|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
gościówa
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 12:02, 15 Wrz 2007 Temat postu: Samokontrola - pytanie intymne |
|
|
Ponieważ na tym forum porusza się bez skrępowania intymne tematy, chciałabym zapytać was o zdanie w pewnej sprawie.
Przeczytałam dwie opinie seksuologów.
Dr Wisłocka twierdziła w swoich książkach, że w seksie ważne jest pozbycie się samokontroli, puszczenie na żywioł. Wówczas dopiero można osiągnąć satysfakcję.
Dr Depko twierdzi w poradniku na onecie coś trochę innego. Przy okazji omawiania tematu masturbacji zwraca on uwagę, że zaletą masturbacji jest nauka samokontroli - w sensie nabycia poczucia władzy nad swoim ciałem, kontroli reakcji seksualnych. Chciałabym zostawić na boku ewentualną dyskusję nad masturbacją jako taką. Ale chodzi o samo zagadnienie samokontroli. Depko twierdzi, że to właśnie owo poczucie kontroli nad ciałem pozwala na osiągnięcie satysfakcji.
Wydaje mi się, że obie opinie są sprzeczne. Z opinii Wisłockiej można by wyciągnąć wniosek, że seks powinien przebiegać wg modelu: jeden partner nie myśli w ogóle o sobie, tylko stara się sprawić przyjemność drugiemu, i vice versa. Czyli to mój partner jest odpowiedzialny za poziom mojej satysfakcji, a ja - za jego.
Z opinii Depki można by wyciągnąć inny wniosek. Że seks powinien przebiegać wg modelu: Jeden partner zachowuje się tak, żeby mieć swoją przyjemność, a drugi - swoją. Oczywiście są sobie nawzajem potrzebni, ale raczej w taki sposób, że jedno wie, co mu sprawi przyjemność i prosi drugie o zrobienie tego. Nie mając dobrej woli, można by to jednak nawet nazwać wykorzystywaniem partnera do swej przyjemności.
Zastanawiam się, jakie podejście mają zwykle ludzie? Czasem czytam na forach zwierzenia ludzi - tak się składa, że chyba głównie ludzi religijnych - którzy w seksie wyznają raczej model pierwszy. Tzn. zapomnieć o sobie, a przyjemność sama przyjdzie (bo o to postara się partner). Raczej nie starać się celowo o własną przyjemność. Z drugiej strony - wydaje mi się (również z lektury forów), że ludzie wyznający raczej model szukania własnej przyjemności - mają większą satysfakcję z seksu.
Czy w seksie ludzie bardziej myślą o sprawieniu przyjemności sobie, czy drugiemu? I jak to się przekłada na satysfakcję? Czy jest np. możliwe - jak w staroświeckiej literaturze - że kobieta nie wykonuje absolutnie żadnej akcji w kierunku przysporzenia sobie przyjemności, leczy wyłącznie mężczyzna doprowadza ją do przyjemności?
Dopiero za tym idą problemy bardziej zahaczające o religię. Wydaje się bowiem, że wychowanie katolickie jakoś promuje bardziej postawę pierwszą (niejako altruistyczną), a raczej deprecjonuje tę drugą (niejako egoistyczną). Zastanawiam się, czy słusznie. Nie wiem, czy w ogóle są jakieś badania seksuologiczne, które mogłyby to rozstrzygnąć. Ale zauważam z forów, że ludzie starający się realizować postawę promowaną przez Kościół - miewają poczucie winy, że nie udaje im się to, bo są zbyt egoistyczni. Zastanawiam się, słusznie czy niesłusznie?
Gdzie wg was są granice poszukiwania własnej przyjemności?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:16, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
z perspektywy 3-letniego malzenstwa powiem tak: nigdy nie przezylam aktu malzenskiego, ktory by nie byl dla mnie satysfakcjonujacy. nie czytajac poradnikow zawsze staram sie intuicyjnie wyposrodkowac dwa stanowiska ktore przedstawilas. nastepuje to u mnie spontanicznie i sie udaje. to podejscie odzwierciedla moje podejscie do innych zciowych spraw - daje i biore jednoczesnie, wychodze naprzeciw potrzebom meza i sygnalizuje swoje. nie mam wyrzutow sumienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:17, 15 Wrz 2007 Temat postu: Re: Samokontrola - pytanie intymne |
|
|
gościówa napisał: | Ponieważ na tym forum porusza się bez skrępowania intymne tematy, chciałabym zapytać was o zdanie w pewnej sprawie.
Przeczytałam dwie opinie seksuologów.
Dr Wisłocka twierdziła w swoich książkach, że w seksie ważne jest pozbycie się samokontroli, puszczenie na żywioł. Wówczas dopiero można osiągnąć satysfakcję.
Dr Depko twierdzi w poradniku na onecie coś trochę innego. Przy okazji omawiania tematu masturbacji zwraca on uwagę, że zaletą masturbacji jest nauka samokontroli - w sensie nabycia poczucia władzy nad swoim ciałem, kontroli reakcji seksualnych. |
ale te wypowiedzi się nie wykluczają.... ba, mają racje!
dr. W - jak nie cykasz się że nie wiem.. dziecko wpadnie Ci do sypialni, jak nie boisz się że nagle zadzwoni telefon i wreszczie jak nie robisz wszystkiego mechanicznie (nie pieścisz mechanicznie skupiając sie na tym) tylko no niewiem... zamkniesz oczy i pozwolisz swojemu ciału reagować to doznania są dużo większe!
dr D - tu zaś chodzi o sam orgazm - którego trzeba się nauczyć, tj mając doświadczenie wiesz co Cię pobudza, co sprawia że możesz szczytować; nie mając takiej wiedzy - będzie trudniej dojść do spełnienia.
Cytat: | Wydaje mi się, że obie opinie są sprzeczne. Z opinii Wisłockiej można by wyciągnąć wniosek, że seks powinien przebiegać wg modelu: jeden partner nie myśli w ogóle o sobie, tylko stara się sprawić przyjemność drugiemu, i vice versa |
niekoniecznie..
ciało poddane zmysłom nie jest bierne
------
myślę że w seksie jak pozwoli się sobie na przyjemność (nie pozostając kłodą która tylko bierze) - to daje się i bierze w rónej mierze /rymuję, poetka jestem!/
|
|
Powrót do góry |
|
|
gościówa
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 12:54, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
To co piszecie brzmi rozsądnie.
Ale przyszło mi do głowy, że jest tu kolizja z kontekstem religijnym. Kościół uważa, że masturbacja jest zła, bo... człowiek sam sobie sprawia przyjemność seksualną, a powinno być wg Kościoła tak, że przyjemność może człowiekowi sprawiać li i jedynie jego małżonek.
Jeśli się mylę - jeśli dążenie do własnej przyjemności jest OK, to nie rozumiem, skąd zakaz masturbacji? Dziwne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niania
Site Admin
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:35, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
bo prokreacji wtedy niet...
no i bo bóg stworzył męzczyznę i kobiete a nie samą tylko kobietę
więc spór nie toczy się o pryzjemność ak naprawdę, tylko o te potencjalne dzieci!
|
|
Powrót do góry |
|
|
gościówa
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 13:50, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Masz na myśli, że przyjemność tylko wtedy jest uprawniona, gdy jest obciążona możliwością posiadania dzieci? To by znaczyło, że małżeństwu Kościół pozwala na egoistyczne poszukiwanie przyjemności, byle dzieci z tego były (przynajmniej potencjalnie). A pozwala?
|
|
Powrót do góry |
|
|
pinky
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 51°17'N 22°52'E Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:27, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Wg mnie przeżywanie przyjemności z seksu, a także orgazmu jest darem bożym, dodanym do kopulacji (czyli wykonywaniu czynności, która to bezpośrednio zwykła prowadzić do rozmnażania). I Bóg wcale nie zabrania nam korzystać z upojnego seksu. Masturbacja zaś jest jak wyciąganie nożem monet ze świnki skarbonki. (Mam nadzieję, że dobrze zrozumiecie moje porównanie).
A co do argumentu, że onanizm uczy poznawać swoje reakcje i ciało... Jest to trochę złudne. Z własnego doświadczenia wiem, że bodźce podczas seksu i bodźce podczas onanizmu, są diametralnie różne. Pochwa kobiety to rzecz niezastąpiona. Mnie osobiście przeszkadza w seksie moja historia onanistyczna. Zwłaszcza, że seks to przecież nie tylko sam fakt penetracji. Orgazmy też są diametralnie różne podczas seksu i masturbacji.
Jednocześnie zastanawiam się, czy fakt, że dziewczyna przyzwyczaja się do swojego sposobu stymulacji łechtaczki (bo raczej tak w większości wygląda damska forma onanizmu), nie utrudnia sobie później osiągnięcia orgazmu wskutek działań męża. Przyzwyczajenia są przecież naszą drugą naturą. Przecież i tak będzie się musiała uczyć mężowskiego dotyku oraz odbierania doznać płynących z pochwy.
Kolejna rzecz to wpływ seksu na psychikę człowieka. A także na rozwój miłości. Oczywiste jest, że przy orgazmie wyzwala się oksytocyna oraz endorfiny. Bliskość małżonków w takim stanie umysłu i "serca" działa pozytywnie na związek. Trudno takich efektów doszukiwać się podczas onanizmu.
Jeżeli chodzi o onanizm i samokontrolę to chyba te dwa pojęcia są na dwóch biegunach, i nie mają ze sobą więcej wspólnego niż wypowiedzi części seksuologów. Jak można mówić, że onanizm uczy samokontroli, skoro z braku tejże samokontroli (a dokładnie kontroli własnego popędu) zaczynamy się "kochać" sami ze sobą??? To jakiś absurd. Podczas onanizmu nie ma potrzeby się kontrolować, bądź na coś czekać - zmierza się wprost do orgazmu. W seksie natomiast trzeba czasem "poczekać" na współmałżonka, czynnie dopomagając mu szybsze dojście do celu.
Dość o onanizmie. Sprawa altruizmu, bądź egoizmu w seksie wygląda chyba tak. Młodzi chłopcy są zwykle strasznie egoistyczni. Starszym często przechodzi. Jeżeli ludzie są dojrzali emocjonalnie, to dbają o współmałżonka w takim stopniu, co o siebie samych. Wcale nie widzę przeszkody, aby nie zastosować tu dosłownie drugiego przykazania miłości: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego". A nie jest napisane, że więcej niż siebie samego, bądź mniej. Wyrażenie "jak siebie samego" jest chyba proste i jednoznaczne. Stąd uważam, że żaden z powyższych seksuologów nie ma racji, a prawda o altruizmie i egoizmie seksualnym jest dokładnie pośrodku. Wtedy seks przyniesie najwięcej satysfakcji.
Granice poszukiwania własnej przyjemności kończą się tam, gdzie zaczyna się przyjemność współmałżonka. Po prostu nie można zapomnieć o przyjemności drugiej strony. Wtedy seks przyniesie najwięcej satysfakcji. Moje orgazmy są zawsze najsilniejsze, gdy przeżywam je w tym samym czasie co żona. Dla mnie to dowód, że osobiste satysfakcje współmałżonków przeplatają się i łączą.
Uff, ale się rozpisałem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciotka
pierwszy wykres
Dołączył: 24 Sie 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 8:42, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
"Wg mnie przeżywanie przyjemności z seksu, a także orgazmu jest darem bożym, dodanym do kopulacji (czyli wykonywaniu czynności, która to bezpośrednio zwykła prowadzić do rozmnażania). I Bóg wcale nie zabrania nam korzystać z upojnego seksu. Masturbacja zaś jest jak wyciąganie nożem monet ze świnki skarbonki. (Mam nadzieję, że dobrze zrozumiecie moje porównanie)".
No a co z osobami, które przekroczyły 30 - 40 lat życia (podobno po 50' libido maleje) i są samotne, niejako z "z przymusu", bo tak im się życie ułożyło? Nie wybierały celibatu, został im on narzucony "z automatu" jako katolikom, niekoniecznie go akceptują, chociaż przestrzegają, a temperament i potrzeby też mają zupełnie normalne i naturalne, szczególnie, jeśli wcześniej mieli jakieś doświadczenia seksualne, np. małżonkowie po rozwodzie. Czy w takim przypadku masturbacja nie jest w pewien sposób usprawiedliwiona?
|
|
Powrót do góry |
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 8:48, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
moim zdaniem masturbacja to spłycenie seksu do wymiaru czysto biologicznego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
pinky
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 51°17'N 22°52'E Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 9:06, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Zbytnio się na tym nie znam, ale wiem, że każdy człowiek ma podświadomą tendencję do racjonalizowania. Ten mechanizm obronny jest jak drzwi antywłamaniowe. Każdy z nas potrafi doskonale się usprawiedliwić i wytłumaczyć z jakiegoś zachowania. W tej sytuacji bronimy się przed podporządkowaniem autorytetowi Kościoła. To zjawisko naturalne i powszechne.
A czy można usprawiedliwić masturbację, jako wyjście z trudnej sytuacji? Pewnie tak, ale tylko wtedy jak człowiek się ma za freudowską istotę, którą rządzą popędy.
Jeżeli chodzi o zderzenie masturbacja - prawo Boże (powiedzmy w oficjalnym stanowisku KK), to nie można powiedzieć, że człowiek nie ma wyboru i jest zmuszony do czegoś. Masz wybór, albo się onanizujesz i odrzucasz stanowisko KK, albo idziesz za KK i powstrzymujesz się od onanizmu. A że jest to cholernie trudne, to ja wiem doskonale z własnego doświadczenia. A czy gdzieś mówiono, że będzie łatwo?? Ponoć wiara może góry przenosić... I tu jest sęk...
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:37, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Masturbacja to tak jak mówi juka i pinky.Co w efekcie prowadzi do tego, ze jest ona zaprzeczeniem jakiejkolwiek milosci, uwlaczaniem jej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 9:38, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
pinky napisał: | Zbytnio się na tym nie znam, ale wiem, że każdy człowiek ma podświadomą tendencję do racjonalizowania. Ten mechanizm obronny jest jak drzwi antywłamaniowe. Każdy z nas potrafi doskonale się usprawiedliwić i wytłumaczyć z jakiegoś zachowania. |
no i bardzo dobrze,że ma, ja też muszę z czegoś żyć
a tak serio, mechanizmy obronne są potrzebne, pod warunkiem że mają dojrzały charakter i nie rozrosną się za bardzo
|
|
Powrót do góry |
|
|
kukułka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:41, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
juka napisał: | a tak serio, mechanizmy obronne są potrzebne, pod warunkiem że mają dojrzały charakter i nie rozrosną się za bardzo |
Zadzam się całkowicie. Tak z autopsji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
gościówa
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 19:31, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
No i się zaczęło. Dyskusja o masturbacji. Temat nieśmiertelny.
Zostawcie to na boku, proszę.
Ja chciałam się tylko dowiedzieć o samokontrolę.
Bo to jest tak: Nawet jak człowiek uprawia seks z prawowitym małżonkiem, to... jak by to ująć... No coż, ujmę dosłownie: to tak się porusza i tak się nadstawia, żeby mieć z tego maksymalną przyjemność. Ergo, w dużej mierze sam sobie tę przyjemność sprawia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
juka
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:37, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
hmmm.... mam jakiś ciężki dzień, bo przyznam, że nie rozumiem, na czym twój dylemat polega. dla mnie przyjemnośc w seksie wynika z bliskości w relacji z mężem. nigdy nie wyliczałam ani nie sprawdzałam kto - komu - ile . jesteśmy jednym ciałem....
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|