Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

zwierzeta: wszystko o :)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 74, 75, 76  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karafka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18915
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:56, 05 Sty 2010    Temat postu: zwierzeta: wszystko o :)


sworzylam ten temat po offtopach w watku smuzki. postaram sie cos poprzesuwac
Wesoly





jenoty mowisz? mi przypominaja fretki troche i powiem ci, ze chodzilam z kolezanka i jej freciakami na spacery do lasu, na szeleczkach. normalnie szal pal, one byly swietne!!!

mimo tego jestem jednak krolicza mama, chcialabym kiedys miec duuuzo krolikow, miec wybiegi dla nich na ogrodzie a w zime, taki zimowy ogrod Wesoly robilabym im domki, skrytki, wszystko jak najbardziej naturalnie. a moj terier by ich pilnowal i gonil hehe Laughing
co do konia to mam jednak jezdzieckie zapedy, chyba ze bym w totka wygrala to wybuduje sobie stajnie, tam bede miec takie grubasy i wzsytkie inne mozliwe pokrzywdzone przez los konie swoje zielone laki. dlatego najpierw cos "porzadnego" pod siodlo Wesoly

ty masz na tyle dobrze, ze sama sobie wyleczysz zwierzeta, mozesz sama wykastrowac, etc. tez to oszczedza koszta, chociaz wiem ze wlasne zwierze zle sie operuje. ja przy zwyklych narkozach do robienia zebow u mojego krola mialam dziwne uczucie. mimo, ze to znalam, rutyna, tyle krolikow, kotow, psow i narkoz sie przewinelo, ale jednak swoje zwierze to co innego. nie lubie patrzec na niego jak lezy taki bezwladny, tylko dlatego ze on jest moj. Moja szefowa swojej suki nie wykastrowala, dala koledze po fachu.

a propos jak juz o zwierzetach, jest w polsce jakies specjalne jedzenie dla krolikow na piasek/kamienie w pecherzu? nie moge nic w necie znalezc.


Ostatnio zmieniony przez Karafka dnia Wto 22:17, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:05, 05 Sty 2010    Temat postu:

Jenoty są bardziej jak szopy niz fretki. Są spore - jak pies (mały/średni).

Nie słyszałam nic o króliczym jedzeniu "na piasek".
Ja dla odmiany mam świniaki morskie i szczury (poza psami). Wesoly

A co do operacji, to podchodzę do chirurgii jak pies do jeża.
Nie lubię asystować (sama nie operuję - nie chcę, nie lubię, nie interesuje mnie to itd...), nie lubię nawet patrzeć na operację (jakąkolwiek).
Nie kręci mnie to... To nie moja bajka.

W przyszłym tygodniu mój szczur (Teofil) będzie kastrowany.. Ale oddam go koleżankom i wrócę po niego, jak będzie po wszystkim.


Ale się OT.. Zrobił...
Jest tu jakiś temat o zwierzątkach, żeby tam się przenieść?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karafka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18915
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:20, 05 Sty 2010    Temat postu:

to czym sie zajmujesz jako wet??

Ja lubilam i nie lubilam asystowac. jak musiama zajmowac sie czuwaiem nad narkoza to nie, ale jak "bawilam" sie w brzuchu to jak najbardziej Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:21, 05 Sty 2010    Temat postu:

Oo! Temacik! Wesoly
Choć czasem mi głupio, że mam takiego świra na punkcie zwierząt...
Nie wiem, wydaje mi się, że inni muszą sobie o mnie myśleć, żę jestem infantylna...
Albo mam nierówno pod sufitem... bo potrafie wydać majątek i np. pojechać do czeskiej Pragi, żeby kupić szczura z rodowodem.
Teraz czekam na dwa maluchy z Poznania. Będą u mnie za 2 tygodnie! Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karafka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18915
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:23, 05 Sty 2010    Temat postu:

ja to rozumiem

ja w ogole sobie nie wyobrazam jak mozna zyc bez zwierzat w ogole.


Ostatnio zmieniony przez Karafka dnia Wto 22:27, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:28, 05 Sty 2010    Temat postu:

kasik napisał:
to czym sie zajmujesz jako wet??

Ja lubilam i nie lubilam asystowac. jak musiama zajmowac sie czuwaiem nad narkoza to nie, ale jak "bawilam" sie w brzuchu to jak najbardziej Wesoly

Głównie interna... teraz raczej psy i koty, choć wolałabym się zajmować gryzoniami.

No i strzygę psy. Chyba założę własną działalność, bo strzyżenie daje mi więcej satysfakcji i więcej kasy...
Teraz w weterynarii kiepsko (w miastach).
Ciężko znaleźć dobrą pracę.
Ja zarabiam grosze... a z tych groszy połowe mam na lewo.
Czuję się oszukana, że po ciężkich studiach takie coś...
Dlatego myślę o jakimś salonie dla psów.
Zrobiłam kurs groomingu i od marca zeszłego roku strzygę w 2 lecznicach. Boję się nowych ras, ale idzie mi coraz lepiej, więc chyba mam talent i uwielbiam to robić! Wesoly
Jako weterynarz czuję sie mniej pewnie. W tym zawodzie jest taka masa pamięciówki, że mnie to przerasta... Myślałam, że dam radę, ale terazm przechodzę kryzys. Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karafka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18915
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:40, 05 Sty 2010    Temat postu:

ja wiem, ze to jest cezki kawalek chleba, szczegolnie w polsce. ludzi nie stac na leczenie i dla weta to musi byc horror. ja pracowalam w malej prywatnej lecznicy w niemczech, klientela bogata, taka tez wizje miala weterynarz. nie bylo ale, jak zwieze potrzebowalo pomocy to ludzie placili i to naprawde nie malo!! robi sie kupe badan odarazu, wtedy i diagnoze szybciej i wetowi sie zycie ulatwia. ta praktyka to typowa interna z miekka chirurgia, mala i spokojna. jako wet moznaby sie bylo w niej spelnic.
pamuetak lecznice w polsce, dalej takie sa. nie ma nawet RTG, tak to napawde musi byc nieciekawie. bez zdjecia nie uratowalybysmy moze mojego krolika Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Moderator



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia jak narazie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:41, 05 Sty 2010    Temat postu:

Moja siostra jest weterynarzem Wesoly Wzielo sie to od fiola na punkcie koni

My mamy krolika i kotka. Kotek rosnie jak szalony, rozrabia i chyba ma sie swietnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:46, 05 Sty 2010    Temat postu:

no pewnie jak można żyć bez zwierząt. Po pierwsze: kot w każdym domu Wesoly ja teraz mam tylko kota i pająka ale do niedawna miałam jednocześnie kota, 2 szczury, 5 pająków w tym czarną wdowę, kameleona i od czasu do czasu hodowlę świerszczy (ale to jako pokarm dla jaszczurki), wcześniej też była mysz i inny szczur i inne koty. Psa nigdy nie miałam i w bloku nie chce. Ewentualnie w swoim domu. Ja z tych co to wolą koty (tak wiem nie przekonam psiarzy ani oni mnie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karafka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18915
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:57, 05 Sty 2010    Temat postu:

mario, ty wiesz na co ja czekam

moj tato jak juz wroci kiedys do domu na stale to pierwsue co kupuje psa, chyba tez im tybetana polece
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:48, 06 Sty 2010    Temat postu:

Ja się przyznaje bez bicia, że nigdy nie lubiłam kotów.
W domu zawsze był pies.
Ja chciałam dwa psy, ale Tata wychodził z założenia, że dzieci mozna miec kilkoro, ale żona i pies są po jednej sztuce. Mruga
Jak się tylko wyprowadziłam kupiłam PONa - Na początek jednego, bo z kasą krucho (na utrzymaniu rodziców głównie byłam).
Marzyłam o PONie od dziecka! Odkładałam na niego oszczędności, potem szukałam po całej PL, bo jak tylko mogłam, to chciałam już, natychmiast!
Znalazłam cudowną suczke pod Wrocławiem.
Jechałam podekscytowana... Potem kilka miesięcy byłam najszczęśliwszą osoba na świecie!
Az tu nagle stało sie jasne, to co podejrzewałam już wczęsniej ją oglądając/badając...
Czata miała chore serce (wada wrodzona). Masa badań kardiologicznych i rokowania: Nie dożyje roku!
Od tego zaczęła sie moja depresja.. Rzuciłam studia - przestałam chodzić na zajęcia, nie przystąpiłam do sesji... (w sumie to tylko zawaliłam rok).
Mój świat legł w gruzach, bo nie miałam chłopaka, mieszkałam z koleżanką i całe swoje serce poświęcałam temu wymarzonemu i wyczekanemu szczeniakowi... Smutny
Byłam tak załamana, że rodzice zgodzili się, żebym juz teraz zamówiła szczenie w innej hodowli, to gdy stanie się najgorsze, będzie mi łatwiej przez to przejść, zostanę z nowym pieskiem.
Tak też się stało. Kupiłam Jagnę (potem okazało się, że ma padaczkę, a teraz jeszcze łysieje hormonalnie - właśnie czekam na kuriera z laboratorium, bo chcę jej trochę badań zrobić).
W każdym razie Jagna w lutym kończy 6 lat.
A Czata żyje! Wesoly W grudniu skończyła 7 lat. Ma się doskonale (co prawda bierze leki całe życie i już nie robię jej echa serca, ani nie osłuchuję, bo wygląda to tragicznie - Nie wiem, jakim cudem ona żyje i to bez objawów!). Wesoly

A do kotów przekonałam sie rok temu.
Moja rodzina ogólnie jest psia, nie kocia. Nigdy nikt u nas kotów nie miał.
Tymczasem ja mam słabość do rudych zwierząt (faceta też mam rudawego).
Trafiła do nas do lecznicy, w której wtedy pracowałam, ciężarna kotka.
Właścicielka pytała o eutanazję miotu...
Potem okazało się, że koteczka nie może urodzić. Urodziła jedno kocię i dalej nic.
Konieczna była cesarka, ale pani nie miała na to pieniędzy.
Wróciła z kasą za 2 dni! kotka o dziwo żyła i miała się dobrze.
Pani poprosiła o uśpienie wszystkich ewentualnie jeszcze zyjących kociąt.
Nie sądziliśmy, że jakieś kocię może jeszcze żyć...
Podczas zabiegu nic sie w macicy nie poruszało, tak że moja koleżanka wyrzuciła do kosza macice wraz z zawartością.
Ja w szoku! Jak to? Marnowac taki materiał? Uwielbiam sekcje - Pobiegłam i wyjęłam macicę. Rozcinam... a tam jedno kocię! RUDE! ...i żywe!!
Koleżanka na to, że centymetr morbitalu dootrzewnowo powinien załatwić sprawę.
Ja w jeszcze większym szoku! Ale przecież RUDE!!!
I tak moje śliczne rude kocię trafiło na podgrzewana podusie, a potem właścicielka jednak dała sie przekonac, żeby matka odkarmiła mojego kotka.
Kotek nazywa sie Kubełek (nazwany tak przez moja koleżanke, która do dzis na wyrzuty sumienia, że chciała wyrzucic żywego koteczka).
Kubełek zamieszkał z moimi rodzicami, (którzy pokochali koty) i ma się świetnie. Jest najwspanialszym kotem jakiego znam. Wielki, piękny i bardzo, bardzo łagodny - taki pluszowy misiak


PS. Sorki, że Was zanudziłam opowieścią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:19, 06 Sty 2010    Temat postu:

my mamy czarno-biała laciata kocia morde Wesoly przedtem były 2 czarne kotki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:47, 06 Sty 2010    Temat postu:

Kubełek jest właściwie beżowy, nie taki prawdziwy rudy...

[link widoczny dla zalogowanych]

Moje suki:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:02, 06 Sty 2010    Temat postu:

fajne. Mója koleżanka ma takiego pon tylko ciemnego. Wygląda jak mop z jezorem:). Ją gdybym nie ograniczona niczym miała wybierać psa to albo owczarek podhalański, albo husky, albo o. niemiecki. Kiedyś mi się podobały boksery ale poznałam kilka (suki) i są głupie takie jakieś. Najbardziej mi się podoba misio-cielak podhalański. Nie lubię za to bardzo małych hałaśliwych psów. I rasowych kotów. Najlepsze są dachowce zwane też śmietnikowcami. A w ogóle co tu tak pusto? Nikt nie ma zwierząt oprócz tych kilku osób? Jako mama powiem tak- fajnie jest mieć zwierzę jak się nie ma dzieci. Zapełnia trochę pustkę w domu,ten taki brak ruchu i wariactwa. Jak już się ma dziecko to człowiek nie jest już tak do zwierzaka przywiązany. Ale wtedy- wychowanie dziecka ze zwierzętami- bezcenne. Żebyście widzieli jacy to są koledzy- mój syn i kot. Mały mówi nawet do niego: masz kolego i daje mu cos do jedzenia ( próbuje dawać też owoce, ciastka itd, dzielić się tym co sam je, no a jak je szynkę czy mięso albo jajko to muszę go pilnować żeby się najadł bo kot już czeka by ukraśćMruga znam matki które nie pozwalają dziecku dotykać kota czy psa (dziecko bez alergii itd, zwierzęta czyste). Nie i koniec bo to obrzydliwe. Nie wiem, nie rozumiem, nie pojmuje dlaczego jest tylu przeciwników duetu dziecko-zwierzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:18, 06 Sty 2010    Temat postu:

Ja zrezygnuję ze szczurów, gdy będę już mieć dzieci.
Szczury mam od 13 lat.. ale jednak nie dam rady z tym wszystkim na raz. Może potem wrócę do 2-4 szczurów, mam nadzieję. Boję się, że szczur mógłby ugryźć dziecko (choc na szczurzym forum mamy wiele mam z małymi dziećmi).
Ja mam na rękach sporo blizn po "trudnych" szczurach. Ale też ja się nie boję, jak trzeba to łapię wariata za fraki, nawet gdy mi się akurat w rękę wgryza (stąd blizny). Na szczęście rzadko się trafiają agresywne szczury (teraz nie mam żadnego takiego).
A póki co są szczury, nie ma dzieci.
Mam też 2 świnki morskie - uratowane z laboratorium. Jednak świnki to nie to samo, co szczury... Są głupiutkie takie... choć też urocze.

Moje rodzeństwo się wychowywało ze zwierzętami - pies, szczury i kanarki (wtedy jeszcze miałam ptaki - po tragicznym wypadku, w którym szczurzyca upolowała moja papugę, ostatecznie zrezygnowałam z ptaków, z wielkim żalem do dziś dnia...).
Mam ptasia namiastkę z postaci gołębia Hirka. Hirek jest osiedlowym gołębiem, ale go oswoiłam przez ostatnie 3-4 lata. Codziennie przychodzi do mnie na parapet, ja mu otwieram okno i wchodzi do domu na śniadanko. Wesoly Prawie się mnie nie boi. Daje się czasem złapać, gdy jest potrzeba zbadania go (grzybica, chore łapki).


Ostatnio zmieniony przez Smużka dnia Śro 11:20, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Idź do strony 1, 2, 3 ... 74, 75, 76  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 74, 75, 76  Następny
Strona 1 z 76

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin