecznego. |
Nie, życie jest święte samo w sobie. [/quote]
To co powiesz na temat cytatu tego profesora czym jest poczete życie, znalazłam go kiedyś na jakieś stronie poświęconej obronie życia poczętego i o tym jest mój wątek który wcześniej podałam na wiara.pl.
Cytat: | Człowiek od swego poczęcia aż do śmierci jest niepodzielnym bytem duchowo-psycho-emocjonalno-biologicznym o niepowtarzalnej tożsamości, któremu życie jest przekazane jako alternatywa śmierci wielu niezespolonych w zygotę komórek rozrodczych. [prof. zw. dr hab. med. Rudolf Klimek, członek Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego w Londynie i Światowej Akademii Literatury, kierownik Katedry i Kliniki Endokrynologii i Płodności UJ.]
|
Ja rozumiem to tak: połączenie komórek oznacza życie, ich rozpad natomiast - śmierć. Z tego można wywnioskować że żadnego życia wiecznego nie ma.
minnesota napisał: | susa napisał: | minnesota napisał: | Nikt nie każe strzec swojego życia jako wartości najwyższej, są większe. Ale na pewno nie jest taką wygoda własna czy innej osoby, ani chęć uniknięcia cierpienia. |
A dla mnie własne życie jest wartością najwyższą. Oznacza ono świadomość istnienia. Przeciwieństwem tego życia jest śmierć czyli nieistnienie. |
Ale wiara w życie pośmiertne oznacza, że się wierzy, że mimo śmierci ciała pozostaje świadomość istnienia, czyli dusza żyje i jest świadoma tego faktu i siebie samej.
susa napisał: | minnesota napisał: | Zastanawiłaś się, jaki masz sama stosunek do śmierci? Może w tym tkwi problem? |
Śmierci samej w sobie strasznie się boję. Boję się że mnie nie będzie na tym świecie, że nie będę czuła, myślała, miała świadomość istnienia. że będzie wielkie NIC. |
No wiara to wiara. Nie można udowodnić, że przestaniesz istnieć, możesz tylko zaufać, uwierzyć. |
Wiem, że potrzeba wierzyć w życie pośmiertne. Ale umierając można już nic nie wiedzieć o tym ze to była iluzja. Dla mnie obrońcy życia poczętego dolewają oliwy do ognia pogłębiając wątpliwości że wiara to tylko iluzja.
minnesota napisał: | Według religii chrześcijańskiej, nie możesz sobie w żaden sposób zasłużyć na wieczną szczęśliwość. To nie działa w ten sposób. Chrystus już załatwił Ci zbawienie i od Ciebie zależy tylko to, czy to wieczne życie przyjmiesz, czy nie.. |
To jak wyjaśnisz przypowieść o Sądzie Ostatecznym Mt 25,31 - 46 i
minnesota napisał: |
Kobieta ma prawo decydować o sobie aż do granicy, którym jest inny człowiek. Jeśli ja chcę realizować jakiś swój cel życiowy, to muszę brać pod uwagę innych ludzi. Nie mogę na przykład zostawić dziecka bez opieki i iść do parku, bo przez jego upierdliwość nie mogę sobie spokojnie poczytać książki. Mam naturalny i prawny obowiązek opiekować się dzieckiem, poświęcać część swojej wolności mimo, że to dla mnie niewygodne. |
Akurat to rozumiem, ze kobieta ma obowiązek zajmować się dzieckiem pozostawionym pod jej opieką. Ale czy kobieta ma prawo decydować o tym, ze nie chce zajmować się dzieckiem, by ono było pod jej opieką? Jeśli popełni błąd (tzn z głupoty współżyła) i tak pocznie się dziecko, dlaczego musi urodzić to dziecko i ponosić konsekwencje tego że wspołżyła?
minnesota napisał: |
A co do antykoncepcji, to nie sądzę, żeby KK chciał tu komuś zrobić na złość, a zwłaszcza Tobie w szczególności, czy zmuszać do czegoś. Po prostu uważa, że to najlepsza droga do świętości. Częścią tej drogi, jeśli się wybiera życie w małżeństwie, jest seks, otwartość na dzieci itd. Wcale nie musisz tego wybierać, tylko może się to dla Ciebie skończyć gorzej, niż lepiej... KK jest, owszem, dość radykalny w swoich zaleceniach. Ale być może dzięki temu bardziej skuteczny? |
Moim zdaniem zamiast dokonywać aborcji lepiej zapobiegać niechcianej ciąży przez unikanie współżycia. Ale wy krytykowaliście mnie za to ze uważałam, że najlepszą metodą unikania nieplanowanego poczęcia jest absystencja seksualna. Dlatego miałam wrażenie że ktoś próbuje mi coś narzucić: dziewczyny na forum i KK. Ja mam już swój wiek, problemy natury psychologicznej, brak stałej pracy, gdy byłam w towarzystwie bałam się trzymać niemowlę na rękach. Dla mnie urodzenie jednego dziecka to poważne wyzwanie przekraczające moje możliwości. Ale potem chciałabym zająć się opieką i wychowaniem tego dziecka a nie współzyciem. Bo nie stać mnie będzie na nieplanowaną ciążę. Bo mogę nie dać rady, znaleźć się w trudnej sytuacji życiowej. Dlatego chciałam unikać poczęcia przez zaprzestanie wspólżycia. I to wydaje mi się logiczne - gdy ktoś nie chce mieć więcej dzieci w małżeństwie poprostu nei współżyje
minnesota napisał: |
Natomiast argument o wyciąganiu pieniędzy za chrzty jest poniżej poziomu dyskusji około-teologicznych...
|
Gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Trzeba pamiętać że księża własnie z tego się utrzymują. Moja psycholog chciała mi towarzyszyć w moich problemach a gdy powiedziałam ze nei mam pracy i nie będę miała pieniędzy na terapię przerwała terapię. Widać że chodziło tu o pieniądze.
A pisząc o rozważaniach teologicznych:
Kościół opowiada się za ochroną życia poczętego, bo chce by rodziło się wiele dzieci po to by wpływała kasa za chrzty.
Podobnie Kościół przypomina o modlitwie za zmarłych i losie dusz w wieczności po to by zbierać duże pieniądze za pogrzeby chrześcijańskie i msze za zmarłych.
Teraz te prawdy w konfrontacji z sobą brzmią logicznie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnesota
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 11 Cze 2010
Posty: 1179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dolny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:46, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
susa napisał: | minnesota napisał: | Nie, życie jest święte samo w sobie. |
To co powiesz na temat cytatu tego profesora czym jest poczete życie, znalazłam go kiedyś na jakieś stronie poświęconej obronie życia poczętego i o tym jest mój wątek który wcześniej podałam na wiara.pl.
Cytat: | Człowiek od swego poczęcia aż do śmierci jest niepodzielnym bytem duchowo-psycho-emocjonalno-biologicznym o niepowtarzalnej tożsamości, któremu życie jest przekazane jako alternatywa śmierci wielu niezespolonych w zygotę komórek rozrodczych. [prof. zw. dr hab. med. Rudolf Klimek, członek Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego w Londynie i Światowej Akademii Literatury, kierownik Katedry i Kliniki Endokrynologii i Płodności UJ.]
|
Ja rozumiem to tak: połączenie komórek oznacza życie, ich rozpad natomiast - śmierć. Z tego można wywnioskować że żadnego życia wiecznego nie ma. |
Ten profesor, jako naukowiec, odnosił się do życia i śmierci jako zjawisk biologicznych. Nie odnosił się tu w żaden sposób do życia po śmierci. Gdyż jest specjalistą od biologii.
susa napisał: | Wiem, że potrzeba wierzyć w życie pośmiertne. Ale umierając można już nic nie wiedzieć o tym ze to była iluzja. Dla mnie obrońcy życia poczętego dolewają oliwy do ognia pogłębiając wątpliwości że wiara to tylko iluzja. |
Owszem, możesz się na wierze bardzo przejechać, na tym polega ryzyko i nikt nic na to Ci nie poradzi. Każdy wątpi, boi się, zastanawia. Chodzi w końcu o decyzję, nie o pewność.
susa napisał: | minnesota napisał: | Według religii chrześcijańskiej, nie możesz sobie w żaden sposób zasłużyć na wieczną szczęśliwość. To nie działa w ten sposób. Chrystus już załatwił Ci zbawienie i od Ciebie zależy tylko to, czy to wieczne życie przyjmiesz, czy nie.. |
To jak wyjaśnisz przypowieść o Sądzie Ostatecznym Mt 25,31 - 46 i |
Jezus sądzi w tej scenie z tego, na ile człowiek Go w swoim życiu przyjął i pokochał. Potępiony jest ten, kto nie przyjął Jezusa razem z Jego propozycją zbawienia. Uczynki miłości względem innych, jako wyraz miłości do samego Boga, są odbiciem Twojej wewnętrznej postawy.
"Trzepanie" dobrych uczynków i modlitw tylko ze strachu przed piekłem lub wieczną śmiercią nie ma nic wspólnego z wiarą w Chrystusa.
susa napisał: |
Akurat to rozumiem, ze kobieta ma obowiązek zajmować się dzieckiem pozostawionym pod jej opieką. Ale czy kobieta ma prawo decydować o tym, ze nie chce zajmować się dzieckiem, by ono było pod jej opieką? Jeśli popełni błąd (tzn z głupoty współżyła) i tak pocznie się dziecko, dlaczego musi urodzić to dziecko i ponosić konsekwencje tego że wspołżyła? |
Nie do końca rozumiem. Dlaczego powinna urodzić dziecko? Bo inaczej dziecko umrze. Jeśli dałoby się zapewnić inaczej dziecku życie, nie byłoby sprawy. Jak dla mnie, mogą robić cesarkę, jak tylko dziecko ma odpowiednie szanse przeżycia. Kiedy tylko decyzja kobiety o własnym ciele nie narusza prawa innej osoby do życia, np. tuż po porodzie, kobieta może dziecko opuścić i tutaj nikt jej już nie powinien do niczego zmuszać. Oczywiście cały czas mówimy o sytuacji, kiedy porównujemy wartości: życie jednej osoby a wygoda itp. drugiej, a nie kiedy życie matki jest zagrożone.
Ja uważam, że istotą akurat tutaj nie jest ponoszenie konsekwencji tego, że się współżyło, tylko fakt, że dla swojej wygody/komfortu poświęca się życie innej osoby.
susa napisał: |
Moim zdaniem zamiast dokonywać aborcji lepiej zapobiegać niechcianej ciąży przez unikanie współżycia. Ale wy krytykowaliście mnie za to ze uważałam, że najlepszą metodą unikania nieplanowanego poczęcia jest absystencja seksualna. Dlatego miałam wrażenie że ktoś próbuje mi coś narzucić: dziewczyny na forum i KK. Ja mam już swój wiek, problemy natury psychologicznej, brak stałej pracy, gdy byłam w towarzystwie bałam się trzymać niemowlę na rękach. Dla mnie urodzenie jednego dziecka to poważne wyzwanie przekraczające moje możliwości. Ale potem chciałabym zająć się opieką i wychowaniem tego dziecka a nie współzyciem. Bo nie stać mnie będzie na nieplanowaną ciążę. Bo mogę nie dać rady, znaleźć się w trudnej sytuacji życiowej. Dlatego chciałam unikać poczęcia przez zaprzestanie wspólżycia. I to wydaje mi się logiczne - gdy ktoś nie chce mieć więcej dzieci w małżeństwie poprostu nei współżyje |
Bo tutaj pomijasz bardzo ważną kwestię - swojego męża. Czy i dla niego sprawy seksu są tak nieistotne (lub istotne, ale wstrętne), że będzie chciał zaprzestać współżycia?
Jeżeli będziecie chcieli oboje np. żyć w ascezie po jakimś czasie, to OK.
Ale jeżeli próbujesz wchodzić w małżeństwo z przeciętnie normalnym mężczyzną, a planujesz przy tym odmawiać mu współżycia po urodzeniu dziecka, to jest to kłamstwo oraz całkiem nienormalny układ, który zaowocuje cierpieniem dwóch stron (albo i trzech, bo trzeba wliczyć dziecko).
Tobie wydaje się logiczne, że ktoś, kto nie chce mieć więcej dzieci, "po prostu" nie współżyje. Natomiast dla znakomitej większości ludzi, w tym pewnie i Twojego przyszłego męża, rezygnacja z seksu w małżeństwie jest czymś trudnym do zaakceptowania, bo dla tej większości seks jest źródłem dobra i przyjemności - cielesnej, emocjonalnej i duchowej. Ludzie wchodząc w małżeństwo zakładają, że będą ze sobą sypiać i czerpać z tego przyjemność, a jeśli jest inaczej, to trzeba uprzedzić, inaczej się drugą stronę skrzywdzi. Już i tak czysty, katolicki NPR jest sporym wyzwaniem dla ludzi i myślę że nawet dla Ciebie byłby wystarczająco skuteczny
susa napisał: |
Gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Trzeba pamiętać że księża własnie z tego się utrzymują. Moja psycholog chciała mi towarzyszyć w moich problemach a gdy powiedziałam ze nei mam pracy i nie będę miała pieniędzy na terapię przerwała terapię. Widać że chodziło tu o pieniądze.
A pisząc o rozważaniach teologicznych:
Kościół opowiada się za ochroną życia poczętego, bo chce by rodziło się wiele dzieci po to by wpływała kasa za chrzty.
Podobnie Kościół przypomina o modlitwie za zmarłych i losie dusz w wieczności po to by zbierać duże pieniądze za pogrzeby chrześcijańskie i msze za zmarłych.
Teraz te prawdy w konfrontacji z sobą brzmią logicznie. |
Czy terapeutka powinna z Tobą pracować za darmo? Dlaczego?
Wiem, że różni są księża i różną mają motywację w codziennym życiu, ale kiedy rozmawiamy o podstawach wiary chrześcijańskiej, to używanie argumentów finansowych sprowadza dyskusję na jakieś chore tory. Trzeba mieć minimum zaufania do Kościoła jako do ludzi, którzy przekazują wiarę i tradycję, żeby móc w jakikolwiek sensowny sposób rozmawiać o teologii, bo inaczej czym się tak naprawdę ta rozmowa będzie różnić od rewelacji Dana Browna?
Wiem, że pobudki finansowe mogą być ważne dla niektórych księży, ale nie róbmy teorii spiskowych, że na tym się opierają podstawy wiary. W każdym razie moja wiara nie ma nic wspólnego z pieniędzmi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania M
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 0:00, 27 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
jeden ksiądz kiedyś ładnie powiedział, że życie tu nie jest czekaniem na życie wieczne ale życie wieczne zaczyna się już tu na ziemi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Strefa gadania o wszystkim i niczym Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 40, 41, 42 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 40, 41, 42 Następny
|
Strona 6 z 42 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|