Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

zwierzeta: wszystko o :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 67, 68, 69 ... 74, 75, 76  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ewcia87
za stara na te numery



Dołączył: 06 Gru 2013
Posty: 1508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:18, 03 Kwi 2014    Temat postu:

OK, krótka instrukcja jak to u nas wyglądało: wiedzieliśmy, do jakich zbiorników żaby "pielgrzymują" - chodząc na spacery trudno było godów nie zauważyć. Czas jest dobry wtedy, kiedy "budują wieżowce" przy brzegach właśnie. Nasz skrzek był z końca marca. Pewnie zależy od regionu - przejdź się i zobacz. Miejsce: płytkie obszary w stawkach, spokojna woda, może być w szuwarach. Znowu trzeba popatrzeć, gdzie te żaby przesiadują ("nasze" były żaby trawne - "gotowe" wyglądały jak tygryski, dorosłe samce na czas godów robią się niebieskie).

Wzięliśmy kuleczkę skrzeku (później liczyłam, jajeczek było ok. 80) i wodę od razu z tego stawku. Ważne, żeby nie lać im kranówy, bo mogą nie polubić chloru albo odmiennej flory. Co ciekawe, jak przynosiliśmy nową wodę ze stawku, to ona charakterystycznie "śmierdziała" - jak postała trochę z kijankami, to ją oczyszczały, robiła się bezwonna. Człowiek by się spodziewał czegoś odwrotnego przy zamkniętym środowisku z wydalającymi zwierzętami - to było jedno z zaskoczeń.

Fajnie jak się ma akwarium, u nas akurat nie było, więc miały przezroczyste wiaderko po kiszonej kapuście. Stało sobie na parapecie, nie w ostrym słońcu oczywiście (żeby ich nie ugotować, nie udusić).

Początkowo wylęgają się takie czarne (w przypadku tego gatunku) kreseczki, zostają zaczepione na galarecie skrzeku i to się zostawia w spokoju. One się tą galaretą żywią (zjadły ją całkowicie) i trenują mięśnie w ogonkach - wiszą na skrzeku i merdają Mruga
Później dostały kilka gałązek roślinek wodnych (z tego samego stawku). Niektóre się "przepinały" na roślinki. Jak im zaczęły rosnąć skrzela (najpierw takie krzaki rosną zewnętrzne, potem się chowają) to pierwsza partia poszła na wolność. Zostało kilkanaście.
Później zauważyłam, że czasem podpływają do powierzchni, więc założyłam, że brak im powietrza - dostały prostą kostkę napowietrzającą akwarystyczną, niekoniecznie była non stop włączona, ale nie zostawiałam ich na długo bez nadzoru i bez napowietrzania (nie zaszkodzi). Jak jeszcze podrosły, to zaczęłam próbować dokarmiania* (suszone rozwielitki) - trochę skubały roślinki, nie interesowały się np. pływającymi nicieniami, które łowił aksolotl Wesoly czy stułbiami. Podjadały trochę tej karmy raz dziennie, ale ogólnie zwykle skubały roślinki jednak.
Później zaczęły rosnąć łapki i kolejna rzecz, która jest ważna, to żeby roślinki, które są w wodzie, sięgały do powierzchni!** Dlatego też jeśli środowiskiem "z wyboru" jest akwarium, warto wody do niego nie lać za dużo (zazwyczaj jest jednak głębsze niż wiaderko po kapuście ).

Teraz dwa przypisy co się może stać złego - koleżanka opowiadała mi o swoim niepowodzeniu w hodowli, bardzo się starałam nie popełnić jej błędów. No więc:
* po pierwsze, zagłodzila je. Nie dokarmiała. Część padła, część się zjadała nawzajem Nie wiem czy miała roślinki, bo:
** jak jej się przekształciły (te co przeżyły) w żabki, to się potopiły Shocked żaba ma normalne płuca, oddycha powietrzem atmosferycznym, również przez skórę (wystawioną na powietrze) i też nie może pływać bez końca - dlatego potrzebna jest roślinka czy cokolwiek, na czym żabka może przysiąść, wystawiając w charakterystyczny żabi sposób nos i oczy ponad powierzchnię. Nasze to praktykowały Wesoly przez te 2 dni jak u nas były jako przeżabione, bo później poszły do stawku - przestały jeść rozwielitki, a czym karmić żabę wielkości muchy - nie miałam już weny Mruga
A ta koleżanka zaraportowała, że przeżyły u niej z całej kulki skrzeku 2 sztuki

Chcecie fotki z naszej hodowli? Mam je gdzieś, mogę poszukać i wstawić Wesoly

EDIT: Busola - jak się karmi, to nie są kanibale. Przecież one muszą coś jeść, żeby rosnąć, czego się ludzie spodziewają, zamykając je w słoju bez jedzenia? fotosyntezy? Mruga U nas nie było żadnych absolutnie uszkodzeń (liczyłam je na każdym etapie!!), poza jednym nadgryzionym przez larwę chrząszcza ogonkiem (a i to skończyło się dobrze, bo ta kijanka akurat została do końca i "przeżabiła" Wesoly)

Żeby było wiadomo, skąd historia przypełzła: link do wątku o zabawkach.


Ostatnio zmieniony przez ewcia87 dnia Czw 21:26, 03 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
brain
za stara na te numery



Dołączył: 08 Kwi 2013
Posty: 2891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:26, 03 Kwi 2014    Temat postu:

pewnie że chcemy fotki Wesoly bardzo ciekawa jestem!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewcia87
za stara na te numery



Dołączył: 06 Gru 2013
Posty: 1508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:45, 03 Kwi 2014    Temat postu:

Kreseczki na skrzeku:

Chłopaki! co się dzieje! rosną mi krzaki pod pachami!!

Bym se poodychał jakoś. Bardziej.

Czarna krowa w kropki niekoniecznie bordo, na wypasie

Oczy mam i brązowieję!

Tylne łapki rosną pierwsze i podobnie jak u czlowieka, początkowo są wybitnie za małe Kwadratowy

tu już spore i kształt ogólny coraz bardziej żabny, wypoczynek na roślince - btw to ta sztuka z nadgryzionym ogonkiem

...a tu nadgryzacz-potwór (w drodze do wypuszczenia)

...złapany natychmiast jak tylko znalazłam w książce TO:

Faza przednich łapek - o ile tylne wyrastały najpierw malutkie a potem się robily takie jak poniżej, to przednie żabka dosłownie "wyciagała z kieszeni" - porównajcie kształty żabki z przednimi łapkami na zewnątrz, wersja "slim" po prawej i takiej, która jeszcze hoduje łapki pod skórą (po lewej) - widać, ze jest w meijscu tych łapek "rozdęta". Jedna wyjęła łapkę przy mnie!

Zastanawiałam się, czy ogonek odpadnie czy się "wciągnie" - opcja nr dwa, widać trochę, że się skraca (ale maluch jeszcze pod wodą przesiaduje zdecydowanie i żre rozwielitki)

Tu fotka już ze środowiska naturalnego, jedna z wypuszczonych - widać, że wystawiła oko, nos też często wystawiała

Pasażer na gapę, kosmita, czyli aksolotl - prześliczny był, jak gupik z łapkami i skrzelami zewnętrznymi. Jak on szybko pływał! Widać, że drapieżnik, bo kijanki się zachowywały naprawdę jak powolne krowy w porównaniu do niego. Na kijanki nie polował, był ich wielkości z grubsza.

Niestety to nie były czasy super aparatów - pierwsza nasza cyfrówka - więc jakość zdjęć nie powala Smutny

Aksik widziany z góry - zazwyczaj się czaił przy dnie na swoje ofiary


No i tyle z tego co mam w sieci. Żeby znaleźć jakieś inne, muszałabym wykopać płytke z archiwalnymi zdjęciami i poszukać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:49, 03 Kwi 2014    Temat postu:

A jak widziałabys pogodzenie żab z kotem?
Siatka na górze akwarium?
Czy lepiej żaby na balkon i zrobić im trochę słońca i trochę cienia ( u mnie to 9 piętro)?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewcia87
za stara na te numery



Dołączył: 06 Gru 2013
Posty: 1508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:00, 03 Kwi 2014    Temat postu:

U nas była kotka wtedy. Czasami siadała przy nich i się na nie gapiła, ale nie miała destrukcyjnych pomysłów typu zrzućmy całe wiaderko albo wykąpmy się w nim. Było przykryte podziurkowaną folią, ale nie ze względu na kota, tylko ze względu na żabki (właśnie, to kolejne niebezpieczeństwo - jedna nam zwiała na chatę, licznik mi się nie zgadzał i zaczęłam ją w panice tropić. Całe szczęście udało się ją znaleźć zanim wyschła, ale strachu nam napędziła. U tych dwóch co już siedziały na roślinkach i kicały, zdecydowanie można było zaobserwować różne charaktery (!!) jedna się chowała na byle ruch, zwykle siedziała prawie cała pod wodą, tylko czubek nosa wystawiała. Druga eksplorowała, siedziała na najwyższym liściu, nie przerażały jej obserwacje, wyraźnie chciała wychodzić.

...także pewnie zależy od kota, ale myślę, że przykrycie czymś przepuszczającym powietrze plus zadbanie, żeby się nie dało zrzucić pojemnika na glebę powinno wystarczyć. Mówię, że powinno, bo myślę o jednym z kotów siostry, przy którym nie ryzykowałabym biednymi kijankami Oceń swoje zwierzę. Tamta kotka kiedyś nawet złapała gołębia na balkonie (skoczyła na niego) i nie wiedziała co z nim zrobić, zgłupiała, że "zabawka nie uciekła" -- syknęłam na nią i zeszła, gołąb odfrunął. Tylko muchom groziła. Moje obecne koty myślę, że też by dały żyć, po początkowym zainteresowaniu tym, że "coś tam się rusza".

Balkon pewnie mógłby być, ale uważaj na przegrzanie - wodę w niewielkim pojemniku łatwo podgrzać szybko w słońcu, a wtedy tlen się praktycznie nie rozpuszcza - poduszą się. Raczej cień, półcień bym im dała.


Ostatnio zmieniony przez ewcia87 dnia Czw 22:02, 03 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cera
za stara na te numery



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:03, 03 Kwi 2014    Temat postu:

No nie mogę! Żabusie malusie! Ojejujeju!
No toście mnie zastrzeliły!

..ale tego chyba bym w domu nie przetrzymała. Choć kiedy miałam rybki hodowałam dżdżownice-całe chmary- w doniczkach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
brain
za stara na te numery



Dołączył: 08 Kwi 2013
Posty: 2891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:20, 03 Kwi 2014    Temat postu:

ewcia - dzięki za fotorelację, komentarze też ciekawe a szczególnie zaintrygował mnie skan z książki o chrząszczach (i ten przerażający szkic....), ale serio fajny pomysł, podziwiam za zaangażowanie, odpowiedzialność nad kreseczkami, etc. fajno:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewcia87
za stara na te numery



Dołączył: 06 Gru 2013
Posty: 1508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:01, 03 Kwi 2014    Temat postu:

Frajda była ogromna Wesoly i satysfakcja, że się udało bez ofiar.

Rok wcześniej też mieliśmy nietypowego gościa - bodzieniec bzowiak. Przypadkowo przyniesiony z pól z bukietem bzu, udawał gałązkę (bardzo skutecznie, tyle że jedna z gałązek uchyliła się przed palcem nagle, co zauważyliśmy). Niestety wtedy aparatu cyfrowego nie było i zdjęć brak. Pamiętam jednak, że próbowaliśmy go zamknąć, dając mu pod jakimś kloszem kilka gałązek bzu z liściami - nawiał! Było tropienie gąsienicy (a po domu chodzi kot-owadożerca...), która skryła się chyba pod stołem, nie pamietam. No i wylądował na środku kuchni w bukiecie świeżego bzu. Jak bez wiądł, to się leciało po nowy. Bodzieniec wędrował po nim i podgryzał listki. Odpoczywał udając suchą gałązkę. Jak bzy przestały kwitnąć, to mieliśmy specjalnie dla niego przepiękny wazon z bukietem bujnych bzowych liści Z tego "wolnego chowu" ani myślał uciekać. W końcu się przepoczwarzył i podwiesił na gałązce. Był taki lekko makabryczny moment, jak z poczwarki odpadła (już niepotrzebna) główka z przednimi odnóżami... ale taka kolej rzeczy. Razem z wybraną gałązką nasz wychowanek "zawisł" na balkonie (gałązka wbita w ziemię jednego z kwiatków z balkonowych). Widziałam wyklucie z poczwarki - najpierw dość długo się "telepała", w końcu wylazł, mokry i pomarszczony, a do wyschnięcia i odfrunięcia dojrzałego motyla był dosłownie moment. Ot, taki żółty, niepozorny był jako fruwacz (można by go z daleka pomylić z cytrynkiem pewnie). Ale gąsienicę niesamowitą miał!

Wzięło mnie na wspomnienia Fajnie było mieszkać na skraju "dzikiego pola" - teraz tam już niestety osiedla Smutny i wątpię, czy jakiekolwiek bodzieńce, jaszczurki, dzwońce, stułbie i aksolotle się uchowały. Nawet żaby pewnie resztkowe...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cera
za stara na te numery



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:06, 03 Kwi 2014    Temat postu:

Ja nie lubię owadów bardzo, szczególnie pszczół i tego typu. Na sam widok mną telepie i mam ochotę się drapać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
brain
za stara na te numery



Dołączył: 08 Kwi 2013
Posty: 2891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:15, 03 Kwi 2014    Temat postu:

ewcia zacięcie zootechniczne masz jakieś
ja nie miałam okazji obserwować z tak bliska procesu dojrzewania, rozwijania się tego typu zwierząt, uczyłam się raczej na psach, ew. kotach i paru innych, ale to marginalne historie. czasem trzeba było pomóc wychować małe i byłam tzw. kocią mamą Mruga

a tak w ogóle, to jak sobie przypomnę co moi koledzy robili z żabami (podstawówka), to aż mi niedobrze i mam pretensje do samej siebie, że im wtedy po gębach nie dałam Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koszatniczka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Lut 2013
Posty: 6853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:43, 03 Kwi 2014    Temat postu:

Małgorzatka napisał:
Ja nie lubię owadów bardzo, szczególnie pszczół i tego typu. Na sam widok mną telepie i mam ochotę się drapać.


o to to, własnie, z tą różnicą, że mnie mdli
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iskra
za stara na te numery



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wlkp
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:44, 03 Kwi 2014    Temat postu:

a ja uciekam, bo jak mnie osa użądli to puchnę. Bardzo mocno.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
brain
za stara na te numery



Dołączył: 08 Kwi 2013
Posty: 2891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:55, 03 Kwi 2014    Temat postu:

bo do os trzeba mieć podejście..
ja to robię tak, że najpierw otwieram im okno, a potem łagodnym głosem proszę je żeby opuściły mój dom, przy czym też lekko mobilizuję je do lotu gazetą. najgorzej to odgrażać się im kapciem, bo się wkurzają i są nie do opanowania
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iskra
za stara na te numery



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wlkp
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:57, 03 Kwi 2014    Temat postu:

mój dziadek łapał osy w ręce i wystawiał za okno. I go nie żądliły! Ale to już trzeba mieć dar chyba
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koszatniczka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Lut 2013
Posty: 6853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:02, 04 Kwi 2014    Temat postu:

Dziewczyny czy my tu naprawdę siedzimy o 1 w nocy...?

i gadamy o osach?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 67, 68, 69 ... 74, 75, 76  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 67, 68, 69 ... 74, 75, 76  Następny
Strona 68 z 76

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin